zdradziłem żone

Problemy z partnerami.

Postprzez Ola23 » 9 lis 2007, o 12:18

Te rozterki są dla mnie najlepszym dowodem na to że powinieneś odejść od żony bo nie jesteś w stanie jej niczego zagwarantować - ba! sam sobie nie jesteś! bardzo dobrze, ze potrafisz się do tego przyznać przed sobą i przed nami - a teraz czas na żonę. Musisz jej powiedzieć o tym co czujesz i myślisz...wiem, że to trudne, ale konieczne. Brakuje ci determinacji, miłości do zony i szczerej chęci bycia tylko z nią...nie czarujmy się - na takim podejściu się rodzina nie uratuje. to bomba z opóźnionym zapłonem i jak pie**** to będzie już katastrofa. Ratuj co możesz i nie czekaj na zbawienie z nieba. Może za jakiś czas będziecie mogli znowu być razem - jak na razie to lecisz na wyrzutach sumienia a nie na chęci bycia z żoną. Z moich doświadczeń wynika że to za mało by z kimś być....powodzenia:)
Ola23
 
Posty: 83
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 12:50
Lokalizacja: Warszawa :)

Postprzez ewka » 9 lis 2007, o 12:30

Hmm... nie zapewniasz na 10000000%, że już nigdy więcej – tak byłoby jej łatwiej uwierzyć. Nie zapewniasz, nie żałujesz, za kochanką tęsknisz – sam nie wierzysz, więc jak ma uwierzyć żona? Wydaje mi się, że wolałbyś to wszystko trzasnąć w jasną cholerę...
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Justa » 9 lis 2007, o 12:34

Ciekawe, czy jak składałeś obietnicę małżeńską, to byłeś pewny, że do końca i na zawsze i tylko ona..?
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Postprzez mahika » 9 lis 2007, o 12:39

Pewnie tak, bo jeszcze wtedy była super laska, a teraz jak urodziła dzieci..... Już nie jest sexy :evil: :evil: :evil:

Kur** w głowie sie nie mieści. Biedna kobieta.

:evil: :evil: :evil:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez maio » 9 lis 2007, o 13:40

---------- 11:59 09.11.2007 ----------

Tak,byłem pewien na10000000%

---------- 12:16 ----------

a teraz nie jestem chociaż bardzo bym chciał.

---------- 12:40 ----------

Czy jeśli zostanę rodzina będzie szczęśliwa?Co będzie za kilka lat?Jeśli ja naprawde jestem "popsuty"?Co z tego że bardzo chcę jeśli byćmoże niepotrafie?Nieznam odpowiedzi na te pytania,ot cały problem.Co z dzieckiem?
maio
 
Posty: 19
Dołączył(a): 24 wrz 2007, o 13:56

Postprzez Justa » 9 lis 2007, o 13:47

---------- 12:40 09.11.2007 ----------

Teraz nie jesteś, bo ona już nie ma dawnych wymiarów i szczupłej figury?

---------- 12:47 ----------

Trochę późno Cię pokręciło.
Abstrahując od wszystkich wcześniejszych wypowiedzi - ja na miejscu Twojej żony spakowałabym Ci walizki i powiedziała "droga wolna". Nie jesteś pewien, że chcesz być z nami i budować rodzinę - nie trzeba, damy sobie radę!

Moim zdaniem Twoje dylematy wynikają z nazbytniego poczucia bezpieczeństwa w tym związku. Żyjesz sobie w poczuciu, że żona Cię cały czas kocha i czeka na Twój znak. Czujesz się panem sytuacji, bo od Ciebie tak naprawdę wszystko zależy. I masz dylematy. Gdyby Twoja małżonka pokazała Ci, że świetnie poradzi sobie bez Ciebie, myślę, że zastanowiłbyś się sto razy mocniej, nad tym, co straciłeś i jak będzie wyglądało teraz Twoje życie.

Bardzo się mylę?
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Postprzez maio » 9 lis 2007, o 13:52

---------- 12:50 09.11.2007 ----------

Być może nie mylisz sie wcale

---------- 12:51 ----------

tu nie chodzi o dawne wymiary i szczupłą figure

---------- 12:52 ----------

Chodzi o to czy ja potrafie dać to czego ona naprawde potrzebuje
maio
 
Posty: 19
Dołączył(a): 24 wrz 2007, o 13:56

Postprzez Justa » 9 lis 2007, o 13:54

Maio, człowieku,
zastanów się więc sto razy nad tym, co masz. Fajnie jest czuć władzę, czuć że do Ciebie należy ruch, czuć tę wolność wyboru, co?

Czego Ty naprawdę szukasz, chłopie?

Na czym Ci w życiu zależy?
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Postprzez maio » 9 lis 2007, o 13:58

---------- 12:56 09.11.2007 ----------

PO tym wszystkim powinna mieszkać i żyć z człowiekiem który naprawde ją kocha,który będzie ja wspierał w trudnych chwilach i który da jej poczucie bezpieczeństwa.Boje sie że ja niejestem takim człowiekiem

---------- 12:58 ----------

niechcę więcej jej ranić,ten raz to i tak za dużo :!:
maio
 
Posty: 19
Dołączył(a): 24 wrz 2007, o 13:56

Postprzez Justa » 9 lis 2007, o 16:21

Wzruszyłam się, doprawdy... :shock:

Dobra, a teraz poważnie.

Zdanie "Boję się, że ja nie jestem takim człowiekiem" jest zwykłą wymówką, wykrętem, tanim usprawiedliwieniem dla swojego niezdecydowania. To nie ważne, czy taki jesteś, czy nie. Ważne, co zamierzasz ze sobą zrobić. W obecnej chwili zawsze jak coś się po drodze 'wydarzy', będziesz mógł to wytłumaczyć - tak myślałem, że nie potrafię jej tego dać.

Widzisz i wiesz, czego potrzebuje Twoja żona. Pytanie, czy CHCESZ jej to dać, czy nie. Czy chcesz świadomie przyjąć kierunek nastawiony na związek. I tyle. Deklaracja, decyzja, tyle. Albo chcesz, albo nie chcesz. Wtedy jej sobą i swoimi problemami nie męcz.

Masz jaja, facet? No to w tę albo w tę, zdecyduj się.

Skazywanie żony na dalsze lata życia w niepewności, baaa, kiedy sam siebie pewien nie jesteś - to po prostu zbrodnia. I narażanie jej na cierpienia, których nie powinna doświadczać, bo to są TWOJE problemy ze SOBĄ.

I nie szukaj w myślach KOGOŚ, kto 'po tym wszystkim' będzie kochał Twoją żonę i da jej poczucie bezpieczeństwa. To tani sposób na umywanie rączek, na udawanie, że występek nie ma takiej skali rażenia. Ty spieprzyłeś sprawę, zraniłeś żonę, teraz cichaczem chcesz się wymknąć z całego bagienka - a może zjawi się ktoś, kto naprawi jej zawiedzione zaufanie i odbuduje wiarę w drugiego człowieka...
Nie wierzę, że na tym Ci zależy. Raczej na swojej wygodzie, na wymknięciu się cichaczem, nie oglądaniu spustoszenia, które poczyniłeś i na tym, byś to nie TY płacił za swoje błędy i męczył się nad ich naprawianiem.

Nie chcesz jej ranić? To odejdź, skoro wiesz, że dalsze życie to będzie jedna wielka niepewność samego siebie i męczarnia dla niej.
Albo zrób coś ze sobą.

Po prostu bądź uczciwy. O ile to słowo jeszcze dla Ciebie coś znaczy.
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Postprzez dominik123 » 20 gru 2007, o 04:13

---------- 03:03 20.12.2007 ----------

maio to jakim jesteś człowiekiem powinieneś czuć we własnym sercu, Ja mam podobny problem z tym że w wyniku mojej zdrady bede po raz kolejny tatą. Mam nadzieje że jak bedziemy sie starać to damy radę.
Pozdrawiam trzymaj sie!!

---------- 03:12 ----------

Wiesz co zachowujesz sie jak osoba " nie omylna"... w twoim własnym mniemaniu, ciekaw jestem czy ty nie popełniaż błedów i nie boisz sie ze je znów popełnisz? tak jak maio zachowują sie ci którym zależy by "NIE KRZYWDZIĆ"!! Kochanej przez siebie osoby!! Nie widzę tu żadnych wymówek tylko brak wiary w siebie i strach że" znow popełnie błąd" który wiele kosztuje....

---------- 03:13 ----------

to było do justa
dominik123
 
Posty: 1
Dołączył(a): 20 gru 2007, o 03:39
Lokalizacja: Łódź

Postprzez xxxxAZxx » 20 gru 2007, o 10:10

---------- 09:04 20.12.2007 ----------

Zastanawiam się dlaczego tak naskakujecie na maio?przecież jeśli ktoś pisze na tym forum, to chce jakiegoś wsparcia MĄDREJ rady a nie krytyki jaki to on jest....myślę, że to co przeżywa maio i jego żona dostarczają mu wielu ciężkich chwil....zamiast krytykować może warto się zastanowić jak pomóc jego żonie????czytając wasze wpisy mam wrażenie że uważacie że pozjadaliście wszystkie rozumy i macie na wszystko recepte- oczywiście nie wszyscy....wiecie ja doskonale rozumiem maio?dlaczego.....???? bo mój mąż zrobił to samo i to samo mówi....że chce mnie kochać chce abym była szczęśliwa ale niestety nei jest w stanie mi tego dać....nawet sobie nie zdajecie sprawy jaka to jest trauma dla mnie ale również dla niego! nie mieszkamy już razem odeszłam, cierpie ale widze jak on to przeżywa, widzę jego zły, widzę jak się zwija z bólu kiedy mówię o swoich uczuciach i życiu....więc nie bądźcie katami bo to trzeba przeżyć, a szacunek należy się każdemu....maio mój mąż wypowiada te same słowa co ty(mam nadzieje że nim nie jesteś:P) że nei wie co czuje że chce abym była szczęśliwa ale nei wie jak to zrobić że się pogubił itd.....ja odeszłam....chce aby uświadomił sobie czego chce w życiu, co czuje i z kim chce je spedzić....boli niesamowicie, ale podtrzymuje mnie przy życiu fakt że zachowałam swoją godność, że pozostałam wierna samej sobie, że żyje bez niego i z każdym dniem jest lepiej....teraz on się miata i cierpi ale myślę że tylko w ten sposób dojdzie do jakiś wniosków,wspomnę że chodzi na terapię....na zakończenie powiem jedno- nie da się kochać na siłę.....a o racjonaliźmie to już zupełnie zapomnij......

---------- 09:10 ----------

Coś jeszcze- mogłabym pisać że jak mogłeś jej to zrobić- ale wiecie co?
jaki to ma sens? Teraz liczy się jego żona i fakt jak można jej pomóc- teraz wiem że odejście jego jeśli nie będzie jej prawdziwie kochać będzie lepszym rozwiązaniem niż ciągłe życie w strachu....
Avatar użytkownika
xxxxAZxx
 
Posty: 88
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 13:15

Postprzez mahika » 20 gru 2007, o 10:45

A kto naskakuje, raczej odkopał temat, AZetko, no fajne podejście, takie łatwe sie wydaje....szkoda ze tak trudno innym sobie to poukładać.....
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez xxxxAZxx » 20 gru 2007, o 11:13

Czy ja napisalam ze latwe?przeczytaj moj wpis jeszcze raz?czy ja nie pisalam o rozpaczy?bolu?zmarnowanym zyciu?gdzie tu ujawnia sie ta latwosc?bo nie rozumiem?bo mnie rodziennie wszystko boli kazda czesc mojego ciala fizycznie nie wytrzymuje nie mowiac o psychice.....
Avatar użytkownika
xxxxAZxx
 
Posty: 88
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 13:15

Postprzez mahika » 20 gru 2007, o 11:41

zamiast krytykować może warto się zastanowić jak pomóc jego żonie????


A czytałaś jego inny post?? jak chcieliśmy pomóc jego żonie to poszedł ją zdradzić!!! Czy on chce pomóc żonie, czy poprostu przyszedł po rozgrzeszenie.... (maio)

Wogóle to nie wiem, napisałam ze to takie łatwe się wydaje, a nie że jest łatwe......
nie chciałam tak powiedzieć do Ciebie ze łatwo, moze że na chłodno, bez negatywnych emocji do zdradzających samców, mimo że sama jesteś zdradzona!!!
Właściwie miała być forma gratulacji bardziej, niż cokolwiek innego.....
Mnie co do zdrady zawsze ponosi i to sama wiesz jak...
Przytulam mocno i przepraszam jeśli nie zrozumiałysmy sie....
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 344 gości

cron