zdradziłem żone

Problemy z partnerami.

Postprzez agik » 8 lis 2007, o 11:49

A Ty sam wiesz czego chcesz?
Jeśli wiesz, to Ci się uda...
Jak Ci już napisałam- istnieje na szczęscie zadośćuczynienie i wybaczenie.
Żona Cie nie pogoniła, sam tez nie poszedłeś...
Jaki teraz jest największy problem? Wydaje mi się, że Twojej zonie brakuje poczucia bezpieczeństwa.
Ale to nie takie trudne- to akurat odbudować. Jeśli bedziesz dla niej przezroczysty, jeśli będziesz pokazywał, że Ci na niej zalezy, że Ci zalezy na rodzinie- uda Ci się.
Myśle tez, że dużo mógłbys zdziałać, spędzając więcej czasu z dziećmi.
Rozmawiając z żoną o dzieciach. Rozmawiając z dziećmi. Tak żeby dla wszystkich było wiadomo co dla Ciebie jest najważniejsze.
Uda Ci się!

Wiesz, zastanawiałam się niedawno, co by się działo na tym forum gdyby ktoś przyszedł z takim problemem, jak Twój...
Nie wiem, czy czytasz inne wątki.
Musisz byc bardzo zdesperowany, że jednak napisałes...
Dlatego myśle, że Ci się uda!
I trzymam za to kciuki.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Abssinth » 8 lis 2007, o 11:49

maio....dobrze, ze mysllisz, dobrze, ze analizujesz i sie zastanawiasz....jakos mi powiewa nadzieja z tego wszystkiego...dobrze, ze chodzicie na terapie....

juz nie bede na Ciebie najezdzac w tym temacie, przynajmniej nie na razie :)

pisz, mysl i pisz , to pomoze Tobie i Twojemu zwiazkowi.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez renata1975 » 8 lis 2007, o 11:59

Wiesz uwaznie obserwuje ten temat i powiem ci ze jezeli ci zależy aby byc z żoną slowa zapewnienia tu nie pomogą po prostu musisz jej udowodnic ze ona jest najważniejsza.
Nie bede ci pisac ze jestes ....... a tym bardziej głaskać ale weź tak naprawde zastanów sie czego ty chcesz.
Piszesz zaczelo sie nie winnie,ze chciala wypić z toba kawe.
Czy ulegniesz każdej kobiecie ktora bedzie kusząca,inna niz twoja żoną?
Wiesz to napewno jest bardzo bolesne dla twojej żony i tego sie nie zapomina!
Ale mozesz wiele zrobić aby to zagłuszyć.
Zycze ci powodzenia
renata1975
 
Posty: 330
Dołączył(a): 31 paź 2007, o 22:15
Lokalizacja: Z piekła

Postprzez maio » 8 lis 2007, o 12:06

Było w niej cos co mnie pociągało.Pewność siebie,sexapil,nie przejmowała sie jak jest postrzegana,była bardzo odważna,dobrze mi sie z nia rozmawiało,elektryzowała mnie.Znaliśmy sie od ok 2 lat.Wtedy chyba we wrześniu dużo sie zmieniło,byłem naprawde zmęczony -życiem,.Miałem wszystkiego dosyć.Szlag mnie trafiał jak zdałem sobie sprawe jak wiele rzeczy robie wbrew sobie.życie które polega na ciągłym udowadnianiu czegoś komus a nie natym co sie naprawde chce-to może wypalić na popiół.Uczucie między mną a nia pojaiło się po paru spotkaniach,byćmoże dlatego że byłem tego uczucia bardzo spragniony,bardzo mi brakowało takiego uczuciaMIŁOŚĆ,bez niego nic niema sensu .Człowiek który nie kocha i niejest kochany jest chyba największym biedakiem,nieszczęśnikiem.I wtedy dopiero pojawił sie problem.Zaczeliśmy rozmawiać z żona o nas,o tym co jest między nami,a co byc powinno.Wtedy sie wszystko zaczęło zmieniac ,na lepsze tylko troche puzno!
maio
 
Posty: 19
Dołączył(a): 24 wrz 2007, o 13:56

Postprzez agik » 8 lis 2007, o 12:13

No wiesz, lepiej późno niz wcale :wink:
Lepiej pomyśl, ile dobrego Ciebie, a byc może Was- czeka...
Uda Ci się!
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez ewka » 8 lis 2007, o 12:45

maio napisał(a):Miałem wszystkiego dosyć.Szlag mnie trafiał jak zdałem sobie sprawe jak wiele rzeczy robie wbrew sobie.życie które polega na ciągłym udowadnianiu czegoś komus a nie natym co sie naprawde chce-to może wypalić na popiół

Zgadzam się... jeśli robi się coś wbrew sobie, to może wyniszczać. A czy wiesz już, co na dzisiaj nie będzie "wbrew"?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez maio » 8 lis 2007, o 13:51

I tutaj jest cały problem.Nie wiem,staram sie ,nie jestem pewien i żona to widzi,może właśnie dlatego jest jej tak ciężko.Nie moge zapomniec ze to uczucie,niewiem czy to miłość,fascynacja,czy zauroczenie pojawiło sie pierwszy raz od bardzo wielu lat ale do tej kobiety.Chę czuc to do żony,nie do niej.Oddałbym wszystko by zacząć darzyć taka miłością żone,staram sie jak umiem ale to nie takie łatwe,zakładając że jest to w ogóle możliwe.Chcę "przelać"to uczucie na żone-wiem że to brzmi conajmniej śmiesznie ale niewiem jak to inaczej nazwać.Ta kochanka jest dlamnie niczym a jednak coś do niej czuje ,myśle o niej i tęsknie.Powiedziałem jej kilka tygodni temu że niepotrafie tak żyć ,byłem strzępkiem nerwów,poprosiłem żeby więcej nie dzwoniła ,nie kontaktowała sie ze mną.Miałem żone i mam nadal,przynajmniej narazie i wspaniałe dziecko które w niczym nie zawiniło.Ja dałem dupy na całej linii bo zdradziłem a dziecko w czym jest winne.W pewnej chwili miałem wybór czy sie wyprowadzic i robić co sie chce?Może uganiać sie jak pies za dupeczkami? jak długo?A co z żoną i dzieckiem?Dlamnie wyprowadzka była najprostrzym rozwiązaniem.Musze mieć pewność że próbowałem wszystkiego,chcę na nowo pokochać żone.Martwi mnie tylko jedno że to wszystko jest przemyślane i przeanalizowane ,bo w głębi serca boje sie że już nie kocham żony , że znowu będę robił coś bo tak trzeba.Naprawde niewiem,chcę i to bardzo żebyśmy wszyscy byli szczęśliwi będąc razem.Tylko to mnie interesuje,.Boje się bardzo że tak naprawde nieda sie przelac uczucia na kogoś innego bez wzgędu jak bardzo się tego chce,ale narazie staram sie jak moge,chodzimy na terapie,dużo się dowiedziałem ,żona była bardzo skryta i za mało wylewna,wiem że mnie kocha,problem jest teraz po mojej stronie ,ja niewiem czy jeszcze ją kocham i czy wogóle pokocham.Co z moich starań o dobro rodziny, szczęście dziecka skoro robie to wszystko bo uważam że tak będzie najlepiej,że tak powinienem ,że córka ani żona sobie nie zasłużyły na cierpienie,skoro łapie sie na tym że brakuje mi mi jej i tego uczucia które temu towarzyszyło
maio
 
Posty: 19
Dołączył(a): 24 wrz 2007, o 13:56

Postprzez Justa » 8 lis 2007, o 14:17

Wiesz, choć mało piszę, to śledzę uważnie Twój wątek.

Powiem tak:

- szkoda mi Ciebie, bo zamiast rozwiązać problem, o którym wiedziałeś (a był w Tobie), poszedłeś w rejs i dokomplikowałeś sobie życie emocjonalne na maksa, sporo wysiłku Cię teraz będzie kosztowało naprawianie SIEBIE przede wszystkim - może Cię to czegoś na przyszłość nauczy, a może nie, tego nie wiem;

- BARDZO współczuję Twojej żonie, bo zamiast samemu wziąć się za siebie, pójść na terapię, poradzić sobie najpierw z samym sobą - zdradziłeś i uwikłałeś się w dziwny związek, a co gorsza - mówiąc o tym, wplątałeś w to swoją żonę, która wcale nie musiała być gotowa na przejmowanie takiego cieżaru (ona cały czas Cię kochała, jak piszesz) - moim zdaniem obarczyłeś ją dużą częścią SWOICH problemów, więc nie dziw się teraz, że cierpi i czuje się przywalona czymś, co powinno przywalić tylko Ciebie.

Z całym szacunkiem - ale wydaje mi się, że sam nie byłbyś zdolny udźwignąć swojego ciężaru, pogmatwania, emocji, więc w pewnym sensie (i pewnie na poziomie nieświadomości) łatwiej Ci było powiedzieć o tym żonie, żeby pocierpiała razem z Tobą.

Niestety rozmiar jej cierpienia Cię przerósł. Nie przewidziałeś tego, że jej cierpienie pokomplikuje także i Twoje odczucia.

Przypomina mi to zachowanie małego dziecka, które nie do końca zdaje sobie sprawę z konsekwencji swoich czynów, a skoncentrowane jest tylko i wyłącznie na tym, by sobie zrobić dobrze.
Aż pewnego dnia budzi się i dostrzega, że inni też mają swoje uczucia...

I jak tu się odnaleźć w takim nowym świecie?
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Postprzez agik » 8 lis 2007, o 14:26

Nie ma chyba sposobu, żeby "zmusić" się do miłości ... :(
Nadzieja chyba w tym, że faktycznie się pomotałeś i sie jakoś odnajdziesz.
Oraz w tym, ze do tamtej kobiety nie czujesz nic wiecej niż jakies zauroczenie...ktore minie, kiedy zbledna wspomnienie miłych chwil.
Terapia to chyba dobry sposób...
Sa jakies efekty? oprocz tego, że dokopaliście się do prawdziwych problemów i lekkiego otwarcia na siebie?

Może dobrze byłoby określic jakiś czas, kiedy miałbys się zdecydować?
Bo widzisz chodzi tez o to, że jeśliby sie miało nie udać, to Twojej żonie byłoby dobrze zaoszczędzić takiego motania (takiego w jakim teraz zyje Gti np...)
A termin mozna zawsze przesunać, o ile bedą jakieś postępy...
Uda Ci się!
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez ewka » 8 lis 2007, o 14:48

maio napisał(a): I tutaj jest cały problem.Nie wiem,staram sie ,nie jestem pewien i żona to widzi,może właśnie dlatego jest jej tak ciężko

Też tak myślę - w tym jest cały Wasz problem. Z jednej strony chcesz, aby rodzina funkcjonowała jak należy... z drugiej czujesz żal, że nie możesz trochę w drugą stronę - pogodzić tego NIE DA RADY i dlatego tak Cię szarpie. I (wg mnie) będzie Cię tak długo szarpało, dopóki nie podejmiesz męskiej, solidnej decyzji... mam nadzieję, że będzie to decyzja męża i ojca. Może boleć, ale tak już w życiu mamy, że podejmujemy decyzje i ponosimy ich konsekwencje - nie ma inaczej.

maio napisał(a): Ta kochanka jest dlamnie niczym a jednak coś do niej czuje ,myśle o niej i tęsknie

Jest??? Czy była???
Wiesz... na moje oko to dopadła Cię szarość życia - powszednieje to, za czym wcześniej szaleliśmy, tak to po prostu jest. Myślę, że z jej spadkiem można się pogodzić... lub szukać jej w jakimś hobby, wycieczkach... masę rzeczy można robić razem, które dają zadowolenie, satysfakcję i pomagają podkręcać tę naszą rzeczywistość.

Przecież... tak na dobrą sprawę każdy z nas ociera się o taki problem - nie zdrady, ale tego, że powszednieje... ale tego świata nikt nam nie pomaluje, nikt nie wyskoczy z jakąś piękną paletą barw. To już nasz biznes, by mu nadać kolorów.

Dzielny bądź :!:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez czmiggler » 8 lis 2007, o 17:23

Może jestem młody i mało wiem ale pamiętaj, że jeżeli teraz zobowiązujesz się wszystko naprawić - chcesz tego i jesteś pewien tego co czujesz, a Twoja skrucha jest prawdziwa - to walcz, walcz o zaufanie, o milośc - o to, by Twoja wybranka kiedyś nie musiała się martwić kiedy Ty jedziesz w podróż służbową.
To bardzo trudne - ale jeśli się tego podejmiesz- pamiętaj,ze nie ma odwrotu - że może kiedyś będzie źle z innego powodu (kasa, znajomi,rodzina) - ale Ty wtedy nie będziesz mógł uciekać - powrotu brak.
Ale musisz walczyć w taki sposób aby osiągnąć stan taki,że kiedy o coś się posprzeczacie- Twoja towarzyszka nawet w największej złości nie bedzie mogła sobie przypomnieć "tej" sytuacji.
Oczywiście aby osiągnąć sukces trzeba czasu...czasem bardzo dużo czasu...
czmiggler
 
Posty: 142
Dołączył(a): 19 sie 2007, o 21:39

Postprzez eselte » 8 lis 2007, o 22:20

Maio, gdy czytałam Twój post o tym, jaka ta kochanka byłą, uderzyło mnie jedno stwierdzenie _ "Pewność siebie,sexapil,nie przejmowała sie jak jest postrzegana,była bardzo odważna" i że zona Twoja jest jej przeciwieństwem, czyli brakuje jej pewności siebie, przejmuje sie jak jest postrzegana...
namów ja proszę, oprócz terapii małżeńskiej aby zaczęła pracować nad sobą, pracować dla siebie..
nie wiele to da, gdy dalej nie będzie pewna siebie, gdy dalej będzie się źle postrzegać....to sprawi, że nie mając poczucia własnej wartości będzie się bała za każdym razem gdy spojrzysz na inną kobietę, trudno będzie jej ponownie tobie zaufać, bo będzie patrzyła przez pryzmat własnych kompleksów

wiem co pisze, bo ja sama zmagam się z tym problemem
od zdrady męża mija prawie 4 lata..a ja wciąż drżę, że za każdym rogiem czai się lepsza ode mnie, mój brak pewności utrudnia mi powrót do równowagi psychicznej

a niestety to, że ją zdradziłeś sprawiło, że czuje się coś bezwartościowego, skoro byłes w stanie poświęcic swoje małżeństwo dla tamtej drugiej kobiety
eselte
 
Posty: 16
Dołączył(a): 4 lis 2007, o 21:18

Postprzez echo » 8 lis 2007, o 22:59

Halo , ziemia do bazy ;).
czy nam się coś przypadkowo nie pomieszało?

Kochanica to zwykła tania kur.. . Ot co. To co ona robi to żadna odwaga- to skrajny egoizm , głupota, brak zasad, zeszmacenie itde. To nie jest odwaga. Nie mylmy pojęć. Ona dobrze wiedziała, że maio ma żone i dziecko i krzywdziła ich z pełną premedytacją. Jak to jest odwaga i mamy to podziwiać to w takim razie podziwiajmy także nastolatka z Finlandii który zrobił jatkę w szkole. Taki tam krok dalej.

A wiązanie się z takimi no... (nawet nie wiem jak to ładnie i w duchu tolerancji nazwać , pomóżcie mi) - to też bynajmniej nie jest odwaga i walko o szczęście - to jest brak odpowiedzialności, tchórzostwo i uleganie słabościom . Panów można określić mianem "mięczak". (tak ja swojego męża- zdrajcę niegdyś określiłam).
Ale mąż jednak wziął się ostro za siebie i daje radę. Co prawda nie wiem jak długo i czasem złe wspomnienia wracają, ale nie jest źle. Jesteśmy rodziną. Moę i maio się uda, jak się weźmie za siebie.

powodzenia i wszystkie zdradzone proszę o więcej szacunku dla siebie i swojej wielkiej dzielności w walce o utrzymanie rodziny. Coś takiego wytrzymać może tylko nie lada twardzielka/ twardziel.
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez mahika » 8 lis 2007, o 23:27

eselte napisał(a):Maio, gdy czytałam Twój post o tym, jaka ta kochanka byłą, uderzyło mnie jedno stwierdzenie _ "Pewność siebie,sexapil,nie przejmowała sie jak jest postrzegana,była bardzo odważna" i że zona Twoja jest jej przeciwieństwem, czyli brakuje jej pewności siebie, przejmuje sie jak jest postrzegana...
namów ja proszę, oprócz terapii małżeńskiej aby zaczęła pracować nad sobą, pracować dla siebie..
nie wiele to da, gdy dalej nie będzie pewna siebie, gdy dalej będzie się źle postrzegać....to sprawi, że nie mając poczucia własnej wartości będzie się bała za każdym razem gdy spojrzysz na inną kobietę, trudno będzie jej ponownie tobie zaufać, bo będzie patrzyła przez pryzmat własnych kompleksów


Droga eselte, powiem Ci ze maio doskonale wie o tym bo mu pół forum gadało jak pomóc żonie żeby ją dowartościować, ale niestety, mięczak to doskonałe określenie, poszedł na łatwizne zabawił sie z panią kurwą. I tyle, nie wiem po co sie wysilać skoro skolei szanowny pan maio i tak oleje te wskazówki i zrobi po swojemu.... jak wtedy.
ojojoj jaki on biedny worek treningowy......

Ludzie, zdrada? O fu fu fu !!!!!
ble, rzygi i fuj.

Mój Konkubent ( :) )dradzał mnie jakis czas ale podobno sie z nią nie przespał. Podobno.
Dla mnie to już było straszne. I brak zaufania i tygodniowe "napady" depresji do końca zycia.
Sama doszłam do tego ze jednak jestem troszke atrakcyjna, sama doszłam do tego jak o siebie zadbać, że jestem coś warta... ale wiem ze milion kobiet nie potrafi powstać i tyle.
Ale jakby się z nią skurwił to bym go już nigdy nie dotknęła....
To obleśne i tyle.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez maio » 9 lis 2007, o 12:05

Ja podjąłem decyzje już dawno,z kochanką się nie widuje chociaż bardzo bym chciał.Obiecałem żonie że więcej jej nie skrzywdze,że nie będę się kontaktował z kochanką.Powiedziałem żonie że jeśli wymiękne ,spotkam się z nią to spakuje sie i dowidzenia.Niespotykam sie,bo wiem że jedna zdrada to i tak o jedną za dużo.Potraktowałem to jak zabawe,sex to tylko sex,a jednak nie.Wszystko sie spieprzyło,nigdy nie będzie jak dawniej.Boje sie tylko jednej rzeczy,ciągle nie daje mi to spokoju,żona powiedziała mi że to co sie wydarzyło to nóż w samo serce.Ale najbardziej sie boi że za pare ,parenaście lat ,będzie kryzys,ja znowu odwale taki numer,tego boi sie najbardziej.Rozumiem ją ,tylko ja sam sobie nie ufam,sam boje sie tego że znowu dam ciał,teraz żona przeżywa gechenne,jak z tego wyjdzie to następny cios ją zabije.Aja niepotrafie w 100% przyznać się sam przed soba że będę kochał tylko żone do grobowej deski.Straciłem zaufanie sam do siebie.zastanawiam sie czy naprawde nie byłoby lepiej zaoszczędzić żonie więcej rozczarowan i poprostu wyprowadzic sie i powolić by ułożyła sobie życie na nowo z kims kto naprawde da jej szczęście,przykim odżyje i dla kogo będzie chciała dbać o siebie ,kto da jej poczucie bezpieczeństwa.
maio
 
Posty: 19
Dołączył(a): 24 wrz 2007, o 13:56

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 377 gości