Tracę siły...

Problemy z partnerami.

Tracę siły...

Postprzez Jaga82 » 11 mar 2011, o 17:19

Witajcie kochani!
Powoli już tracę siły do tego by jakoś poogarniać to moje życie. Muszę znaleźć mieszkanie do końca miesiąca, skompletować wyprawkę dla małej, urządzić pokoik dla niej, pozałatwiać różne sprawy urzędowe, do tego jeszcze praca, bo z czegoś muszę się utrzymać... Nie chcę już być taka cholernie niezależna, chciałabym żeby ktoś mnie przynajmniej z części tych spraw odciążył, pomógł. Brakuje mi dodatkowo faceta, który cieszyłby się z narodzin małej... Wiecie, że nie mam żadnego zdjęcia zrobionego w czasie ciąży? Bo niby kto miałby mi je zrobić? Tego typu zdjęcia są ważne dla rodziców, którzy z utęsknieniem czekają na swojego maluszka... Nie mówię, że się nie cieszę z powodu małej ale już mnie to wszystko dookoła przerasta... Brakuje mi troski, opieki, czułości, zainteresowania, głupiego tekstu 'odpocznij sobie-ja zrobię obiad'. Na dodatek nie wiem jak sobie sama poradzę z malutką jak już się urodzi. Nie mam żadnego doświadczenia. Od koleżanek prawdopodobnie będzie mnie dzieliło jakieś 100km gdy wynajmę mieszkanie. Zastanawiam się nad tym by ściągnąć mamę do siebie na kilka pierwszych tygodni ale to jest tylko rozwiązanie na chwilę. Codziennie budzę się z myślą co ja jeszcze MUSZĘ zrobić, co zaplanować, jak rozwiązać to i owo. Już w ogóle nie myślę o przyjemnościach, o relaksie. Jedyny relaks na jaki sobie pozwalam to czytanie książek o pielęgnacji noworodków lub o przebiegu porodu. Na dodatek zwykle podczas czytania zasypiam. Chciałabym wierzyć, że będzie dobrze, że wszystko się poukłada ale coraz ciężej jest mi patrzeć przed siebie z takim nastawieniem.
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez Bianka » 11 mar 2011, o 17:58

Jagusiu kochana jesteś bardzo dzielna, że sobie i tak radzisz! Wiem że kobieta szczególnie w ciąży potrzebuje ciepła i opieki :pocieszacz: Z mamą to dobry pomysł, pierwsze tygodnie są najtrudniejsze, dobrze by było żebyś miała jej pomoc, a teraz na pare dni chociaż nie wpadła by do Ciebie?
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez caterpillar » 11 mar 2011, o 21:08

Jaga witaj!
wyobrazam sobie ,ze jest Ci ciezko i moim zdaniem i tak swietnie sobie radzisz.
Mama to dobry pomysl nawet jak nie na dlugo to mysle ,ze potrzebny Ci ktos do pomocy(zobaczylam ze Bianka tez napisala to heh :) )

zdjecia w ciazy...ja tam mam moze 2 :wink: ale rozumiem o czym piszesz :pocieszacz:

moze ktos z forumowych mam mieszka niedaleko Ciebie?

trzymam kciuki !
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez tu i teraz » 11 mar 2011, o 21:54

---------- 20:43 11.03.2011 ----------

Jaga

bardzo chcialabym moc Ci pomoc...bo dobrze rozumiem,
jak sie czujesz...

...pol zycia zeszlo mi na cierpieniu...

wiesz co moim zdaniem jest najgorsze? ze my od malego uczymy sie cierpiec,
zamiast uczyc sie byc szczesliwym...

czy rodzice dawali Ci przyklad jak ciesza sie kazda chwila?
..a inni ludzie?
czy ktos Ci mowil, ze jestes wspaniala taka jaka jestes,
ze jestes jedyna w swoim rodzaju i ze wlasnie takiej potrzebuje Swiat...
czy wspierano rozwoj Twojej Indywidualnosci...czy szanowano Twoje opinie,
czy akceptowano kiedy byly odmienne...

ja od dziecka widzialam wielu niezadowolonych ludzi...
ludzi, ktorzy nie potrafili byc soba..i nie pozwalali na to innym...
uczono mnie, Zasad, Zwyczajow, Regul...Norm...

niektore z nich sa dosc pozyteczne, logiczne,
ale wiele z nich przyjelam automatycznie, wcale ich nie badajac...

jak wszyscy inni uwazalam, ze grube jest brzydkie,
ze czarni smierdza, ze rozwodka to grzesznica, ze homoseksualizm
to straszna choroba, ze staropanienstwo to wstyd, ze trzeba wyjsc za maz miec dzieci itp.

gdy doroslam mialam "wpisany program"

juz jako dziecko uwazalam, ze jestem "popsuta",
bo ciagle slyszalam "tak sie nie robi", "powinnas sie cieszyc, ze..",
ale w tzw. doroslym zyciu to dopiero zaczela sie heca...
wszystko wkolo bylo INNE niz "powinno"
byl maz, ale wcale nie byl cieply i czuly
bylo dziecko, ale inne niz przecietne
zamiast sielanki po porodzie, byla przeprowadzka i samotnosc
z dala od przyjaciol, rodziny
dlatego po wyjsciu ze szpitala nie bylo nic..tylko kartony
..szczerze mowiac nigdy nie bylo tak, jak "powinno"
nie mowiac juz o tym, ze nie bylo tak, jak 'ja chcialam'
..i tak latami...bezrobocie, brak kasy, chlod...
ale robilismy tak, jak "nalezy" bylismy nadal razem DLA DZIECKA...
..potem depresja...a potem rozwod

potem wspaniala Milosc..nowy zwiazek...ale zamiast sielanki
toksycznosc, stres, bol...

Jaga...gdy poczulam DNO zrozumialam jedno:

nie ma regul

ale za to jest WOLNOSC

Wolnosc by wyzwolic sie z Wierzen, ze cos "powinno" byc takie i takie...

tak nie ma, bo zycie polega na poruszaniu sie wsrod bogactwa Wariantow...

jesli to zrozumiesz, to przestaniesz uparcie wierzyc, ze cos powinno byc takie "jak sie umowilismy"...a wtedy przestaniesz cierpiec.

nic nie jest trwale i niezmienne :wink:

..a to oznacza, ze Twoja samotnosc tez nie jest niezmienna :wink:

ale to oznacza tez, ze jak bedziesz miala swojego kochanego mezczyzne,
to to tez nie bedzie niezmienne...wystarczy poczytac nasze posty...

moim zdaniem Szczescie polega na Akceptacji tego co jest,
a ta Akceptacja wynika z NIE_OSADZANIA


nieosadzania ludzi i nieosadzania sytuacji i zdarzen

bo wszystko sie zmienia i wszystko czemus sluzy
i czesto cos co uwazamy za zle - okazuje sie dobre,
a cos co uwazamy za dobre okazuje sie zle...

dlatego nie warto sie smucic...warto cieszyc sie kazda chwila...

zamiast smucic sie, ze aktualnie jest u Ciebie jak jest,
lepiej cieszyc sie ze jestes zdrowa,
ze wogole mozesz byc mama
ze nie jestes sama samiutenka, bo jest Twoja mama
ze przed Toba cale zycie,
ze wszystko jest mozliwe i niewiadome,

Jaga Twoje zycie JEST TWOJE i mozesz je kreowac,
tak jak ogrodnik kreuje ogrod...
i tez czasem przyjdzie susza...a czasem urodzaj :wink:

:kwiatek2: :kwiatek2: :kwiatek2: :kwiatek2: :kwiatek2:

---------- 20:54 ----------

:wink: taka bajka na dobranoc:


Względność dobrych i złych wypadków

Stary człowiek i jego syn pracowali na małej farmie. Mieli tylko jednego konia, który ciągnął ich pług. Pewnego dnia koń uciekł.

– Jakie to straszne – współczuli sąsiedzi. – Co za nieszczęście.

– Kto to wie, czy to nieszczęście, czy szczęście – odpowiadał farmer.

Tydzień później koń powrócił z gór, przyprowadzając ze sobą do stajni pięć dzikich klaczy.

– Co za niesamowite szczęście! – mówili sąsiedzi.

– Szczęście? Nieszczęście? Kto wie? – odpowiadał starzec. Następnego dnia syn, próbując ujeździć jedną z dzikich klaczy, spadł z niej i złamał nogę.

– Jakie to straszne. Co za nieszczęście! – mówiono.

– Nieszczęście? Szczęście?

Przyszło wojsko i wszystkich młodych mężczyzn zabrano na wojnę.
Syn farmera był nieprzydatny, więc pozostał.

– Szczęście? Nieszczęście?


:papa2:
tu i teraz
 
Posty: 210
Dołączył(a): 14 lut 2011, o 13:53

Postprzez limonka » 11 mar 2011, o 22:58

tu i teraz :):) Jago trzymam za ciebie mocno kciuki:)
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Honest » 11 mar 2011, o 23:23

Jago, jestes bardzo silna, dlatego tyle enrgii Cię to kosztuje. Znalazłaś się w bardzo trudnej sytuacji, ale idziesz do przodu, pokonujesz te przeszkody. A powiedz mi, może znajdziesz w nowym miejscu znajomych, młode matki, pary? Moglibyście się wspierać wzajemnie, poczułabyś się raźniej.
Jesteś wyjątkowa, pamiętaj o tym :kwiatek:
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez Justa » 11 mar 2011, o 23:33

Jago, powiem Ci, że naprawdę jesteś dzielna - i to nie tylko dlatego, że radzisz sobie w zaistniałej sytuacji - ale również dlatego, że rozważnie patrzysz w przyszłość planując co trzeba zrobić.

Co do zdjęć brzuszka - to rób sobie sama fotki. Są dwie opcje: 1. odbicie w lustrze, 2. samowyzwalacz.
Powiem Ci, że ja w pierwszej ciąży robiłam sobie namiętnie w lustrze sama (żeby dokumentować, jak rośnie brzuszek), aż mój mąż pukał się w czoło, że chyba ostro przesadzam. ;) W drugiej już się tak nie fotografowałam, a w końcówce nawet nie lubiłam, jak ktoś mi robił zdjęcia (brzuch miałam większy).

Jeżeli mama może na początku przyjechać i pomóc Ci przy dzidziusiu - to korzystaj. To nic, że to będzie niedługo - ale w tym czasie wdrożysz się w nową rzeczywistość, wypracujesz rytm dnia i metody na różne czynności - później będzie łatwiej.

A możesz napisać, dlaczego chcesz wynająć mieszkanie 100km od koleżanek (czyli rozumiem od Twojego obecnego życia)?

Wierzę, że jest Ci ciężko, dodatkowo rosnący brzuszek i zmęczenie potęgują deficyt energii - ale z własnego doświadczenia mogę Ci poradzić, żebyś korzystała z każdej wolnej chwili i odpoczywała, regenerowała siły. Tym bardziej, że za dużo rzeczy jesteś odpowiedzialna sama.

Trzymam za Ciebie. Dasz radę, zobaczysz. :)
:kwiatek2:
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Postprzez Jaga82 » 12 mar 2011, o 00:13

Dziękuję Wam dziewczyny za słowa otuchy. Aż się popłakałam... To miłe wiedzieć, że jednak ktoś docenia tę moją walkę z codziennością, gdy ja sama już powoli się poddaję.
Bianko-teraz mama do mnie nie przjedzie, bo nie miałaby gdzie spać... Na chwilę obecną wynajmuję malutki pokoik, który muszę opuścić z końcem miesiąca. Zresztą moja mama nie jest jakąś moją przyjaciółką i może zbyt instrumentalnie chcę ją potraktować zapraszając do siebie po to by pomogła mi przez pierwsze tygodnie przy malutkiej, ale nie mam wyboru.
cat-nie mam pojęcia czy tu mieszka ktoś z forum
tu i teraz-nie wiem co odpowiedzieć. Pierwsza część Twojego postu bardzo mnie poruszyła, bo na większość pytań, zagadnień mogę tylko odpowiedzieć-nie. Nikt nie szanował mojej odmienności, moich dziecięcych problemów, nikt mi nie pokazał jak cieszyć się życiem, nikt nie liczył się z moim zdaniem, bo 'dzieci i ryby głosu nie mają'... Rozumiem też, że powinnam się bardziej cieszyć z faktu, że będę mamą, że z małą wszystko w porządku-w końcu tyle par bezskutecznie stara się o dziecko... Ale czasem nie mam sił się z tego cieszyć... Obwiniam się potem, że być może nie kocham mojej malutkiej tak jak należy, że może później w dorosłym życiu będzie czuła się odrzucona, bo nie daję jej teraz tyle miłości i uwagi ile powinnam... Wiem, co powinnam robić, myśleć, czuć ale nie jestem robotem, który można odpowiednio zaprogramować i wszystko będzie super. Mam lepsze i gorsze dni, lepsze i gorsze myśli... I tak jakoś się kręci...
limonko- :cmok:
honest-wiem, że tam dokąd zamierzam się przeprowadzić jest dużo Polaków, więc może poznam jakieś wartościowe osoby. Trochę się boję, bo nie jestem jakąś specjalnie otwartą osobą na nowe znajomości ale-kto wie?
Justa-dzięki za rady :) Chcę się przenieść tak dość daleko tylko dlatego, że tu gdzie mieszkam obecnie nie ma mieszkań a jak są to za cenę trzykrotnie wyższą niż w tym nowym miejscu. Proza życia. Długo się wahałam i zastanawiałam nad tą przeprowadzką a teraz to juz nie mam czasu i po prostu muszę się tam przenieść, żeby stworzyć małej normalne warunki do życia.
Dziękuję Wam za tę wiarę, którą we mnie pokładacie. Obrazek
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez Honest » 12 mar 2011, o 00:29

Jago, ale czy to muszą byc Polacy? A poszukaj na forach dla przyszłych matek? Mojego kolegi zona całą ciąże przesiadywała na nich, dzieliła sie każdym kopnięciem, mdłością, super klimat tam sobie babki stworzyły :) poza tym masz nas!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :kwiatek: Pisz gdy bedzie Tobie wesoło, smutno, cięzko. Nie duś w sobie tych emocji, daj im upust, daj im wyjśc z Twojego ciała.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez Bianka » 12 mar 2011, o 14:02

---------- 12:32 12.03.2011 ----------

Ja siedziałam na forum ciążowym:) każda jak jechała rodzić to pisała do jednej smsa i ona przekazywała na forum, każde narodziny to było wydarzenie. trzymałyśmy kciuki, jak ja jechałam też im napisałam, wspierały mnie aż skończyła mi się bateria:))

Jago wcale nie traktujesz mamy instrumentalnie, to normalne że młoda matka potrzebuje pomocy, nie myśl że mame wykorzystujesz, w końcu to jej wnuczka a Ty jesteś jej córką, będzie mogła się Wami nacieszyć:)

A zdjęcia w ciąży robiłam sobie sama z ręki:) i nawet nagrałam filmik jak gadam do brzucha, teraz to fajna pamiątka:)

---------- 13:02 ----------

Honest napisał(a):Mojego kolegi zona całą ciąże przesiadywała na nich, dzieliła sie każdym kopnięciem, mdłością, super klimat tam sobie babki stworzyły :) .


Honest kiedy rodziła? może to to samo forum o którym ja piszę? był bardzo fajny klimat:)
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Honest » 12 mar 2011, o 16:33

Syn znajomej ma już 5 lat :) To już młody męzczyzna ;)
A te fora własnie Bianko ciesza się dobra opinią, fajnie, że znalazłaś tam takie miłe kobiety :) Wspierać rodzącą, obca kobietę - łaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaał. Jestem pod wrażeniem.


Jago, rowniez uważam, że mama powinna pomóc Tobie, ale i małej. To normalne, że na początku, zaraz po porodzie jest trudno samej kobiecie zając się pierwszym dzieckiem. Pamiętaj, że mała to wnuczka mamy, Wasze relacje są takie, jakie sa, ale one dopiero ustanowią swoje kontakty - może mama sobie coś uświadomi? Może zmienią się Wasze kontakty? Czas pokaże. Trzymaj się ciepło :pocieszacz:
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez Jaga82 » 12 mar 2011, o 18:04

Wiecie dziewczyny jeśli chodzi o fora dla przyszłych mam, to mam złe skojarzenia. I wcale nie chodzi o klimat, osoby, które tam były ale o to, że pierwszą ciążę straciłam... Zapisałam się gdy tylko dowiedziałam się, że jestem w ciąży (7tydzień). Cieszyłam się tym stanem tylko trzy tygodnie. I tym razem chyba ze starchu, żeby nie zapeszyć, żeby sytuacja się nie powtórzyła w ogóle nie wchodziłam na takie strony. Wiem, że to mało logiczne myślenie, ale cóż...
A moja mama-napisała do mnie wczoraj. Tak sama od siebie zapytała jak się czuję ja i ich (moich rodziców) wnusia. Zaskoczyła mnie trochę, bo jak dotąd ani razu tego nie zrobiła, nie odezwała się pierwsza, nie interesowała się moim samopoczuciem. Może coś zaczyna zmieniać, rozumieć? Zobaczymy
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez Bianka » 12 mar 2011, o 19:27

---------- 18:11 12.03.2011 ----------

To dobry znak Jaga:) coś tam kiełkuje w sercu:)

Ja też straciłam pierwsze i też musiałam się z jednym wątkiem pożegnać:( ale po jakimś czasie weszłam najpierw na forum dla mam po stracie a potem na jeszcze inne...polecam Ci to dla mam po stracie na poronienie.pl

---------- 18:27 ----------

w którym jesteś tyg.?
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Jaga82 » 12 mar 2011, o 19:32

34 tydz. :) Już blisko :)
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez Bianka » 12 mar 2011, o 19:39

ooo no to Jaga już bliziutko, trzymam kciuki:)
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 106 gości