Przeszkadza mi samotnosc, krok ku dojrzałości czy kanał?

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

Przeszkadza mi samotnosc, krok ku dojrzałości czy kanał?

Postprzez felicity » 31 sty 2011, o 22:44

W trakcie terapii przepracowałam wizerunek mężczyzn już nie są dla mnie potencjalnymi graczami jak mój ojciec, są różni, i ciekawi, i sympatyczni i zwyczajni, i niezwykli, mnóstwo odcieni.
Mam w sobie gotowość i ciekawość na związek, ale nie ma kandydatów.
Czas biegnie ja jestem coraz starsza, po 30-stce i nie wiem czy jak to się nie spełni nie zacznę przeklinać tej terapii, tego odkrywania i otwarcia, nie wiem czy to niecierpliwość czy coś jeszcze zostało do zrobienia.
Za miesiąc jadę na ślub mojego brata i nie cieszy mnie to, życzę mu dobrze, ale chyba zazdroszczę. MNie nikt nie wita, nie robi kanapek, nie troszczy się i siada mi samoocena, że może to cierpienie z dzieciństwa był tak silne i tyle czasu zabrało mi uporządkowanie wielu obszarów, że inni już zdążyli załozyc, rodziny, otworzyć firmy, a ja nadal wynajmuję mieszkanie i nadal jestem sama.
Żle mi z tym. Teraz czuję, pragnę, tęsknię cała gama uczuc. Nie wiem czy już tak będzie zawsze? Czy będę się umiała z tym pogodzic? Czy nie będe w wieku 50 lat zgorzkniała i przegrana?
Avatar użytkownika
felicity
 
Posty: 397
Dołączył(a): 28 lip 2007, o 23:31

Postprzez impresja » 31 sty 2011, o 23:38

Każdy ma swój czas i niczego nie przyspieszysz ,kochaj życie ,bądź urocza ,wesoła pogodna ,kwitnąca,radosna ,czerp garściami z życia i chodź z podniesioną głową.
Nauczyłaś się wiele ,pogratuluj sobie ,kup sobie kwiaty,prezent,cokolwiek ,bo byłas dzielna i odrobiłaś kawał pracy nad sobą.
A teraz ciesz sie życiem to promieniejąca przyciągniesz wielu mężczyzn .Przecież każdy chce być obok pogodnej osoby ,która nawet w trudnych sytuacjach wie ,że się podniesie i da radę .Partner nie szuka narzekającej ,cierpiacej nieustannie ,bo po co mu taka? Wiadomo ,że cierpienia sa wpisane w ludzkie życie ,ale partner widząc pogodną dziewczynę będzie wiedział ,ze jak sie pojawia problemy to z taką dziewczyną mozna konie krasc ,że z nią sie na kamieniu dorobi ,ze ze wszystkim dacie radę .A jak z mety przedstawiasz sie jęczaca i wątpiąca to mężczyzna nie zechce dzwigać Ciebie ,tylko szuka kogoś z kim bedzie budował a nie kogo wlókł przez życie .
Otwórz sie na to co pięknego niesie życie i pozwól sobie być szczęśliwa.
impresja
 

Postprzez felicity » 1 lut 2011, o 15:54

Dziękuję bardzo cenne słowa :)
Może to Cię rozbawi, ale wpisałam sobie do kalendarza fragmenciki, żebym nie zapomniała przypadkiem, że cierpliwość i optymizm to dobra rzecz!
Avatar użytkownika
felicity
 
Posty: 397
Dołączył(a): 28 lip 2007, o 23:31

Postprzez Abssinth » 1 lut 2011, o 16:16

Felicity...tylko w Polsce jest jakies takie podejscie, ze przed trzydziestka trzeba miec rodzine, dzieci i poukladane zycie.

w Anglii, gdzie jestem, nikt sie nie przejmuje w tym wieku....trzydziesci i troche to jest wlasnie czas na rozgladanie sie, umawianie sie na randki etc... wiec naprawde to, ze jestes teraz sama, nie znaczy, ze w wieku lat 50 bedziesz zgorzkniala i sama.

do tego, co napisala Impresja, dodam tylko, ze najwazniejsze jest dla Ciebie teraz pytanie - kogo Ty chcesz w swoim zyciu, nie 'czy ktos bedzie Ciebie chcial' .... bo pytajac czy ktos Cie bedzie chcial, od razu stawiasz sie na pozycji osoby proszacej, nizszej niz ten potencjalny partner...
i tak, jest wiele osob, ktore cieszy sie z podnozka, ale wchodzenie w taka relacje byloby marnowaniem calej terapii, jaka przeszlas.

powodzenia! :)
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Smerfna » 2 lut 2011, o 00:03

oj....
przeczyłam to uważnie 2 razy, na prawdę rady Impresji i Abssinth również ja muszę sobie wziąć do serca:)

Nic na siłę.
Najpierw trzeba pokochać siebie, nauczyć się dobrze żyć z sobą samym aby móc być szczęśliwym w związku :) Często sobie to powtarzam :)
Avatar użytkownika
Smerfna
 
Posty: 330
Dołączył(a): 12 sty 2008, o 17:18

Postprzez Galahad » 3 lut 2011, o 13:44

Nie chciałbym zabrzmieć jak zarozumialec ale jest takie powiedzenie - szukajcie a znajdziecie, choć oklepane to jakże prawdziwe. Rozumiem Twoje rozterki związane z 30+ bo ciężko dyskutować z otoczeniem w którym znakomita większość rówieśników jest już dawno w związku no i pewną presją. Niemniej jednak poprzednicy napisali bardzo ładnie, że to wcale nie przekreśla niczego. Więc oprócz tego co zostało napisane dodam, że warto zastanowić się gdzie mogłabyś przyszłego partnera znaleźć.

I choć oczywiście nos spuszczony na kwintę tylko przeszkodzi, to związek zwłaszcza w początkowym etapie dodaje sporo energii i pewności siebie, więc może to Ci również pomóc zobaczyć i poczuć, że ułożenie życia z kimś jest nadal możliwe. I niezależnie czy uda się czy nie to chyba warto ruszyć do przodu :)

No i aby było bardziej życiowo podam przykład cioci, która po nieudanym małżeństwie z alkoholikiem, w wieku 60+ znalazła sobie" chłopaka" (jak sama go nazywała) i byli ze sobą szczęśliwi. Więc zdecydowanie można.
Galahad
 
Posty: 6
Dołączył(a): 3 lut 2011, o 13:16

Postprzez Honest » 3 lut 2011, o 22:26

Felicity, Fantastycznie, że preszłaś terapię i teraz niczym tabula rasa możesz otworzyć się na to co nowe, oczekiwane, piękne. Jestes inteligentną kobietą, wiesz, że miłośc przychodzi w różnym wieku - czasem nastolatki odkrywają to uczucie, czasem 30 latkowie.
Powiedz mi, bo pamietam Twój inny wątek, czy Ty w gogole mając tak absorbująca pracę, masz czas na życie towarzyskie, poznawanie ludzi, czy robisz coś w tym kierunku, aby dopomóc nieco losowi w tej kwestii i poznać jakiegoś interesującego mężczyznę?
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez impresja » 4 lut 2011, o 10:27

A propos terapii
Być może terapia obejmowała nauczenie Ciebie radzenia sobie z różnymi sytuacjami ,coś Ci o Tobie powiedziała, ale nie dotarłaś sama do swojego "pierwotnego ja" ,do swojej kobiecej intuicji ,o której tak ładnie pisze P.Estes w "Biegnącej z wilkami"
Być może potrzebujesz dojść do swojej jaźni ,żeby zaspokoić głód duszy.
Sądzę ,że terapia to jedno,a indywidualna praca nad sobą to drugie i chyba nie odbywa się to tak szybko jakbyśmy chcieli.
Z pewnością sądziłaś ,że po terapii nagle świat się zmieni,(a w domyśle znajdziesz faceta).
Czasami tak się zdarza,bo człowiek się otwiera na innych ludzi i daje szanse temu ,czemu by nie dał lub nie zauważył wcześniej .Ale w większości przypadków droga do siebie ,do wewnętrznej stabilizacji i równowagi opartej na aktywnym,twórczym życiu jest długa i w zasadzie nigdy się nie kończy.Z czasem tylko przybliżamy się do niej i jesteśmy coraz bliżej siebie.Ale praca nad sobą trwa do końca naszych dni. Co nie oznacza,że sprawa jest beznadziejna.

"Jedną z najważniejszych rzeczy,jakich kobieta może dokonać,jest oddzielenie swego życia i umysłu od płaskiego kolektywnego myślenia i rozwijanie swych niepowtarzalnych zdolności, gdyż taki akt nie pozwala duszy i psychice popaść w niewolę."P.Estes

"Jeśli zrezygnujemy z autentycznego,pełnego pasji życia i wsiądziemy do pozłacanego powozu wysuszonej staruszki (czytaj konwenanse,martwe zasady,narzucanie roli,bycie mężatką z kimkolwiek,bo wszystkie już są)
,to w efekcie przyjmiemy personę tej starej,niedołężnej pedantki.
Wtedy,jak wszystkie pojmane stworzenia,dopadnie nas melancholia prowadząca do OBSESYJNEJ TĘSKNOTY ,którą często w mojej praktyce określam jako "BEZIMIENNY NIEPOKÓJ".
W konsekwencji nam grozi to,że uchwycimy się pierwszej lepszej rzeczy,która omami nas obietnicą powrotu do życia.
Jest rzeczą największej wagi mieć oczy otwarte i z namysłem rozważać wszelkie okazje łatwiejszej egzystencji ,ścieżki wolnej od trudów,szczególnie jeśli w zamian za to każe nam się rzucić w niszczący ogień radość tworzenia(czyt.życia ,siebie,nie tylko sztuki) ,zamiast rozpalić własny wewnętrzny ogień" P.Estes
impresja
 

Postprzez felicity » 4 lut 2011, o 18:27

Może faktycznie potrzebny jest czas i chyba nie myślałam, że po terapii wskoczę w związek.
A czy szukam, chodzę na randki i należę do klubu matrymonialnego- odpowiedź brzmi, ze nie. Nie jestem przekonana do tego i chyba zawierzam Sile Wyższej. "Randki w ciemno" to nie dla mnie.
Nie kursuję praca-dom, bo chodzę na zajęcia, warsztaty, do kina,robię studia podyplomowe i jestem wśród ludzi.

Nie wiem, może dlatego, ze mój brat bierze ślub tak mnie nachodzi, a może też widzę coraz bardziej, że od czasu skończenia terapii część mężczyzn nie jest dla mnie, co tym samym krąg się zawęził. Nie chcę być z byle kim i byle jak.

A kwestia tego, iż praca nad sobą tra całe życie mnie nie przeraża.

A presja społeczna jest dla mnie męcząca, odmienności są nieakceptowane, jak nie piłam alkoholu to musiałam nauczyć się odmawiać, jak postanowiłam nie jeść mięsa dobrych 10 lat temu to musiałam tłumaczyć dlaczego i o co w tym chodzi. Przecież mam prawo żyć jak chcę i wymówki, że szukam księcia z bajki są dla mnie krzywdzące po prostu. Więc to, że jestem sama i brakuje mi bliskości to jedno, a prowadzenie rozmów z mniej lub bardziej życzliwą społecznością to drugie.
Avatar użytkownika
felicity
 
Posty: 397
Dołączył(a): 28 lip 2007, o 23:31

Postprzez Abssinth » 4 lut 2011, o 18:41

może też widzę coraz bardziej, że od czasu skończenia terapii część mężczyzn nie jest dla mnie, co tym samym krąg się zawęził. Nie chcę być z byle kim i byle jak.


ooo
i o to chodzi :)

xxx
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn


Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 25 gości

cron