Jego Milczenie = Niszcząca Kara. Dlaczego mi to robi?

Problemy z partnerami.

Postprzez limonka » 26 lut 2011, o 19:59

NA szczescie sie od niego uwolnilas!!! Brawo! Zbieraj dowody I wystap do Sadu o zakaz zblizania I kontakt tylko przez adwokata!
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Evunia » 28 lut 2011, o 09:45

Wiem, wiem dziewczyny, zbieram dowody. Oczywiście on nie ma kluczy do mieszkania - wymieniłam już dawno zamki. A wpuściłam go do domu, bo chcę by pozabierał wszystko co jego i mnie nie nękał, że jego dobytek zniszczyłam.
Rzeczy po rozstaniu pozanosiłam na strych. Oczywiście gdy on był po rzeczy, ze mną była moja córka (19 lat) ze swoim chłopakiem. Wiem doskonale, że nie mogę spotykać się z nim w domu sama. on chce się spotkać ze mną gdzieś w restauracji i porozmawiać o rozliczeniu.\
Jeszcze ma się zjawić po sprzęt i telewizor.
Wiecie, jak go zgłosze na policję za zakaz zbliżania się do mnie, to potem może mnie od razu do sądu podać o zwrot kasy. a tak mam cichą nadzieję, że jak pozwolę mu wszystko pozabierać i spotkam się z nim - to jakoś uda mi się wszystko pozałatwiać na moją korzyść.
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez Abssinth » 28 lut 2011, o 11:24

Wiecie, jak go zgłosze na policję za zakaz zbliżania się do mnie, to potem może mnie od razu do sądu podać o zwrot kasy. a tak mam cichą nadzieję, że jak pozwolę mu wszystko pozabierać i spotkam się z nim - to jakoś uda mi się wszystko pozałatwiać na moją korzyść.


no to ja powtorze - myslisz, ze sie z gada w owieczke zmienil?
przeciez to takie samo myslenie, ze jesli bede dzis dla niego mila, to on sie na mnie nie wyzyje znowu :/

nie spotykaj sie z nim NIGDZIE sam na sam - zawsze miej swiadkow, bo jesli bedziesz sama, to on Ci moze tak powykrecac, ze sama sie zdziwisz co i jak.

on NIE MA ZADNYCH LUDZKICH ODRUCHOW, ZADNYCH EMOCJI, POZA TYM, ZE CHCE TERAZ OD CIEBIE JAK NAJWIECEJ WYCIAGNAC.

i Ty mu to dajesz, i chcesz mu dawac dalej, z nadzieja, ze on juz wiecej nie bedzie chcial.

A tak naprawde pokazujesz tylko jemu, ze jestes latwa ofiara, i mozna po prostu przysjc do ciebie i sobie zazyczyc to czy tamto, a ty po prostu dasz.

na jakiej zasadzie on od ciebie czekogolwiek zada?
przysylal kase? przeciez na niego wydalas.

on Ci jest jeszcze winien za straty moralne, jakie przez niego ponioslas. Nie tylko tyle co on mowi - ale grube setki tysiecy on Ci powinien dawac.

zobacz - znowu sie go boisz, ulegasz szantazowi, i to takiemu wymyslonemu przez sama siebie.

idz na policje z tym, powiedz, ze Cie byly nachodzi, ze niszczy ci reputacje, ze zada jakichs wymyslonych pieniedzy - i ze sie go boisz. Spytaj, co mozesz zrobic w tej sprawie.

bo idac takim tokiem myslenia, jak masz, to naprawde jeszcze sie od niego nie uwolnilas.

a co na to Twoj obecny partner? Wspiera Cie? Co radzi?


sciskam cieplo,
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Evunia » 28 lut 2011, o 12:00

Więc on wysyłał mi kasę, część poszła na mieszkanie - jakaś sofa, zmywarka czy lodówka (które kupiłam w kredycie na jego usilne prośby, bo nie miał gdzie mieszkać). Oczywiście kredyt ja zaciągnęłam i mieszkanie jest na mnie. Kredyt mam na 30 lat. Jeszcze mi wtedy obiecywał, że pomoże mi zawsze w spłacie - no ale nie pomaga i nie pomagał - chyba tylko na samym początku. Wiadomo, że wydawałam na jego rzeczy, długi itd... Też tak myślałam, że pójdę na policję i zarządam zakazu zbliżania się do mnie oraz myślałam, żeby podać go do sądu o odszkodowanie za straty moralne itp. Na razie jestem na etapie zbierania wszelkich przelewów. Na pewno nie odkryję przed nim co mam, a czego nie - żeby mnie o coś obwiniać, najpierw niech sam mi pokaże co chce.
nie wiem jak postąpić. Musze umówić się z adwokatem.
Reszta jego rzeczy jest na strychu - osobne wejście - i jak przyjkedzie po nie, to moi znajomi będą pilnować, ja nie chcę się z nim widzieć. Jeżeli już to może zobaczę się z nim w tej restauracji i zobaczę co chce, oczywiśćie nic od siebie nie powiem i niczego nie uzyska ode mnie.
Mój Partner bardzo mnie wspiera, pomaga, chce nawet pomóc w ewentualnej spłacie durnia. Proponuje tez swojego adwokata. I wiem, że mogę polegać na nim ponad wszystko. Facet ma też bardzo dobrą opinię wśród znajomych i że nigdy nikomu krzywdy nie zrobił. Wręcz przeciwnie - serce na dłoni :)
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez Abssinth » 28 lut 2011, o 12:13

powodzenia zycze - widze, ze masz porzadnie opracowany plan dzialania, kamien mi z serca spadl :)

wciaz, naprawde nie pasuje mi ten pomysl spotkania sie z nim w restauracji...wiem, ze zrobisz, co chcesz, ale cos mi mowi, ze to nie bedzie dobry pomysl...
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez biscuit » 28 lut 2011, o 12:25

ja na Twoim miejscu zaopatrzyłabym się w dyktafon
i nagrywała rozmowy z nim dla celów dowodowych
jeśli już dojdzie do jakiegokolwiek spotkania

nagrywałabym nawet
jeśliby przyszedł pod drzwi domu
i wrzaskami próbował zmusić Cię do wpuszczenia go
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez Abssinth » 28 lut 2011, o 12:43

o. i podpisuje sie pod biscuit.

pamietaj, on nie odpusci, poki znowu Cie nie ustawi do poziomu - wyrwalas mu sie - trzeba Cie znowu zgnoic, tak chodzi jego mozg.

co mu bedzie niewolnica podskakiwac.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Evunia » 28 lut 2011, o 15:49

No właśnie nie mam planu działania konkretnego. Nie wiem czy spotkać się czy nie, czy podać go na policję o zakaz zbliżania się czy nie, czy dać do sądu o znęcanie się psych i fiz (mam świadków i dokumenty) czy nie? Czy oddawać mu rzeczy czy nie (bo jeszcze stwierdzi, że mu coś ukradłam i zgłosi na policję). Miałam gdzieś smsa, że on wszystko mi zostawia łącznie z samochodem - ale nie mogę znaleść.
Mam mętlik.
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez Abssinth » 28 lut 2011, o 16:40

porozmawiaj z prawnikiem.

jesli cokolwiek jest na Twoje imie - ja bym nie oddawala.

sadze, ze najlepiej podac do sadu, na takich to dziala natychmiastowo. Ciebie meczy i szantazuje psychicznie (bo dalej sie go boisz), ale sadu juz meczyl nie bedzie. Masz swiadkow, masz papirey - co Cie powstrzymuje?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Evunia » 24 maja 2011, o 12:40

Cześć kochani.
Na razie mam spokój z oszołomem. Jakiś m-c temu jego adwokat - babka, z którą teraz jest, zadzwoniła do mnie, że ma od oszołoma pełnomocnictwo i chce odebrać wszystkie jego rzeczy, a w mailu wysłała mi spis jego rzeczy, który był bardzo ogólnikowy. Umówiłam się, ale powiedziałam, że nie teraz tylko za tydzień, gdyż chcę wszystko co jego mu przygotować i że sama też zrobię listę.
Słuchajcie, wszystkie jego rzeczy, od śrubek i młotków, poprzez skarpety po telewizor skatalogowałam, opisałam, porobiłam zdjęcia i z jego 6 ogólnikowych pozycji zrobiłam ponad 100.
Jej mina i jego mamusi jak przyjechały odebrać rzeczy była bezcenna :) Kilka godzin trwało znoszenie rzeczy do samochodów, a że mieszkam wysoko bez windy, to i się namęczyli.

Ale nie o tym chcę pisać.
Martwi mnie moje zachowanie - nie wiem czy dobrze robię.
Jak już Wam pisałam poznałam cudownego mężczyznę, człowieka, który kocha mnie bardzo i bardzo chce we wszystkim pomagać.
A mój problem jest taki, że nie umiem mu mówić o problemach. Ciągle mam jakieś dziwne w sobie uczucie, że sama wszystko sobie załatwię, ze wszystkim poradzę.
Czasami myślę, że nie chcę mu mówić o tym wszystkim, bo bedzie wyglądało, że jestem słaba, że sobie nie radzę.
On mi mówi, że przecież po to jesteśmy razem, by sobie nawzajem pomagać i że on chce to robić, że będzie zaszczycony mogąc mi pomagać, że to teraz jego sens życia abym była szczęśliwa.

A ja ciągle nie mogę się przełamać. Niby już coś mu mówię, ale za chwilę zamykam się w sobie i myślę, przecież sama dam radę, po co mam go obarczać moimi sprawami?

Widzę, że go to męczy. Jednak nie umiem prosić o pomoc. On chce się ze mną ożenić, chce pomóc mi w otwarciu gabinetu, a ja się boję zrezygnować z obecnej pracy (chociaż bardzo chcę), bo boję się, że obudzę się z przysłowiową ręką w nocniku.

Nie umiem się otworzyć.
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez ophrys » 24 maja 2011, o 13:07

Brawo Evunia, podoba mi się sposób na Twojego byłego :lol:

A co do Twojego obecnego mężczyzny. Przecież masz prawo czuć, to co czujesz.
Myślę, że nie powinnaś pospieszać samej siebie, wyszłaś z toksycznego związku, wchodzisz w kolejny powoli, ostrożnie - tak to widzę po przeczytaniu Twojego postu.
Jeśli Twój mężczyzna kocha Cię tak bardzo jak twierdzi, to zrozumie Twoje opory, pewien dystans, i pozwoli Ci na otwarcie się na niego we własnym tempie.

Tak mnie tylko jeszcze zaniepokoiły słowa, które zacytowałaś - że sensem życia Twojego partnera jest Twoje szczęście. Nie wiem czemu :roll: , jakiś taki niepokój poczułam.

Trzymaj się Evunia i bądź sobą :)
Avatar użytkownika
ophrys
 
Posty: 1346
Dołączył(a): 10 paź 2008, o 14:18

Postprzez Abssinth » 24 maja 2011, o 13:19

hej Evuniu :) dobrze Cie tu widziec ponownie, dobrze, ze juz bez tego palanta :D


poznałam cudownego mężczyznę, człowieka, który kocha mnie bardzo i bardzo chce we wszystkim pomagać.
A mój problem jest taki, że nie umiem mu mówić o problemach. Ciągle mam jakieś dziwne w sobie uczucie, że sama wszystko sobie załatwię, ze wszystkim poradzę.
Czasami myślę, że nie chcę mu mówić o tym wszystkim, bo bedzie wyglądało, że jestem słaba, że sobie nie radzę.
On mi mówi, że przecież po to jesteśmy razem, by sobie nawzajem pomagać i że on chce to robić, że będzie zaszczycony mogąc mi pomagać, że to teraz jego sens życia abym była szczęśliwa.

A ja ciągle nie mogę się przełamać. Niby już coś mu mówię, ale za chwilę zamykam się w sobie i myślę, przecież sama dam radę, po co mam go obarczać moimi sprawami?

Widzę, że go to męczy. Jednak nie umiem prosić o pomoc. On chce się ze mną ożenić, chce pomóc mi w otwarciu gabinetu, a ja się boję zrezygnować z obecnej pracy (chociaż bardzo chcę), bo boję się, że obudzę się z przysłowiową ręką w nocniku.

Nie umiem się otworzyć.


byc moze to Twoja intuicja Ci mowi, ze nie powinnas? czy bylas na terapii, czy czujesz na pewno, ze to jest czlowiek, przed ktorym dobrze byloby sie otworzyc?

boje sie troszke o Ciebie, bo bardzo czesto kobiety tak wpadaja z deszczu pod rynne...powtarzajac ciagle ten sam schemat zwiazku.

tez mi dzwoni na czerwono to , ze jego sensem zycia jest to, zebys byla szczesliwa...malo zdrowe to jest.

Jak dlugo sie znacie? tez mnie troche zastanawia to, ze slub, ze chce Ci pomagac cos otworzyc - jak dlugo sie znacie? Czy to nie za szybko troche?

Jak wyglada jego zycie? Jego zycie poza Toba - czy ma jakies swoje pasje, zainteresowania, przyjaciol na ktorych moze liczyc...? czy tylko Ty jestes w jego zycie i Ty jestes dla niego 'calym swiatem'?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez biscuit » 24 maja 2011, o 13:27

Evunia napisał(a):On mi mówi, że przecież po to jesteśmy razem, by sobie nawzajem pomagać i że on chce to robić, że będzie zaszczycony mogąc mi pomagać, że to teraz jego sens życia abym była szczęśliwa.

dla mnie zabrzmiało to niepokojąco

że sensem jego życia jest to, abyś TY była szczęśliwa

i że tak ofensywnie napiera, żeby Ci pomagać

wg mnie, bez sensu jest prosić o pomoc, jeśli coś mogę zrobić sama
bez spektakularnego wysiłku

i wogóle
bycie samodzielną to dla mnie duży atut i zasób, który można wnieść w związek
a nie uwiesić się na kimś
albo wwikłać w strukturę nadreprezentatywnego
wzajemnego pomagania i wyręczania się
w każdej najmniejszej pierdole
tworząc sieć wzajemnych zależności od siebie
zgodnie z regułą wzajemności

oczywiście umiejętność proszenia o pomoc
to też ważna rzecz
ale w określonych sytuacjach, np. kiedy człowiek sam sobie nie radzi
albo kiedy chce sobie odpocząć i zrelaksować się
itp.

związek partnerski to równowaga
a jak jest w drugą stronę?
tj. z Twoim pomaganiem mu
i jego proszeniem o pomoc
i jego miejscem i ważnością w Twoim życiu
:?:

pytam, bo napisałaś, że on Cię kocha
on chce się z Tobą ożenić
dla niego sensem życia jest, żebyś była szczęśliwa

ale nie napisałaś jak jest z Tobą względem niego

pzdr!
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez ophrys » 24 maja 2011, o 13:32

Abssinth napisał(a):
Jak wyglada jego zycie? Jego zycie poza Toba - czy ma jakies swoje pasje, zainteresowania, przyjaciol na ktorych moze liczyc...? czy tylko Ty jestes w jego zycie i Ty jestes dla niego 'calym swiatem'?


O! Abssinth, dokładnie oddałaś to, co mnie zaniepokoiło.

Coś mi tu brzydko mówiąc śmierdzi...

Jest takie powiedzenie. Jak dwie osoby powiedzą ci, że masz ogon, to warto się obejrzeć.

Evunia, te pytania Abssinth są bardzo mądre. może spróbuj sobie na nie odpowiedzieć?

:serce2:
Avatar użytkownika
ophrys
 
Posty: 1346
Dołączył(a): 10 paź 2008, o 14:18

Postprzez biscuit » 24 maja 2011, o 14:34

bywaja ludzie, którzy oferują
bądź nawet w skrajnych przypadkach "wciskają" nam na siłę
swoje usługi lub rzeczy, których wcale nie potrzebujemy

a które nawet ograniczają nasz samodzielny rozwój
pozbawiając nas doświadczenia i satysfakcji
osiągania własnych celów samemu

wkręcajac dodatkowo drugiego, niepostrzeżenie i automatycznie
w relację zależnościową, nadopiekuńczą a nawet współuzależnieniową
żywiącą się mechanizmami reguły wzajemności
o której już wspomniałam

nie ważne, że być może ich subiektywna intencja jest chwalebna

także wg mnie
warto uważać z nadaktywnymi pomagierami
:D

co się tyczy również nadaktywnych pomagierów tutaj na forum
:D
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 72 gości