sex w związku

Problemy z partnerami.

Postprzez biscuit » 5 mar 2011, o 12:36

---------- 11:27 05.03.2011 ----------

mnie interesuje bardziej psychologia jako dziedzina nauki
badanie mózgu i umysłu człowieka, neuropsychologia
bez naleciałości transcendentnych, sił wyższych. wymiarów ponadnaturalnych itp.
no ale po drodze zdarzyło mi się poczytać i Twoich ulubionych autorów
stąd po prostu moje spostrzeżenie

---------- 11:36 ----------

Tolle też mnie nie dziwi
zresztą, brakowało mi go na Twojej liście :D
jego filozofia, wg mnie, całkiem gładko wpisuje się w Twoje fascynacje

ale przecież to nie oznacza
że nasz dialog nie jest możliwy
biorąc pod uwagę choćby słynne dialogi
Golemana i innych naukowców
z Dalajlamą i mnichami tybetańskimi
poparte badaniami ich mózgów
za pomocą najnowszych osignięć techniki
typu funkcyjny rezonans magnetyczny itp.
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez tu i teraz » 5 mar 2011, o 12:45

---------- 11:36 05.03.2011 ----------

ok.

ale polecam Ci ksiazke laureata Nagrody Nobla
amerykanskiego fizyka

Leon Lederman
"Boska Czastka"


to moze sama sie przekonasz...
...ze to nie sa "wymiary ponadnaturalne",

tylko czysta FIZYKA :wink:

:)

---------- 11:45 ----------

tu mozna poczytac w tej ksiazce,
wybierajac dowolny rozdzial:

http://www.wiw.pl/fizyka/boskaczastka/


:slonko:
tu i teraz
 
Posty: 210
Dołączył(a): 14 lut 2011, o 13:53

Postprzez biscuit » 5 mar 2011, o 12:49

dzięki
może się kiedyś skuszę
:D
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez tu i teraz » 5 mar 2011, o 13:07

---------- 11:55 05.03.2011 ----------

to jest przystepniejsze niz ksiazka:

http://www.youtube.com/watch?v=pUGY57RFz0Y

:slonko:

---------- 12:01 ----------

a to tez BARDZO PRZYSTEPNE :

http://www.youtube.com/watch?v=Ez59mtxv ... re=related

:)

---------- 12:07 ----------

a znacie to???

chyba najfajniejsze co jest na youtube o swiecie i fizyce kwantowej

POLECAM :

http://www.youtube.com/watch?v=buXMJaoy ... re=related

:wink:
tu i teraz
 
Posty: 210
Dołączył(a): 14 lut 2011, o 13:53

Postprzez Abssinth » 6 mar 2011, o 00:57

typu rozpacz, tęsknota, smutek, rozgoryczenie, rozczarowanie
lęk, złość, poczucie odrzucenia, bezwartościowości itp.

...
a po co istnieją uczucia?
informują nas o naszych potrzebach

czyli
moje ważne potrzeby
NIE SĄ ZASPOKAJANE


hmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm

czy Twoja POTRZEBA jest konkretny czlowiek? Czy cierpisz, bo nie ma przy Tobie Franciszka? Czy cierpisz, bo nie ma przy Tobie kogos , kto by Cie kochal, szanowal i wywolywal w Tobie cieplo?
Czy myslisz, ze tylko ten wlasnie Franciszek moze Ci to dac?


piszesz o uczuciach, jak smutek, rozgoryczenie itd itp...ale, kurcze, wiesz przeciez, ze rozwianie tych zlych emocji nie tylko ne jednej osobie sie skupia.

a jesli sie skupia, to nie w porzadku takie myslenie mi sie wydaje.

sciski biscuicie :)
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez biscuit » 6 mar 2011, o 01:09

ściskam Cię Abbs też
bo jakoś nic sensownego do napisania nie umiem na tą chwilę wymyśleć
:D
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez ludolfina » 6 mar 2011, o 11:35

Czy cierpisz, bo nie ma przy Tobie kogos , kto by Cie kochal, szanowal i wywolywal w Tobie cieplo?

zaciekawily mnie Twoje slowa abbs
temat watku to "sex w zwiazku"
i mnie sie nasuwa moje wlasne odczucie pewnego braku, a takze akceptacja tegoz.

kochac szanowac i dawac cieplo to ja se sama daje, i dostaje od przyjaciol, a nawet czasem od obcych, ...

to czego mi brakuje i co jest (tak, smiem to napisac) przynalezne tylko jednej osobie (franciszkowi ha ha) to pocalunek, namietnosc.
u mnie jest tak, ze absolutnie ta jedna osoba to mi moze zapewnic i ja z tym nie zmaierzam nawet walczyc i sie przemienic zeby "otworzyc" na innych potencjalnych franciszkow.

akceptuje to, ze juz namietnosci nie zaznam, i holubie wspomnienie jako swoja fajna fiksacje, od ktorej wara wszystkim uzdrowicielom i terapeutom.

uwazam tez ze w pewnym wieku staje nie niedorzeczne pragnac zaznac namietnosci. to co przystoi marzyc i roic kobiecie 20sto-, 30sto letniej, to juz jest niesmaczne jak sie ma lat 40. przynajmniej ja tak to czuje.
i moze caly swiat jazgotac ze sie myle, a ja na to gwizdze.

istnieje bowiem wg mnie cierpienie ze nie ma tego kogos wyjatkowego, jedynego. i sa uczucia niezastapione.

i uwazam wlasnie ze wszystko mozna wypracowac, wynegocjowac i wyterapeutyzowac, ale namietnosci nawet nie mozna, taka wypracowana namietnosc po prostu jest martwa.

chcialabym miec prawo do posiadania w sobie zalu za utraconym czyms, bez koniecznosci uzdrawiania tegoz i zastepowania nowym.

i smucic sie w pewnym obszarze, jesli rozumiem, ze nie odzyskam tego juz nigdy.

tak jak niektorzy musza pogodzic sie ze bez nogi musza zyc, ...
nie w notorycznej depresji czy rozpaczy, ale po prostu, realnie wiedzac, ze brak im czegos, co inni maja.
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Postprzez biscuit » 7 mar 2011, o 10:24

---------- 11:33 06.03.2011 ----------

Abssinth napisał(a):Czy myslisz, ze tylko ten wlasnie Franciszek moze Ci to dac?

jest tak jak pisze ludolfina
kochanie, szanowanie i ciepło to dostaję od przyjaciół, rodziny, zwierząt, a nawet obcych

ale wyjątkową, odlotową więź, której teraz mi brakuje
to odczuwałam tylko z Franciszkiem
tylko przy nim budziła się do życia "kobieca" część mnie
dzięki której odczuwałam w sobie zmysłowość, radość, energię i pasję

jest to po prostu strata w moim życiu
ze świadomością której żyję i jakoś sobie radzę
w końcu miłość erotyczna to nie jedyny obszar w moim życiu

gwoli wyjaśnienia
to ja sama zerwałam całkowicie kontakt z Franciszkem
czego absolutnie nie żałuję
gdyż relacja ta miała i swoje "czarne" oblicze
nacechowane cierpieniem, odrzuceniem, rozpaczą

budowniczowie i zwolennicy etosu ciężkiej pracy nad związkiem
w myśl hasła "jaki plon zasiejesz, taki zbierzesz"
buntują się przeciwko prezentowanej przeze mnie mistyce miłości
jako abstraktu nie podlegającego świadomej kontroli, organizowaniu
gdyż burzy to ich spojną wizję panowania i nad tym obszarem

dlatego deprecjonują tego typu przeżywanie strat miłosnych jak moje
przylepiając mu łatkę zaburzonych wzorców z dzieciństwa
nieumiejętności doświadczania miłości w dojrzałej relacji
gloryfikację namiętności i pożądania zamiast szacunku, wsparcia i równego podziału obowiązków
i tym podobne bla bla bla

i niech tak zostanie
niech jedni budują związki z mozołem i satysfakcją z odwalanej roboty
a inni, tak jak ja, doświadczają całkiem za free i bez żadnego wysiłku
kompletnie odlotowej miłości, która pojawiła się sama z siebie

i choć nie okazała się wieczna i trwała
to całkowicie przyćmiła intensywnością odczuć
okres mojego kilkuletniego pożycia małżeńskiego
i gdyby nie ona, to nawet nie miałabym pojęcia
jak bardzo może smakować miłość

i poczucie straty, jakie teraz mi towarzyszy
całkowicie uprawnia mnie do przeżywania bólu
o którym tutaj piszę

---------- 09:24 07.03.2011 ----------

relacja z Franciszkiem dawała mi trochę radości życia i poczucia szczęścia
w życiu, które na codzień wymaga ode mnie pewnego wysiłku
i w którym trudno mi zdefiniować jakiś istotny sens i cel

oprócz tego
że BYCIE MARTWYM jawi mi się jeszcze BARDZIEJ BEZSENSOWNE
i obdarzone wieloma niewiadomymi, które wzbudzają mój lęk

więc skoro i tak wybieram bycie żywym od bycia martwym
to obecność w nim Franciszka powodowała, że przebieg "życia"
był dla mnie nieco przyjemniejszy, niż obecnie

są też w moim życiu inne aspekty, które czynią moje życie bardziej przyjemnym
no ale nie o nich tu mowa, ale o Franciszku
i konkretnym bólu związanym z jego utratą
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez doduś » 7 mar 2011, o 11:19

biscuit
a może pójść pod prąd i spróbować byc z Franciszkiem ?
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez mahika » 7 mar 2011, o 11:26

a co na to dzaga, autorka wątku?
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Abssinth » 7 mar 2011, o 12:22

uwazam tez ze w pewnym wieku staje nie niedorzeczne pragnac zaznac namietnosci. to co przystoi marzyc i roic kobiecie 20sto-, 30sto letniej, to juz jest niesmaczne jak sie ma lat 40. przynajmniej ja tak to czuje.


tzn namietnosc ma byc w zyciu tylko przez 10-20 lat? Tak niesamowita, wazna czesc naszego zycia, i ma byc w tym zyciu obecna przez nikly jego ulamek?

ale wyjątkową, odlotową więź, której teraz mi brakuje
to odczuwałam tylko z Franciszkiem
tylko przy nim budziła się do życia "kobieca" część mnie
dzięki której odczuwałam w sobie zmysłowość, radość, energię i pasję


hmm
a co stoi na przeszkodzie odczuwaniu tych wszystkich pozytywnych emocji w zwiazku, gdzie jest poza tym partnerstwo i wzajemny szacunek? Czy nie-toksycznego czlowieka nie da sie pozadac z pasja?

dlatego deprecjonują tego typu przeżywanie strat miłosnych jak moje
przylepiając mu łatkę zaburzonych wzorców z dzieciństwa


Widze tu cos, co wyglada jak kaczka, kwacze jak kaczka, a bardzo intensywnie utrzymuje, ze jest zajacem...
to nie jest deprecjacja. To zauwazenie szeregu podobienstw, calosci schematu toksycznego uzaleznienia, w jaki Twoje uczucie sie wpisuje - wnioskujac tylko na podstawie Twoich wypowiedzi tutaj. Rowniez w schemat wpisuje sie to, ze przykladasz do wyjatkowosci Twojego zwiazku tak niesamowita wage.

Calkowicie i totalnie NIE UMNIEJSZA to tego, co czujesz.

PS biscuit, tak, zeby zaznaczyc i przypomniec - bo sadze, ze istnieje mozliwosc zlego odbioru moich slow - nie po to tutaj jestem, i nie po to to pisze, zeby Ci dowalic w jakikolwiek sposob. Po prostu uwazam, ze bardzo pomogloby Ci w wyjsciu z Twojego bolu spojrzenie nan w ten sposob.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez tu i teraz » 7 mar 2011, o 13:48

kiedy czytam co opisla biscuit o swojej relacji z Franciszkiem,
to mam wrazenie, ze dobrze wiem o czym pisze,
bo przezylam podobny "odlot"!

moj ostatni zwiazek sama zaliczam do toksycznych
i jednoczesnie to co w tym zwiazku czulam
przekroczylo moje oczekiwania i wyobrazenia na temat Milosci

to bylo uczucie calkowitej Pelni...Harmoni
uczucie na opisanie ktorego brakuje mi slow...
podobnie jak biscuit, mimo niekonczacego sie bolu spowodowanego
rozstaniem, mam poczucie glebokiej WDZIECZNOSCI
za to, co bylo mi dane poczuc i przezyc
podobnie jak biscuit :wink:
mam wewnetrzne przeswiadczenie,
ze osoba ktora TAK pokochalam nie jest 'wymienna'

tak..jak nie wymienimy matki lub dziecka, gdzie Milosc jest nierozerwalna
z ich osoba, tak TA Milosc do ex jest nierozerwalna i niewymienna...
i niesmiertelna (brzmi banalnie)

dla tej osoby oddalabym zycie...ale nie oddalabym duszy
dlatego musielismy sie rozstac...

co nie wyklucza, ze moge na nowo kogos pokochac,
tak jak na nowo kocha sie nastepne dziecko...

:serce2:
tu i teraz
 
Posty: 210
Dołączył(a): 14 lut 2011, o 13:53

Postprzez Abssinth » 7 mar 2011, o 14:01

z takimi trzeba byc dluzej, zeby zobaczyc, czym naprawde jest ta 'nierozerwalna, najpiekniejsza i niepowtarzalna milosc' ...
reakcja obronna organizmu powodujaca ucieczke i odejscie nie pozwala na prawdziwe poznanie takiego czlowieka, na ujrzenie tego, ze oni dzialaja wg pewnego schematu.

A celem tego schematu jest wlasnie wkrecenie kobiecie, ze to jest najlepsza rzecz jaka zdarzyla sie w ich zyciu.

kazda byla i kazda nastepna takiego pana dostaje dokladnie te same slowa, te same gesty, kwiaty z tego samego sklepiku.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez tu i teraz » 7 mar 2011, o 14:10

absinth...

nie dostawalam kwiatow i komplementow...
mnie zachwycala codziennosc z ta osoba
z nia wszystko bylo pelne i piekne
nawet robienie zakupow i porzadkow
"odlotem" nazwalam wyjatkowosc 'poczucia bliskosci'
wlasnie dlatego, ze nie potrzebowalam
zadnych wyjatkowych akcji..codziennosc
byla pelnia..wlasnie t ta osoba...

nie czulam TEGO nigdy wczesniej i nigdy pozniej...

a na marginesie, ex jest kobieta... :wink:
nie facetem

:idea:
tu i teraz
 
Posty: 210
Dołączył(a): 14 lut 2011, o 13:53

Postprzez doduś » 7 mar 2011, o 14:23

a element tragiczny czyli dlaczego ta sielanka nie trwa dalej?
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 224 gości