Rodzice, pomóc mamie...

Problemy z partnerami.

Postprzez woman » 17 mar 2011, o 09:35

Bianka, dobrze że napisałaś czego potrzebujesz jasno i wyraźnie.
Czuję się odpowiednio obcyngolona serio :)
Nie pisnę już słówka o muchach w nosie w życiu swoim, choć biję się w piersi poraz wtóry, że nie chciałam źle.

Aaa i jeszcze jedno, podobasz mi się taka waleczna. Znaczy nie dasz sobie w kaszę dmuchać i dobrze.

A co do koleżanek w tym specyficznym typie szczerości to miałam też taką i wiem jak potrafi to zepsuć samopoczucie a nawet obniżyc samoocenę.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez ewka » 17 mar 2011, o 09:37

woman napisał(a):Ewka, Twoja sentencja to takie gładkie i ładnie brzmiące uogólnienie, które może mieć zastosowanie, ale nie musi.

Nie musi.

Są różne metody wsparcia.

Tak. I różni ludzie z różnymi metodami... to jest właśnie bogactwo tego miejsca.

Rozumiem więc, że za każdym razem kiedy coś piszesz tutaj to pomagasz?

Takie są moje intencje.

Czy jesteś pewna, że Twoje milczenie będzie lepsze niż powiedzenie czegokolwiek?

Powiedzenie czegokolwiek to to samo, co powiedzenie byle czego? Jeśli tak - to rzeczywiście milczenie wydaje mi się lepsze.

Czy jesteś pewna że to co akurat napisałaś jest wsparciem?

Nigdy nie jestem pewna, że to co napiszę będzie najwłaściwsze... choć w zamiarze takie mi się wydaje.
W tym momencie nie zajęłam się wsparciem Bianki - odniosłam się jedynie do tego zamieszania.


Moim zdaniem czasem lepszy kopniak w tyłek niż przytakiwanie albo chowanie głowy w piasek.

Nie mam w tej kwestii sprecyzowanego zdania... bo teoretycznie zgodzę się z Tobą, a praktycznie mam problem z określeniem tego "czasem" - nie potrafię zdecydowanie określić, kiedy jest właściwy moment na kopniaki, więc się nimi nie zajmuję z nadzieją, że inni ten moment wyczuwają.

Chociaż i tak uważam, że oprócz przykrych doznań moje i Caterpillar "niemilczenie" dało Biance jednak jakiś inny ogląd sytuacji i pokazało jak inni mogą Jej osobę postrzegać.

Do tego też nie czuję powołania. Kojarzy mi się z ocenianiem, a tego unikam... przynajmniej się staram, wychodzi pewnie różnie.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez woman » 17 mar 2011, o 09:38

ewka napisał(a):
Rozumiem więc, że za każdym razem kiedy coś piszesz tutaj to pomagasz?

Takie są moje intencje.

Wyobraź sobie że moje też takie są.
Ostatnio edytowano 17 mar 2011, o 09:39 przez woman, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez ewka » 17 mar 2011, o 09:39

Cieszę się.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Bianka » 17 mar 2011, o 09:50

woman napisał(a):Nie pisnę już słówka o muchach w nosie w życiu swoim, choć biję się w piersi poraz wtóry, że nie chciałam źle.

Aaa i jeszcze jedno, podobasz mi się taka waleczna. Znaczy nie dasz sobie w kaszę dmuchać i dobrze.


Wiem że nie chciałaś zle bo mi to napisałaś:)

Walczność budzi mi się jak ktoś mnie już mocno nadepnie:) jednak nie umiem sobie poradzić z nawykami mojej rodziny, probuję nie dać sobie w kaszę dmuchać to wtedy robią ze mnie potwora co to się kłóci itp mur nie do przebicia, przekonani o swojej dobroci a ja zawsze winna i be.
Całe życie muszę walczyć i jestem tym zmęczona, atakowanie mnie jest już tak naturalne i odruchowe jak ziewanie...nie mam siły się już bronić..
Ale jak potrzeba wsparcia, pomocy to wszyscy walą do mnie, drzwiami i oknami, wieszają się na mnie jak na ostatniej desce...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez mahika » 17 mar 2011, o 10:15

Już pisałam Dominice o tym wieszaniu sie na mnie w przypadku kłopotów.
To wampiry energetyczne, nie trzeba sobie na to pozwalać, absolutnie.

Mnie to dowartościowywało. Ja Monia Wielka, pomogłam Ani, wypłakała sie, jestem fajna. A potem jak Chciałam z Ania pogadać, to Ania wiecznie czasu nie ma, bo dziecko, bo mąż, bo wyjazdy, bo praca. Tylko jakoś dziwnie kiedy się waliło i paliło nic jej nie przeszkadzało godzin spędzać u mnie ;)
Nie jestem za tym żeby odwracać sie plecami, ale ja po prostu nie angażuję sie w problemy moich znajomych już. Wysłuchać, cos powiedzieć, tak. Ale zero emocji, bo źle na tym wychodziłam psychicznie.
Co o tym myślisz?
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez woman » 17 mar 2011, o 10:41

Bianka napisał(a):
woman napisał(a):Nie pisnę już słówka o muchach w nosie w życiu swoim, choć biję się w piersi poraz wtóry, że nie chciałam źle.

Aaa i jeszcze jedno, podobasz mi się taka waleczna. Znaczy nie dasz sobie w kaszę dmuchać i dobrze.


Wiem że nie chciałaś zle bo mi to napisałaś:)

Walczność budzi mi się jak ktoś mnie już mocno nadepnie:) jednak nie umiem sobie poradzić z nawykami mojej rodziny, probuję nie dać sobie w kaszę dmuchać to wtedy robią ze mnie potwora co to się kłóci itp mur nie do przebicia, przekonani o swojej dobroci a ja zawsze winna i be.
Całe życie muszę walczyć i jestem tym zmęczona, atakowanie mnie jest już tak naturalne i odruchowe jak ziewanie...nie mam siły się już bronić..
Ale jak potrzeba wsparcia, pomocy to wszyscy walą do mnie, drzwiami i oknami, wieszają się na mnie jak na ostatniej desce...

To jest relacja jednostronna, nosząca znamiona wykorzystywania.
W takiej sytuacji powinnaś się postarać odciąć od cudzych, choćby i rodzinnych problemów. Tym bardziej, że sama nie dostajesz wsparcia.
Tak jak napisała Mahika powyżej.
Na mnie też się wieszają w rodzinie, bo ja mam przypisaną rolę tej zaradnej, co załatwi, zadzwoni gdzie trzeba, na drugi koniec Polski pojedzie po kogoś, coś zawiezie, coś przywiezie....
Jednak w razie kłopotów otrzymuję też wsparcie rodzinne nie przeczę, więc mi zbytnio ta łatka nie przeszkadza póki co.

Rola czarnej owcy z pewnością jest trudniejsza i na pewno podcina skrzydła. Wierzę, że terapia da radę poukładać ten chaos w Twojej głowie Bianka i ustawi w odpowiednim świetle Wasze rodzinne inklinacje, bo tak cicho dumam, że tutaj jest pies pogrzebany.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez Bianka » 17 mar 2011, o 10:42

No właśnie ja mam tak jak Ty z tą Anią, z mamą czasem ucinam i nie mówię nic...
Z koleżankami zaczęłam podstępem np mówiłam Kasi jak to Basia mówi mi tylko swoich problemach a mnie nie słucha i mnie to wkurza:) no i Kasia od razu zaczęła inaczej, zaczęła pytać czasem co u mnie itp

Z tą drugą gorzej bo nic nie jarzy, czasem po prostu ucinam rozmowę i tyle..ale tak zupełnie odciąć się nie potrafię a może lubię pomagać sama nie wiem..
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez mahika » 17 mar 2011, o 10:52

Lubisz pomagać i ok.
Tylko ta pomoc polega na przyjęciu na siebie dodatkowych złych emocji od kogoś. I co dalej?
Tamtej ulży na chwile, a Ty masz w sobie te złe emocje, w dodatku może obdarowujesz nimi najbliższych, męża, córeczkę...
Nie wiem, tak sobie tylko myślę...

Ciekawe czy by dotarło do niej gdybyś jej powiedziała że przekazuje Ci same złe emocje, czy dla równowagi mogłaby coś dobrego powiedzieć.
Niektórym trzeba wprost mówić.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Bianka » 17 mar 2011, o 10:59

---------- 09:59 17.03.2011 ----------

woman napisał(a):Wierzę, że terapia da radę poukładać ten chaos w Twojej głowie Bianka i ustawi w odpowiednim świetle Wasze rodzinne inklinacje, bo tak cicho dumam, że tutaj jest pies pogrzebany.


Tu jest pogrzebany albo w traumach, przemocy każdego rodzaju:( duży brak poczucia bezpieczeństwa, prawie choroba sieroca w wieku niemowlęcym bo mama zachorowała, a może coś z falami w mózgu bo miałam smonambulizm i jakąś nerwicę od dziecka...no wiele tego i nie wiem co jest najważniejsze, mam nadzieję że na terapii wszystko poukładam...


Mahiko, z tymi złymi emocjami to chyba aż tak nie jest, nie niosę przynajmniej nie czuję żebym je gdzieś niosła a druga sprawa, nie jest tylko zle, z obydwoma nie raz śmiejemy się za wszystkie czasy, dobrze się rozumiemy np z jedną w kwestii studiów bo obu nam się nie udało i cierpimy i tylko z nią w tym temacie rozumiemy się bez słów, drugą znam od 6 roku życia i znamy się jak łyse konie...

---------- 09:59 ----------

somnambulizm* oczywiście:)
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez mahika » 17 mar 2011, o 11:03

W takim razie to jest inna sytuacja niż moja z Anią... kiedy to było jednostronne. Tak zrozumiałam kiedy napisałas zdanie
Ale jak potrzeba wsparcia, pomocy to wszyscy walą do mnie, drzwiami i oknami, wieszają się na mnie jak na ostatniej desce...


No właśnie ja mam tak jak Ty z tą Anią, z mamą czasem ucinam i nie mówię nic...
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Bianka » 17 mar 2011, o 11:36

No tak tez jest, wieszają się i mi nie pomagają jakby co, mam telefony nie raz jeden za drugim w rodzaju Bianka ratuj...ale trochę do pionu je doprowadzam, po prostu jest i tak i tak jak pozniej napisałam...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez woman » 17 mar 2011, o 12:24

Co do koleżanek, przyjaciół to wiadomo nikt nie jest idealny, ważne żeby jednak jasno stawiać granice.
Pamiętam jak odchorowałam dzień, kiedy pierwszy raz powiedziałam koleżance, która jak zwykle przyjechała z wizytą bez zapowiedzi, że mam inne plany i nie mogę jej zaprosić na kawę.
Taka niby błaha rzecz, a czułam się winna jeszcze przez wiele dni.
Teraz staram się mówić wprost, że nie mam ochoty dziś na gości, chcę poleżeć na kanapie w spokoju po męczącym dniu.
Kiedyś tłumaczyłabym się zawile, że mam inne plany, wizytę u lekarza, ciocię z ameryki czy koklusz w domu...Niepotrzebnie, zupełnie niepotrzebnie.
Tak więc odrobina zdrowego egoizmu jest niezbędna.


Chciałam jeszcze nawiązać do punktu widzenia, tzw subiektywnej oceny.
Jeszcze 3 lata temu za cholerę nie rozumiałam jak można latami siedziec z alkoholikiem, przemocowcem, babrać się w toksycznych relacjach.
Los surowo mnie ukarał za moją pychę i ocenę takich kobiet.
Teraz jestem bardzo wyczulona na toksyczne związki i bardzo współczuję kobietom tkwiącym w tych układach.
Wczoraj byłam świadkiem takich relacji małżenskich.
Młode małżenstwo w IKEA.
On milutki dla kasjerki, wcześniej też coś tam doradzał komuś przy regałach gdzie znaleźć jak szukać towaru, po prostu do rany przyłóż.
Ale te spojrzenia w kierunku żony, ona aż się kurczyła pod jego wzrokiem.
Myślałam, że może to moja przeczulona wyobraźnia, ale już przy kasie on nie potrafił ukryć agresji w jej kierunku. Jak liczysz! Co robisz! Drobnymi płać! Drobne wydaj! kiedy trzęsącymi rękoma rozsypała drobniaki zasyczał Teraz to zbieraj! i nie schylił się pomóc nawet :( i to wszystko przy małym, może 2 letnim dziecku.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez Bianka » 17 mar 2011, o 14:26

Byłam kiedyś z psychopatą, byłam od niego uzależniona, choć sama tego nie rozumiem wiem że gdyby on nie odszedł to bym z nim została na zawsze...
Ja teraz nie jestem w takim związku na szczęście ale też bywa różnie..ogólnie ciągną do mnie różni połamani ludzie...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez limonka » 17 mar 2011, o 14:47

ewka napisał(a):Stara prawda... nie umiem wesprzeć - milczę.
bianko, a ty co na to? wolisz zeby ci co moga cie urazic przemilczeli...czy sie wypowiedzieli a ty ewentualnie sprostujesz?
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 312 gości

cron