przez ludolfina » 6 kwi 2011, o 10:15
tak czytam wypowiedzi i ciagle jakies dwie strony medalu widze, jedno to "reakcja na krytyke" a drugie "prawo do mowienia prawdy"
trzecie to przemoc
mialam zwiazek przemocowy, poddawana bylam przemocy psychicznej, i zupelnie niewlasciwie podchodzilam do spadajacych na mnie zarzutow - probowalam je przemyslec, zareagowac, argumentowac, obgadac, przedyskutowac, zmienic sie, zanalizowac, byc "obiektywna"
jest to absolutnie niewlasciwe
jak odroznic przemoc od uzasadnionej uwagi krytycznej? od konfrontacji z prawda? w zasadzie nie wiem.
mnie wlasnie czesto wciskano kit, ze "taka jest prawda, popatrz na siebie, nic nie osiagasz"
partner uderzal celowo w moj kompleks, aby mi dowalic i sprawowac nade mna kontrole. "tylko ja moge ci pomoc, tylko ja widze co sie dzieje, inni cie oszukuja, nie mowia ci prawdy, bo sie boja, sa nieszczerzy"
jedyny sposob aby sie wyzwolic z podatnosci na przemoc, to jest wypracowanie wlasnego przekonania na swoj temat, miec wyrazna tozsamosc, nie byc niepewnym wlasnej osoby, mies samemu swiadomosc kim sie jest. po prostu, jesli jest sie nieufnym co do wlasnych uczuc, powatpiewa sie w swoje wlasne uczucia, nie szanuje sie ich, to stwarza sie dostep dla innych aby mna kierowali. jak sie samemu decyduje i okresla czego sie chce, co sie uwaza, za kogo sie ma, jak sie czuje, jak sie jest przekonanym o swoich odczuciach, i sie ma oparcie w sobie, to czesto reakcja na krytyke diametralnie sie zmienia. niekiedy po prostu budzi smiech, rozbawienie "o matko, co tez to ludzie nie wymysla na moj temat", zanika uczucie "tracenia gruntu pod nogam" za kazdym krytycznym slowem, ... po prostu trzeba miec oparcie w sobie, i sie do nie go odnosic, wtedy nie bedzie mialo az takiego wplywu na nas krytyczne slowo. jeli osobie ktora wie kim jest mowi jakis idiota "ja ci powiem kim jestes, ja cie rozpoznaje" to otworzy oczy szeroko ze zdziwienia i popuka sie w czolo. ale wytarczy znalezc osobe niepewna, zagubiona, aby takie "rozpoznanie" rozswietlilo ja i dalo nadzieje.
wazne aby nie wciagnac sie w manipulacje
mysle tez, ze więź pomiedzy osobami z ktorych jedna manipuluje a druga sie poddaje temu, jest szczegolnie mocna i trudna do przerwania. ha ha, mowiac zlosliwie, mozna by stwierdzic, ze jesli chcesz trwalego zwiazku, to znajdz sobie przemocowca. na pewno trudno si bedzie wam rozstac.
ta więź polega troche na tym ze sie osoba poddana manipulacji i przemocy wogole nie odnajduje sama, jest bezradna, ... a i przemocowiec traci grunt, bez swojej ofiary, bowiem najczesciej kontrolujac ja buduje swoje poczucie wartosci.
więź taka przypomina zaleznosc w sekcie, kobiety szczegolnie sa jakby wg mnie podatne na takie relacje, uznanie swojego mezczyzny za GURU, mistrza, wsluchiwanie sie w jego oceny, (najpierw komplementy: jestes piekna, potem coraz wiecej negatywnych ocen, ktore sa brane jako wskazowki, co zrobic aby mu sie przypodobac), i jesli taka osobe wyrwac z "sekty" z tej wiezi, to ona czesto po prostu padnie niezywa, bezsilna, ...
aby kogos wyrwac z takiej wiezi potrzeba aby w nim samym powstalo odczucie wlasnej sily. wtedy po "urwaniu tej wiezi" oprze sie na sobie. a nie natrafi na zuplena pustke, ...
jest taki syndrom nawet "guru w glowie" - wypracowanie w sobie w umysle schematow co przemocowiec zrobi, i jesli jego juz nie ma one nadal, te schematy pracuja w glowie ofiary. ofiara sama jakby ma w glowie program , jest tak jakby zaprogramowana na "wracanie " do guru, do mistrza.
tak samo jak rozmowa z osoba z sekty, przebiega rozmowa z ofiara przemocy.
mozna powiedziec, ze jest w "psychologicznym wiezieniu" ktorego straznikiem jest ona sama (ta ofiara)
i teraz, do czego zmierzam
otoz do tego, ze manipulacja i przemoc bardzo czesto posluguje sie niejasnymi komunikatami, uogolnieniami, stwierdzeniami nie argumentowanymi, insynuacjami, (mowi sie, slyszy sie, tak to juz jest, wiadomo ze), i ja tutaj silnie popieram dazenie do odkrywania prawdy, ujawniania, dazenia do odkrycia czegos, a nie unikania wejscia w problem, i w mojej ocenie konstruktywna krytyka, to jest taka, ktora cos ujawnia, odslania, docieka, nie pozwalajac jak gdyby na snucie iluzji i wyobrazen, co moze czesto byc odczuwane jako ingerencja, inwazyjne wchodzenie w kogos, ...
tym sie rozni wg mnie przemoc od konstruktywnej krytyki, ze posluguje sie konkretami, opiera sie na konkretach i w jej wyniku pojawia sie jakas wiedza, jakies rozpoznanie.
przemocowe manipulacyjne dzialania bardz czesto charakteryzuja sie tym, ze wprowadzaja uczucie zamieszania, "ja juz nic nie wiem, nie rozumiem", watpliwosci, i przede wszystkim - podwazenia SIEBIE (chyba nie znam sie, chyba zle czuje, chyba on ma racje, chyba rzeczywiscie do niczego sie nie nadaje)
konstruktywna krytyka zawsze pozostawia po sobie uczucie wzmocnienia, ze sie rozpoznalo blad i od teraz mozna go naprawic.
jesli ktos odbiera moje slowa jako "odbieranie mu gruntu pod nogami" to znaczy ze zle robie, ze te osobe krzywdze. niewazne jak madrze gadam, jesli komus jest po tym gorzej, zalamany, zwatpienie, watpi w siebie, to robie krzywde i juz.
konstruktywna krytyka, na koniec, nie jest wiec w gestii mowiacego, ale jest relacja.
musi sie dziac pomiedzy, i musi skutkowac konstruktywnie
nie istnieje wg mnie konstruktywna krytyka, "tylko on tego nie rozumie"
czyli, nie dotyczy "racji" , ale relacji.
takies a moje wnioski, z zycia wziete, ...
szczegolnie ofiary przemocy dobrze zrobia, jesli beda dociekac i szukac konkretow, dowodow, krytykowac, ...
jesli moge krytykowac bezpiecznie, to dla mnie oznacza dobra relacje.
e, moze mieszam, jakos nie bardzo czuje abym madrego cos napisala. no jest trudno pomiedzy krytyka, konfliktem i przemoca ustalic granice
nic nowego