nie bój się bać ...

Rozmowy ogólne.

nie bój się bać ...

Postprzez inka85 » 7 mar 2011, o 14:41

Czytam właśnie książkę "NIE BÓJ SIĘ BAĆ", dopiero na początku jestem, ale zastanawiam się, czego Wy się boicie? Ja się boję:

1.śmierci (własnej i najbliższych)
2.choroby
3.porodu (ewentualnego, ale to pod choroby i ból podchodzi)
4.wystąpień publicznych/bycia w centrum uwagi
5.utraty zdrowia psychicznego/uzależnienia od leków
6.straty bliskiej osoby (narzeczonego-tzn nie mam tu na myśli śmierci, ale odejścia, czyli mojej ewentualnej samotności)
inka85
 
Posty: 96
Dołączył(a): 1 wrz 2009, o 11:17

Postprzez marie89 » 7 mar 2011, o 19:07

Lista "strachów" jest zawsze długa... niestety


Ja ostatnio- co bardzo przezyłam emocjonalnie - pomyślałam, że boję się Śmierci (i któż się jej nie boi???)... ale czasem... bardziej od Śmierci boję się Życia...


Przykre "trochę"...

***

Czasem strach jest potrzebny- np. byśmy docenili co dla nas jest ważne... na czym nam zależy.. czego nie chcemy stracić...


Strach jest dobry wtedy, gdy zmuszamy się by go pokonać.. i stajemy się przez to silniejsi...


Strach... strach ma wielkie oczy...
marie89
 

Postprzez caterpillar » 7 mar 2011, o 20:53

najgorsza rzecza byla by dla mnie utrata dziecka..nawet nie chce sobie tego wyobrazac . wszystko inne do przejscia
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Winogronko7 » 7 mar 2011, o 22:07

Śmierci się nie boję.

Życia się nie boję.

Utraty bliskich strasznie. Niewyobrażalnie bardzo.

Porażek, boje się że zawiode tych którzy na mnie liczą, że przestanę się rozwijać. Często to widać w moich oczach.
Avatar użytkownika
Winogronko7
 
Posty: 1858
Dołączył(a): 26 sie 2010, o 18:04

Postprzez zahipnotyzowana » 7 mar 2011, o 23:13

Najbardziej boje się.....tego,że się niczego nie boje, jeden wielki PARADOKS

Przeraża mnie to, nawet każdy psycholog,psychiatra potwierdzi, że KAŻDY człowiek czegos musi sie bać, no własnie..ja nie odczuwam takiego czegoś (oczywiście nie ma na mysli tu sytuacji ktore by zagrażały by mojemu zyciu,typu wejśc do lwiej klatki ,czy włożyć głowe do paszczy aligatora itd nie, to nie ma na myśli,bo to nie jest strach tylko logiczna ocena sytuacji co zagraża naszemu zyciu, wtedy to mój racjonalizm i zdrowy rozsądek bierze góre,), ale tak pozatym to niestety "ciiisza"...

Śmierci sie nie boje, przeciez oczywistym faktem jest to, że co się narodzi -musi umrzeć, my na to nie mamy wpływu
zahipnotyzowana
 
Posty: 72
Dołączył(a): 16 lis 2010, o 08:18
Lokalizacja: LECH POZNAŃ

Postprzez Honest » 7 mar 2011, o 23:15

Ja także najbardziej obawiam się utraty bliskiej osoby, a dokładnie taty... To mnie paraliżuje.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez mahika » 7 mar 2011, o 23:21

Honest napisał(a):Ja także najbardziej obawiam się utraty bliskiej osoby, a dokładnie taty... To mnie paraliżuje.

Mnie też. I mamy, i taty...
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Honest » 7 mar 2011, o 23:27

mahika napisał(a):
Honest napisał(a):Ja także najbardziej obawiam się utraty bliskiej osoby, a dokładnie taty... To mnie paraliżuje.

Mnie też. I mamy, i taty...


Ja już mamę straciłam... ale z tatą jestem 100 razy bardziej związana... jak trafił w maju do szpitala to myślałam, że dosłownie oszaleję czekając na izbie przyjęć, a wczesniej biegnąć do nich do domu (mieszkają na 2 końcu osiedla). No odebrało mi mózg na kilka godzin...
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez Winogronko7 » 7 mar 2011, o 23:52

Miłość
Avatar użytkownika
Winogronko7
 
Posty: 1858
Dołączył(a): 26 sie 2010, o 18:04

Postprzez Bianka » 8 mar 2011, o 01:01

Utraty tego co mam, bliskich osób...choroby swojej i tak samo bliskich osób, życia ogólnie, jakiejkolwiek krzywdy wyrządzonej mojemu dziecku, przyszłośći, jazdy samochodem!- ciągle widzę swoje ostatnie chwile- czyli wypadku...
Boję się też że za chwilę będę stara i w tym samym punkcie, z tą samą świadomością i że nic nie osiągnę...że mrugnę oczami i będę na końcówce w punkcie rodziców, boję się być jak oni..
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Monia0107 » 8 mar 2011, o 02:27

Honest napisał(a):
mahika napisał(a):
Honest napisał(a):Ja także najbardziej obawiam się utraty bliskiej osoby, a dokładnie taty... To mnie paraliżuje.

Mnie też. I mamy, i taty...


Ja już mamę straciłam... ale z tatą jestem 100 razy bardziej związana... jak trafił w maju do szpitala to myślałam, że dosłownie oszaleję czekając na izbie przyjęć, a wczesniej biegnąć do nich do domu (mieszkają na 2 końcu osiedla). No odebrało mi mózg na kilka godzin...


wiem,rozumiem, wiele razy straciłabym Tatę wypraszali mnie z oiomu przy defibrylacji, Mamy nie mam... :( to mnie przeraża i przykro powiedzieć tylko ewentualne pamiątki po M i za ho ho T trzymałyby mnie prz trwaniu nie życiu ...nie dziecko...ale teraz tak czuję (i nie chcę proszę o tym dyskutować bo to trudne do zrozumienia jeśliktoś mnie nie zna- jeszcze raz proszę)
Avatar użytkownika
Monia0107
 
Posty: 251
Dołączył(a): 9 lut 2009, o 00:07

Postprzez Księżycowa » 8 mar 2011, o 09:52

Panicznie boję się porodu, panicznie...


Ostatnio myślę też, że rodzice się starzeją, że nadejdzie moment.... i boję się jednej rzeczy... że oprócz tęsknoty za nimi jako rodzicami w takim naturalnym odruchu (to już musi być straszny ból) boję się moich wyrzutów sumienia w związku z tym co się u nas w domu działo. Nie byłam idealnym dzieckiem, działałam pod wpływem emocji, które mi fundowali i żałuję, ze nie miałam tyle rozumu co dziś, żeby się nie buntować... Kłótnie bez sensu.... Wiem, że sytuacja taka była, że w domu nie było komunikacji, ale ta świadomość mi nie pomoże...

Teraz wiem, że ich kocham, zrozumiałam ich błędy i jak coś powtarzają do dziś, to im to wybaczam... Boję się tego co się będzie we mnie wtedy działo...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez inka85 » 8 mar 2011, o 10:30

kasiorek ... ja mam to samo, wiem, że nie jestem taką córką, jaką chcieliby mieć moi rodzice, a zwłaszcza mama, wiem, że nie jest ze mnie zadowolona, nie mam z nią prawie kontaktu, na 100% miałabym wyrzuty sumienia, nie wiem czy kiedykolwiek pogodziłabym się z przeszłością, z tym, jak między nami było, z poczuciem straconego czasu ... przerażająca wizja ... Ty widzę jesteś mądrzejsza/dojrzalsza ode mnie, rozumiesz swoich rodziców i im wybaczasz, ja nie umiem, każde ich (a właściwie JEJ) słowo mnie rani i głęboko dotyka, jestem pełna żalu i bólu ... nie umiem wybaczyć ..
inka85
 
Posty: 96
Dołączył(a): 1 wrz 2009, o 11:17

Postprzez mahika » 8 mar 2011, o 10:34

mnie paraliżuje też sama myśl że miałabym być w ciąży, poród... nie, do tego by nie doszło.
Myślę że swego czasu przybrało to duży wymiar, prowadzący do paniki, nieprzespanych nocy, mimo podwójnych zabezpieczeń, wręcz fobii, ale sie ogarnęłam :]

Inka, musiałabyś nad tym popracować, jeśli chcesz.
Polecam książkę "radykalne wybaczanie" ewentualnie stronę.
Wzbudza kontrowersję, ale odmieniła trochę moje życie ;)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Monia0107 » 8 mar 2011, o 11:09

a ja pewnie zaskoczę bałam się a teraz jeszcze bardziej boje się samej ciąży i po - ale to wina (powód) sytuacji domowej i wstretu do wyglądu brzucha ciązowego i otoczki tematu - nie samej kobiety.

Nie obchodza mnie gromy mamus obecnych i przyszłych jakie to piekne uczucie.... dla mnie to było jak upośledzenie mimo że na tydzień przed porodem jeździłm autem, robiłam czynności domowe to tylko.... serducho nie wyrabia, kolana też (przytyłam 12kg przy startowej 49,5),pochylasz się jak paraliyk albo wcale, masz nerwice czy ci coś nie nawala, nie możesz pomóc sobie a co dopiero komuś innemu - w zakresie poprzednim.

Nasłuchasz sie np. na poczcie "nie widzi pani że jest z brzuchem", no i te ciuchy na średnią jesień ja np. nie lubiłam obcisłych na pokaz ktoś inny tak, ewentualnie mogłaym załozyc koszulkę "nie chce stąd wychodzić!!!!!!!!!!!!!!!" albo "cisza" lub b.szczerze i ostro "jesteś moim inkubatorem: wolno ci mamo jeść .... każe ci mnie kochac itp bo tak nakazuje prawo" tak inkubatorem.

Lekarze dziwili się że ochoczo wskoczyłam na łóżko i czekałam na zastrzyk w kręgosłup- z błaganiem w głowie wyjmijcie Ja!!!!!!!!!!!!
Wygląd jest ok. po 2 i troche latach zadnych problemów po cesarce.

Kasiorku, Mahiko wyłącznie cesarka uchroni przed bólem (psychczny strach odchodzi bo nie ma zagrożenia pęknieciem krocza zaszyciem naczynia krwionośnego, moczenia w wieku 40 lat - tj,. nietrzymania moczu)
cesarka ma tez swoje minusy ni przeczę, ale ryzyko mnie sie opłaciło, i jeszcze jedno dla mnie idiotyczne twierdzenie ze po cesace dłużej sie chudnie jest bzdurą i że karmienie tez w tym pomaga wg. tego co zauważyłam u siebie i kolezanek wszystko zależy od kłopotów zdrowotnych można mało jeść a mieć złą przemianę materii.

Ja miałam 2 powody do cesarki (serducho i brak postępu w porodzie) i jeszcze jeden wyszedłby w praniu krzywa miednica przez krzywy kregosłup - dzieciak nie przecisnąłby sie bo kości miednicy nie zapracuja jak trzeba.Miałm świetnego lekarza cudo po prostu jeden z nielicznych madrych, dokładnych, ciekawych nowych wyzwań ludzi i do tego człowiek przyjaciel.
Mimo świetnego lekarza położne-opiekunki na sali noworodków okazały się (prócz jednej młodej) podłymi babami zmuszjacymi do karmienia metoda ośmieszania i zgniatania cycka na oczach dumnych mam którym aż kapało- gapiących sie na twoją pierś w pokoju typu tramwaj.

Naprawdę luuuzik, co innego w trakcie i po. :cry:
Ostatnio edytowano 8 mar 2011, o 11:42 przez Monia0107, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Monia0107
 
Posty: 251
Dołączył(a): 9 lut 2009, o 00:07

Następna strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 499 gości