koniec mojego zwiazku

Problemy z partnerami.

Postprzez mahika » 20 sty 2011, o 23:55

a może każdy tu pisze kiedy chce? :)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez smerfetka0 » 31 sty 2011, o 14:44

a moze nie mam internetu w domu?
a moze juz nie jestem z panem A?
a moze jestescie zgryzliwi strasznie?
brawo katka za trafna odpowiedz.
czesc
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez sikorka » 31 sty 2011, o 15:16

martwilam sie o Ciebie zagubiona :pocieszacz: jak sie 3masz?
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Postprzez ewka » 1 lut 2011, o 08:11

A może... a morze jest głębokie i szerokie :D

Pozdrówka
:D
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Sylwia0612 » 22 lut 2011, o 17:19

Witam, chciałabym streścić wam moją historię.
Jestem z chłopakiem od 4.5 roku. Jesteśmy młodzi mamy po 20 lat. Zmęczył mnie ten związek, nie kocham już go, nawet go zdradzam i nie mam wyrzutów sumienia. Mówi mi że beze mnie nie da rady, że sie zabije i ile osób przez to skrzywdzi. Nie wiem jak mam postąpić bo mieszkamy od siebie ok 300 m, można rzec po sąsiedzku. Ja obecnie studiuje w warszawie wiec widujemy sie teraz tylko co 2 tygodnie. Boje się że jeśli on się zabije, to że wszyscy będę mówili że to przeze mnie, jego rodzina mnie znienawidzi a ja sama siebie znienawidzę. Iże będę miała poczucie winy. Ja sie po prostu zakochałam w kimś innym, przy kim czuję sie szczęśliwa. Z Adrianem rozeszliśmy sie w grudniu ale mimo wszystko dzwoni do mnie, nie daje za wygraną. Nie powiem mu ze kogoś mam mimo ze pyta to zaprzeczam, bo wiem ze wtedy byłoby jeszcze gorzej.
Proszę o pomoc, bo juz sama nie wiem co mam zrobić.
Sylwia0612
 
Posty: 5
Dołączył(a): 22 lut 2011, o 17:13

Postprzez mahika » 22 lut 2011, o 17:30

Witaj. Załóż swój wątek, osobny. Będziemy gadać ;)
Pozdrawiam :kwiatek:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez smerfetka0 » 22 mar 2011, o 05:56

uderzyl mnie
co prawda nie w twarz ale uderzyl..

od tamtej chwili nie bylo zwiazku. staralam sie splacic dlug za mieszkanie bo too wspolny dlug, bylam podenerwowana caly czas uswiadamialam go ze to wszystko to wielki znak zapytania ze moja cierpliwosc sie skonczyla. zylismy jak dwoje osob z koniecznosci, raz bardziej serdecznie raz nie.

chcialam jeszcze dostac kopa gotowki ze zwierzat - to okolo 400-500 funtow, dzieki temu mialabym pieniadze na wyprowadzke.

ale juz chyba nie zdarze.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez mahika » 22 mar 2011, o 10:37

Przykro mi że Cię uderzył.

odejdź natychmiast.
Nie ma takiego stwierdzenia "co prawda nie w twarz"
Przemoc jest przemocą.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez ewka » 22 mar 2011, o 10:54

Masz jakąkolwiek kasę, aby móc zrobić jakiś ruch, Zagubiona? Masz możliwość zawaletowania u kogoś, zanim się jakoś zorganizujesz?

Ja bym spieprzała czym prędzej.
Przemyśl.

Poszedł na jakąś terapię?
Trzymaj się póki co... i nie daj się!!!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez smerfetka0 » 22 mar 2011, o 12:03

nie mam nic. zostalo mi 70 funtow do splacenia, 30 funtow jestem dluzna siostrze - ona moze poczekac. oszczednosci zero przez to splacanie mieszkania.


nie wyobrazam sobie tego jak mam zostawic poltora roku wziac walizki i wyprowadzic sie. nie wyobrazam sobie jak mam z obcymi ludzmi (niewiadomo i tak z jakimi kto sie trafi) wynajmowac maly pokoj sama tutaj. jak mam sie nie zalamac i uczyc.

teraz jestem w szoku po prostu.

czuje sie beznadziejna przez ta bezsilnosc opisana powyzej
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez ewka » 22 mar 2011, o 12:13

zagubiona0 napisał(a):nie wyobrazam sobie tego jak mam zostawic poltora roku wziac walizki i wyprowadzic sie.

A wyobrażasz sobie takie życie, jak opisujesz?
To jest TYLKO 1,5 roku... zrobisz jak zechcesz. Chcę Ci tylko powiedzieć, że ludzie na taki krok decydują się czasem po latach... więc dla mnie to jest TYLKO.


nie wyobrazam sobie jak mam z obcymi ludzmi (niewiadomo i tak z jakimi kto sie trafi) wynajmowac maly pokoj sama tutaj. jak mam sie nie zalamac i uczyc.

Nie masz znajomych? Koleżanek?

A skąd ten szok teraz? Przecież sytuacje takie (lub podobne) już były... z drugiej strony to dobrze, że jest szok, bo jakby go nie było to mogłoby znaczyć, że za normalne uważa się to, co normalne nie jest.

Dasz radę Zagubiona!!!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 22 mar 2011, o 12:17

---------- 11:14 22.03.2011 ----------

Ja zaproponowałam Zagubionej, żeby odpuściła studia i się odkuła. To przecież nie musi być stracony czas. Z tego co mówiła pracując tam na cały etat utrzyma się sama spokojnie, więc mogłaby je na razie zostawić... Przecież ciągle się mówi, że nie wszystko ammy tak jak chcemy... Może ten czas trzeba zainwestować w stawianie nowych SWOICH fundamentów na spokój do nauki i niezalezności... Studia zawsze może skończyć... nie jest tak?

---------- 11:17 ----------

Podpisuję się pod Ewką rękami i nogami... Zostawienie studiów nie przekreśla Twoich perspektyw...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez smerfetka0 » 22 mar 2011, o 12:19

wiem Ewka ja to w glebi wszystko wiem.

tylko odczuwam normalne emocje z tym zwiazane.

takiego zycia sobie nie wyobrazam, moi rodzice pokazali mi jak powinien wygladac zdrowy zwiazek zdrowa relacja i wiem ze to jest zle.

tylko jestem taka przerazona, bo lepiej czy gorzej bywalo ale imalam z kim pogadac o co walczyc, jakos bylo tak mi razniej we dwojge sie zmagac z wiekszoscia problemow. po prostu. czy to nie jest normalne?

i tak czuje sie juz beznadziejna ze nie mam wystarczajaco duzo sily.

tak nasilonej sytuacji jak w nocy nie bylo jeszcze :( ale mozna bylo sie spodziewac ze bedzie

przenocowac gdzie bym miala. owszem. ale to kropla w morzu przy przeprowadzce.
dzisiaj czy jutro bede gadac z siostra..i zobaczymy.. mam ochote jutro zeby poczuc sie lepiej widzac ze jemu jest przykro. ale nie chce odkladac bo w koncu zostane jak ostatnio i bede nieszczesliwa nieufna, tylko w niektorych momentach usmiechnieta.

studiow nie zostawie. zostalo mi 2 miesiace pierwszego roku. szkoda mi. a i tak bede musiala ten pierwszy rok splacic. tu studia sa drogie. w wakacje bede pracowac na pelen etat, wtedy moze sie uda znalezc prywatne domy i bedzie wiecej na godzine, sporo wiecej. ale te 2 miesiace to znak zapytania i wielka niewiadomo, 2-3 miesiace.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Księżycowa » 22 mar 2011, o 12:22

przenocowac gdzie bym miala. owszem. ale to kropla w morzu przy przeprowadzce.
dzisiaj czy jutro bede gadac z siostra..i zobaczymy..


O to chodzi :ok:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez mahika » 22 mar 2011, o 12:26

bo lepiej czy gorzej bywalo ale imalam z kim pogadac o co walczyc, jakos bylo tak mi razniej we dwojge sie zmagac z wiekszoscia problemow. po prostu. czy to nie jest normalne?

i tak czuje sie juz beznadziejna ze nie mam wystarczajaco duzo sily.


Nie to nie jest normalne.
Zmagać sie we dwoje z problemami typu mieszkanie, praca to jest normalne.
A zmagać się samemu z problemem alkoholowym czy agresją partnera to nie jest normalne.
Nie masz siły własnie dlatego ze to nie było "normalne" bycie razem.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 232 gości