Rozstanie

Problemy z partnerami.

Postprzez agik » 10 lis 2007, o 21:16

Tomek!
Bardzo się cieszę!
To już jest coś...
Co do problemu zaufania- pytałam Cię o to nas samym początku... Powiedziałeś, ze dasz radę. No to teraz musisz dać :D
Dobrze będzie!
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez gti » 10 lis 2007, o 21:45

Mam nadzieję, że dam i mam nadzieję, że z waszą pomocą, gdy ogarną mnie zwątpienia.
Musi być dobrze. Nie mogę zaprzepaścić tej szansy.
Myślałem wczoraj o krzemieniu jak było tak nie tęgo, widać pomógł.
Jak wracaliśmy to w jakimś sklepie kupiliśmy aniołka, całkiem ładnego, ma nad nami czuwać.
gti
 
Posty: 192
Dołączył(a): 4 wrz 2007, o 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez ewka » 10 lis 2007, o 23:47

A ja tak sobie dzisiaj myślałam... niekoniecznie o Tobie, haha... ale o sytuacjach, kiedy się wali - szansę widać i wola walki każe walczyć. No i się walczy nie myśląc zanadto, jak to po tych zadymach będzie - zaufanie, wybaczenie, codzienność. Chce się walczyć i chce się wygrać... tylko jak sobie potem z tym zwycięstwem potem poradzić?

I tak widzę, że te myśli się nam zbiegły:)
Na pewno trzeba będzie zaufać, zaufać i jeszcze raz zaufać... niepewność i podejrzliwość będą Cię podjadać jak turkuć podjadek... pomaleńku i skutecznie. Moim więc zdaniem... zaufać, no tak po prostu.


:cmok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez zizi » 11 lis 2007, o 05:02

Tomku!
Rozumię cię.Dobrze wiem co to znaczy stracić zauanie do najbliższej osoby.

Zobaczysz jak będzie zachowywać sie teraz twoja żona.
Może faktycznie chce naprawić wasz związek?

Wiem,że cholernie ci trudno żyć ze zranionym sercem.Postaraj się zauważać dobre zmiany,jakieś staranie w postępowaniu żony.A zazdrość,niepewnośc jest jak najbardziej uzasadniona w twojej sytuacji.

Czas pokaże,czy ona naprawde zrozumiala swoj błąd.

Pamiętaj dbaj o siebie!!!!
Wiem,że człowiek zakochany nie myśli o sobie..tylko o tej drugiej połówce. Nie pozwól manipulować sobą.

Łatwo powiedzić.Prawda?Trudniej wykonać.....

Nie bój sie, postaw jej warunki.Niech określi się wreszcie.

Trzymam kciuki,żeby było dobrze. :slonko:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez gti » 11 lis 2007, o 23:11

Tak jak pisałem wczoraj, ona do mnie jeszcze nie wróciła.
Na razie doszliśmy do porozumienia,że będziemy starali się ten związek odbudować. Ponieważ ona ciągle nie wierzy, że mogłem się w tak krótkim czasie zmienić, że będziemy potrafili ze sobą rozmawiać, a spędzanie czasu razem nie będzie takie nijakie jak wcześniej, to czuję się jak królik doświadczalny. Jak się sprawdzę to wtedy porozmawiamy o powrocie.
Boję się, że będzie mnie ciągle porównywać z nim.
On jest wygadany jak baba z magla, gęba mu się nie zamyka, on ma dużą rodzinę, która się często spotyka, ma dużo kolegów z którymi się często widuje. Wciągnął ją w to towarzystwo.
Jej to strasznie imponuję, podoba się, czy jak to nazwać.
Ja raczej jestem człowiekiem małomównym, skrytym, można powiedzieć domatorem. Tak się w życiu ułożyło, że pomimo iż moja rodzina jest też spora to widujemy się tylko na ślubach i pogrzebach, a i kumpli i znajomych nie mam za wiele.
Dochodzą do tego problemy lokalowe (mieszkam z matką) i to też było jedną z przyczyn rozpadu małżeństwa. Tak mi się wydaje.
Pomimo że jak mieszkaliśmy razem to one się nigdy nie kłóciły ale, moja żona twierdzi, że przez całe te lata czuła się jak sublokator, że nigdy nie miała prawa głosu w tym domu, co by nie chciała zrobić to zawsze musiała się liczyć z moją matką, która często negowała nasze pomysły i narzucała swoje.
Dochodzą do tego moje relacje z jej rodzicami, które się mocno pogorszyły.
O mieszkaniu mogę zapomnieć, matki też już nie wychowam, a i z teściami nie będzie tak jak kiedyś. Ludzie na starość robią się nie do zniesienia. Starałem się jak mogłem ale czasami nerwy puściły. Teraz to będzie trudno naprawić.
Tyle przyczyn złożyło się na tę sytuację, że naprawdę zaczynam się zastanawiać czy temu podołam.
gti
 
Posty: 192
Dołączył(a): 4 wrz 2007, o 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez ewka » 11 lis 2007, o 23:20

gti napisał(a):Tyle przyczyn złożyło się na tę sytuację, że naprawdę zaczynam się zastanawiać czy temu podołam.

Ja wiem... zwykle wiele przyczyn się składa, ale ich nie widzimy, dopóki się nie posypie. Tomek, czy Ty się czujesz odowiedzialny ZA WSZYSTKO I JESZCZE WIĘCEJ? Za to, że było jak było? Tylko Ty? I że możesz nie podołać? Odpowiedzialność ponoszą zawsze dwie osoby, nie jedna.

No i to, że nie wróciła... to właściwie jesteś cały czas w tym samym miejscu. Mnie się zachowanie Twojej żony nie podoba, Tomek. Nie i już. Tak sie nie powinno robić, ona się absolutnie nie liczy z Twoimi uczuciami... jak długo to ma trwać? Jak długo wytrzymasz?

Chyba powiedziałabym STOP.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez zizi » 11 lis 2007, o 23:31

Tomku nie daj sie zwodzić.

Najgorsza jest ta niepewność...ciągłe czekanie.

Jak żona naprawdę chce byc z tobą to powinna kochać cię takim jakim jesteś.
Miłość jest bezwarunkowa.Jak się kogoś kocha to kocha ...za to,ze jest.

Ty jesteś ty,a nie ten inny facet.Na pewno masz wiele zalet..i wad....Każdy tak ma.
To bez sensu,żeby żona chciala,żebyś był taki jak tamten facet!!!!
Jak ona chce wrócić i być z tobą.To z tobą prawdziwym..a nie tobą upodobnionym do kogoś innego.

Tomku znajdź siły i olej na jakiś czas żonę.Teraz bardzo cierpisz.A ona manipuluje tobą.Nie pozwól na to!
Niech ona określi się wreszcie czego chce dalej od życia.

Najlepiej niech straci grunt pod nogami.Niech przestraszy się,że ty dasz sobie rade bez niej...Pokaż jej to.

Trzymam mocno kciuki za ciebie.
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez gti » 12 lis 2007, o 19:47

No chyba teraz to nie powinienem się wycofywać.
Przecież doszliśmy do jakiegoś porozumienia i mamy ten nasz związek spróbować podnieść.
Mam teraz ustąpić? Teraz kiedy do czegoś doszliśmy, gdy jest wola obu stron.
Wiadomo że to może się skończyć również tym, że usłyszę, że próbowała ale niestety nie potrafi, czy że się pomyliła.
Jestem tego świadom ale pomimo wszystko jestem gotów spróbować.
Pozdrawiam
gti
 
Posty: 192
Dołączył(a): 4 wrz 2007, o 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez ewka » 12 lis 2007, o 19:51

Skoro masz cierpliwość jeszcze Tomku... to Twoja decyzja. Jesteś gotów - próbuj. Jak będzie w tym podnoszeniu pomagać Ci żona, jeśli jest "tam", to już nie umiem odgadnąć - wiem jednak, że przeróżnie klocki można układać i być może takie ułożenie ma jakiś sens, być może tak właśnie w tym układzie jest dobrze.

Powodzenia życzę Ci nieustająco
:cmok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez agik » 12 lis 2007, o 20:06

Tomek!
Mnie się zdaje, że dopóki nie postawisz sprawy na ostrzu noża- będzie się to jeszcze ciągnęło jak makaron...
Tak naprawdę nic się nie zmieniło, co?
Dalej nie wiesz na czym stoisz, dalej musisz być w gotowości bojowej, spinać się i prężyć, a ona co? łaskawie będzie oceniać Twoje postępy? I ciągle grymasić,ze mało?
To takie odwracanie kota ogonem- to przecież ona CIę zdradziła.
Wiesz co? Fuj!
W zyciu bym nie zaprzyjaźniła się z taka osobą...
Jak smiertka koło rzyci zaczyna latać- to słodziutkie wyjazdy z aniołkami, a z jej strony co? "Musisz być cierpliwy"...
Może teraz Ty daj jej czas do namysłu- jakoś stanowczo określony czas, a jak nie to zrób coś naprawdę mocnego.
TZn. ja chyba bym tak zrobiła...

Pozdrawiam Cię serdecznie
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez gti » 12 lis 2007, o 22:50

Sam już nie wiem co mam robić.
W momencie kiedy ona podobno przestała się z nim spotykać , by spróbować uratować nasze małżeństwo, mam postawić sprawę na ostrzu noża. No nie wiem.
Warunki oczywiście będę stawiał, ale to jeszcze musi chyba poczekać.
Odnoszę wrażenie, że ona jest w strasznym stanie psychicznym, by nie powiedzieć, że załamała się już na samym początku.
Jeżeli przetrwa ten trudny okres i stanie na nogi to będziemy budować nasz związek od początku.
Jeżeli nie to będę pewnie musiał skorzystać z waszych rad.
Wiem, że to ona zdradziła i ona to powinna naprawić, tylko że nie zdradza się bez przyczyny. A te ona mniej więcej określiła.
Pewnie tylko się usprawiedliwiała, szukając winy we mnie, ale to mnie mocno dotknęło i chciałbym to zmienić.
Staram się z nią rozmawiać, ale przez tę cała sytuację nie mogę mówić o niczym innym niż o nas. Snuję jakieś plany na przyszłość, co zmienimy w sobie, w mieszkaniu, jak może wyglądać nasze życie dalej. Ale trochę to nam nie wychodzi. Ona oczekuje chyba czegoś innego.
Niby od naszej rozmowy minęły tylko dwa dni a jest chyba gorzej niż przed.
Widać, że ona jest strasznie zdołowana. Może muszę naprawdę dać jej trochę wytchnienia, niech to sobie przemyśli i poukłada.
Boję się tylko by tego źle nie zrozumiała.
Tomek
gti
 
Posty: 192
Dołączył(a): 4 wrz 2007, o 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez agik » 12 lis 2007, o 23:20

Tomek! To nie jest pogubienie...
To jest obrzydliwa manipulacja!
Popatrz na ten schemat: odsuwasz się, więc są obiadki, kolacyjki z finałem w sypialni, cieszysz się,ze już, być moze to już...I jaki efekt- jesteś super facetem, bądź dobrej myśli i uzbrój się w cierpliwość., bo to wszystko przez ciebie... Czyż nie?
Zrywasz, kończysz związek ale bez konsekwencji- a tu, no popatrz romantyczny wyjazd... i w znów to samo, na twoje pytanie, co dalej- bądź cierpliwy...

Tomek! czegoś mocniejszego potrzeba...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez mahika » 12 lis 2007, o 23:49

Aguś, to już chyba do wszystkich dotarło, a teraz musi dotrzeć do Tomka...
Dalsze przekonywanie nie ma chyba sensu.
Tomek, obiecaj ze sobie to przeczytasz wszystko 10 razy i przemyslisz..
Życzę mądrych przemyśleń :cmok:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez ewka » 13 lis 2007, o 12:26

gti napisał(a):Może muszę naprawdę dać jej trochę wytchnienia, niech to sobie przemyśli i poukłada.
Boję się tylko by tego źle nie zrozumiała.
Tomek

Myślę, że to dobry pomysł... a myślisz, że jak źle zrozumie, to co z tego może wyniknąć?

:cmok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez gti » 13 lis 2007, o 12:33

Takie myśli mi chodzą po głowie, że jak ją odstawie teraz, to już nigdy nie będzie powrotu.
gti
 
Posty: 192
Dołączył(a): 4 wrz 2007, o 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 152 gości