samookaleczanie

Problemy związane z depresją.

Postprzez Sinusoida » 5 lut 2011, o 20:53

A ja myślę, ze temat jest szeroki bo i możliwości samookaleczania się są szerokie. Przypuszczam, że mechanizm jest podobny, niezależnie od wybranego sposobu kaleczenia. Mylę się?
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez lucifera » 5 lut 2011, o 20:58

Nie wiem, czy dobrze zinterpretowałam. Możesz rozwinąc myśl o mechaniźmie który jest podobny? Najlepiej na przykładzie jakimś.

Tak, rozwinełam o sobie ale jestem tu nowa, więc dopiero po chwili załapałam że nie powinnam tego robić.
Avatar użytkownika
lucifera
 
Posty: 69
Dołączył(a): 4 lut 2011, o 00:52
Lokalizacja: Straight From Hell

Postprzez Sinusoida » 5 lut 2011, o 21:13

---------- 20:11 05.02.2011 ----------

Spoko, nic się nie stało, nie mam żadnych pretensji, nie był to również atak tylko stwierdzenie faktu, podzielenie się myślą. Ten podobny mechanizm poruszałam, wraz z Nusią, na początku wątku. Co daje samookaleczanie, co zastępuje itd. Wróć zatem do pierwszej stronki wątku a wszystko mam nadzieję stanie się jasne:)

---------- 20:13 ----------

Oczywiście jeśli się nie zgadzasz i masz kompletnie inne odczucia w tej sprawie, podziel się bo ja napisałam:


Przypuszczam, że mechanizm jest podobny


Nie wiem tego na 100% bo nie jestem specjalistą w tej dziedzinie.
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez Sinusoida » 5 lut 2011, o 21:20

Ach, no tak, chyba masz rację, stjupido...
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez lucifera » 5 lut 2011, o 21:37

Sinusoida napisał(a):---------- 20:11 05.02.2011 ----------
Wróć zatem do pierwszej stronki wątku a wszystko mam nadzieję stanie się jasne:)



Przepraszam, ale nie widzę tego.
Avatar użytkownika
lucifera
 
Posty: 69
Dołączył(a): 4 lut 2011, o 00:52
Lokalizacja: Straight From Hell

Postprzez Sinusoida » 5 lut 2011, o 21:46

Nie ma za co. Oto te fragmenty, które miałam na myśli:

Cytat:
nawet w przypadku jakichs zaburzen czy schorzen psychicznych czlowiek najczesciej ma granice. Nie warto je po prostu przekraczac i tyle



To nie takie proste. Moim zdaniem aktu samookaleczenia dokonuje się zwykle w przypływie bardzo silnych, negatywnych emocji, których w danym momencie nie udaje się opanować. Samookaleczenie się przynosi w takim momencie niesamowitą ulgę, po której mogą pojawić się wyrzuty sumienia... Tak więc Don, sprawa jest bardziej skomplikowana.


oraz:


Cytat:
Moim zdaniem aktu samookaleczenia dokonuje się zwykle w przypływie bardzo silnych, negatywnych emocji, których w danym momencie nie udaje się opanować. Samookaleczenie się przynosi w takim momencie niesamowitą ulgę, po której mogą pojawić się wyrzuty sumienia...


Dokladnie tak , nawet fizycznie odczuwalna ulge. nie zawsze sa wyzuty sumienia. Niekiedy ludzie i to mowie rowniez i ze swojego doswiadczenia okaleczaja sie by sie ukarac za cos , lub przez to ze tak bardzo siebie nie lubia , powodow moze byc wiecej. Wolalabym tutaj nie podpowiadac Rolling Eyes
Byl naprzed okres kiedy mialam okropne "napiecia" kiedy nie moglam w zaden sposob poradzic sobie zeskumulowanymi emocjami i to sie dzialao co dzien , uderzalam piescmi w scianne , w siebie , w byle co , mialam kolatania serca , to okropne odczucia,jakby sie zaraz mialo wybuchnac ,a nad glowa pielegniarka i komentrz....po ktorym mialam ochote jeszcze bardziej sie okaleczyc



oraz:
Smerfna, wydaje mi się, że to zrozumiałe, że ktoś kto nigdy nie zrobił sobie krzywdy w takim afekcie, tego nie rozumie.

Cytat:
Mnie boli nawet małe skaleczenie


Właśnie oto chodzi... O ten ból, który pozwala ukarać siebie, wyrazić nienawiść do siebie i ulżyć sobie (jak napisała Nusia, z którą się zgadzam). To jest jak wentyl, przez który w akcie samookaleczenia uchodzą negatywne emocje, jak powietrze... Inaczej by wysadziło dętkę...

Prince jak się czujesz? Piszę o tym byś wiedział, że to co robisz jest wynikiem czegoś, byś wiedział że nie jesteś jakimś dziwakiem




Czy uważasz, że coś zostało pominięte?
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez lucifera » 5 lut 2011, o 22:00

Ogólnie się zgadzam, tylko jak tak czytam i czytam w kółko te cytaty które przytoczyłaś, to dochodzę do wniosku że trochę upraszczamy. Wszystko zwężamy do prostej postaci. A doskonale wiemy że tak nie jest. Nigdy nie poznamy tego jak się druga osoba czuje, nigdy nie doświadczymy tego samego bólu. I możemy być jedynie ekspertami we własnej sprawie.
Avatar użytkownika
lucifera
 
Posty: 69
Dołączył(a): 4 lut 2011, o 00:52
Lokalizacja: Straight From Hell

Postprzez Sinusoida » 5 lut 2011, o 22:18

---------- 21:09 05.02.2011 ----------

A w ogóle oglądaliście może Czarnego Łabędzia? Tam motyw z samookaleczaniem także jest poruszony... Myślę, że jako wentyl dający ujście emocjom...

---------- 21:18 ----------

Ależ oczywiście, że tak. Nie powiedziałam, ze jestem ekspertem w tej sprawie. Fakt jednak jest taki, że ubranie w słowa problemu pozwala go zrozumieć. I jestem skłonna twierdzić, że pewnych rzeczy nie da się ująć w słowa tak naprawdę ale jednak próbuje się to robić (czyli upraszczać) po to, by sobie pomóc zrozumieć, uporządkować sprawę.

Może po prostu napisz jak jest z tym samookaleczaniem u Ciebie? Dlaczego to robisz/robiłaś? Im więcej wypowiedzi, tym większe prawdopodobieństwo, że prince wyciągnie coś z tego dla siebie, coś zrozumie itd. A wydaje mi się, że zrozumienie może być pomocne. Chociażby po to by zmniejszyć poczucie winy.
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez lucifera » 5 lut 2011, o 22:19

Każdy kto nie widział Czarnego Łabędzia, ma iść na ten film w tej chwili! Cudowny film!

A my, kiedy się okaleczamy, czyż nie próbujemy zrobić kroku ku perfekcji?

Edit:
Może kiedyś założę wątek. Nie pisany w gniewie i rozpaczy - tak jak inni zaczynają wątki - lecz jako świadectwo pogodzenia się ze sobą...
Avatar użytkownika
lucifera
 
Posty: 69
Dołączył(a): 4 lut 2011, o 00:52
Lokalizacja: Straight From Hell

Postprzez Filemon » 5 lut 2011, o 23:26

lucifera napisał(a):Ogólnie się zgadzam, tylko jak tak czytam i czytam w kółko te cytaty które przytoczyłaś, to dochodzę do wniosku że trochę upraszczamy. Wszystko zwężamy do prostej postaci. A doskonale wiemy że tak nie jest. Nigdy nie poznamy tego jak się druga osoba czuje, nigdy nie doświadczymy tego samego bólu. I możemy być jedynie ekspertami we własnej sprawie.


oj w moim odczuciu trochę to jest przegięte... przesadne - przesadzone jakby w wymaganiach skierowanych.... do ludzi? do świata? do życia...?

wiadomo, że jeden z nas nie jest drugim i w nim nie siedzi, ALE przecież istnieje coś takiego jak empatia, przyjaźń, miłość... często ludzie podobnie odczuwają czyny nieuczciwe lub zachowania wyrozumiałe i wspierające... i właściwie powstaje przez to, między innymi, pewien rodzaj wspólnoty... może nawet w tym także zawiera się jakaś część uroku życia... :) czy Ty może nie zbyt wiele z tego odrzucasz...?? oczekując jakiegoś ideału i doskonałości człowieka...

p.s.
po prostu tak Cię czytam i czytam i... zastanawiam się o co kaman? ;)
Ostatnio edytowano 5 lut 2011, o 23:31 przez Filemon, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Sinusoida » 5 lut 2011, o 23:31

Słuszne spostrzeżenie Fil...
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez prince » 5 lut 2011, o 23:42

Jak się czuję?
Zle,znów jestem w szpitalu,tyle że częściej mnie wypuszczają.Znów posypał mi się ten mój życiorys...i trzeba składać wszystko od początku,klocek po klocku...

p.

Ps.Przepraszam Sikorko
prince
 

Postprzez Sinusoida » 6 lut 2011, o 00:12

Dasz radę prince! Jesteśmy z sobą i pamiętaj - nie jesteś sam. :pocieszacz:
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 267 gości