Hipochondryczna, wiecznie skwaszona dziewczynka z muchami w nosie"
Hipochondria jak wiadomo polega na wyszukiwaniu w sobie chorób oraz dolegliwości. Służy na ogół wywołaniu zaintersowania własną osobą, zainteresowania nieosiągalnego normalnymi sposobami. Dziecko hipochondryczne = dziecko zaniedbane
wiecznie skwaszona = pozbawiona radosci i chęci życia, nie znajdująca powodów do zadowolenia. Nikt się taki nie rodzi. I nikt się taki nie staje bez powodu.
Z muchami w nosie - wedle słownika: złoszcząca się, niezadowolona bez powodu. Minimalizujące i ośmieszające określenie. Informacja "nie wprost" - nie masz problemu, nie jest ci przykro, smutno czy źle, to co czujesz nie jest "prawidłowe", nie powinieneś czuć tego, co czujesz.
Mówienie komuś rzeczy przykrych i krytycznych z miłym uśmiechem to wysyłanie sygnałów niewerbalnych sprzecznych z treścia przekazu. Powoduje u odbiorcy uczucie zamętu, niejasności co do prawdziwej treści przekazu.
Jak czuje się ktoś przewlekle chory, nie mający bezpieczeństwa materialnego, uwikłany w liczne kłopoty i zawirowania emocjonalne członków najbliższej rodziny i sprawujacy stałą opiekę nad malutkim dzieckiem przeczytawszy, że ktoś z założenia życzliwy widzi go jako osobę hipochondryczną, skwaszoną oraz niezadowoloną z byle powodu?
Ponieważ zgodnie z pkt. 4 regulaminu tego forum "nie wolno osądzać, krytykować, oceniać" - nie robię tego.
Biance włączył się mechanizm obronny - uciekać. I ja sie wcale nie dziwię. Chyba też by mi się włączył
A co do tego czy wolno pisać szczerze, Caterpillar, to moim zdaniem wolno. Co nie oznacza - zawsze koniecznie należy. Bo ci, którzy szukają wsparcia mają swoje smutne, straszne i tragiczne historie, z których czytający znają tylko część ujawnioną na forum. Nie znają zaś całości. Ja do tej pory nie wiedziałam, że Bianka ma za sobą aż tyle cierpienia
"Słoń, powiem szczerze, jest z całą pewnością zwierzęciem beznogim, długim i giętkim" jak rzekł pewien ślepiec, mający możliwość dotknięcia tylko trąby....