przez agik » 30 mar 2011, o 18:48
Fragment artykułu:
W trzynastej godzinie eksperymentu jestem boleśnie przejedzona, choć jednocześnie czuję ochotę, by schrupać coś jeszcze. Czuję się ociężała i spuchnięta - przede wszystkim z uwagi na to, że udało mi się przekroczyć ponadsześciokrotnie dzienną dopuszczalną dawkę soli, więc moje komórki dosłownie pękają w szwach od zatrzymanej w organizmie wody. O ciśnieniu wolę nie myśleć. Cukier? 300 procent normy. Tłuszcz? 350 procent. I to głównie tłuszcz nasycony, w olbrzymiej ilości jego najgorsza odmiana trans. A jeśli chodzi o diabelskie E? Nawet nie udało mi się zbliżyć do granic dziennej normy.
Bo grzechem głównym żywności przetworzonej nie są wcale konserwanty, ale... przyprawy. Producenci żywności kuszą nas pożywieniem o proporcjach składników niewystępujących naturalnie w przyrodzie: potwornie słodkie, zbyt słone lub zbyt tłuste. Opierając się na gotowych daniach prosto z "linii produkcyjnej" trudno jest skomponować zbilansowaną dietę.
No i właśnie tak.
Jeśli nie chce się jeść glutaminianu sodu i tłuszczy trans ( czyli nie chce się mieć nabrzmiałego od zatrzymanej wody ciała, jeśli nie chce się mieć wzdętego brzucha, jeśli nie chce się odczuwać bóli stawów) należy wystrzegać się przetworzonej żywnosci, czyli: wszelkich mieszanek przyprawowych, wszelkich sosów, wszelkich gotowych dań ( bez względu na to, czy są w proszku, czy w płynie, czy w jakiejkolwiek innej postaci), gazowanych napojów, słodyczy itd.
Od E się nie umiera.
Zasadniczo jednak zmienia się jakość życia, kiedy się je odstawi.
Ze 3 lata gotuję bez chemii. Od jakichś dwóch i pół lat luby nie miał ani razu (!!!!) migreny. Moja sceptycznie nastawiona kuzynka, która od razu odrzuca "zdrowe jedzenie" jako oszustwo mi mówiła: przecież nie wiesz, czy to od tego, to warto się tak "meczyć"? Nosz kuźwa, a nie warto? Każda migrena lubego to było rzyganie dalej niz widzi, była nadwrażliwośc na swiatło, na zapachy, potworne bóle głowy I bedzie mi mówić, że może nie warto???
Dla mnie to ciekwość, mozliwośc wypróbowania nowego, sprawdzenia własnych możliwości, dla lubego to życie bez migren, dla alergików- życie bez wysypek, napadów dusznosci, kaszlu, astmy... Nigdy nie zrozumiem tych, którzy dla jakoś pojętej wygody, rezygnują z lepszej jakości życia. Po prostu.