jutro o 17 sądna chwila dla Katki....boję się i sie nie boję....przykre jest to, ze nie wiem w tej chwili za bardzo po co idę...ale pójdę bo jeszcze nie raz bede marzyła o tym żeby mieć taką wizytę ;P
jestem
żyję....mam sie ok....
kobieta super...ale warunki juz mniej
wielki-mały pokój...ze echem 4 meblami....w rózowym kolorze...z małym plastikowym krzesełkiem...nie dawał zbyt wiele komfortu...no i 30 min...jak dla mnie to trochę mało...kolejna wizyta w połowie marca....
zrobiłam pierwszy krok....po tylu latach...teraz tego nie zostawię....ale nie ukrywam, ze te warunki są dla mnie cieżkie i z checią zabrałabym Panią psycholog z dala od tego pokoiku
powiedz jej o tym
Moja psycholog cieszyła sie jak jej mówiłam rzeczy rzekomo nie związane ze mną One mogą jej więcej o Tobie powiedziec niż Ci sie zdaje.
Kiedyś tak sie zapędziłam, że mówiłam do niej na ty. Też sie ucieszyła, że zburzyłyśmy barierę między nami
Fajnie że poszłaś. poleciła Ci coś do "roboty" na ten miesiąc?
nie musisz odpowiadac, jeśli to zbyt osobiste
w sumie to nie...poleciłą mi ksiażke bo powiedziałam, ze bardzo lubię czytac....
Poszłamw dziwnym momencie...w takim kiedy mi dobrze, ze soba i z większoscią rzeczy obok...zawsze myslałam, ze to bedzie przy bardziej nerwowym stanie...
to niestety NFZ wiec warunki takie a nie inne...dwa razy nam ktoś wszedł zaraz za drzwiami poczekalnia z malutką iloscią miejsca i mnóstwem ludzi....
w każdym razie "pogryziona" nie zostałam
katko, to wazne dla Ciebie samej, ze zdecydowalas sie na praktyczna pomoc samej sobie a jak to widzi Twoj chlopak? bedzie chcial sie dolaczyc?
mysle, ze nawet jesli nie, to juz jego sprawa. Ty robisz cos dla siebie bo to Ty jestes najwazniejsza