Wczoraj otworzyłam okno, żeby wiosnę wpuścić.
I może to Wam się wyda nieodpowiedzialne ale pozwoliłam iść kotkowi. Zostawiłam okno na cały dzień, w razie gdyby chciał wrócić, wieczorem był otwarty garaż. Panicz nie wrócił.
Nie żebym rozpaczała... ale myślę sobie o nim.
Chętnych na niego nie było. Nikt się nie zgłosił. Ale myślę ze powędrował do swojego domu. Albo znalazł następny "hotelik". Przed wyjściem pożarł wielką miche mięcha. Resztę zamrożę, w razie gdyby wrócił, kuwetka na strych powędrowała, ale też będzie czekać
To już 7 luty??????????
Muszę sobie zaplanować coś na dziś, bo na jutro mam plan, a dziś coś w kapciu sobie siedzę.