---------- 10:18 19.03.2011 ----------
Pszyklejony - sama też chodziłam, to nie jest tak że tylko z nakazu sądu ale do tej pory nic się nie zmienia i jest tylko gorzej, żaden nie jest tak odpowiedni żeby w końcu coś poradzić.
Winogronko7 - Nie mam takiej rodziny, żeby mi pomogli babcia jest po dwóch zawałach i ledwo chodzi, z drugą podobnie a jak jest ktoś to ze strony matki co znaczy że o niej nie powiem, bo ona jest święta ;/ Jeśli chodzi o pedagoga to też nic. Pani jest miła i w ogóle, ale do niczego nie dochodzimy nadal. A co młodzieży to ja wiem, ale to smutne, że nie mogę znaleść sobie znajomych, bo nie robię takich rzeczy
laissez_faire - No i tu pojawia się problem. Ja wiem, że mu nie ułożę życia, ale wiem też, że rodzice nic nie robią. Ostatnio była rozprawa o rodzinę zastępczą i brat mieszkał narazie (do 5 maja) u matki a ona ma go gdzieś przyprowadza koleżanki a ja mam z nim robić lekcje i nie interesuje jej, że jeśli się nic nie zmieni to nas zabiorą. Z tym prawem to nie wiem czy on ma prawo nie robić nic na lekcjach i się obijać. Rodzice... Ja nie nienawidzę ich. Mam poprostu żal nie potrafili jak ludzie nie jak dzikie zwierzęta ale jak ludzie się rozejść. A zwłaszcza żal do matki. Ojciec jest spokojny i w ogóle, ale moja matka... Nie wiem co robić z nią. Zostawiła mnie i brata bez prądu i się wyprowadziła. Jak przychodziłam do niej potrafiła mi wypomnieć że płaci (uwaga!) alimenty ogromną kwotę ok 140zł (140 zł na oboje!!!!) a ja am czelność u niej coś zjeść. Potrafiła powiedzieć, że mnie ninawidzi a trzy dni potem dzwonić czemu się nie odzywam. Ma 46 lat a zachowuje się jak by miała 15! Wstyd mi przy niej iść. Jak ona chce kolejne buty które się nie mieszczą do szafy to ok jak ja cośchce to afera. Poproszę o cokolwiek słyszę idź do ojca!(jak mieszkaliśmy z nią miała 900zł alimentów a mówiła, że nie ma pieniędzy choć chodziła po dyskotekach) Wczoraj poprosiłam o buty i kurtke, sytuacja wyglądała jak zwykle, że jaka jest biedna i teraz musi utrzymać brata. Chciała nas oboje do siebie. To jak ona musi utrzymać brata i nie daje rady to jak chce utrzymać oboje? Handluje na rynku i jak tylko przyjdę i zwrócę jej o cokolwiek uwagę to krzyczy na pół rynku, żeby każdy słyszałam jaka ja jestem zła i wyrodna córka a jak ona jest biedna i jak trzeba jej współczuć. Cały czas robi z siebie najbardziej pokrzywdzoną i biedną Ja mam 17 lat i ta sytuacja zamiast mnie utwardzić to mnie jeszcze rozłożyła! Postaraj się zachować dystans.... Tylko rzecz w tym, że nie umiem mieć dystansu, gdybym miała dystans nie byłabym napewno tak znerwicowana
Zabawne jest to, że marzę o zostaniu psychologiem. Wszyscy mnie wyśmiewają, ale jeśli nie umiem pomóc sobie próbuje pomóc innym i wtedy czuję się potrzebna...
marie89 - Nie ma nieomylnych rad to oczywiste. Zawalczyć o siebie... Ale ja nie mam swojego życia. Moje życie to próba uratowana brata, ojca, chłopaka, czasem matki... Tak, jeśli chodzi o brata to trzeba przyznać że świat prostszy... Tylko jakoś trzeba go wyciągnąć, bo to nie jest nawet coś co robi i lubi tylko jego życie. On idąc ulicą, będąc w domu strzela, ładuje broń, rzuca granatami (oczywiście w wyobraźni). Staram się go wspierać, ale jak grochem o ścianę. Jak już pisałam wiem, że nie przeżyje za niego życia, ale chciałabym muje ułatwić, żeby nie było tak, że obudzi kiedy będzie naprawdę ciężko a ja nie będę mogła mu pomóc słowem, bo będzie potrzebował pieniędzy, gdyż nie będzie miał wykształcenia a ja będę mieć swoją rodzinę... A słowa a nie mówiłam napewno wtedy nie pomogą. Tylko co zrobić, żeby do niego coś docierało. Chciałabym się skupić na pomocy sobie ale u mnie pomoc znaczy pomoc bratu i każdy (no prawie) problem związany jest z nim.
Ogólnie widzę to tak. (w końcu się opiszę choć to bolesne)
1. Za bardzo się użalam, ale nie umiem przestać, bo chcę żeby ludzie mówili, że jestem biedna i żeby mi współczuli i głupio wierzę, że mnie polubią i przygarną, bo jest mi źle a nikt nie chce mnie słuchać.
2. Za bardzo się przejmuję moją rodziną, ale nie umiem przestać, bo ojciec i matka to kit już nic nie zrobię, ale chcę pomóc bratu, bo jest mi go żal. Ostatnio usłyszałam, żeby go olać, bo on wie, że zawsze przylecę i żeby dać na luz, ale to jest trudne, bo jesteśmy ze sobą jakby związani. Pomimo że to on odwala, on się nie uczy i nic nie robi to zabiorą nas oboje. A ja(jak zwykle o nim myślę bardziej niż o sobie) boję się, że jemu to nie pomoże
a wręcz odwrotnie a jeśli rodzice nic nie mogą mu tak naprawdę zrobić to co dopiero obcy ludzie.
Więc całe moje życie kręci się wokół brata.
3. Nie umiem w ogóle rozmawiać z ludźmi, bo pogadamy pośmiejemy się, ale zaraz muszę powiedzieć, że mam problem, co jest straszne. Bo jak wiem, że tej osobie nie powinnam tego mówić to nie powiem, ale sam fakt w mojej głowie. Chciałabym to wszystko wyrzucić z głowy. Powiedzieć coś i zrobić jak trzeba zrobię, ale potem strasznie się męczę i mam pełno myśli których nie chcę mieć.
---------- 11:07 25.03.2011 ----------
Przeziębiłam się a to dobija mnie coraz mocniej. Mam za dużo czasu i za dużo przez to myślę... Nie mam do kogo napisać prócz Was... Nie mam przyjaciół, dobrych koleżanek które zastanawiają się co u mnie... Nie mam nikogo... prócz siebie. Chciałabym móc z kimś pogadać nawet o byle czym, ale nie ma osoby z którą mogłabym to zrobić. A ostatnio nawet Wy nie piszecie