Dzisiejsza 'młodzież'. Boże Święty!

Rozmowy ogólne.

Postprzez Honest » 11 lut 2011, o 02:27

Hmmm... jesli chodzi o drapiezniki, to moim zdaniem inna bajka, ponieważ one jednak mają taka naturę. Faktycznie da je się udomowić, ale niedźwiedź, gepard, lew wychowane z dala od ludzi najpewniej jednak może zaatakowac niewinnego człowieka i nie bedzie to wina tej osoby.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez lucifera » 11 lut 2011, o 03:49

Jak będzie głodny to zapewne tak. Ale lew w swoim standardowym menu nie ma ludzi. Kwestia co ludzie mu zrobili determinuje dalsze relacje ze zwierzętami. Oczywiście może też być agresywne jeśli wejdziesz na terytorium, czyli będziesz wrogiem, ale tylko na tym terytorium.
Jak nie ma co oglądać w telewizji to włącz Animal Planet. Rozwija.
Avatar użytkownika
lucifera
 
Posty: 69
Dołączył(a): 4 lut 2011, o 00:52
Lokalizacja: Straight From Hell

Postprzez Honest » 11 lut 2011, o 03:52

A co to, to tak. Po prostu teraz dookreśliłaś co miałaś na mysli dokładnie :) Prawdę mówiąc tv oglądam mało, a jak już to kryminalne programy.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez lucifera » 11 lut 2011, o 03:57

Znowu temat zszedł na zwierzęta :(

Może o ludziach coś? O tych młodych.
Avatar użytkownika
lucifera
 
Posty: 69
Dołączył(a): 4 lut 2011, o 00:52
Lokalizacja: Straight From Hell

Postprzez Sansevieria » 11 lut 2011, o 11:16

Wracając zatem do młodzieży.
Pierwsza odczytana tabliczka klinowa to lament ojca nad "dzisiejszą młodzieżą" ówczesną, więc chyba jest to jakiś ludzki obyczaj odwieczny. :D
Poaz tym co się bardzo zmieniło już za czasów mojej pamięci - dostępność informacji i jej ilość w codzienności oraz dobór. Tzw. wiadomość medialna musi być szokująca, przyciągać uwagę. Tak jest od dawna, ale skala się zwiększa. Po iluś tam koszmarach człek się znieczula. Naturalna reakcja obronna. Młody człek się znieczula tak samo albo i bardziej, bo ma mniejsze doświadczenie własne, z życia. Zagubić się w tym natłoku koszmarów, przekłamań i manipulacji łatwo.
Co do wychowywania dzieci to dopiero od jakichś stu lat przestano tak ogólnie postrzegać dzieci jako "niedoskonałych dorosłych" i to jest bardzo duża zmiana. Badania wpływu przemocy na człowieka to jest jeszcze nowsza sprawa, bo zaczęło się to w okolicach skutków wojny wietnamskiej tak serio. Dopiero sie o tym uczymy, jako ludzkość. Że przemoc ma wiele odmian, że krzywdzi i niszczy. W tresurze zwierząt się jej już nie stosuje - w wychowywaniu ludzi niestety jeszcze tak, bo pozornie skuteczna jest :(
Sinusoida, nie sądzę, żeby nasi przodkowie poświęcali więcej czasu swoim dzieciom tak en masse. Bo nie widzieli takiej potrzeby przede wszystkim. Natomiast systemy społeczne i rodzinne były silniejsze, masa rzeczy przez to była trzymana albo pod kontrolą albo zwyczajnie w ukryciu.
Filemonie - ja w sposób oczywisty w konflikcie rodzic - dziecko staję po stronie dziecka z założenia i programowo. Do ewentualnej weryfikacji dopiero w konkretnej sytuacji. Dalczego - bo dziecko jest w takiej relacji zwyczajnie słabszą stroną. Z każdego punktu widzenia słabszą.
Alice Miller w całej rozciągłości i odbiór masz jak najbardziej prawidłowy. Bliższa mi rola adwokata niż sędziego, bo dzieci mają bardzo niewielu adwokatów, za to wielu dorosłych ma ciągotki do wskakiwania w prokuratorską lub sędziowską togę, chyba ma to coś wspólnego z "solidarnością grupy wiekowej" :?
Lucifero, rozumiem, że z jakichś powodów Luci Cię drażni, nie odpowiada Ci. Cóż, nasz nick jakoś nas określa. Rozumiem i postaram się uszanować, choć mnie osobiście tak bezpośrednie nawiązanie do jednego z imion Szatana (albo do imienia bohaterki jednego z gatunków komiksu włoskiego ?) nie pasuje do Ciebie. Nikt nie powiedział, że mi musi wszystko pasować. Wolałabym nazywać Cię inaczej, ale - skoro taka Twoja wola, sorki za Luci.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Filemon » 11 lut 2011, o 13:07

Sansevieria napisał(a):Filemonie - ja w sposób oczywisty w konflikcie rodzic - dziecko staję po stronie dziecka z założenia i programowo. Do ewentualnej weryfikacji dopiero w konkretnej sytuacji. Dalczego - bo dziecko jest w takiej relacji zwyczajnie słabszą stroną. Z każdego punktu widzenia słabszą.
Alice Miller w całej rozciągłości i odbiór masz jak najbardziej prawidłowy. Bliższa mi rola adwokata niż sędziego, bo dzieci mają bardzo niewielu adwokatów, za to wielu dorosłych ma ciągotki do wskakiwania w prokuratorską lub sędziowską togę, chyba ma to coś wspólnego z "solidarnością grupy wiekowej" :?


No właśnie - zawsze po stronie dziecka. Tylko, że tutaj dzieci... to prawie nie ma. Prawie wszyscy jesteśmy dorośli a bardzo rzadko trafiają się osoby, które prawdopodobnie mają po 16-18 lat... To już są dzieci dojrzewające, dorastające, można powiedzieć. Dlatego ja nie jestem za tym, żeby ich AKTUALNE problemy i AKTUALNE ich spojrzenie na samych siebie, rodziców i stosunki rodzinne podejmować z pozycji ich adwokata... Bo adwokat często robi złą robotę w tym sensie, że forsuje punkt widzenia, który klientowi ma wyjść na bezpośrednio rozumianą wygraną, choćby nawet kosztem prawdy czy krzywdy lub straty kogoś innego i za pomocą chwytów nie całkiem uczciwych... To mi nie pasuje. Uważam, że udzielanie prawdziwego wsparcia ani nie na tym polega ani tego nie usprawiedliwia... I jakoś mi się wydaje, że summa summarum, na dalszą metę coś takiego przyniesie szkodę a nie pożytek dla danego delikwenta... Może jestem trochę zabobonny i w jakąś tam sprawiedliwość życiową, albo karmę wierzę...?? ;) :P Ale tak serio, to nie o takie coś głównie mi chodzi, tylko o tło psychologiczne - to co jest rozwojowe dla człowieka (spojrzenie prawdzie w oczy na przykład) i to co nie jest... (posuwanie mu koncepcji, że tak właściwie, to on sam nie jest niemal nigdy niczemu winien, w sensie własnego wkładu i odpowiedzialności...)

Nie miałaś odczucia, że w wątku zahipnotyzowanej to moje podejście się sprawdziło i jakby potwierdziło życiowo...? Niezależnie od tego, jak jej sprawy potoczyły się dalej... Bo przecież nasze interwencje tutaj, to ani terapia ani żadne całościowo udzielane, stałe, systematyczne wsparcie i poradnictwo...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Abssinth » 11 lut 2011, o 13:37

hmm
uwazasz, ze podejscie sie sprawdzilo w watku zahipnotyozwanej, bo macocha zaprosila nastolatke na wspolne picie? :shock:

mam wrazenie, glebokie wrazenie i mialam je juz wtedy...ze pasuje do Ciebie cytat Sansevierii tutaj
wielu dorosłych ma ciągotki do wskakiwania w prokuratorską lub sędziowską togę, chyba ma to coś wspólnego z "solidarnością grupy wiekowej" :Confused:
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Sansevieria » 11 lut 2011, o 13:40

Najwyrażniej Filemonie bliżej Ci do sędziowskiej togi niż do adwokackiej :)
Nie mam pojęcia, jak wyglądają dalsze losy Zahipnotyzowanej ( która akurat jest osobą w wielu szkolnym z tego, co pisała) , ale nie wiem, czy zwróciłeś uwagę na Jej krótką wypowiedź dotyczącą wykorzystania seksualnego w jednym z wątków. Niestety nie pamiętam, w którym. Jedno zdanie, ale mówiące bardzo wiele o Jej sytuacji.
Nie sądzę, żeby Twoje podejście się potwierdziło życiowo w wątku Zahipnotyzowanej. Ale i tak bez Jej udziału tego się nie dowiemy.
Absolutnie nie uważam, żeby adwokat robił złą robotę. Robi swoją. Spojrzenie prawdzie w oczy oznacza nazwanie pewnych rzeczy po imieniu. Bez wywijasów. Przemoc jest przemocą. Nawet jeśli ktoś "chce dobrze" nie oznacza że robi dobrze.
Wsparcie w rozumieniu Miller to jest stanięcie "po stronie" osoby potrzebującej. Na początek i programowo. Zajęcie pozycji nie chłodnego obserwatora tylko sojusznika. Oczywiście fachowy psychoterapeuta funkcjonuje nieco inaczej, ale przecież żadne z nas nim nie jest. Ty widzisz wsparcie inaczej, ale wszak my na forum mamy coś do dania, a potrzebujący wsparcia bierze to, co chce, umie i jest w stanie.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Filemon » 11 lut 2011, o 13:55

Abssinth, kompletnie przeinaczyłaś całą sytuację - nie będę w ogóle podejmował dyskusji z takim podejściem, bo nie ma to dla mnie sensu...

Sansevieria, pozostaję przy swoim zdaniu. Ostatni post zahipnotyzowanej w Jej wątku doskonale wykazał, że kiedy tylko Ona sama zmieniła w jednej konkretnej sytuacji swoją postawę wobec swojej macochy, to natychmiast zaczęły następować pozytywne zmiany w stosunkach między nimi, które sama zahipnotyzowana z pewnym zadowoleniem obszernie opisywała, co można sobie poczytać. Nawiasem mówiąc, Ty wówczas zniknęłaś z tamtego wątku, o ile pamiętam, i nie miałaś już nic do powiedzenia... ;)

Pewne problemy natury psychicznej, jeśli chodzi o zahipnotyzowaną były dla mnie wyczuwalne zanim jeszcze o nich powiedziała i cały czas od początku pisałem, że czuję w Niej coś "dziwnego" oraz sugerowałem, że na przykład problemy z jedzeniem mogą być czymś realnie niepokojącym i wyrazem jakichś zaburzeń emocjonalnych... Ja właśnie miałem odczucie, że zahipnotyzowana stwarza wrażenie osoby, której przydałaby się efektywna psychoterapia, o ile taka w ogóle istnieje... :? gdyż odczuwałem w Niej coś dziwnego i niepokojącego mnie. O nadużyciu seksualnym zdaje się, że napisała dopiero później i chyba nie w swoim wątku...?? pisała też chyba (??) o jakichś samookaleczeniach... (ale już dobrze nie pamiętam) można powiedzieć, że intuicyjnie wyczułem w niej coś specyficznego i pisałem o tym dużo, dużo wcześniej...

Nie ulega dla mnie wątpliwości, że sama zahipnotyzowana (być może właśnie na skutek zaburzeń emocjonalnych, na które cierpi) zachowywała się wobec swojej macochy w sposób taki, który zdecydowanie utrudniał porozumienie między nimi i psuł relację, mimo prób dogadania się ze strony macochy, o których uczciwie i obiektywnie napisała sama zahipnotyzowana i mimo tego, że macocha była bardzo dobrą żoną dla ojca zahipnotyzowanej, jak sama ona to oceniała... Oczywiście należy dodać dla pełnego obrazu, że w niektórych kwestiach macocha postępowała co najmniej równie nieumiejętnie i przejawiając według mnie także jakiś rodzaj emocjonalnych problemów, które nawet sprawiały na mnie wrażenie, że zahipnotyzowana lepiej i umiejętniej mogłaby sobie poradzić z sytuacją niż leżało to w możliwościach macochy, u której dostrzegałem dobrą wolę, ale chyba większe ograniczenie niż u jej pasierbicy...

Taki jest mój obraz w tej sprawie...

p.s.

sędziowska toga jest dla mnie z założenia bardziej uczciwa i bliższa prawdy niż adwokacka... dlatego większą wartość widzę w sędziowaniu niż adwokatowaniu - jeśli już... :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez impresja » 11 lut 2011, o 13:59

Czy ktoś czyta te rozwlekłe epistoły?
Podziwiam ,nie ma to jak brak zajęcia :roll:
impresja
 

Postprzez Filemon » 11 lut 2011, o 14:05

impresja napisał(a):Czy ktoś czyta te rozwlekłe epistoły?
Podziwiam ,nie ma to jak brak zajęcia :roll:


o jejku, jejku... jak jej siem ocka przeracajom do góry nogamy... :haha:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Sansevieria » 11 lut 2011, o 14:29

impresja napisał(a):Czy ktoś czyta te rozwlekłe epistoły?
Podziwiam ,nie ma to jak brak zajęcia :roll:

A co przepraszam tu do podziwiania? Umiejętności piszących czy upodobanie czytających? Czy może jeszcze coś innego?
Zajęcie dobre jak wiele innych. I, o ile dobrze pamiętam regulamin forum, całkowicie dobrowolne. To się nazywa hobby. Takie coś Impresjo, co ktoś robi bo lubi. Jeden jeździ na nartach, drugi hoduje rybki w akwarium, trzeci się uczy klasycznej chińszczyzny, a inny znów epistoły na forach wypisuje... w wolnym czasie. :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Filemon » 11 lut 2011, o 15:34

otóż to... ;)
mówiąc tym razem krótko - ot tak... dla odmiany :lol:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez lucifera » 11 lut 2011, o 18:52

Czytanie nie jest chyba zbyt trudnym zajęciem.
Avatar użytkownika
lucifera
 
Posty: 69
Dołączył(a): 4 lut 2011, o 00:52
Lokalizacja: Straight From Hell

Postprzez mahika » 11 lut 2011, o 18:54

niektórzy czytają ostatnie zdanie i na tej podstawie wyciągają wnioski odnośnie całości :lol:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 397 gości

cron