kochać biseksualnie...?

Problemy z partnerami.

Postprzez limonka » 22 lut 2011, o 21:44

Nie, chodziło mi raczej o to, że to nie ja za nim łażę i nie pozwalam mu odnaleźć szczęścia. To on niby wszędzie chce mnie ze sobą brać, a potem wygląda to dokładnie tak, jak to opisałaś, jak obrywanie muszce skrzydełek i patrzenie, ile jeszcze wytrzyma... (dodam tylko, że nigdy nie umawial się przy mnie z żadnym na seks, jak to napisałaś, bez przesady, chyba że przez sms i ja o tym nie wiem... On z nimi "TYLKO ROZMAWIA") I nie tylko teraz to trwało, tak było przez cały okres naszego bycia razem.

Wiesz Cacanko, jeszcze co do niego, ja to widzę trochę inaczej. To nie jest tak, że on biedny próbował być z dziewczyną, ale mu nie wyszło, jest nieszczęśliwy, chce odejść, a ona - czyli ja, mu nie pozwalam, robię sceny, rozpacz, darcie szat...
Wielokrotnie to ja mu mówiłam, że chcę się rozstać, bo widzę, że go ciągnie, że jeśli ze mną zostanie to będzie nieszczęśliwy... Odpowiadał, że on i tak jest nieszczęśliwy, albo coś innego, wymijającego ale twierdził na pewno, że chce być ze mną. co z tego ze mowlas, jesli na "gadaniu sie konczylo"? czy on ma ze ciebie odejsc od niego??? chyba nie:(
Moja wina polega na tym, że straciłam własny osąd, że pozwoliłam sobie dać zrobić wodę z mózgu. Wysyłał mi sprzeczne sygnały - z jednej strony mówił, że chce być ze mną, że chce z tym skończyć i tylko ja mogę mu w tym pomóc, z drugiej, całą swoja postawą pokazywał, że po pierwsze, nie jest w stanie z nich zrezygnować, bo co raz wychodziły nowe kwiatki, a po drugie, swoim traktowaniem mnie, że tak naprawdę ma mnie w głębokim poważaniu! Ale ponieważ kochałam go bardzo i szczerze to chciałam wierzyć i wierzyłam w tę wersję, że i on kocha mnie bo tylko to umożliwiało mi bycie z nim. sluszna konkluzja ze ci syf z mozgu zrobil...
I dochodzę do przekonania, że faktycznie, to nie oni, geje, nie zdrady, nie nowy boski kolega był przyczyną rozstania tylko faktycznie moja matka! zartujesz prawda????
Bo to ona postanowiła, że nie chce go więcej w swoim mieszkaniu i nie zgadza się na powrót. Jego myślenie jest takie - nie ma mieszkania, nie ma związku. gdzie tu wina matki??? usiadz wez pare wdechow i pomysl...
Gdyby naprawdę zależało mu na mnie, szukałby czegoś do wynajęcia, ściągnął tam mnie. Byłam na to gotowa o ile widziałabym po drodze, że chce być ze mną, a nie tylko mieszkać ze mną, a flirtować i pozwalać się wyrywać nowym fagasom. Ale nie, on chyba czekał, aż ja coś wynajmę.

Dlatego jakoś wkurzyło mnie to, że to nie ja daje mu szans na szczęście. Bo zawsze chciałam dla niego wszystkiego co najlepsze i nigdy do niczego go nie zmuszałam.
Powiem tak. On byłby ze mną nadal. Gdybym nie pisała tu na forum, gdybym nie chodziła do psychologa, nie słuchała innych, tylko jego, gdybym dalej pozwoliła kotłować sobie w głowie, gdybym dała się ugłaskać po każdej kolejnej akcji czy zdradzie, gdybym była sobie, równorzędnie z nimi i nie marudziła zbytnio - czemu nie miałby ze mną być? Wygodnie, ciepło, tanio, a że tam ona czasem pomarudzi, posknerczy to powie jej się, że się kocha, że jestem tylko jej, puknie raz na tydzień i na jakiś czas wystarczy.
Byłby ze mną, gdybym tylko siedziała cicho! dokladnie...na to chyba zgodzic sie nie mozesz...chyba ze chcesz trafic do domu wariatow (nie ublizajac nikomu)


A ten "boski", przez którego właściwie się rozstaliśmy? zartujesz kolejny raz prawda?? jesli juz przez kogos sie rozstaliscie to nie byl "boski" tylko twoj eks..." boski" chyba mu siekiery do glowy nie przylozyl? To cały czas był tylko "kolega", a to ja jestem najważniejsza. Kiedy w końcu po tych kilku dniach rozłąki zaczęliśmy gadać, on opowiadał, jak to był u niego na jakichś tam szkoleniach, jak było fajnie. Upierał się, że to jest tylko kolega i powiedział nawet, że chciałby, abym go kiedyś poznała, przekonałabym się, jaki jest fajny. Pomyślałam, ok, no może... Ale w nocy, kiedy spał u mnie w pracy i przewaniałam mu telefon zobaczyłam ich smsy..."...jesteś cudowny, opiekuńczy, po prostu boski! Kocham cię, skarbie i obiecuję, że to nie koniec, a wręcz dopiero początek". Zanim wygarnęłam mu prawdę zapytałam jeszcze raz, czy to na pewno tylko kolega. Powiedział, że tak. Prosto w oczy. Koledze mówi, pisze się takie rzeczy??? I on chciał, żebym ja go poznała, może jeszcze wpadałby do nas...

Fakt, miał prawo pisać mu co chce, powiedziałam przecież, że to koniec...
Zerwali tę znajomość, fakt.
Czy powinnam się cieszyć, czy zrobił to dla mnie? Może.
Powiedział, że nie potrzebne mu nowe znajomości, skasował fellow, miał skasować badoo. wow!! oklaski dla niego!!!!
Ale teraz od niedawna pojawił się nowy chłopaczek, poznany na facebooku, z którym jest ta sama historia co z tym boskim! Też dużo rozmawiają, dużo piszą, cukrują sobie, chcieliby się spotkać, porozmawiać, "bo jest fajny, czemu miałbym go nie poznać"... Dla mnie to jak deja vu...



Żesz kurwa mać, ja mu nie pozwalam odnaleźć szczęścia!! Co ja go do kaloryfera przywiązałam, czy jak??? wyglada na to ze tak..ty jak ty ale to twoje cieple gniazdko...

A co on ze mną zrobił??? dobre pytanie

Nigdzie teraz kurwa nie wyjadę, nigdzie, w pizdu, bo jestem chora, mam gorączkę i leżę jak zdziap totalny, ledwo tu coś piszę a i to dopiero jak się nałykam prochów i gorączka mi spadnie... Nawet wyryczeć się porządnie nie mogę bo matka siedzi i nie chcę przy niej... Wcale nie czuję, że to najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Jest mi smutno, źle, przykro jak myślę o tym wszystkim... to było tyle kłamstw... i to bez zająknięcia nawet. Nawet wtedy, kiedy wydawało mi się, że jest cisza, że nic się nie dzieje, że jest spokój - później okazało się, że spotykał się, tylko ja nie miałam o tym bladego pojęcia, teraz wyszły jego znajomości...
Kim ja kur... dla niego byłam? Nigdy nie umiałabym sprawić, żeby on tak przeze mnie cierpiał, nigdy nie potrafiłabym mu tak prosto w oczy bezczelnie kłamać a potem iść i spotkać się z innym...


Test na hiv robiłam, doduś. Było ok, ale zrobię jeszcze raz.[/quote] im szybciej zrozumiesz z biseksualizm nie ma tu nic do rzeczy a gosciu jest zwyczajna meska k...a.. ktora ma cie zwyczjanie w dupie...ciebie nie twoje mieszkanie dlatego tak wraca jak bumerang tym szybciej zaczniesz proces leczenia...ma tylu adoratorow tylko spi w zumnym mieszkaniu..chyba ma ich tylko do jednego!
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Bianka » 22 lut 2011, o 21:49

doduś napisał(a):robiłaś test na hiv ?


ja tez o tym pomyslalam..
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez blanka77 » 22 lut 2011, o 21:53

new, syf z mózgu to ja mam teraz po przeczytaniu Twojego ostatniego posta :?
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Cacanka » 22 lut 2011, o 23:01

new*life napisał(a):Nie rozumiesz, jaka to perfidia jest??


JA rozumiem New...A Ty?... Widzę, że powoli też!... :idea:

Popieram Ludolfinę- złość się, płacz, owiń sobie głowę ręcznikiem i jak matka wyjdzie do pracy WRZESZCZ!

A potem bierz się do roboty- przed Tobą całkiem fajne życie- bo fajna z Ciebie babeczka ! :)

I czytaj , co tu Ci ludziki piszą!

Jak potrzebujesz czegoś, to jestem w stanie z Bielska przyjechać i Ci to przywieźć. Przykryć kocem i przeczytać książkę :)

Trzymaj sie :*

i... MYŚL!!! :*
Avatar użytkownika
Cacanka
 
Posty: 158
Dołączył(a): 30 paź 2009, o 10:48

Postprzez doduś » 23 lut 2011, o 10:28

new*life napisał(a):
Test na hiv robiłam, doduś. Było ok, ale zrobię jeszcze raz.


chociaż jedna dobra wiadomość
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez ludolfina » 23 lut 2011, o 11:50

new*life napisał/a:


Test na hiv robiłam, doduś. Było ok, ale zrobię jeszcze raz.

dodus:
chociaż jedna dobra wiadomość


a mnie sie wydaje ze jest ich wiecej: chlopak nie mieszka z new, pojawia sie w dziewczynie na niego zlosc, docieraja do niej fakty, zaczyna tesknic za soba sama i wlasnym zdaniem.
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Postprzez doduś » 23 lut 2011, o 12:23

ludolfina napisał(a):
a mnie sie wydaje ze jest ich wiecej: chlopak nie mieszka z new, pojawia sie w dziewczynie na niego zlosc, docieraja do niej fakty, zaczyna tesknic za soba sama i wlasnym zdaniem.


oby tak dalej :)
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez new*life » 24 lut 2011, o 00:40

blanka77 napisał(a):new, syf z mózgu to ja mam teraz po przeczytaniu Twojego ostatniego posta :?


Czemu, Blanko? Czy chodzi o przekleństwa? Jeśli tak to zapewniam Cię, że to nikły procent tego, co mam ochotę z siebie wypluć!

Może czułabym się lepiej, gdybym mogła wyjść z domu, zająć czymś... Ale kiedy leży się jak ten ździap w czterech ścianach i tysiąc myśli kotłuje się w głowie... Masakra. Raz jestem wściekła, to znowu tęsknię przeraźliwie... Wynajduję co to ja mogłam zrobić inaczej, żeby było lepiej, może przesadnie reagowałam... w kółko to samo.

Czemu nie potrafię wyzwolić w sobie prostego myślenia: skrzywdził Cię-olej go.
Nie, ja muszę szukać pokładów dobroci w każdym, każdemu dawać pieprzoną szansę...
Wrr!
new*life
 
Posty: 49
Dołączył(a): 9 gru 2009, o 15:08
Lokalizacja: ...skąd chcę uciec...

Postprzez laissez_faire » 24 lut 2011, o 01:20

Wydaj mi się, ze pisanie ci moralitetów jest bezcelowe...

tak sobie pomyślałem, ze gdybyś kiedyś zdołała przelać tą bezdenną miłość na kogoś, kto będzie na to zasługiwał i odwzajemniał twoje uczucie, to staniecie się naprawdę piękną parą... taką na którą z rozrzewnieniem patrzy się w parku w ciepły wiosenny dzień, jak wspólnie rozpromienieni karmią kaczki...

życzę ci, żebyś spotkała takiego faceta i szybko zapominała o obecnym chłystku...
laissez_faire
 
Posty: 472
Dołączył(a): 10 lut 2009, o 20:47
Lokalizacja: Wroclaw

Postprzez Filemon » 24 lut 2011, o 01:36

podoba mi się to co napisał laissez i przyłączam się do Jego życzeń... :)

:serce2: :slonko:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez ludolfina » 24 lut 2011, o 11:31

Czemu nie potrafię wyzwolić w sobie prostego myślenia: skrzywdził Cię-olej go.

mam pewna koncepcje :) ale to nic nie zmieni, ze bedziesz wiedziala

moze po prostu wyjdz z zalozenia: nie potrafie wyzwolic w sobie tego myslenia, jak wiec dzialac?

przemysl swoja obecna sytuacje i kondycje psycho-mentalna

Twoje pytanie bowiem mozna sparafrazowac np tak: "czemu nie potrafie wyzwolic sie z nalogu i po prostu przestac pic (brac, palic, grac itp)"

na pewno sa jakies przyczyny

poki co jednak musisz w tej sytuacji w jakiej jestes dzialac i zyc, z tym ograniczeniem, czy tez "nie wyzwoleniem myslenia", i odzyskac rownowage.

byc moze wesprze cie swiadomosc, ze ja tez dlugi czas nie potrafilam "wyzwolic w sobie myslenia" (zlosci, reakcji obronnej, racjonalnego myslenia)
i reagowac na naruszanie moich granic, wierzylam ze "zlo dobrem zwyciezac nalezy" i za cholere nie chcialam "znizyc sie" do odrzucania czlowieka ktory mnie krzywdzi. cala bylam wychowana na to, aby w innym szukac dobra i uwazalam sie za szlachetniejsza od "zwyklych" ludzi, ktorzy na zle zachowanie reagowali oburzeniem i odrzuceniem. dzis staram sie byc sprawiedliwa i nie ewokowac rojen o rzekomym "dobrze" tkwiacym w kazdym czlowieku. uwazam ze informacja o tym, ze czyjes zachowaie jest szkodliwe i zle, jest pomocna i tylko taka moze zmienic to zachowanie, a nie "szukanie dobra".
nawet jesli male dziecko zachowuje sie zle, a mama wyrozumiala nie karci go i nie tlumaczy, ze to zle, wychowuje go na czlowieka zdolnego do krzywdzenia.
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Postprzez kajunia » 24 lut 2011, o 17:15

Nie da się zmienić drugiej osoby, a tym bardziej jego orientacji seksualnej, więc liczenie na to, że "on się zmieni" jest pozbawione sensu. Albo go kochasz i pozwalasz mu na gejowskie randki bez wyrzutów, albo Ci to nie pasuje i puść go wolno.

Jeśli tylko tego szczerze i prawdziwie zechcesz, żeby zniknął z Twojego życia i serca to gwarantuje Ci, że w końcu tak się stanie.
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez Cacanka » 24 lut 2011, o 20:43

Ale czy "pozwalanie na gejowskie randki bez wyrzutów" gwarantuje zdrowe dobre życie?...

szczerze wątpię...

wiem jedno - NEW zasługujesz na to "karmienie kaczek"...na to, by ktoś Cię kochał miłością piękną, szczerą i czystą...

Bo swoimi postami udowadniasz, ze jesteś fajną, inteligentną, wrażliwą babeczką... :*


wiem też, że..."miłość minie"...tylko czasu trzeba...

ściskam
Avatar użytkownika
Cacanka
 
Posty: 158
Dołączył(a): 30 paź 2009, o 10:48

Postprzez new*life » 25 lut 2011, o 01:11

---------- 23:59 24.02.2011 ----------

kajunia napisał(a):Albo go kochasz i pozwalasz mu na gejowskie randki bez wyrzutów, albo Ci to nie pasuje i puść go wolno.



Wiecie, po dzisiejszym dniu to śmiech mnie ogarnia na taką opcję, bo, wierzcie mi, brałam już ją nieraz pod uwagę (!!!)... Brałam już chyba pod uwagę wszystkie możliwe opcje, żeby z nim być...

Nie przyszło mi natomiast nigdy do głowy, żeby pobawić się w jego grę i potraktować tak jak on mnie, zdradzić albo udać, że zdradziłam... Próbowałam poznawać kogoś na czacie na przykład, po to chociażby, żeby odciągnąć myśli od niego, ale też, przyznam, chciałam zobaczyć, czy wywoła to choć trochę zazdrości... Ale nic z tych znajomości nie wyszło, bo w pewnym momencie, kiedy ktoś miał ochotę mnie bliżej poznać, spotkać się - u mnie następowała blokada. Nie, bo przecież jest on... Nie mogłabym. I nigdy się nie spotkałam, pozostawali facebookowymi znajomymi... Zresztą, na palcach jednej ręki można ich policzyć...

A ostatnio trafił się w pracy jeden niepozorny, sympatyczny chłopaczyna, który poprosił mnie o numer telefonu... Długo mu nie chciałam dać, mówiłam, że jestem zajęta, ale chciał pogadać, pomyślałam w sumie - co w tym złego... Dałam, zadzwonił, potem napisał... Nie zachłysnęłam się jakoś ta znajomością, powiem nawet że nie podszedł mi... Ale napisał kilka miłych smsów, że jestem bardzo ładna, że chciałby moje zdjęcie a w ogóle to chciałby kiedyś spędzić ze mną weekend... (już mi to nie podeszło, za szybko!!!) i takie tam...
Dziś spotkaliśmy się, z moim... Przypadkiem, szłam do lekarza, poszedł ze mną. Zobaczył te smsy, nie kryłam się z nimi, zresztą już kiedyś wspominałam mu, że jest ktoś taki.

No, przyznam, że w życiu bym się nie spodziewała takiej reakcji jak jego. Powiedział, żebym się do niego nie odzywała, że musiało coś być, skoro takie miłe smsy pisał, że już sobie wybrałam... Nie potrafię powtórzyć tych głupot, ale to nie były miłe rzeczy... I to było bardzo dużo niemiłych rzeczy.

Więc to tak, podwójna moralność... albo mówiąc inaczej - co wolno wojewodzie, to nie Tobie smrodzie... Jemu wolno wszystko, mi nic.

Ja się jeszcze durna początkowo próbowałam tłumaczyć... Napisałam smsa, że to przecież nic złego dać komuś numer... Napisałam kilka smsów... Nic sobie nie dał wytłumaczyć. Foch na całego i obraza majestatu.
Wtedy odmalowałam jeszcze jednego smsa, bardziej dla siebie samej, w którym wygarnęłam mu wszystko...
Jakie on ma prawo, żeby mnie tak traktować?? Po tym wszystkim, co sam robił... Po tym jak sam rozpisał swój numer, jak pisał chłopakom, że chce się wypiąć, jak spotkał się w krzakach, po tym, jak na pstryknięcie palcami wypiął dupę do kamerki... Potraktował mnie dosłownie jakbym się tam puściła, a ja TYLKO DAŁAM CHŁOPAKOWI NUMER... On pisze i rozmawia sobie z kim chce "bo lubi mieć dużo znajomych", a mi nie wolno z nikim, bo już "dokonałam wyboru"...
Według niego to jest różnica, bo ja jestem dziewczyną, a od koleżeństwa się zaczyna... Co z tego, ale on jest bi, więc sytuacja jest ta sama!

Po prostu zastrzelił mnie swoim zakłamaniem dziś, dwulicowością, podwójną moralnością.
Teraz wiem, co by było, gdybym dużo wcześniej próbowała kogoś poznać. Tylko, że dużo wcześniej to pewnie prędzej zrezygnowałabym z nowej znajomości niż próbowała mu się przeciwstawić. Teraz na pewno nie dam sobie wmówić poczucia winy...

Ja mam mu pozwalać na gejowskie randki bez wyrzutów a jego najlepiej może pytać o zdanie, czy mogę dać komuś numer...


... Karmiliśmy kiedyś razem...gołębie na dworcu wschodnim w Warszawie...

Ech... Smutno... Przykro... Źle...

Dzięki wszystkim za ciepłe słowa.

---------- 00:11 25.02.2011 ----------

Pomyślałam teraz o czymś jeszcze, o innej stronie tego wszystkiego, właściwie bez znaczenia, ale będę nieszczera, jeśli to przemilczę...

Schlebiło mi to, że jest taki zazdrosny i ucieszyło. Wiem, że to chora zazdrość, ale jednak...
new*life
 
Posty: 49
Dołączył(a): 9 gru 2009, o 15:08
Lokalizacja: ...skąd chcę uciec...

Postprzez ludolfina » 25 lut 2011, o 09:41

new*life, do groma!

czy obralas jakies strategie i zasady co do pana swinki?
coz to jest " Przypadkiem, szłam do lekarza, poszedł ze mną"?

nie kontrolujesz tego czy sie z nim spotykasz?
musisz zaczac decydowac o sobie, nie ma tu przypadku moja kochana, po prostu CHCIALAS z im isc.
wstydzisz sie przed nami tego ze sie z nim spotykasz, co? i tego ze CHCESZ z nim byc wciaz, niedorzecznie i ku zatraceniu?
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: eyureno i 281 gości