sex w związku

Problemy z partnerami.

Postprzez tu i teraz » 7 mar 2011, o 14:24

i jeszcze na temat poznania osoby ktora kocham

mysle, ze poznalam bardzo gleboko
i zaakceptowalam taka jaka jest,
ale oczekiwalam CHECI..otwartosci
na 'pracowanie nad soba' aby wspolnie
wyjsc z toksycznosci (obie jestesmy dda/d)

i tu niestety byla klapa...

ex widziala przyczyne calego zla tylko
u mnie...
rozwazalam mozliwosc pogodzenia sie z tym..
i zycia 'na jej warunkach'...ale to oznaczaloby
zdrade samej siebie...

hmmm...ktos powiedzial, ze Poswiecanie sie
jest zabojcze dla Milosci

patzrac z tej perspektywy uratowalam
moja Milosc odchodzac...
tu i teraz
 
Posty: 210
Dołączył(a): 14 lut 2011, o 13:53

Postprzez Abssinth » 7 mar 2011, o 14:42

mnie zachwycala codziennosc z ta osoba
z nia wszystko bylo pelne i piekne
nawet robienie zakupow i porzadkow




ex widziala przyczyne calego zla tylko
u mnie...rozwazalam mozliwosc pogodzenia sie z tym..
i zycia 'na jej warunkach'...ale to oznaczaloby
zdrade samej siebie...



jak to sie razem zgadza?
wszystko piekne, to co bylo zlem, ktoremu TY niby mialas byc winna?
jakie te warunki mialyby byc, zeby bylo tak, jak chciala Twoja ex?
piekne zycie, piekna codziennosc...i 'zdrada samej siebie'...?

ciezki ciezki dysonans tu widze
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez tu i teraz » 7 mar 2011, o 15:16

dysonans ?

podobno gdzie jest Gora tam jest tez Dolina :wink:

hi hi

ok, ale teraz powaznie

napisalam, ze obie jestesmy dda/d, ze zwiazek byl toksyczny...

to oznacza, ze po 3 dniach sielanki nastepowal kryzys,
najczesciej z blachego powodu, np.

ja zapomnialam o jakims terminie i dzien przed informowalam o nim ex
to wyzwalalo w niej burze emocji, ktore w gwaltowny sposob
okazywala...czyli oskarzala mnie w gniewie, ze ja lekcewaze,
bo informuje w ostatniej chwili, ze jej plany sa mi obojetna,
ze ona jest mi obojetna, ze innym to potrafie dawac informacje
na_czas, a ona jak zawsze(!) dowiaduje sie ostatnia, bo ona
to jest sciera, ktora mozna pomiatac i ze ja juz tak ciagle robie,
bo w grudniu zeszlego roku tez tak bylo...i ze na ten termin to moge wziac sobie 2 dni czasu, ona juz sobie ten czas sama zaplanuje,
bo mnie jest przeciez obojetne ze zostawiam ja sama...

to prawie cytat..
i jednoczesnie schemat, ktory powtarzal sie
cyklicznie po ca. 3 dniach harmonii i szczescia...

takie "wybuchy" czasem trwaly 2 godziny, a czasem eskalowaly
na dluzej, przewaznie wtedy, gdy sama wchodzilam w ten schemat walki
...moim zdaniem, to typowa walka 2 ego...

z czasem to zrozumialam i juz nie czulam potrzeby dochodzenia sie
o obiektywna prawde, np. ze ja poprostu zapomnialam o tym terminie.

zylam w raju i w piekle rownoczesnie
i nie chcialam uciekac..lecz znalezc cudowne lekarstwo
uzdrawiajace nasze dusze...

z czasem zrozumialam, ze kazdy jest odpowiedzialny ZA SIEBIE
za to co czuje, mysli i robi
wiec wzielam sie ZA SIEBIE
ale ex niestety nadal koncentrowala sie na mnie...
wylaczajac zupelnie swoje tematy

a ja nie chcialam wytykac jej palcem jej problemow...
myslalam, ze jak bede "swiecic dobrym przykladem"
to zainspiruje ex do samowgladu, ze widzac jak mnie
to pomaga, sama nabierze ochoty...

niestety, moje odkrycia wlasnych slabosci/uwarunkowan/wad
i mowienie o tym z otwartoscia
tylko ex utwierdzaly, ze jest tak jak caly czas mowi:
ze to JA mam problemy i sama sie do nich przyznaje...

hmmm...klapa

wiec sugerowalam ogolnie, tak owijajac w bawelne,
podsuwajac ksiazki i artykuly :wink:
ale efekt byl taki, ze znowu wynajdowala potwierdzenia
na 'moje problemy', teraz z uzasadnieniem psychologiczno-fachowym :?

to w koncu zaczelam tak pomalutku mowic jej wprost,
ze TEZ ma problemy
efekt?

twierdzila, ze projektuje na nia moje wlasne
lub
gdy komentowalam na podstawie zaistnialych sytuacji,
kiedy nie bylo juz szansy, ze to tylko 'projekcja'
twierdzila, ze moje zachowanie nawet swietego by wkurzylo
i dostaje to_co_w_nia_wlozylam

potem..znowu byla sielanka, ale ja juz nie umialam sie wyluzowac,
nie umialam miec nadzieji, ze cos zmieni sie na lepsze...
ciagle kochalam, ciagle czulam Blogosc patrzac na nia...
zyjac obok, ale czulam TEZ beznadziejnosc i swiadomosc, ze za godzine,
badz za 2 dni przyjdzie znowu kryzys,
gdzie ciorana bedzie moja godnosc i lamane beda moje granice...

az przyszedl dzien, kiedy wyprowadzilam sie mowiac,
ze nadal kocham i nadal chce budowac z nia zwiazek,
ale bede mogla z nia mieszkac dopiero,
jak uda nam sie zbudowac Fundament z Szacunku,
kiedy wrogosc zastapi zaufanie, a oskarzenia i osadzanie
zamienia sie w akceptacje i chec zrozumienia,
kiedy uwiez zamieni sie w zdrowe wiezi...

nie zakonczylam zwiazku lecz wybralam przestrzenny dystans,
by stworzyc szanse na zbudowanie prawdziwej bliskosci...

lecz..minelo 1,5 roku i nie ma poprawy...

a ex 2 tygodnie temu zerwala ze mna wszelki kontakt.

...
tu i teraz
 
Posty: 210
Dołączył(a): 14 lut 2011, o 13:53

Postprzez doduś » 7 mar 2011, o 15:38

zdaje się, że swoją obecnosć na tym forum rozpoczęłaś od wątku uzależnienia od drugiej osoby. Odejście od obiektu wcale nie oznacza, ze uzależnienie minęło. Ono ozbacza fizyczne odejscie od obiektu. Uzależnienie zostaje
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez tu i teraz » 7 mar 2011, o 15:44

dodus@

uzaleznienie jest,
milosc jest,
i ja jestem :wink:

a obiekt...pragne jego szczescia, tez beze mnie...

uzaleznienie rozpoznalam po tym, ze dluzej znosilam ataki,
niz to jest zdrowe...
Milosc jest prawdziwa, gdy kochamy obiekt i samego siebie

wybralam Milosc rezygnujac z uzaleznienia
tu i teraz
 
Posty: 210
Dołączył(a): 14 lut 2011, o 13:53

Postprzez doduś » 7 mar 2011, o 16:03

---------- 15:02 07.03.2011 ----------

tu i teraz napisał(a):
wybralam Milosc rezygnujac z uzaleznienia


jak to się ma do tego ?

tu i teraz napisał(a):
nie zakonczylam zwiazku lecz wybralam przestrzenny dystans,
by stworzyc szanse na zbudowanie prawdziwej bliskosci...

lecz..minelo 1,5 roku i nie ma poprawy...

a ex 2 tygodnie temu zerwala ze mna wszelki kontakt.

...

Oszczędzę Ci reszty, ale na moje oko wcale nie odeszłaś. Tkwisz po uszy w uzaleznieniu a teraz jak od dwóch tygodni do Ciebie się nie odezwała to w ogóle nawet nie chcę przelewać na klawiaturę tego co myślę. I nie ma tu złośliwosci z mojej strony. Jest smutek.
Wytłusciłem te słowa, które świadczą moim zdaniem o życiu w iluzji. Przykro mi
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez tu i teraz » 7 mar 2011, o 16:18

dodus

tu tkwi odpowiedz na twoje pytanie:
cytuje sama siebie

"Milosc jest prawdziwa, gdy kochamy obiekt i samego siebie"

....wybralam Milosc, probujac walczyc o Zwiazek
z bezpiecznej odleglosci...
zycie na odleglosc jeszcze wyrazniej uswiadamialo mi,
moje leki, moja bezradnosc bycia samemu ze soba,
bez kojacych_momentow bliskosci drugiej osoby...

przechodzilam przez ogien odwyku,
jak przy narkotykach i alkoholu...
kiedy bylam gotowa zrobic wszystko,
tylko zeby ona byla blisko...

ogladalam moje ciemne wnetrze, odkrywalam uwarunkowania...
poznawalam siebie...

...im wiecej kochalam siebie, tym prawdziwiej kochalam ex...

odkrylam, ze moge dac jej tylko to, co potrafie dac sobie...

uczac sie szacunku do siebie, rosl moj szacunek dla niej

uczac sie wolnosci osobistej uczylam sie dawac jej wolnosc

poznajac moje wlasne granice nagle bez trudu szanowalam jej granice...


dodus,

to jest proces...zaczal sie ca. rok po rozpoczeciu tego zwiazku i trwa do dzis...


Czy odpowiedzialam na twoje pytanie?
jesli nie, to znaczy, ze nie zrozumialam dobrze twojego pytania...

:?:
tu i teraz
 
Posty: 210
Dołączył(a): 14 lut 2011, o 13:53

Postprzez doduś » 7 mar 2011, o 16:25

przesiądź się na moje krzesło.

A teraz poproszę o odpowiedx na pytanie:
Co to jest wg Ciebie miłość ?
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez tu i teraz » 7 mar 2011, o 16:43

:D chetnie odpowiem,
ale zaraz zmykam,
sorry
odpowiem nastepnym razem :wink:
tu i teraz
 
Posty: 210
Dołączył(a): 14 lut 2011, o 13:53

Postprzez doduś » 9 mar 2011, o 15:00

no i na chęciach się skonczyło ?
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez tu i teraz » 9 mar 2011, o 15:07

nie dodus :wink:

nie mialam wczoraj netu,
moze dam rade pozniej, albo jutro...

zaloze wtedy nowy temat,
nazwe go moze..hmm.."Moje etapy Milosci.." :roll:

albo jakos tak :wink:

ale napewno o tym napisze :D :luzik: :ok:
tu i teraz
 
Posty: 210
Dołączył(a): 14 lut 2011, o 13:53

Postprzez doduś » 9 mar 2011, o 15:45

ie potrzeba tematu :) wystarczy odpowiedź na pytanie :) tu :)
Acz if it be your will...
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez dzaga » 15 mar 2011, o 12:13

mahika napisał(a):a co na to dzaga, autorka wątku?


Czyta :)
W zasadzie to ostatnio mi nic nie przeszkadza. Nie złoszczę się, ani nie skaczę z radości.
Chcę uciec jak najdalej z tej miejscowości. Czekam na wiadomość o nowej pracy.
Mieszkanie na walizkach mnie wykańcza. Normalnie jem i wysypia się, a ponoć wyglądam jak zombi.
Avatar użytkownika
dzaga
 
Posty: 188
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:35

Postprzez ewka » 16 mar 2011, o 14:10

Apetyt jest, spanie jest... będzie dobrze!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 97 gości

cron