Rodzice, pomóc mamie...

Problemy z partnerami.

Postprzez tu i teraz » 21 mar 2011, o 11:29

Bianka,

daj na luz,
jak komus nie odpowiada,
co i jak piszesz,
to przeciez nie musi czytac.. :wink:

rozumiem Twoj frust, negatywne emocje,
to takie ludzkie i naturalne...
mozna jednak temu zaradzic..cwiczac kontrolowanie
mysli, ktore nam po glowie hulaja :D

pozdrowionka
tu i teraz
 
Posty: 210
Dołączył(a): 14 lut 2011, o 13:53

Postprzez Księżycowa » 21 mar 2011, o 11:35

No ja też czasem tak się czuję tutakj Bianko... ale gdyby każdy psycholog mówił pacjentowi, zeby na przykład spojrzał w telewizor na tragedię w Chinach i się zastanowił kto ma prawdziwy problem (to nie jest żadna sugestia osobista do nikogo!!), to skala samobójstw by bardzo wzrosła chyba...

Jak chodziłam do psychologa, to mi powiedziała, że każda sprawa przez którą cierpimy, załamujemy się czy zamartwiamy, to sprawa, która zasługuję na uwagę i jest poważna.

Może jesteśmy w innej sytuacji, ale nie oszukujmy się patrząc na perspektywy naszego kraju mamy prawo bać się, ze niestety nasze życie będzie ciągle polegało na użeraniu się z opłatami i zaległymi rachunkami... takie moje zdanie.... I gdyby nie moja chęć uczenia się i poznawania świata, to nie widziałabym w szkole żadnego sensu, bo nie daje mi ukończenie jej a nawet i studiów żadnej gwarancji, że będę miała szansę na lepsze stanowisko...

Ja Cię Bianko rozumiem :pocieszacz:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez Bianka » 21 mar 2011, o 11:49

---------- 10:47 21.03.2011 ----------

A po co się aż tak kontrolować, dusić w sobie, przyklejać uśmiech sztuczny, nie chce mi się, wiesz nie raz czułam czytając że no tak wymyślam problemy z tym miejscem do życia, a guzik, NIE! Jest mi z tym ciężko więc powinna ufać swoim uczuciom, mało tego mój mąż czuje to samo i każdy kto nas zna widzi tą trudność, no może oprócz rodziców którzy tylko utrudniaja podjecie decyzji bo za ich czasów...

---------- 10:49 ----------

kasiorek43 napisał(a):Jak chodziłam do psychologa, to mi powiedziała, że każda sprawa przez którą cierpimy, załamujemy się czy zamartwiamy, to sprawa, która zasługuję na uwagę i jest poważna.


Bardzo dobrze powiedziane:)
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Księżycowa » 21 mar 2011, o 11:50

Ja się z Tobą zgadzam... jeśli z czymś mi źle, to znaczy, że tak jest... nie będę olewała siebie... to tak jaby gimnazjaliście powiedzieć ,,Co Ty masz za problemy?" nie prawda. Dal niego to problem, który boli... Mi tez tak mówili... To złe podejście...

Idę do pracy... :?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez tu i teraz » 21 mar 2011, o 13:02

---------- 12:01 21.03.2011 ----------

no tak..slowo "kontrolowac"
ma zly wydzwiek :?

ja kladlam nacisk na slowo "hulac" :wink:

wiecie...mamy 1000 mysli na minute...
i odruchowo koncentrujemy sie, wylapujemy te negatywne :shock:

wlasciwie czemu?
instynkt przetrwania?

wczoraj wieczorem moja corcia mowi do mnie tak:

jutro na klasoece napewno bedzie to,
czego ja nie umiem
:shock:
wtedy zapytalam, a czemu nie mialoby byc to CO UMIESZ ???
:wink:

czemu wybieramy "czarne" a nie "biale"?

czemu nie widzimy, co mamy DOBREGO,
a cala energie inwestujemy w widzenie niedoborow i brakow?

hmmm...ja to znam...i dopiero teraz,
(szkoda ze tak pozno) ucze sie wplywac na moje myslenie,
na to co hula w mojej glowce :wink:

:slonko:

---------- 12:02 ----------

byki!!! :lol:

" jutro na KLASOWCE"

:idea:
tu i teraz
 
Posty: 210
Dołączył(a): 14 lut 2011, o 13:53

Postprzez Sansevieria » 21 mar 2011, o 13:26

Na przykład dlatego, Tu i teraz, że nam za wiele razy dawano sygnały, że świat jest niebezpieczny i groźny albo że my jesteśmy "nie tacy jak powinniśmy", czyli za dużo silnych negatywnych sygnałów o nas i świecie przez długi czas. Takie widzenie głównie negatywów i zagrożeń może też dać jakiś solidny uraz jednorazowy.
Bianko, to wcale nie są żadne pierdoły o czym piszesz tylko bardzo podstawowe sprawy. Dla dziecka to najlepiej jest mieszkać ze szczęśliwymi i zadowolonymi rodzicami. Miasto, miasteczko czy wieś odludna to są kwestie zdecydowanie wtórne w tej sprawie.
Byłabyś w stanie wypisać tak spokojnie w punktach różne opcje Waszego zamieszkania? Taka mała analiza? Od strony i emocjonalnej, i technicznej i finansowej? Nie odbieraj tego jako wpychania sie z kaloszami w Wasze sprawy, po prostu łatwiej sobie może poradzić w takich sprawach omawiając konktrety w miarę wszechstronnie. Mam uczucie, że jesteście w stanie decyzyjnym mocno przypominajacym chaos, który jak wiadomo zabija poczucie bezpieczeństwa i w konsekswencji wyczerpuje i męczy nie oferujac nic w zamian.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Bianka » 21 mar 2011, o 20:05

Sansevieria napisał(a):Byłabyś w stanie wypisać tak spokojnie w punktach różne opcje Waszego zamieszkania? Taka mała analiza? Od strony i emocjonalnej, i technicznej i finansowej?


Kiedyś wypisałam plusy zamieszkania tu i plusy tam i tak samo minusy, to masz na myśli? czy jeszcze inaczej??
Zgadza się z tym chaosem:/
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez blanka77 » 21 mar 2011, o 20:17

A jak z kredytem dla młodych małżeństw na zakup mieszkania? Nie macie szans?

Albo pytaliście o mieszkania socjalne?
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Bianka » 21 mar 2011, o 20:20

Na socjalne jesteśmy za bogaci:) a na kredyt na razie nie ma szans, zależy jaką umowę mąż dostanie od kwietnia jak mu się okres próbny skończy i ile dostanie podwyżki...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez blanka77 » 21 mar 2011, o 20:24

---------- 19:22 21.03.2011 ----------

Tak to u nas w Polsce jest niestety.

Może jakoś uda się z tym kredytem, ale ja nie znam warunków na jakich przyznają. Przypuszczam, że i z tym jest pod górkę. Czasami człowiek jest w kropce i ciężko coś zaradzić

---------- 19:24 ----------

Nie wiem czy się z czymś takim spotkałaś, bo ja tak, że czasami firmy potrzebują kogoś żeby np. w weekendy wpisywać im faktury do systemu. Zawsze to jakiś grosz może wpaść.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Sansevieria » 21 mar 2011, o 20:36

Bianko, kiedyś to było kiedyś, chyba coś się zmieniło od tego kiedyś. A poza tym jak ja mam to znaleźć, pamiętasz gdzie tę analizę robiłaś?
No i wreszcie moim zdaniem to priorytetowe jest jednak jak Wy widzicie swoje życie. Jedni lubią w dużym mieście, inni wcale nie. W jakim otoczeniu Wy byście byli zadowoleni, spokojni. Bo plusy i minusy ma każda opcja, a rzeczy praktyczno techniczne chyba lepiej jest dociagać do stanu własnego potencjalnego zadowolenia. W wielkim mieście jest na przykład kwestia tempa i sposobu życia. W mniejszym być może (choć nie na pewno) gorszy rynek pracy. Ceny też są różne, zwykle w większych miastach żyje się drożej. Ale najważniejsze to jak dla mnie gdzie Wy sie widzicie. Tak najogólniej.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Bianka » 21 mar 2011, o 20:46

No więc właśnie my się widzimy w tym mniejszym...w tym mniejszym za kredyt możemy mieć domek a za to samą cenę w większym 2 pokoje w azbestowym starym bloku...jedyne co nas powstrzymuje że w tym mniejszym nie ma pracy a mąż by musiał dojeżdżać 80 km, dojazdy dla niego nie są męczące jedyny problem to benzyna, z kolei w większym bliżej ale wszystko jest droższe, jest praca a tak poza tym same minusy, no ale praca jest bardzo ważna...no i mamy z takich oto powodów dylemat...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez blanka77 » 21 mar 2011, o 20:50

A staraliście się o fundusze unijne na otwarcie swojego biznesu? Np. dla męża?
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Sansevieria » 21 mar 2011, o 20:54

Tak na zdrowy rozum to mniejsze, podjąć decyzję i zacząć działania. Bo jeśli (odpukać) mąż pracę straci, to byście zostali z samymi minusami, na dodatek dużo trudniejszymi do "odkręcenia".
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Bianka » 21 mar 2011, o 21:04

Mówisz Sans? my się boimy gdyby stracił to w mniejszym nie znajdzie szybko kolejnej a ja nie znajdę wcale:/dlatego myślę o dorobieniu konkretnego zawodu..

Blanka właśnie o tym myślimy dlatego że niedawno pojawiła się taka możliwość dla męża...na razie zajmuje się tym technicznie, szuka pracowników itp, bez funduszy też się da choć ciężej, z funduszami o wiele łatwiej...jeśli w tej pracy co jest dostałby dobre warunki plus swoja firma przynosiłaby dochód to byśmy żyli jak pączki...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 133 gości

cron