dysonans ?
podobno gdzie jest Gora tam jest tez Dolina
hi hi
ok, ale teraz powaznie
napisalam, ze obie jestesmy dda/d, ze zwiazek byl toksyczny...
to oznacza, ze po 3 dniach sielanki nastepowal kryzys,
najczesciej z blachego powodu, np.
ja zapomnialam o jakims terminie i dzien przed informowalam o nim ex
to wyzwalalo w niej burze emocji, ktore w gwaltowny sposob
okazywala...czyli oskarzala mnie w gniewie, ze ja lekcewaze,
bo informuje w ostatniej chwili, ze jej plany sa mi obojetna,
ze ona jest mi obojetna, ze innym to potrafie dawac informacje
na_czas, a ona jak zawsze(!) dowiaduje sie ostatnia, bo ona
to jest sciera, ktora mozna pomiatac i ze ja juz tak ciagle robie,
bo w grudniu zeszlego roku tez tak bylo...i ze na ten termin to moge wziac sobie 2 dni czasu, ona juz sobie ten czas sama zaplanuje,
bo mnie jest przeciez obojetne ze zostawiam ja sama...
to prawie cytat..
i jednoczesnie schemat, ktory powtarzal sie
cyklicznie po ca. 3 dniach harmonii i szczescia...
takie "wybuchy" czasem trwaly 2 godziny, a czasem eskalowaly
na dluzej, przewaznie wtedy, gdy sama wchodzilam w ten schemat walki
...moim zdaniem, to typowa walka 2 ego...
z czasem to zrozumialam i juz nie czulam potrzeby dochodzenia sie
o obiektywna prawde, np. ze ja poprostu zapomnialam o tym terminie.
zylam w raju i w piekle rownoczesnie
i nie chcialam uciekac..lecz znalezc cudowne lekarstwo
uzdrawiajace nasze dusze...
z czasem zrozumialam, ze kazdy jest odpowiedzialny ZA SIEBIE
za to co czuje, mysli i robi
wiec wzielam sie ZA SIEBIE
ale ex niestety nadal koncentrowala sie na mnie...
wylaczajac zupelnie swoje tematy
a ja nie chcialam wytykac jej palcem jej problemow...
myslalam, ze jak bede "swiecic dobrym przykladem"
to zainspiruje ex do samowgladu, ze widzac jak mnie
to pomaga, sama nabierze ochoty...
niestety, moje odkrycia wlasnych slabosci/uwarunkowan/wad
i mowienie o tym z otwartoscia
tylko ex utwierdzaly, ze jest tak jak caly czas mowi:
ze to JA mam problemy i sama sie do nich przyznaje...
hmmm...klapa
wiec sugerowalam ogolnie, tak owijajac w bawelne,
podsuwajac ksiazki i artykuly
ale efekt byl taki, ze znowu wynajdowala potwierdzenia
na 'moje problemy', teraz z uzasadnieniem psychologiczno-fachowym
to w koncu zaczelam tak pomalutku mowic jej wprost,
ze TEZ ma problemy
efekt?
twierdzila, ze projektuje na nia moje wlasne
lub
gdy komentowalam na podstawie zaistnialych sytuacji,
kiedy nie bylo juz szansy, ze to tylko 'projekcja'
twierdzila, ze moje zachowanie nawet swietego by wkurzylo
i dostaje to_co_w_nia_wlozylam
potem..znowu byla sielanka, ale ja juz nie umialam sie wyluzowac,
nie umialam miec nadzieji, ze cos zmieni sie na lepsze...
ciagle kochalam, ciagle czulam Blogosc patrzac na nia...
zyjac obok, ale czulam TEZ beznadziejnosc i swiadomosc, ze za godzine,
badz za 2 dni przyjdzie znowu kryzys,
gdzie ciorana bedzie moja godnosc i lamane beda moje granice...
az przyszedl dzien, kiedy wyprowadzilam sie mowiac,
ze nadal kocham i nadal chce budowac z nia zwiazek,
ale bede mogla z nia mieszkac dopiero,
jak uda nam sie zbudowac Fundament z Szacunku,
kiedy wrogosc zastapi zaufanie, a oskarzenia i osadzanie
zamienia sie w akceptacje i chec zrozumienia,
kiedy uwiez zamieni sie w zdrowe wiezi...
nie zakonczylam zwiazku lecz wybralam przestrzenny dystans,
by stworzyc szanse na zbudowanie prawdziwej bliskosci...
lecz..minelo 1,5 roku i nie ma poprawy...
a ex 2 tygodnie temu zerwala ze mna wszelki kontakt.
...