Witaj AZko,
Przyznam sie szczerze że najbardziej u Ciebie zdziwiła mnie Towja decyzja zwiazana z małżeństwem. Nie dziwiłabym sie ze wróciliście do siebie, ze mieszkacie razem, ale małzeństwo nie będąc pewna partnera? Nigdy. Nie wiem czy dobrze zrobiłaś pakując walizki, bo teraz powinnaś być konsekwentna i z nimi wyjść, chyba że baaardzo mocno będzie prosił żebyś nie odchodziła. Jednak wątpie w to bo podejżewam ze przyzwyczaił sie ze tylko tak gadasz ze koniec a i tak zostajesz.
Bardzo mi przykro że pojechał sam na imprezę. Nie wiem, nie wiem. Ta zasada w naszym związku jest świeta, przynajmiej tak mi sie wydaje. Powtarzałam, czasem jeszcze powtarzam "na noc wracamy do domu, nie śpimy poza domem, chyba że razem". Nie było na razie przypadku (odpukać) żeby taka konieczność zaszła.
Może to dobry pomysł żeby to omówić kiedyś na spokojnie i ustalić zasady.
Nie gniewaj sie. Ten dziad jest wstrętny.
A jesli chodzi o dziecko, to zastanów sie. Kiedy nadchodzi problem, jesteś z nim sama, po co Ci dziecko z takim człowiekiem?
W zaistniałej sytuacji, zawsze mogłaś zabrać swoją śliczną dupkę np na dyskotekę i bawić sie do rana, no bo dlaczego nie? Zamiast płakać w poduchę cała noc, przetańczyć ją, spotkać sie z kolezankami, albo urządzić babski wieczór...
Na początek na ostudzenie emocji, proponuję melise, herbatka działa cuda, albo sobie wmawiam....
Potem będziesz myśleć co dalej, bo postawiłaś sie sama w sytuacji patowej...
Przytulam Cie i pozdrawiam serdecznie...
Buźka.