kochać biseksualnie...?

Problemy z partnerami.

Postprzez blanka77 » 14 lut 2011, o 10:54

Dla mnie to ta sytuacja się nigdy nie skończy. Zawsze tak będzie, bo on jest jaki jest, a Ty jesteś jaka jesteś. I wg mnie nawet nie ma co liczyć na zmiany i łudzić się nadzieją.
Jedni lubią poniewierać innymi, inni sobą. Takie życie. Jeśli Ci wygodnie, a nie mów, że nie bo zaprzeczysz sama sobie, to tkwij w tym. Współczuję serdecznie dzieciom jeśli takowe będziecie mieli.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez kajunia » 14 lut 2011, o 10:57

ewka napisał(a):Wydaje mi się, że nic nie chcesz zmienić w swoim życiu, Life.



A mi się wydaje, że New life chce coś zmienić, ja widzę postęp, przynajmniej w myśleniu. Wygrzebywanie się z takiego g*** to mozolny proces, głównie zachodzi wewnątrz nas i pewnego dnia coś pęka. Zrozumieć siebie, motywy którymi się kierujemy tkwiąc w czymś takim- to moim zdaniem jest już jakiś krok do przodu. I będę trzymać kciuki za podjęcie właściwej, konsekwentnej decyzji, bo wierzę że New jest w gruncie rzeczy inteligentna i wartościowa. I że zawalczy o siebie.
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez blanka77 » 14 lut 2011, o 11:25

new*life napisał(a): on mnie tyle razy upokorzył i poniżył a ja leżę, przytulam się i jeszcze się cieszę...


Widocznie jeszcze zbyt mało.

new*life napisał(a):Tak naprawdę lubię nawet być tam u niego, gdzie wieje meliniarstwem...


Klimat super. Odpowiedni do sytuacji.

new*life napisał(a): Z nim mogłabym byc nawet tam. A bez niego nawet pałac wydaje mi sie nudny.


new*life napisał(a): Już nie wspomnę o sobie samej i swoim zyciu - puste i nieciekawe bez niego. Może to tu powinnam się sobie przypatrzeć. Czepiam sie innych, bo sama nie potrafię zorganizować sobie życia. Wydaję sie sobie mało wartościowa więc przyjmuję za normę takie zachowania, bo są ciekawsze, coś się przynajmniej dzieje... Ale z drugiej strony smuci i denerwuje mnie fakt, że nie dzieje sie za moja sprawą, tylko ktoś mnie w te akcje wkręca... Dlatego tylko "się przydaję" i "jestem na dokładkę"...


Bo Twój świat to on, jesteś w czterech ścianach, bez okien, bez drzwi, bez tarasu. Nie wpuszczasz światła nawet na chwilę. Nawet nie starasz się szukać szpary, przez którą takie światło miałoby szanse wpaść.
Wyjdź z tej swojej nory, spotkaj się z ludźmi, wyjedź wypocząć na jakiś szalony weekend lub tydzień. To wszystko da się zrobić, trzeba tylko chcieć. Zdejmij ten obrazek z jego podobizną ze ściany, żebyś nie wlepiała w niego swojego wzroku. Poszukaj sobie jakichś zajęć, przypomnij o hobby, które cisnęłaś w kąt, pożycz dobrą książkę (dziewczyny polecały wiele), bądź samodzielna zarówno w życiu codziennym jak i decydowaniu o sobie. Powiedź wreszcie sobie dość!
A może w ramach jakiegoś wolontariatu pomagaj ludziom, zwierzętom? To pokaże Ci, że jesteś komuś w życiu potrzebna, jesteś wartościowa bo możesz i chcesz pomagać, jesteś szlachetna bo zauważasz cierpienie innym, jestes ofiarna bo nie boisz się poświęcać swojego czasu i siebie.

Szlachetność, uczciwość, spokój, dobroć, miłość CZY meliniarstwo, bagno, zakłamanie, brud, kłamstwo, perfidność? Decyzja należy do Ciebie
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez mahika » 14 lut 2011, o 11:34

A walentynki też masz takie na jakie zapracowałaś.
Ostatnie kilka lat "walentynek" M był w delegacji, spędziłam je z rodzicami, których kocham. A jak ktoś nie trwa w bagnie, to walentynki ma cały rok.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez blanka77 » 14 lut 2011, o 11:44

---------- 10:39 14.02.2011 ----------

Bo właśnie o to chodzi, żeby walentynki mieć cały rok, a nie okazyjnie (raz w roku).

---------- 10:44 ----------

A tak w ogóle to Ty, nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, walczysz z jego orientacją seksualną. Dla mnie to walka z wiatrakami, bo nie wiem czy można w tej kwestii coś zmienić. On swojej nawet nie ukrywa. A Ty przestań już grzebać w jego rzeczach, tylko pogrzeb w swoich bo masz niezły bajzel.

Lubię Cię i uważam, że jesteś bardzo miłą osobą, może dlatego tak trudno mi się pogodzić z tym co ze sobą robisz.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez mahika » 14 lut 2011, o 11:49

blanka77 napisał(a):Lubię Cię i uważam, że jesteś bardzo miłą osobą, może dlatego tak trudno mi się pogodzić z tym co ze sobą robisz.

No właśnie, zasługujesz na księcia z bajki, a nie meliniarstwo ;)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez limonka » 14 lut 2011, o 14:20

mahika napisał(a):A walentynki też masz takie na jakie zapracowałaś.
Ostatnie kilka lat "walentynek" M był w delegacji, spędziłam je z rodzicami, których kocham. A jak ktoś nie trwa w bagnie, to walentynki ma cały rok.
dokladnie!! :)
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez ewka » 15 lut 2011, o 07:42

blanka77 napisał(a):Bo właśnie o to chodzi, żeby walentynki mieć cały rok, a nie okazyjnie (raz w roku)

Ohohoho! Święto cały rok? Chyba się nie da :kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez new*life » 16 lut 2011, o 19:45

---------- 18:25 16.02.2011 ----------

Nie wiem sama co mogę jeszcze napisać.

Jestem beznadziejna.
Zarzucam jemu zakłamanie, mówię czasem, że zaprzecza oczywistym faktom, że mówi, że nie siedział na czacie gdy ja wiem, że siedział... że słoń stoi na środku pokoju a on mówi, że go nie ma...

A co robię ja??

Przecież tak samo udaję, że nie ma tego wielgachnego słonia na środku mojego salonu. Nie ważne, że stoi. Ale mówi, że go tam nie ma, więc mu wierzę.

Mój też mówi, że nie jest gejem, że nie spotyka się z chłopakami na seks, że lubi tylko z nimi rozmawiać. Że traktuje ich jak kolegów. Że się z nimi dobrze dogaduje. Dla mnie każde jego "koleżeńskie" spotkanie z gejem to stres i nerwówa. A on mówi, że lubi jak mu piszą w smsach, czy fejsie że jest cudowny i się zakochali bo jest mu wtedy miło. Bo ja mu tego nie mówię, a jeśli już to rzadko i to tylko wtedy, gdy on to powie pierwszy...

Ja mu nie mówię, że go kocham... Ludzie...

Widzieliśmy się wczoraj. Znów zapomniałam, że jestem na niego zła za to przemilczenie ostatnio mojej obecności w jego życiu, pisałam.. Wracaliśmy razem do domu kolejką podmiejską. Wiele razy było tak, że zostawiał mnie samą, a sam szedł sobie do "kanarówy". Robiłam mu wymówki. Wczoraj poszłam z nim do tej kanarówy, też dlatego, że pociąg był bardzo ciasny. Nie było światła. Zostawił mnie znowu i poszedł sobie do pomieszczenia dla maszynisty, bo jechał tam jego znajomy a on sam mógł tam podładować telefon. Ok, rozumiem, w domu nie ma światła.
Ale mimo wszystko czułam sie jak ta jełopa gdy znów musiałam jechać sama.

Czasem sama nie wiem, czy mam prawo czuć sie tak, jak sie czuję. Powinnam być na niego zła czy nie powinnam?

Dałam mu jednak odczuć, że źle się czułam, powiedziałam mu o tym, potem napisałam w smsie. Nie przeprosił, mówił tylko, że chciał naładować tel.

Na koniec chciałam byc miła, jak ci jego koledzy i napisałam, że kocham go i tak..
Nie odpisał.
Uznał widocznie, że on dla mnie już nie musi być miły.

---------- 18:45 ----------

Mam wyrzuty sumienia, że robię mu krzywdę. Śpi w tym nieogrzewanym mieszkaniu, nie wiem, jak on to znosi... Nie ma się gdzie umyć, przebrać. Mówi, że chciałby zamieszkać już ze mną.
Ja też bym chciała. Tylko, że nie chcę, żeby było jak dawniej, chcę, żeby było lepiej, łudzę się, że może tak być i trzymam go przy sobie.

Może gdybym mu powiedziała, że go nie chcę znalazłby sobie coś, kogoś, do kogo by się przylepił i nie marzłby tak.
new*life
 
Posty: 49
Dołączył(a): 9 gru 2009, o 15:08
Lokalizacja: ...skąd chcę uciec...

Postprzez mahika » 16 lut 2011, o 19:52

Ty żartujesz, prawda? :shock:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Cacanka » 16 lut 2011, o 21:42

Laska idz sie leczyc
Avatar użytkownika
Cacanka
 
Posty: 158
Dołączył(a): 30 paź 2009, o 10:48

Postprzez blanka77 » 16 lut 2011, o 21:56

Ja już chyba nic nie napiszę bo się wkurwiłam

Obrazek

Dobrze, że mam inne zajęcia bo bym "wykipiała" od tej złości.
Nie wiem, ale mi ręce opadają, szczególnie gdy piszesz, że nie wiesz jak on sobie radzi.... Kontakt masz z nim codziennie i nie wiesz.

Wiesz co lepiej przygarnij jakiegoś bezdomnego kotka lub pieska, to będzie bardziej z pożytkiem dla Ciebie i dla tego zwierzątka.[/url]
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 16 lut 2011, o 22:04

New*,

wykazujesz chore zachowania i pora się z tego leczyć.
Twoja psychika uprawia degradacyjny sadomasohizm :(.

Widzisz to ?
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez Sanna » 16 lut 2011, o 22:29

new*life napisał(a):A co robię ja??
Przecież tak samo udaję, że nie ma tego wielgachnego słonia na środku mojego salonu. Nie ważne, że stoi. Ale mówi, że go tam nie ma, więc mu wierzę.


Twój przypadek powinien być dołączony do książki ,, Kobiety, które kochają za bardzo".

Powtórzę za Cacanką- idź się leczyć.

Jesteś chora.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez julkaa » 16 lut 2011, o 22:33

raczej: Kobiety, które nie kochają siebie
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 241 gości

cron