Nie, chodziło mi raczej o to, że to nie ja za nim łażę i nie pozwalam mu odnaleźć szczęścia. To on niby wszędzie chce mnie ze sobą brać, a potem wygląda to dokładnie tak, jak to opisałaś, jak obrywanie muszce skrzydełek i patrzenie, ile jeszcze wytrzyma... (dodam tylko, że nigdy nie umawial się przy mnie z żadnym na seks, jak to napisałaś, bez przesady, chyba że przez sms i ja o tym nie wiem... On z nimi "TYLKO ROZMAWIA") I nie tylko teraz to trwało, tak było przez cały okres naszego bycia razem.
Wiesz Cacanko, jeszcze co do niego, ja to widzę trochę inaczej. To nie jest tak, że on biedny próbował być z dziewczyną, ale mu nie wyszło, jest nieszczęśliwy, chce odejść, a ona - czyli ja, mu nie pozwalam, robię sceny, rozpacz, darcie szat...
Wielokrotnie to ja mu mówiłam, że chcę się rozstać, bo widzę, że go ciągnie, że jeśli ze mną zostanie to będzie nieszczęśliwy... Odpowiadał, że on i tak jest nieszczęśliwy, albo coś innego, wymijającego ale twierdził na pewno, że chce być ze mną. co z tego ze mowlas, jesli na "gadaniu sie konczylo"? czy on ma ze ciebie odejsc od niego??? chyba nie:(
Moja wina polega na tym, że straciłam własny osąd, że pozwoliłam sobie dać zrobić wodę z mózgu. Wysyłał mi sprzeczne sygnały - z jednej strony mówił, że chce być ze mną, że chce z tym skończyć i tylko ja mogę mu w tym pomóc, z drugiej, całą swoja postawą pokazywał, że po pierwsze, nie jest w stanie z nich zrezygnować, bo co raz wychodziły nowe kwiatki, a po drugie, swoim traktowaniem mnie, że tak naprawdę ma mnie w głębokim poważaniu! Ale ponieważ kochałam go bardzo i szczerze to chciałam wierzyć i wierzyłam w tę wersję, że i on kocha mnie bo tylko to umożliwiało mi bycie z nim. sluszna konkluzja ze ci syf z mozgu zrobil...
I dochodzę do przekonania, że faktycznie, to nie oni, geje, nie zdrady, nie nowy boski kolega był przyczyną rozstania tylko faktycznie moja matka! zartujesz prawda????
Bo to ona postanowiła, że nie chce go więcej w swoim mieszkaniu i nie zgadza się na powrót. Jego myślenie jest takie - nie ma mieszkania, nie ma związku. gdzie tu wina matki??? usiadz wez pare wdechow i pomysl...
Gdyby naprawdę zależało mu na mnie, szukałby czegoś do wynajęcia, ściągnął tam mnie. Byłam na to gotowa o ile widziałabym po drodze, że chce być ze mną, a nie tylko mieszkać ze mną, a flirtować i pozwalać się wyrywać nowym fagasom. Ale nie, on chyba czekał, aż ja coś wynajmę.
Dlatego jakoś wkurzyło mnie to, że to nie ja daje mu szans na szczęście. Bo zawsze chciałam dla niego wszystkiego co najlepsze i nigdy do niczego go nie zmuszałam.
Powiem tak. On byłby ze mną nadal. Gdybym nie pisała tu na forum, gdybym nie chodziła do psychologa, nie słuchała innych, tylko jego, gdybym dalej pozwoliła kotłować sobie w głowie, gdybym dała się ugłaskać po każdej kolejnej akcji czy zdradzie, gdybym była sobie, równorzędnie z nimi i nie marudziła zbytnio - czemu nie miałby ze mną być? Wygodnie, ciepło, tanio, a że tam ona czasem pomarudzi, posknerczy to powie jej się, że się kocha, że jestem tylko jej, puknie raz na tydzień i na jakiś czas wystarczy.
Byłby ze mną, gdybym tylko siedziała cicho! dokladnie...na to chyba zgodzic sie nie mozesz...chyba ze chcesz trafic do domu wariatow (nie ublizajac nikomu)
A ten "boski", przez którego właściwie się rozstaliśmy? zartujesz kolejny raz prawda?? jesli juz przez kogos sie rozstaliscie to nie byl "boski" tylko twoj eks..." boski" chyba mu siekiery do glowy nie przylozyl? To cały czas był tylko "kolega", a to ja jestem najważniejsza. Kiedy w końcu po tych kilku dniach rozłąki zaczęliśmy gadać, on opowiadał, jak to był u niego na jakichś tam szkoleniach, jak było fajnie. Upierał się, że to jest tylko kolega i powiedział nawet, że chciałby, abym go kiedyś poznała, przekonałabym się, jaki jest fajny. Pomyślałam, ok, no może... Ale w nocy, kiedy spał u mnie w pracy i przewaniałam mu telefon zobaczyłam ich smsy..."...jesteś cudowny, opiekuńczy, po prostu boski! Kocham cię, skarbie i obiecuję, że to nie koniec, a wręcz dopiero początek". Zanim wygarnęłam mu prawdę zapytałam jeszcze raz, czy to na pewno tylko kolega. Powiedział, że tak. Prosto w oczy. Koledze mówi, pisze się takie rzeczy??? I on chciał, żebym ja go poznała, może jeszcze wpadałby do nas...
Fakt, miał prawo pisać mu co chce, powiedziałam przecież, że to koniec...
Zerwali tę znajomość, fakt.
Czy powinnam się cieszyć, czy zrobił to dla mnie? Może.
Powiedział, że nie potrzebne mu nowe znajomości, skasował fellow, miał skasować badoo. wow!! oklaski dla niego!!!!
Ale teraz od niedawna pojawił się nowy chłopaczek, poznany na facebooku, z którym jest ta sama historia co z tym boskim! Też dużo rozmawiają, dużo piszą, cukrują sobie, chcieliby się spotkać, porozmawiać, "bo jest fajny, czemu miałbym go nie poznać"... Dla mnie to jak deja vu...
Żesz kurwa mać, ja mu nie pozwalam odnaleźć szczęścia!! Co ja go do kaloryfera przywiązałam, czy jak??? wyglada na to ze tak..ty jak ty ale to twoje cieple gniazdko...
A co on ze mną zrobił??? dobre pytanie
Nigdzie teraz kurwa nie wyjadę, nigdzie, w pizdu, bo jestem chora, mam gorączkę i leżę jak zdziap totalny, ledwo tu coś piszę a i to dopiero jak się nałykam prochów i gorączka mi spadnie... Nawet wyryczeć się porządnie nie mogę bo matka siedzi i nie chcę przy niej... Wcale nie czuję, że to najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Jest mi smutno, źle, przykro jak myślę o tym wszystkim... to było tyle kłamstw... i to bez zająknięcia nawet. Nawet wtedy, kiedy wydawało mi się, że jest cisza, że nic się nie dzieje, że jest spokój - później okazało się, że spotykał się, tylko ja nie miałam o tym bladego pojęcia, teraz wyszły jego znajomości...
Kim ja kur... dla niego byłam? Nigdy nie umiałabym sprawić, żeby on tak przeze mnie cierpiał, nigdy nie potrafiłabym mu tak prosto w oczy bezczelnie kłamać a potem iść i spotkać się z innym...
Test na hiv robiłam, doduś. Było ok, ale zrobię jeszcze raz.[/quote] im szybciej zrozumiesz z biseksualizm nie ma tu nic do rzeczy a gosciu jest zwyczajna meska k...a.. ktora ma cie zwyczjanie w dupie...ciebie nie twoje mieszkanie dlatego tak wraca jak bumerang tym szybciej zaczniesz proces leczenia...ma tylu adoratorow tylko spi w zumnym mieszkaniu..chyba ma ich tylko do jednego!