Orm
Mentownia jest mentownią, zbrodniarz zbrodniarzem niezależnie od hm... wydajności i opcji politycznej.
Socjalizm wszedł na grunt, że tak powiem wyczyszczony - bo Stalin dokonał eksterminacji tej części narodu polskiego, która mogła stworzyć podwaliny państwowości bez zarażenia państwa socjalistyczną mentownią. Ale Dżugaszwili miał pomysła i myśl przyszłościową, co wprowadził w czyn. Wykonał robotę, dzięki której być może socjalizm mógł się w Polszy pochwalić mniejszą ilością ofiar, niż wojskowy reżim w Argentynie. Nie miał już potem kto za bardzo przeszkadzać. Ale nie ma sprawy - bydlęta i mordercy mogli sobie poużywać na różnych Pileckich, czy Roweckich. Po iluś latach wycinania resztek zaplutych karłów reakcji i reszty wroga, chory system mógł sobie osiąść na laurach i popadać w obłęd samodestrukcji a w jego sens wierzyli jedynie ci, którzy z triady uczciwości, mądrości i partyjniactwa byli posiadaczami uczciwości i partyjniactwa. Nie muszę chyba dodawać, że w pełnej trójkonfiguracji triada istnieć prawa nie miała
No Ormie mój drogi - alegorią Korei Północnej może być tylko zombie. I tego straszydła nie za bardzo kto ma ruszyć, bo przy obaleniu komunizmu co z nim zrobić? Straszona Korea Południowa ma wpaść, dać po kulce w łeb naczelnemu psychopacie i jego przydupasom a potem dostać w spadku miliony niewykształconych, zniszczonych mentalnie i zapóźnionych o sto lat ludzi, którym należy dać jedzenie i pracę? Akurat hipokryzję i zarazem bezradność demokracji i kapitalizmu też staram się dostrzegać.
Ale, jak sam powiedziałeś - nie w tym rzecz.
W sumie ciężko mi zabrać się za temat młodzieży mniej, czy bardziej dzisiejszej bez babrania się polityką.
Jakkolwiek pałam odrazą od socjalistyczno-komunistycznych wymysłów, to nie da się odmówić racji temu, że część ludzi to gatunek co najmniej niezrozumiały i wymaga kontroli z potencjalnością wypałowania durnego grzbietu.
Bieda, brak perspektyw a szczególnie punkt odniesienia, jakim są "oni" - czyt. pracujący, wykształceni, o przyzwoitym statusie społecznym - to wszystko sprzyja kryminalizowaniu się warstwy, która nie ma ani aspiracji, ani(lub) możliwości stania się klasą średnią. Socjalizm skutecznie zabraniał sąsiadowi posiadania czegoś więcej i bronił ludzi niezaradnych społecznie, bądź zwykłych lumpów przed ich własnymi poczynaniami.
Nie jestem aż tak optymistyczny, żeby wierzyć w przyrodzone dobro i zdolności moralne ludzkich istot - ale tez nie mam w sobie tego pesymizmu, aby wierzyć w przyrodzone homo sapiens sapiens zło.
Być może te najniższe progi piramidy piramidy potrzeb mocno zależą od kontekstu - czyli stanu posiadania tych "onych".
Wierzę, że dzisiejszy świat ma swych barbarzyńców - nawet nie wiem, czy genetycznych, czy społecznie wyłącznie ukształtowanych, ale to są barbarzyńcy, których kiedyś po prostu wycinało się w pień a dziś prawo zabrania traktować ich inaczej, niż wściekłe psy.
Nie mogę takiego nastoletniego gnoja nazwać zwierzęciem, gdyż stary pies, albo szczeniak przewracając się na plecy ukazuje swą bezbronność, czym rozbraja agresora. Umysłowość nowoczesnego barbarzyńcy to nie zwierzęcość - to tygiel, którego ostatecznymi efektami emocjonalnymi dla mnie są zarazem żal, jak i wstręt.
Jasne - patologie są wszędzie i w każdej warstwie społecznej, ale nasilają się tam, gdzie jest bieda i brak wykształcenia. Dodając różne traumy mamy potencjalnego odchyła. Jesteśmy cywilizowani i nie zastrzelimy szczeniąt, które źle rokują ufając, że część z nich się wyprostuje a dorośli pozostający spatologizowani zostaną skutecznie odseparowani.
Brutalne?
Dzisiaj widzę, że tzw. nowoczesność to taki twór, który wierzy w tolerancję, równość itd., choć jak dla mnie w wersji urzędniczych przykazań, którymi zgina się karki, ale w głębi ducha budzą one bunt. Co nie zmienia faktu, że tworzy się tolerancję dla samej tolerancji szukając jak największego obszaru, który można i należy tolerować. Z drugiej strony walczyć stara się o swoje pole jakiś koślawy konserwatyzm machając wypłowiałymi sztandarami i broniąc zaciekle czegoś, co nie jest do obrony.
A brakuje mi tego obszaru pośrodku, który pozwala zarazem na to, żeby nie traktować podejrzliwie i wrogo odmienności zarazem pamiętając o własnej tożsamości i dając sobie prawo do tego, że nie trzeba z automatu tolerować wszystkiego dla samego faktu tolerancji.
Brakuje mi czegoś, co można stworzyć z tego, co daje nowoczesność dobrego i tego co dobrego może dać tradycja. Odwołanie się do wzorców i postępowanie zgodnie z pewnymi zasadami to przywilej a nie obciążenie.
Może ci nowocześni barbarzyńcy zgłupieli w świecie zmakdonaldyzowanym i sztucznym po prostu wybierając co najgorsze ze zwykłego strachu przed nieprzystawalnością do ogółu. Tak samo, jak głupieli oni w całej swojej historii wijąc się w agresji pomiędzy przystawalnością do jakichś swoich a nieprzystawalnością do "onych". A może po prostu nie mieli wyboru kształtując się na jakimkolwiek uboczu społecznym, psychicznym, czy emocjonalnym i musieli stać się bestiami, albo reagować w sposób jedyny w jaki potrafili.
Hm... najbliżsi potrafią obudzić agresją większą, niż obcy. A starsi ludzie są bezbronni. Ten dzieciak jest po prostu prymitywny i bestialski a ja ani w ząb go nie usprawiedliwiając staram się zrozumieć. Tylko, czy uznanie, że brak mu było wzorca, odpowiedniej ręki, dyscypliny itd. cokolwiek zmienia? Nieszczęśliwe dzieci nieraz wyrastają na skurwysyńskich dorosłych. Może to tylko czekanie na to aż będzie większy, silniejszy i kogoś zabije.
Być może nie jest winą dziadków, że nie potrafili wykierować młodego a tylko wyrazem ich bezsilności. Nie damy mu kulki w łeb, pozostaje poczekać.
C'est la vie.