biscuit napisał(a):zachowanie partnera to jedno
a jego miłość do Ciebie, to drugie
Podstawowy bład w myśleniu. Mój partner mnie kocha, a ponieważ mnie kocha, to może mnie poniżać, lać po łbie i wyzywać. Dla mnie miłośc przejawia się nie w klepaniu formułki "kocham cię", ale własnie w zachowaniu partnerów wobec siebie. Bo co mam leżeć i pachnieć ze świadomością, że facet mnie kocha tak? I cały sens wszystkiego ma być w tym, że parę razy mi powie, że kocha, a reszta się nie liczy?
biscuit napisał(a):jaki Twoim zdaniem masz wpływ na miłość Twojego partnera do Ciebie?
czy uważasz, że pracą w związku musisz sobie "ZASŁUŻYĆ" na jego miłość?
a on na Twoją?
Nikt tu nie mówi o zasłużeniu sobie na miłość. Tu jest mowa o ciągłym podgrzewaniu tej miłości, pielęgnacji, powodowaniu,że mimo upływu czasu jest się dla siebie atrakcyjnym, kochanym i dobrym. Gdy się kogoś kocha, to miłość nie przemija, ona zmienia swoje formy pod wpływem różnych czynników czyt. codzienności. Bo to nieuniknione. Dla mnie miłość z czasem powinna dojrzewać i na to własnie pracujemy, żeby więź się umacniała, a nie słabła. Żeby w najcięższych chwilach żadne nie miało poczucia, że schodzi na dalszy plan! To jest dojrzała miłość w odróżnieniu od szczeniackiego zauroczenia!
biscuit napisał(a):ja nie tworzę sobie wyobrażeń na temat związku
jeśli przydarzy mi się jeszcze w życiu relacja miłosna
bo obecnie jestem sama
to po prostu będę żyć i cieszyć się tym, co przeżywam...
ze świadomością, że nic na tym świecie nie jest wieczne i gwarantowanew tym i miłość pomiędzy kobietą i mężczyzną (jak i ofkors pomiędzy homo)
no ale ja nie jestem pracusiem
Współczuję. Bo ja nie wyobrażam sobie takiego podejścia w związku. Jest pięknie tu i teraz, a przyszłość się nie liczy? Dla mnie to bez sensu.
A praca w związku nie równa się obsesja. To sposób odnoszenia się do siebie, okazywania uczuć, pomoc w pracach domowych, wspieranie w trudnościach, radowanie sie w chwilach szczęścia. A nie leżenie i mówienie sobie, że się kocha, nie zmycie garów i powiedzenie resztę mam w dupie, nie usłyszenie w kłopotach:kocham cię poradź sobie jakoś z problemem i pójście oglądać telewizje dalej, nie powiedzenie: i z czego się tak cieszysz, to takie bzdety przecież, nie wiem z czego można byc tak zadowolonym
Gdy z powodu szarej codzienności : kłopoty w pracy, kłopoty finansowe, kłopoty z dziećmi, kłopoty ze zdrowiem miłość czasami zostanie stłumiona, tzn. że jej nie ma????? Jest i o to chodzi, żeby rozwiązać problemy, żeby ją odkopać, żeby nabrała dawnego blasku. To jest ta praca - w działaniu, w dążeniu do lepszego, a nie rezygnacja! Nie wymiana na nowy model. Trochę odpowiedzialności potrzeba, bo inaczej to wszystko nie ma sensu i jest jedną wielką mistyfikacją. Tylko po co to robić? Po co z góry zakłądać, ze jak coś nie wyjdzie to pierwsze co zrobię to sobie odpuszczę?