caterpillar napisał(a):jestem dumna z siebie ,ze nie dalam sie wyprowadzic z rownowagi przed dzieckiem i pokazalam inny sposob rozwiazywania problemow.
Wiadomo, że fajnie się teoretyzuje, ale w okolicznościach, kiedy ciśnienie skacze do stu stopni na serio SZTUKĄ jest się opanować, by nie krzyczeć albo dawać klapsy.
Czasem się łapię, że jakby w kłótni chcę przekazać skumulowaną we mnie agresję os. trzeciej (w tym przypadku mogłoby się nią okazać dziecko). A przecież to nędzny sposób.
W małoletniości też obrywałam i bynajmniej nie tłumaczono mi czemu. Jakimś cudem nie zryło mi beretu .