UZALEZNIONE OD "MILOSCI/LUDZI"

Problemy związane z uzależnieniami.

Postprzez bunia » 18 lut 2011, o 18:40

:D
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez marie89 » 18 lut 2011, o 19:48

Taki Głód za Ciepłem, Troską, Wzajemnością... I kiedy ma się już odrobinę Miłości... chce się więcej i więcej... wciąż czegoś brak... wciąż za mało...


Tak... Takie uzależnienie jak najbardziej istnieje...
marie89
 

Postprzez Sinusoida » 18 lut 2011, o 20:01

I jest zgubne i wyczerpujące dla partnera, bo choćby nie wiem co, zawsze jest za mało...
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez tu i teraz » 19 lut 2011, o 16:52

Witam :wink:
wpadlam dzis na chwilke (niestety)

Bede pisac skrotami i licze sie z ewentualnymi nieporozumieniami :wink:

spotykasz osobe, ona mowi Ci "kocham Cie"
a Ty BUCH!!! projektujesz na nia cale swoje pragnienia i oczekiwania ZACK!
I juz nie widzisz czlowieka, ktorym ta osoba JEST
widzisz tylko swoja prohjekcje!
ona jest Ekranem, na ktory wswietlast swoj film...

jak to sie skonczy?

cdn.
:wink:
tu i teraz
 
Posty: 210
Dołączył(a): 14 lut 2011, o 13:53

Postprzez ludolfina » 19 lut 2011, o 17:48

jak sie skonczy? hm
wg mnie mozliwe sa dwa scenariusze:
zerwanie, bolesne jest przerwanie romansu w jego wczesnym stadium. Nawet jesli
para nie znala sie jeszcze na tyle dlugo, by osiagnac stan prawdziwej bliskosci, zerwanie
moze byc druzgocace. U strony odruzconej poziom feneyloetyloaminy raptownie spada,
powdujac podobnie jak u osob uzaleznionych, wzburzenie i depresje

lub spelnienie:
Bardzo rzadko udaje się utrzymać namiętną miłość do końca życia, gdyż dawniej jej podstawową funkcją było odchowanie jednego lub dwóch potomków do momentu uniezależnienia się od opieki rodzicielskiej. Badania psychologiczne dowodzą, że statystycznie miłość trwa nie dłużej niż cztery lata. Rzadko też bywają szczęśliwe i trwałe małżeństwa zawierane w młodym wieku czy też tzw. miłość od pierwszego wejrzenia. Same uczucie nie wystarczy, aby zapewnić udany związek, niezbędna jest do tego pewna dawka racjonalnej kalkulacji.
po 4 latach, moze wejsc w jakas faze milosci stabilnej, przywiazanie, lub nudy i wzajemnej niecheci.

pewnie sa tez rozne inne mozliwe
na mnie te opisy robia wrazenie sensownych, (potwierdzaja moje wlasne przezycia i je wyjasniaja)


http://wyborcza.pl/1,75476,6268496,Milo ... myslu.html
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Postprzez bunia » 19 lut 2011, o 18:13

Wyjdzie siano bo czlowiek na glodzie zrobi wszystko zeby dostac, miec.....malo tego nie ma sam nic do zaoferowania poza swoja glodowa pazernoscia.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Filemon » 19 lut 2011, o 22:14

jak powiedziała jedna moja ulubiona psycholożka: "większość przypadków, to przypadki mieszane"...
tak więc, bunia, wszystko to o czym mowa w tym temacie, jest o wiele mniej jednoznaczne, niż to sugerujesz, według mnie...

prawdopodobnie coś takiego jak stuprocentowo czysta miłość nie zdarza się w przyrodzie... ;) podobnie jak nie jest prawdą, że ktoś, kto jest uzależniony od partnera i cierpi na "głód miłości" sam nie ma NIC do zaoferowania... :P

temat, jak dla mnie bardzo ciekawy a szczególnie z racji tego, że problem jak mi się zdaje BARDZO rozpowszechniony na Psychotekście (i generalnie w życiu) a na dodatek zwykle traktowany mechanicznie w poradnikach typu "o kobietach kochających za bardzo"... na dodatek problem bardzo ciężki według mnie do przezwyciężenia i taki, z którym powszechnie nie radzą sobie psychoterapeuci - tak jakby bardzo kiepsko rozumieli jego mechanizm na głębokim poziomie i nie umieli pomóc w osiągnięciu prawdziwych wewnętrznych zmian a jedynie doradzali praktyczne, powierzchowne posunięcia życiowe po których wielu pacjentów po prostu... przerzuca się stosunkowo szybko z jednej destruktywnej relacji w drugą i zaczyna cały cykl od nowa lub też w równie kiepskim moim zdaniem przypadku odechciewa się "delikwentowi" w ogóle "miłosnego ryzyka" i popada w samotną izolację, która wydaje się mniej bolesna, ale zazwyczaj na dłuższą metę, to też nie jest życie...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez zizi » 19 lut 2011, o 22:18

racja

bo każdy chce kochać i być kochany

miłość napędza życie :lol:

nadaje mu sens
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez Filemon » 19 lut 2011, o 22:48

p.s.

@tu i teraz, najciekawsza literatura psychologiczna z jaką się zetknąłem na ten temat i dająca najgłębszą moim zdaniem wiedzę i rozeznanie w temacie, to książki Karen Horney

"Nerwica A Rozwój Człowieka" - w której jest rozdział pt. Patologia Szukania Oparcia W Drugim Człowieku;
"Nasze Wewnętrzne Konflikty";
"Autoanaliza" - poświęcona niemal w całości analizie kobiety cierpiącej właśnie na zaburzenia związane z zależnością od partnera i pokazująca szczegółowo w jaki sposób uwalniała się ona od swojego problemu...

niestety, mnie osobiście nie udało się wykorzystać tej literatury w taki sposób, żeby skutecznie sobie pomóc i rozwiązać problem - jedynie dało mi to głęboką moim zdaniem wiedzę o mechanizmie tego rodzaju zaburzeń (bo że są to zaburzenia, to nie ulega wątpliwości...) oraz przyniosło pewne cząstkowe efekty związane z nieco lepszym praktycznym radzeniem sobie...

sam problem jak był tak jest i pozostaje trudny, bolesny i nierozwiązany... :?
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez bunia » 19 lut 2011, o 23:13

Psycholozka wie swoje a ja swoje :P :D ....uzaleznienia same w sobie to rzecz "chora" a o takiej milosci tu mowa.....jesli czlowiek uzalezniony "cos" daje to niekoniecznie dlatego, ze kocha , kocha to co dostaje bo to jest sposob na "przezycie" uzaleznienia......amen :D
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Filemon » 19 lut 2011, o 23:30

---------- 22:25 19.02.2011 ----------

amen...?
łaaał... to brzmi jak w kościele a kościół kojarzy mi się ze... sztywnymi dogmatami! ;) i zazwyczaj właśnie kiepsko różnicuje - tylko czarne i białe... grzech i dobry uczynek... miłość i nie-miłość a czegoś po środku, bardziej zróżnicowanego... nie ma! :P

p.s.
według mnie człowiek (jego osobowość) nie składa się Z SAMEGO uzależnienia... nawet człowiek uzależniony reprezentuje sobą zazwyczaj jeszcze coś ponad to... nie uważasz, bunia? :P

---------- 22:30 ----------

p.s.2
i dodałbym jeszcze, że chyba właśnie jedynie odwołując się do tego czegoś ponad uzależnienie w człowieku, który jest uzależniony... mamy szansę pomóc mu z uzależnienia się wydostać...

podobnie, według mnie, on sam też musi się w samym sobie do tego "czegoś ponad to" odwołać... :P
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez bunia » 19 lut 2011, o 23:53

Nie odwoluje sie w czasie uzaleznienia.....terapia, leczenie daje ta mozliwosc powrotu do tego co zostalo przytlumione, czesto zniszczone to co nazywa sie wlasne "ja" i oczywiscie istotne dla kazdego czlowieka.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Filemon » 19 lut 2011, o 23:59

a cóż to za magiczna cudowna terapia, która bez odwoływania się do tego co w człowieku POZA uzależnieniem potrafi go z uzależnienia uleczyć...? hmmm... ;) :P

jak można wyjść z uzależnionej "miłości" nie odnajdując w sobie miłości bez cudzysłowu...??

a może Ty masz rację? i może dlatego właśnie takie "terapie" są tak żałośnie mało efektywne... ostatnio usłyszałem od terapeutki uzależnień, że wedle jej statystyk około 2 pacjentów na 10 wychodzi trwale z uzależnienia - w sensie, że na przykład nie piją alkoholu przez 3-4 lata po zakończeniu terapii...

inna terapeutka mi mówiła, że według niej było to 5 pacjentów na 10, ale zdaje się, że ona miała na myśli tylko okres pierwszego roku abstynencji...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez bunia » 20 lut 2011, o 00:06

Nie ma cudownych terapii....cudownie kiedy uzalezniony znajdzie motywacje bo bez tego ani rusz, sama terapia bez pmocy i zaplecza srodowiska z ktorego uzalezniony wywodzi sie jest rownie wazna i konieczna (a to nie taka prosta sprawa w roznych systemach socjalnych) dlatego miedzy innymi tak statystyki wygladaja jak wygladaja.....czy ktos mowi, ze jest latwo ? :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez pszyklejony » 20 lut 2011, o 01:02

Jako "specjalista" od uzależnień i ja coś powiem, bo temat ciekawy i rozmówcy inspirują.
"jak można wyjść z uzależnionej "miłości" nie odnajdując w sobie miłości bez cudzysłowu...?? "
W sobie uzależniony nie odnajdzie niczego pozytywnego ( dlatego się uzależnia, to ucieczka od bólu istnienia), bo to co ma jest złudzeniem, dopiero sięgając poza, ma szanse zbudować fundamenty na których może powstać miłość do siebie a następnie do kogoś innego.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości