Wątek o krytyce, konstruktywnej oraz nie

Problemy z partnerami.

Postprzez Sinusoida » 5 kwi 2011, o 23:41

Szkoda, też byłam ciekawa tych metod Sans :D
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez caterpillar » 5 kwi 2011, o 23:51

---------- 23:45 05.04.2011 ----------

Konflikt konstruktywny: występuje wtedy, gdy obie zaangażowane strony mogą w wyniku jego rozwiązania coś uzyskać, odnieść jakąś korzyść.

i podoba mi sie ,ze jesli jedna strona traktuje druga jak wroga wowczas nie dojdzie do niczego pozytywnego.

ja pamietam z mojej grupy wsparcia jak jeden chlopak przechodzil psychodrame i w pewnym momencie wszyscy (prawie) rykneli smiechem..bo ich to rozbawilo a problem byl dosc powazny i sam w sobie wcale nie smieszyl ale sposob jego postrzegania byl dla nas kuriozalny.

pamietam konsternacje tego chlopaka a i sami tez nie bardzo rozumielismy co sie stalo..no tak kazdy poczul..oczywiscie to bylo pod okiem psychologow wiec obylo sie bez rozlewu krwi :wink:
ale zaskakujace jest to jak przedziwnie potrafimy reagowac .

---------- 23:51 ----------

limonko tak wyglada potencjalny glaskacz :wink:

Obrazek
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Bianka » 5 kwi 2011, o 23:55

---------- 23:54 05.04.2011 ----------

PodniebnaSpacerowiczka napisał(a):
Bianka,

Niestety zawsze musimy się liczyć z tym, że pewne opinie mogą okazać się nietrafione, bolesne lub zwyczajnie źle ujęte. Można wtedy dyplomatycznie próbować się dogadać (np deklarując, czego byśmy w powstałej syt. oczekiwali) lub... wybuchnąć nieokiełznaną agresją. To drugie do konstruktywnych postaw raczej nie doprowadzi.[/color]


A co jeśli powie się czego się oczekuje w powstałej sytuacji, powie się że to nie ten kierunek i że jest nam przykro a taka osoba dalej upiera się przy swoim?

---------- 23:55 ----------

a i jeszcze mówi że nie mamy prawa czuć się zranieni?
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez caterpillar » 6 kwi 2011, o 00:15

znaczy jak "nie masz prawa czuc sie urazona" ?

Bianko chodzi Ci o ta sytuacje ze mna i woman??

przyznaje ze niezgrabnie ubralam to w slowa ALE to byly MOJE odczucia i MOJ problem nierozumienia pewnych spraw i JA przestalam to drazyc poniewaz powiedzialas ,ze jest Ci przykro .
Natomiast TY wspominasz o tym przy kazdej okazji co juz szczerze zaczyna mnie irytowac Bianko.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Bianka » 6 kwi 2011, o 00:20

Cat nie napisałam o sobie, wszyscy snują hipotezy więc i ja...Z Woman sobie wyjaśniłam i jest dobrze...
I ja powiem szczerze że mnie też irytują osoby które nic z tamtej sytuacji nie zrozumiały i na bierząco mnie zaczepiają i uparcie wracają do tematu...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Honest » 6 kwi 2011, o 00:31

Hahaha, Cat, świetny Micho!!!!!!!! :o
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez limonka » 6 kwi 2011, o 02:04

Cat ten jakby mnie poglaskal to chyba wyladowalabym na pogotowiu :wink: honest Ty wiesz co mam na mysli:)
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez ewka » 6 kwi 2011, o 07:45

---------- 07:10 06.04.2011 ----------

blanka77 napisał(a):Ja rozmawiać z osobą, która własnie ma takie podejście? Jak jej uzmysłowić, że ktoś inny może mieć własne zdanie, różniące się i nie działa przeciwko drugiej osobie?

Myślę, że "trza robić swoje" :)
Nie wydaje mi się, aby w to uzmysławianie ładować całą swoją energię i koniecznie osobę przekonać już i natychmiast. Zwykle jest tak (tak mi się w każdym razie wydaje), że słowa jakie padają... że one nie rozmywają się za 5 minut. Gdzieś tam w nas utkwią i są. Czasami (często?) trzeba czasu, aby się to jakoś potwierdziło.

Postawiłaś tutaj Blanko w jednym rzędzie "własne zdanie" i "przeciwko drugiej osobie". Jakby własne zdanie (inne) z marszu robiło nas "przeciwko"... jeśli ktoś w ten sposób podchodzi do sprawy, to kicha. Różne zdania są tylko różnymi opiniami na temat, co w żadnym razie nie jest działaniem przeciwko, nic nie skreśla. Tak myślę. A jeśli osoba tę inność traktuje jak zamach na siebie, to współczuć tylko. Wydaje mi się, że to trzeba wyraźnie oddzielać... tak sobie samemu. Że tak jest lepiej.


---------- 07:31 ----------

kasiorek43 napisał(a):... ale nie mogę, kiedy ktoś chce bym szkołę rzuciła, no nie mogę... Jestem tu buntownikiem nie możliwym...

No! I tak trzymać!

---------- 07:45 ----------

caterpillar napisał(a):Ewo konflikt moim zdaniem moze pojawic sie juz nawet wtedy kiedy powiemy cos nie po mysli danej osoby .Ktos oczekuje od nas glaskania (tej powiedzmy skrajnej formy) a my widzimy ,ze to jest juz bez sensu i mowimy zgodnie z tym co czujemy no i napotykamy na sprzeciw,obraze itd

Dla mnie to jest po prostu różnica zdań - a jeśli ktoś ma ochotę na fochy i foszki... cóż, jego broszka :) Nie potrafi przyjąć innej opinii... to też ta sama broszka :) Trza to oddać czasowi, bo przekonywanie na siłę jest wg mnie bez sensu.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez blanka77 » 6 kwi 2011, o 10:05

---------- 10:03 06.04.2011 ----------

ewka napisał(a):
Postawiłaś tutaj Blanko w jednym rzędzie "własne zdanie" i "przeciwko drugiej osobie". Jakby własne zdanie (inne) z marszu robiło nas "przeciwko"... jeśli ktoś w ten sposób podchodzi do sprawy, to kicha. Różne zdania są tylko różnymi opiniami na temat, co w żadnym razie nie jest działaniem przeciwko, nic nie skreśla. Tak myślę. A jeśli osoba tę inność traktuje jak zamach na siebie, to współczuć tylko. Wydaje mi się, że to trzeba wyraźnie oddzielać... tak sobie samemu. Że tak jest lepiej.





No właśnie, a ja tak mam prawie każdego dnia....

---------- 10:05 ----------

Bianka napisał(a):
A co jeśli powie się czego się oczekuje w powstałej sytuacji, powie się że to nie ten kierunek i że jest nam przykro a taka osoba dalej upiera się przy swoim?

a i jeszcze mówi że nie mamy prawa czuć się zranieni?


Czy Ty jesteś moją sąsiadką? :) u mnie tak jest. W takiej sytuacji staję jak przed murem i nawet buldożer nie da rady przebić muru...

opadam z sił, chyba nie mam ochoty już walczyć
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez ludolfina » 6 kwi 2011, o 10:15

tak czytam wypowiedzi i ciagle jakies dwie strony medalu widze, jedno to "reakcja na krytyke" a drugie "prawo do mowienia prawdy"
trzecie to przemoc


mialam zwiazek przemocowy, poddawana bylam przemocy psychicznej, i zupelnie niewlasciwie podchodzilam do spadajacych na mnie zarzutow - probowalam je przemyslec, zareagowac, argumentowac, obgadac, przedyskutowac, zmienic sie, zanalizowac, byc "obiektywna"

jest to absolutnie niewlasciwe

jak odroznic przemoc od uzasadnionej uwagi krytycznej? od konfrontacji z prawda? w zasadzie nie wiem.
mnie wlasnie czesto wciskano kit, ze "taka jest prawda, popatrz na siebie, nic nie osiagasz"

partner uderzal celowo w moj kompleks, aby mi dowalic i sprawowac nade mna kontrole. "tylko ja moge ci pomoc, tylko ja widze co sie dzieje, inni cie oszukuja, nie mowia ci prawdy, bo sie boja, sa nieszczerzy"

jedyny sposob aby sie wyzwolic z podatnosci na przemoc, to jest wypracowanie wlasnego przekonania na swoj temat, miec wyrazna tozsamosc, nie byc niepewnym wlasnej osoby, mies samemu swiadomosc kim sie jest. po prostu, jesli jest sie nieufnym co do wlasnych uczuc, powatpiewa sie w swoje wlasne uczucia, nie szanuje sie ich, to stwarza sie dostep dla innych aby mna kierowali. jak sie samemu decyduje i okresla czego sie chce, co sie uwaza, za kogo sie ma, jak sie czuje, jak sie jest przekonanym o swoich odczuciach, i sie ma oparcie w sobie, to czesto reakcja na krytyke diametralnie sie zmienia. niekiedy po prostu budzi smiech, rozbawienie "o matko, co tez to ludzie nie wymysla na moj temat", zanika uczucie "tracenia gruntu pod nogam" za kazdym krytycznym slowem, ... po prostu trzeba miec oparcie w sobie, i sie do nie go odnosic, wtedy nie bedzie mialo az takiego wplywu na nas krytyczne slowo. jeli osobie ktora wie kim jest mowi jakis idiota "ja ci powiem kim jestes, ja cie rozpoznaje" to otworzy oczy szeroko ze zdziwienia i popuka sie w czolo. ale wytarczy znalezc osobe niepewna, zagubiona, aby takie "rozpoznanie" rozswietlilo ja i dalo nadzieje.


wazne aby nie wciagnac sie w manipulacje

mysle tez, ze więź pomiedzy osobami z ktorych jedna manipuluje a druga sie poddaje temu, jest szczegolnie mocna i trudna do przerwania. ha ha, mowiac zlosliwie, mozna by stwierdzic, ze jesli chcesz trwalego zwiazku, to znajdz sobie przemocowca. na pewno trudno si bedzie wam rozstac.


ta więź polega troche na tym ze sie osoba poddana manipulacji i przemocy wogole nie odnajduje sama, jest bezradna, ... a i przemocowiec traci grunt, bez swojej ofiary, bowiem najczesciej kontrolujac ja buduje swoje poczucie wartosci.
więź taka przypomina zaleznosc w sekcie, kobiety szczegolnie sa jakby wg mnie podatne na takie relacje, uznanie swojego mezczyzny za GURU, mistrza, wsluchiwanie sie w jego oceny, (najpierw komplementy: jestes piekna, potem coraz wiecej negatywnych ocen, ktore sa brane jako wskazowki, co zrobic aby mu sie przypodobac), i jesli taka osobe wyrwac z "sekty" z tej wiezi, to ona czesto po prostu padnie niezywa, bezsilna, ...
aby kogos wyrwac z takiej wiezi potrzeba aby w nim samym powstalo odczucie wlasnej sily. wtedy po "urwaniu tej wiezi" oprze sie na sobie. a nie natrafi na zuplena pustke, ...
jest taki syndrom nawet "guru w glowie" - wypracowanie w sobie w umysle schematow co przemocowiec zrobi, i jesli jego juz nie ma one nadal, te schematy pracuja w glowie ofiary. ofiara sama jakby ma w glowie program , jest tak jakby zaprogramowana na "wracanie " do guru, do mistrza.

tak samo jak rozmowa z osoba z sekty, przebiega rozmowa z ofiara przemocy.
mozna powiedziec, ze jest w "psychologicznym wiezieniu" ktorego straznikiem jest ona sama (ta ofiara)

i teraz, do czego zmierzam

otoz do tego, ze manipulacja i przemoc bardzo czesto posluguje sie niejasnymi komunikatami, uogolnieniami, stwierdzeniami nie argumentowanymi, insynuacjami, (mowi sie, slyszy sie, tak to juz jest, wiadomo ze), i ja tutaj silnie popieram dazenie do odkrywania prawdy, ujawniania, dazenia do odkrycia czegos, a nie unikania wejscia w problem, i w mojej ocenie konstruktywna krytyka, to jest taka, ktora cos ujawnia, odslania, docieka, nie pozwalajac jak gdyby na snucie iluzji i wyobrazen, co moze czesto byc odczuwane jako ingerencja, inwazyjne wchodzenie w kogos, ...
tym sie rozni wg mnie przemoc od konstruktywnej krytyki, ze posluguje sie konkretami, opiera sie na konkretach i w jej wyniku pojawia sie jakas wiedza, jakies rozpoznanie.
przemocowe manipulacyjne dzialania bardz czesto charakteryzuja sie tym, ze wprowadzaja uczucie zamieszania, "ja juz nic nie wiem, nie rozumiem", watpliwosci, i przede wszystkim - podwazenia SIEBIE (chyba nie znam sie, chyba zle czuje, chyba on ma racje, chyba rzeczywiscie do niczego sie nie nadaje)

konstruktywna krytyka zawsze pozostawia po sobie uczucie wzmocnienia, ze sie rozpoznalo blad i od teraz mozna go naprawic.

jesli ktos odbiera moje slowa jako "odbieranie mu gruntu pod nogami" to znaczy ze zle robie, ze te osobe krzywdze. niewazne jak madrze gadam, jesli komus jest po tym gorzej, zalamany, zwatpienie, watpi w siebie, to robie krzywde i juz.

konstruktywna krytyka, na koniec, nie jest wiec w gestii mowiacego, ale jest relacja.
musi sie dziac pomiedzy, i musi skutkowac konstruktywnie

nie istnieje wg mnie konstruktywna krytyka, "tylko on tego nie rozumie"

czyli, nie dotyczy "racji" , ale relacji.
takies a moje wnioski, z zycia wziete, ...
szczegolnie ofiary przemocy dobrze zrobia, jesli beda dociekac i szukac konkretow, dowodow, krytykowac, ...
jesli moge krytykowac bezpiecznie, to dla mnie oznacza dobra relacje.

e, moze mieszam, jakos nie bardzo czuje abym madrego cos napisala. no jest trudno pomiedzy krytyka, konfliktem i przemoca ustalic granice
nic nowego
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Postprzez Bianka » 6 kwi 2011, o 11:36

blanka77 napisał(a):


Bianka napisał(a):
A co jeśli powie się czego się oczekuje w powstałej sytuacji, powie się że to nie ten kierunek i że jest nam przykro a taka osoba dalej upiera się przy swoim?

a i jeszcze mówi że nie mamy prawa czuć się zranieni?


Czy Ty jesteś moją sąsiadką? :) u mnie tak jest. W takiej sytuacji staję jak przed murem i nawet buldożer nie da rady przebić muru...

opadam z sił, chyba nie mam ochoty już walczyć


:) ja mam tak w domu, mówisz jak do ściany, nie wiem jak z tym walczyć, jak nie walczysz to z kolei przylepiają Ci łatę...

Ludolfino, bardzo mądrze prawisz, dobrze że napisałaś o tej przemocy, to jest trudne do rozróżnienia, a można to rozpoznać po tym jak się czujemy po takiej krytyce jeśli zle, to wtedy nie jest konstruktywna...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez blanka77 » 6 kwi 2011, o 11:42

Mnie się wydaje (ja tak mam), że staram się nie ulegać, nie wmawiać sobie rzeczy innymi niż one były w rzeczywistości. Nie doszukiwac się w sobie winy, bo ktoś by sobie tego życzył. Bo jeśli ja coś zrobiłam i doskonale wiem czym się kierowałam, to nikt nie jest w stanie mi wmówić, że było inaczej. Bo skąd ten ktoś może wiedziec lepiej. Można ocenić pewne działania czy były dobre czy nie, ale nie można wmawiać komuś, że jeśli w efekcie coś wyszło źle, to miało się złe zamiary od początku.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Bianka » 6 kwi 2011, o 11:45

No widzisz a są tacy ludzie i im bardziej wałkujesz tym gorzej wychodzi i tak Ci nie wierzą, robią z Ciebie głupka i wiedzą lepiej od Ciebie co i jak...z tym nie wiem jak walczyć, kompletnie...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez blanka77 » 6 kwi 2011, o 11:50

Ja też już wyczerpałam chyba swoje możliwości. Bo ani po dobroci, ani w złości nie można się dogadać. To jest tak jak chyba ewka napisała, taki ktoś nie tylko chce mieć rację, ale MUSI miec rację, jest najmądrzejszy, wszystko wie najlepiej, myli się niezmiernie rzadko, ale i to potrafi wytłumaczyć tak, że w zasadzie to nie była pomyłka tylko taki tam mały "pikuś" i szybko przechodzi do porządku dziennego. Nie życzy sobie żeby kiedyś to wypominać. Ale czyjeś błedy wypomina przy byle okazji.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Bianka » 6 kwi 2011, o 12:08

blanka77 napisał(a):Ja też już wyczerpałam chyba swoje możliwości. Bo ani po dobroci, ani w złości nie można się dogadać. To jest tak jak chyba ewka napisała, taki ktoś nie tylko chce mieć rację, ale MUSI miec rację, jest najmądrzejszy, wszystko wie najlepiej, myli się niezmiernie rzadko, ale i to potrafi wytłumaczyć tak, że w zasadzie to nie była pomyłka tylko taki tam mały "pikuś" i szybko przechodzi do porządku dziennego. Nie życzy sobie żeby kiedyś to wypominać. Ale czyjeś błedy wypomina przy byle okazji.


Do tego takie nierozwiązane nieporozumienia narastają i jeszcze na końcu mówi " a bo z Tobą to tak zawsze" i jeszcze dochodzi do tego zaprzeczanie czyli wcale tak nie powiedziałem, wymyślasz, czepiasz się itp

Na to chyba nie ma sposobu, najlepiej się odciąć ale co jak nie można się odciąć bo to rodzina?
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 337 gości