---------- 00:04 26.03.2011 ----------
tu i teraz... łóżeczka rozdziela generalnie biorąc nasza Siostra Oddziałowa... (ewka, która siem buntuje przeciwko tej funkcji...
niemniej została na nią spontanicznie, demokratycznie i dożywotnio wybrana...
) ja natomiast, jako pan ordynator...
parafuję pozytywną decyzję w sprawie przydziału!
(hi, hi... no może nie moim osobistym podpisem, ale na tej sali nie takie rzeczy siem działy... - a nawiasem mówiąc, kto zgadnie czyj to podpis?
)
Twoje marzenie sprzed lat o oddalonym od świata sanatorium w górach Szwajcarii, gdzie czas stanął w miejscu... a mroźne, rześkie powietrze i ostre promienie słońca otaczają niczym kokon kuracjuszy gromadzących się na tarasie, to przecież nic innego jak... CZARODZIEJSKA GÓRA Tomasza Manna! Masakryczna książka, z którą miałem dosyć niezwykłą przygodę... Otóż, moim zdaniem, tego się nie da ot tak NORMALNIE przeczytać, bo to jest straszne, rozlegle i rozłożyście napisane powieścidło w dwóch tomiszczach, kawał niezłej literatury o... niczym, właściwie...
(no nie tak zupełnie do końca...
) ale klimat tej księgi, to istna maligna, czyli rodzaj chorobliwej gorączki... I ja to przeczytałem w przeciągu trzech dni i nocy właśnie w stanie... rozgorączkowania grypą i takiej osobistej chorobliwej maligny - TO BYŁO NIEZAPOMNIANE PRZEŻYCIE!!! bo atmosfera tej powieści idealnie komponowała się z tym, co działo się we mnie fizycznie i wewnętrznie i świat literacki splatał się z moim osobistym tworząc jeszcze jakiś... trzeci!
do dziś nie jestem pewien czy porwałbym się na tą książkę w normalnym stanie ducha i przy pełnym zdrowiu ciała... wydaje mi się po prostu, że gorączka i psychologiczna maligna są wręcz niezbędne, żeby przez to przebrnąć i docenić smak tej lektury...
jeśli nie czytałaś, to... 1) zdobądź księgę 2) przezięb się porządnie jak najszybciej a potem jeszcze... przezięb to przeziębienie, tak żeby rozwinęła się porządna, solidna grypa 3) bierz zwolnienie, wskakuj do łóżka i.... Twoje marzenie z odległej przeszłości stanie się jawą...
a Kochanica Francuza, to mi mówi owszem... zdaje się, że to na podstawie powieści, o tym samym tytule, prawda...? jeno, że moja pamięć, niegdyś tak świetna, wręcz "filmowa" (niczym film przed oczami), obecnie jest już dużo gorsza... niestety nie pamiętam tych pięknych widoków z tego filmu, ale może to i "stety" - bo mogę sobie film przypomnieć i nacieszyć oczy powtórnie...
tu i teraz, rozgość się i wybierz sobie jakiś przytulny kocyk oraz dowolne łóżeczko... jak przyjdzie ewka, to może Ci wklei jakieś ekstra miłe i elegancko spanko...
sin, a ta Świeradówna, to może ta mocno już starsza panna...
która naukowo oddawała się...
przez całe życie Biblii?!
bo ja kiedyś słuchałem kilku audycji radiowych z taką osobą, ale ta profesorka nazywała się chyba Świderkówna (Anna?)
Miki Waltarii, to autor, który porwał mnie jako młodego jeszcze chłopaka swoją powieścią "Egipcjanin Sinuhe", od której nie mogłem się oderwać, ale nic więcej jego nigdy nie czytałem...
Alice Miller przeczytałem WSZYSTKO chyba co napisała - mimo, że nie tak dawno zmarła, jest chyba ciągle na necie działająca jej strona, na której można poczytać jeszcze jej różne wypowiedzi i artykuły, ale chyba polskiej wersji tej strony nie ma, mimo że Alice Miller była... polskiego pochodzenia - nie wiem czy słyszałaś o tym!
ja jej książki bardzo lubię, ale na specyficznej zasadzie - uważam, że poznawczo niewiele wnoszą, natomiast czytając je pławię się jakby w takiej atmosferze współczucia dla samego siebie i zrozumienia dla własnych trudności, słabości, itp... trochę mnie to śmieszy, ale czasami dobrze mi robi... wracam do niej już coraz rzadziej, bo właściwie wszystkie jej książki, to... jedna i ta sama książka - w tym sensie, że ona powtarza nieustająco tę samą myśl, na różne sposoby (a wyjątkiem od tego są tylko konkretne odniesienia literackie lub biograficzne) - jej myśl sprowadza się do tego, że to nie my sami jesteśmy odpowiedzialni za nasze problemy, tylko jako dzieci zostaliśmy skrzywdzeni... nie musimy wybaczać, tylko mamy prawo obwiniać... a jednak trzeba też pamiętać, że to jest rodzaj łańcuszka pokoleń, to znaczy, że ci (nasi rodzice) którzy zrobili nam krzywdę, sami byli też w krzywdzący sposób traktowani i tak krzywda nie uzdrowiona w jednym pokoleniu została czynem ludzkim przeniesiona na kolejne...
aha, jeśli chcesz stać się wielbicielką Grocholi i z radością sięgać po każdą kolejną jej produkcję...
to spróbuj przeczytać coś z kolekcji wytworów niejakiej Barbary Cartland... to była (już nie żyje) taka koszmarna brytyjska rozpadająca się już pudernica...
która w swoim pałacu (bez przesady!) udekorowanym głownie w różach i błękitach... leżała pasąc się czekoladkami na swojej bajecznej kanapie i... wyrzygiwała z siebie kolejne "miłosne" historie, które jej sekretarka wstukiwała w kompa... szło jej to nieprawdopodobnie, bo została autorką... KILKUSET romansów, w ciągu swojego życia - tyleż sprostytuowanego literacko, co opływającego w niewiarygodne luksusy, gdyż zrobiła fortunę na poronionych płodach swojej żałosnej wyobraźni...
(piszę tak oczywiście wyłącznie dlatego, że zazdroszczę jej całej tej niesamowitej kasy, którą w taki obmierzły sposób natrzaskała!
) jeśli przeczytasz chociaż dwadzieścia stron jej jakiegoś romansu (ja tyle wytrzymałem, to i Ty możesz zacisnąć zęby...
), to od tej pory pokochasz Grocholę i złego słowa na nią nie pozwolisz powiedzieć!!!
uffff... no to siem nawymądrzałem - tym razem o literaturze i produktach literaturo-podobnych...
p.s.
marie, pozdrawiam Cię serdecznie...
---------- 00:22 ----------
Barbara Cartland
- proszę bardzo, poniżej dowód, że coś takiego naprawdę istniało...
może jestem trochę wredny, ale nie mam dla niej żadnej wyrozumiałości - czytałem kawałek jej produktu i wiem na czym jechała i co jej przyniosło takie ogromne, zupełnie niezasłużone pieniądze... może jestem też trochę stuknięty, ale dla mnie taka pseudoliteracka grafomania, zupełnie irracjonalnie opłacana i destruktywnie działająca na całe rzesze kobiet czytających takie g*wna jak te które ona z siebie wypuszczała... jest tak samo niemoralna jak złodziejstwo czy jakieś inne zdemoralizowane czyny...