koniec ... :(

Problemy z partnerami.

Postprzez mahika » 12 lis 2007, o 19:56

Ojej, ja czegoś nie rozumiem. Zawiedziona i Mania to 2 różne osoby, tak?? Ja przecież nie jestem przeciwnikiem powrotów, 2 szansy, heh, sama ją dałam swojemu!!!!!!
Także jesli chodzi o zawiedzioną to zaproponowałam puki co zająć sie swoim życiem,
bo wydaje mi sie że Wasze rozstanie nie potrwa długo. Że faktycznie zrozumie, tylko musisz sie trochę od niego odizolować, tzn pożyc swoim życiem.

Taki był sens, ale dobra, pewnie nie zrozumiesz...

Mania, nie wiem czemu masz takiego pecha, pamietam duzo co pisałaś wtedy.
a wiesz moi znajomi mają podobną sytuacje, laska z nim była potem zostawiła, wyszła za mąż za innego i urodziła dziecko, a żeby było śmieszniej to dała na imię mu tak jak ten co go zostawiła, paranoja.

z tym że wkońcu ten chłopak zrozumiał ze laska go wkręca i olewa ja i jest z moją przyjaciółką, a wszelkie mącenie tamtej nie odnosiło skutku więc widzę światełko w tunelu, moze kiedyś???

chyba ze czegoś znów nie pojął mój mały rozumek :)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Mania » 12 lis 2007, o 20:51

Nietaki znowu mały;) Wszystko dobrze zrozumiałaś. Czekam na to światełko, nie poddaję się. Zamilkłam, żeby dać mu szansę zatęsknić, przypomnieć o sobie, o tym co nam się przytrafiło. Kupiłam nawet aparat, i jak pogoda dopisze, wezmę go i wybiorę się na długi spacer w te miejsca, po których chodziliśmy oboje, trzymając się za ręce, kiedy było nam cudownie i szczęśliwie. Zrobię krótki reportaż, bez ludzi, bez głównych bohaterów, same miejsca, szlaki, trasy. Na razie, przezornie, chodzę zawsze drugą stroną ulicy, żeby się nie poryczeć ale muszę to zrobić. A potem wyślę mu grubą kopertę z samymi zdjęciami, bez słów, bez żadnego wyjaśniania co to jest i co to ma znaczyć, nie wierzę, że się nie zamyśli. Mam tyle pamiątek od niego, z którymi się nie rozstaję. I niech mi ktoś podpowie, albo wyprowadzi z błędu, bo może ja stworzyłam sobie jakąś utopię. Kiedyś, kiedyś, jeszcze w erze zwiędłych tulipanów, kiedy myślałam o tamtym "kwiatku, czułam przejmujący chłód, a teraz nie, czuję, jakbym była w takim bezpiecznym kokonie, mimo, że nie jest blisko mnie, co to oznacza??? Czy ktoś to przeżywał, a może potrafi racjonalnie wytłumaczyć???
Zawiedziona, wybacz, że w Twoim poście, ale tak jakoś to wyszło, nie gniewasz, się prawda???

Pozdrawiam,

(M)Ania
Mania
 
Posty: 163
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:00
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Szafirowa » 12 lis 2007, o 23:02

Mania, Ty potrzebujesz wiadra zimnej wody za koszulę, bo inaczej nadal będziesz łzawo "wkręcać się" w czterodniową historię ze smunym zakończeniem.

Po pierwsze primo.
Z całym szacunkiem dla zwolenników teorii miłości od pierwszego wejrzenia aż po grób - po czterech dniach obcowania z kimś, nawet jeśli to są calutkie cztery dni i noce, nie można stwierdzić że to ktoś na całe życie. Nie można również być pewną deklaracji ze strony mężczyzny. Oprócz serca i zmysłów mamy jeszcze zdrowy rozsądek i instynkt samozachowawczy, pewnie po to, żebyśmy w równej mierze ze wszyskiego korzystali.
Pewnie ... każdemu zdarzają się takie uniesienia, szał zmysłów, kiedy unosimy się na siódmej chmurce w oparach namiętności - ale żaden to dowód na to, że można z tym człowiekiem planować dalsze życie i wiązać z nim tak poważne nadzieje.
Jeśli tak robimy - to działamy tylko i wyłącznie na własną niekorzyść, narażając się świadomie na ból i cierpienie.

Po drugie primo.
Z tego co przeczytałam w Twoim wpisie (w innym temacie) jasno i dobitnie wynika, że to on definitywnie zakończył Waszą znajomość podając Ci również przyczyny, dla których podjął taką decyzję. Nie można chyba oczekiwać więcej szczerości. Ty wiesz konkretnie na czym stoisz, nikt nie zwodzi Cię, mieszając Ci w głowie jak kijem w garnku, nie czekasz na żadne przemyślenia męcząc się sama ze sobą, nie czekasz ze strachem na podjęcie jakiejś decyzji, wiesz co się stało i dlaczego się stało.
I z całym szacunkiem dla Ciebie i trudnych chwil jakie teraz przeżywasz - dajże temu dorosłemu, świadomemu mężczyźnie możliwość podejmowania własnych wyborów. Jak się jest zrównowazonym emocjonalnie, dojrzałym człowiekiem - to nie ma takiej siły, ani takiej osoby która byłaby nas w stanie zmanipulować do tego stopnia, że zrobilibyśmy coś, czego zrobić nie chcemy ! On podjął taką decyzję jaką uważał za słuszną, a obwinianie czy obrażanie kobiety dla której to zrobił - jest naprawdę bezcelowe. To jest chyba tylko próba wybielenia partnera, zrzucenia winy za Twoje cierpienia na kogoś innego niż on, po to, żeby jego obraz w Twoich oczach nadal mógł pozostać idealny.
MOŻESZ NIE ZGADZAĆ SIĘ Z JEGO DECYZJĄ, MOŻESZ ROZPACZAĆ - ALE MUSISZ JĄ USZANOWAĆ.

Po trzecie primo.
Wyobraź sobie, że jesteś na jego miejscu. Podejmujesz decyzję, którą wprost, bez ogródek oznajmiasz - a tu facet pisze Ci smsy ... po jakimś czasie wysyła zdjęcia ... co myślisz o nim ? Co czujesz ? Jakie to wywołuje emocje ?
Ja wiem, że kiedy kończy się jakaś relacja, z którą wiążemy wielkie nadzieje, to myślimy że tam z drugiej strony, u partnera są takie same emocje, myśli, tęsknoty - jak u nas. Ale nigdy tak nie jest. Pomyśl nad tym.


Czasem tak bardzo pragniemy miłości, ciepła, bezpieczeństwa, że nie jesteśmy w stanie przyjrzeć się racjonalnie, z rozsądkiem temu, co przeżywamy. Wierzę, że Ciebie to właśnie spotkało.
Rzeczywiście, być może stworzyłaś sobie utopię.
A prawdziwe życie płynie gdzie indziej. Obok.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Do Szafirowej

Postprzez Mania » 13 lis 2007, o 11:42

---------- 22:08 12.11.2007 ----------

Tia, to wylałaś mi kubeł lodowatej wody, nie tylko na głowę, dziękuję i dobranoc!!!!

---------- 10:42 13.11.2007 ----------

W zasadzie niewiele wiesz, co się wydarzyło, a co nie? Dlaczego tak bardzo mnie to zabolało? A wprowadzasz w moje serce tyle żalu i nienawiśći... Tak, dokładnie, to ja wiem co się wydarzyło, ja znam historię tamtego związku, z dwóch źródeł, od samego zainteresowanego i jego przyjaciółki. Wiesz co, ciekawe jak Ty byś się czuła, gdyby ktoś jednego dnia powiedział Ci jedno, a z perspektywy odległości nagle się odmieniło??? Nie dowiem się tego, bo więcej tu nie wrócę, przyszłam, wylałam swój ból i liczyłam na pomoc, a Ty mnie tylko poniżyłaś, najbardziej jak się dało, gratuluję, potrafisz niszczyć ludzi. Tu jest gromada ludzi, poobijanych przez los, kochających, cierpiących i wszyscy przyszli tu po pomoc i wsparcie, a nie skopanie tyłka!!!!


Żegnam


I pozdrawiam wszystkich tych, którzy okazali mi odrobinę ciepła

Mania
Mania
 
Posty: 163
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:00
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez mahika » 13 lis 2007, o 11:55

Ej, Ania, nie bierz sobie do serca wszystkiego, powinnaś tylko wyciągnać to co akurat pasuje do sytuacji, bo jak napisałaś nie wiemy wszystkiego.
Chciałam Ci tylko powiedzieć ze strasznie spodobał mi się pomysł ze zdjęciami :)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez ewka » 13 lis 2007, o 11:57

Chyba jesteś Mania trochę niesprawiedliwa. Prosiłaś wyżej:
Mania napisał(a):I niech mi ktoś podpowie, albo wyprowadzi z błędu, bo może ja stworzyłam sobie jakąś utopię.

... prosiłaś o podpowiedzi i spojrzenie z boku. Ja spojrzałam chłodniej niż Ty, Szafirek też spojrzał chłodniej - a teraz widzisz w tym poniżenie i skopanie tyłka. Ja rozumiem, że NIE TO chciałaś przeczytać... mogłaś więc zaznaczyć, że prosisz o opinie TYLKO zgodne z Twoimi oczekiwaniami odnośnie tego faceta.

Życzę Ci, aby wszystko ułożyło się po Twojej myśli... kubełek zimnej wody to też pomoc.

Pozdrówka
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Szafirowa » 13 lis 2007, o 17:58

Maniu,
Oczywiście że nie wiem o wszystkim co się wydarzyło, wiem tylko o tym, o czym Ty napisałaś.
Jakbym ja się czuła, gdyby ktoś jednego dnia powiedział mi jedno (wyznał płomienne uczucie domyślam się) a drugiego dnia oznajmił smsem, że kocha kogoś innego ?
Pomyślałabym - niepoważny kretyn, co on wyprawia ?
Co za jakiś nieodpowiedzialny, lekkomyślny bałwan.
Jak on mógł mnie tak potraktować po tym co razem przeżyliśmy ?!
A potem wściekłabym się na niego, albo przynajmniej obraziła.
I tyle.

Nie liczyłas na pomoc Maniu, nie liczyłaś również na różne opinie, Ty oczekiwałaś, że wszyscy napiszą Ci to co chciałaś przeczytać. A to wielka różnica.
Wcale Cię nie poniżyłam - po prostu moje zdanie jest skrajnie różne od Twojego i tyle.

Jestem na tym forum od pięciu lat jeśli się nie mylę, a może od sześciu. Nie musisz mnie uświadamiać, jacy ludzie czego tu szukają, bo po pierwsze doskonale o tym wiem, a po drugie sama się do nich zaliczam.

Nie mam zamiaru wyliczać Ci co przeszłam, czego doświadczyłam, z czym się zmagam, bo nie chodzi tu o licytowanie się w tym, kto bardziej cierpi i kto mocniej przez los doświadczon.
Natomiast bardzo szanuję wszystkich ludzi piszących tutaj, podziwiam odwagę z jaką opowiadają o swoich problemach, cenię opinie każdego uczestnika dyskusji ... ale również szanuję i cenię sobie własne zdanie.
Fakt Maniu, że patrzysz na świat przez różowe szkła, nie musi oznaczać, że ktoś inny nie może patrzeć przez inne.

Kiedy pisałam tutaj o swoich problemach, nie nastawiałam się na to, że ludzie będą mi pisać to co chciałabym przeczytać. Dzięki temu nie tkwię nadal przy tym samym problemie - poprzez różne opinie i rady udało mi się dojrzeć własne problemy na zupełnie innej płaszczyźnie niż dotychczasowa.

Mam nadzieję, że szybko otrząśniesz się po tej smutnej historii.
Wiem, jestem pewna, że każdego z nas czeka ta największa, najprawdziwasza miłość.
Tylko że droga do niej, zazwyczaj bywa bolesna i cierniowa.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez zawiedziona » 15 lis 2007, o 21:04

Mysle o nim i raczej predko nie przestane. Wlasnie do mnie dzwonil, chce jutro przyjechac, ale ja mysle, ze nie ma juz powrotu ... kazdy facet zasluguje na druga szanse, ale u innej kobiety ... nie wiem czy umialabym mu zaufac, tyle razy juz mnie oszukal :( ... nasze rozmowy przez telefon sa takie dziwne ... czuje sie jakbym nie miala o czym z nim rozmawiac ... probuje sobie to wszystko jakos poukladac, zrozumiec ... ciezko jest :( nadal go kocham i tylko tego teraz jestem pewna :(
zawiedziona
 
Posty: 56
Dołączył(a): 13 maja 2007, o 21:56

Postprzez Mania » 21 gru 2008, o 01:41

Wlazłam jeszcze na chwilę w temat, zapomniałam nawet, że poruszałam temat Jaca, hehe, a tu niespodzianka, temat jest definitywnie zakończony!!! Nawet jego numery zostały wykasowane z telefonu!!! Z resztą, z moją "kochliwą" naturą... ;) jestem na etapie życia w pojedynkę po kolejnym układzie, łatwo nie jest, czasami zastanawiam się co jest ze mną nie tak, ale już wiem, nie ma we mnie za grosz zdrowego egoizmu dlatego wciąż dostaję po tyłku. Może ktoś mnie wreszcie tego nauczy???
Mania
 
Posty: 163
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:00
Lokalizacja: Warszawa

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 100 gości

cron