Może rzeczywiście trochę to poplątałam.
Będąc ze swoim byłym, poznałam chłopaka starszego od siebie o 4 lata. Pracowaliśmy razem, spędzaliśmy ze sobą dużo czasu, poranna wspólna kawa, spacer po prasę, czy jakaś inna wspólna praca. I coś zaczęło iskrzyć. Wyznałam mu, że bardzo mi sie podoba i że zależy mi na nim, wtedy nie myślałam o tym że mam chłopaka, po prostu gdy człowiek doznaje jakiegoś stanu w którym jest mu dobrze, to nie myśli o problemach o kłótniach itp. bynajmniej tak jest ze mną. Po tym wyznaniu nasze relacje uległy ochłodzeniu, zastanawiałam sie dlaczego, może przestraszył się, może uznał ze dla niego 4 lata to zbyt duża różnica wieku, szukałam odpowiedzi na pytanie. W końcu jednak zrezygnowałam, bo uznałam że nic na siłę. Wyznałam wtedy chłopakowi że był ktoś taki, z kim lubiłam spędzać czas przy kim sie dobrze czułam. Oczywiście była awantura ze w jakieś romanse się wdaje itp.
Na początku listopada kolega z pracy zadzwonił i zapytał co słychać, byłam wtedy rozgoryczona i powiedziałam że jestem szczęsliwa, tęsknie za chłopakiem po wyjeździe na studia, nawet nie zapytałam co u niego bo nie za bardzo mnie to chyba interesowało, po prostu byłam zła że zamiast mi wyjaśnic na początku że nic z tego nie będzie dawał mi sprzeczne sygnały a potem zrobił się obojętny jak głaz.
I od tamtej pory znowu o nim myślałam, coraz częściej i częsciej.
Kolejny telefon otrzymałam w swoje urodziny 6 grudnia, oczywiście złożył mi życzenia i porozmawialiśmy trochę. Co mnie zdziwiło na koniec rozmowy powiedział " To do jutra". Kolejnego dnia zadzwonił, i kolejnego i dzwoni do mnie codziennie praktycznie, rozmawiamy po 2 godziny, nie możemy się nagadać.
Przed św. Bożego narodzenie mniej więcej ok tygodnia przed powiedziałam chłopakowi ze nie wiem czy go jeszcze kocham. Powiedziałam ze odległość ta która nas dzieli jest zbyt duża i miłość na odległość chyb a nie ma sensu. Rozstaliśmy się ok 17 grundnia.
29 grudnia spotkałam się z nim, byliśmy na kolacji, powiedział ze musimy wyjasnic parę rzeczy. Zapytałam go o wszystko co leżało mi na sercu, wygarnęłam swój ból i żal. I dowiedziałam się, iz gdy on dowiedział sie o moim wyjeździe do warszawy na studia to nie chciał się angażować bo uznał ze to za daleko, ze nie będziemy się widywać itp. Powiedział tez ze załuje, ze bardzo mu na mnie zależy itp. Na koniec był romantyczny pocałunek.
Dużo o tym myślałam i powiedziałam ze zobaczymy co czas pokaże.
Doszłam do wniosku że przy nim jestem szczęsliwa, częsciej się śmieje, jest mi przy nim dobrze, i chce zeby tak było czały czas. Spotykam się z nim, czytamy razem książki spacerujemy, oglądamy jakies beznadziejnie seriale, po prostu cieszymy się sobą.
I jeśli chodzi o zdradę o oczywiście że zdradą jest stosunek fizyczny, ale nie podchodze do tego w taki sposób.
Dla mnie zdrada w tym przypadku to więź emocjonalna między mną a tym drugim, do której przywiązuje największą wagę.
I bardzo dziękuje wam ze wszelkie spostrzeżenia i uwagi bo są dla mnie na prawde bardzo ważne
Pozdrawiam