Czasami wydaje mi się, że oczekujemy czegoś, a później gdy to się spełnia to zostaje w nas niesamowita pustka. jestem po terapii, czuje się dobrze, nie pije, nie biore, nawet moje relacje z rodzicami (choć dziwne) uległy poprawie a mimo to teraz, gdy kończe szkołe czuje się jakbym zupełnienie nie wiedziała co dalej? Kiedyś moim celem było wyleczyć się, a teraz nie mam nic. Żyje z dnia na dzień radząc sobie z problemami, ciesząc się gdy coś mi wychodzi, poznając ludzi, świat. Dalej trwa we mnie przewartościowanie, ale zachowuje do tego ciągły dystans. Zrównoważone życie, tylko czegoś mi w nim brak.. Ale ja nie wiem czego?
Czy czujecie czasem coś takiego?
Jak żyć, gdy wszystko jest już ok?