sala nr. 5 / Sanatorium Pod Zwiędłym Filemonem... ;-))

Problemy z partnerami.

Postprzez caterpillar » 1 lut 2011, o 21:18

:pocieszacz: ej no Fil pewnie ,ze latwo nie bedzie ale co cholera z waznych rzeczy jest w zyciu latwe ? :roll:

zobaczysz ,ze zaswieci slonce..bo wszystko przemija tak?
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 1 lut 2011, o 21:37

Poducha dla Ciebie Fil:

Obrazek

I dla kociaka:

Obrazek
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez Smerfna » 2 lut 2011, o 00:16

dziękuje :)
Już się wprowadzam, i poproszę o takie miejsce jak Ewka nasza przedstawia :)

oj Fil.... Ciężko tak dojrzeć do rozstania :pocieszacz: Na to potrzeba czasu, przemyśl jeszcze raz swoją decyzje.
Trzymam za Ciebie kciuki, abyś w tym wszystkim wybrał najlepszą drogę dla siebie.

Przytulam wszystkich mocno i ciepło :pocieszacz:
Avatar użytkownika
Smerfna
 
Posty: 330
Dołączył(a): 12 sty 2008, o 17:18

Postprzez Filemon » 2 lut 2011, o 01:23

i ja też Wam dziękuję... :)
jakoś się trzymam... pod wieczór jest nawet znośnie, ale nie wiem jak będzie jutro od rana... trzymajcie za mnie kciuki pliiiiz... :)

buziaki od Filemona na dobranoc i po przytulasie dla wszystkich, którym tego brakuje... :)

:buziaki: :pocieszacz: :kwiatek2:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Abssinth » 2 lut 2011, o 01:28

Fil...kciuki trzymam...przytulam...

i - wiem, ze boli czasem...ale jesli dla Ciebie bedzie to lepsze, to trzeba to zrobic...tak jak a bolacym zebem, ktorego trzeba usunac....poboli bardziej...ale przestanie w koncu, i bedziesz sie zastanawial dlaczgo tego nie zrobiles wczesniej...

trzymaj sie cieplo:)
xxx
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez agik » 2 lut 2011, o 01:30

To i ode mnie buziaki, Fil :)
Poukłada się przecież.

I za mnie kciuki trzymta jutro. Wracam do pracy. Cieszę się, bo już do głowy dostawałam z tego, ze dzień za dniem identyczny, ale też się boję.

To, co gasić światło?


:cmok:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Abssinth » 2 lut 2011, o 01:40

nie gasic :) ja tu na dyzurze trzymania kciukow - powodzenia Agiku :) xxxxxxx

...cyk!...
zgasilam....
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez ewka » 2 lut 2011, o 08:43

Filemon napisał(a):ja się dzisiaj kładę i nakrywam kocem po szyję... :(
zdaje mi się, że czeka mnie przykre rozstanie, którego bym nie chciał, ale chyba nie potrafię inaczej... :(

A chciałbyś potrafić?

Zrobiłeś bilans zysków i strat? Wiesz, co złego może przynieść? Masz tę pewność? Boisz się? Asekurujesz? W czym widzisz ryzyko i straty?

Miłość, ciepło i bliskość to duża i cenna wartość. Mam wrażenie, że odpuszczasz czemuś, czemu odpuszczać nie musisz... więc dlaczego?

P.S. Nie jestem ciekawska:) To pytania, które może zainspirują Cię do szukania odpowiedzi, które niekoniecznie będą prowadzić do rezygnowania z czegoś wartościowego... a takie chyba jest, bo ciepło o tej relacji piszesz (tak czytam). Zresztą... miłość, ciepło i bliskość jest samo w sobie tak mocne, że nie trzeba tego rozdrabniać i uzasadniać. I nie trzeba rezygnować za szybko.

:kotek: : :buziaki: :kotek:

:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Filemon » 2 lut 2011, o 23:09

ewka, DZIĘKUJĘ... :serce2: :kwiatek2:

tak, chciałbym potrafić inaczej... chciałbym pozostać w tym kontakcie, ale jeśli to zrobię, to będę kolejne miesiące w bardzo bliskiej, intensywnej relacji z kimś kogo obecnie lubię i kto mi się podoba (ja jestem wolny i On też...) więc zapewne naturalną koleją rzeczy zaangażowałbym się bardziej, bo potrzebuję w moim życiu miłości, czułości, ciepła i wzajemnego wsparcia... (na dodatek, u mnie ma to charakter nie tylko naturalny, ale dodatkowo znajduję poprzez to poczucie ukojenia i bezpieczeństwa, więc działa to na mnie jak lekarstwo na nierozwiązane problemy w duszy...) tymczasem wiele wskazuje (i są to także pewne fakty a nie tylko domniemania...), że pozostałoby to nieodwzajemnione...

zatem powstałaby nierówna relacja... i ja to czuję, że by tak było... ten ktoś zaspokajałby swoje potrzeby emocjonalne w kontakcie ze mną a moje pozostałyby niezaspokojone... to by nie była ani przyjaźń, ani tym bardziej związek, tylko chyba... nie wiadomo co! nie chcę dopuścić do takiego obrotu spraw i wolę się jednak wycofać... On mnie chce zatrzymać, potrzebuje czegoś ode mnie, zależy Mu... ale jednoznacznie określa granice jako wyłącznie przyjacielskie i sygnalizuje brak innych perspektyw...

w tej sytuacji myślę, że podejmuję dobrą dla mnie decyzję... choć oczywiście gdybym potrafił po prostu się tak bardzo intensywnie przyjaźnić, ale nie "odlatywać" pragnieniami w sfery jeszcze bardziej bliskie i intymne... :) to pewnie wówczas najfajniej byłoby dalej utrzymać tą znajomość... może ktoś inny by potrafił... a może dla wielu osób, podobnie do mnie, byłoby to za trudne...?

Abssinth i agik, dziękuję Wam za krzepiące buziaki... :)

:pocieszacz: :buziaki: :kwiatek2:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Smerfna » 2 lut 2011, o 23:47

oj Fil....

Mnie również na kimś zależy, lecz coraz częściej myślę że właśnie jemu nie zależy, ale twierdzi że mnie lubi bardziej niż inne osoby, ma do mnie duże zaufanie, codziennie piszemy na gadu, czasami jakieś eski czy piki. Ale spotykamy się rzadko, podobno czasu nie ma, ale to jest ściema. Nie wiem czy mu nie zależy, czy nie chce, czy po prostu ma jakieś problemy z otworzeniem się...

Tak czy siak... Fil ja czuje to samo co Ty. Tylko z tym że ciągle mam nadzieję że coś się wydarzy :(
Avatar użytkownika
Smerfna
 
Posty: 330
Dołączył(a): 12 sty 2008, o 17:18

Postprzez ewka » 3 lut 2011, o 11:30

Rozumiem, Filuś. Sytuacja jakby patowa.

"sygnalizuje brak innych perspektyw..."
No niby oczywiste - choć przecież bywa, że perspektywy się zmieniają. Nie zawsze da się przewidzieć i sami siebie potrafimy zaskoczyć... jest ryzyko, że bolałoby bardziej, gdyby się nie zmieniły. Trzeba by być trochę jak kamikadze... a chyba nie jesteś lub - na taki komfort nie chcesz (nie potrafisz) sobie pozwolić. Rozumiem. No szkoda tego, co (ewentualnie) mogłoby być.

Trzym się
:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez agik » 3 lut 2011, o 14:30

A ja nie rozumiem.
Kurcze, wyjdzie może chaotycznie, bo nie wiem, co z tego o czym rozmawialismy pisałes tu i czy w ogóle pisałeś.
Mam nadzieję, że mnie zrozumiesz, Fil.

Ja nie umiem załapać, dlaczego ta relacja nie może istnieć niezależnie od jej dlaszego rozwoju, czy tez jego braku.
Jako jedna z wielu relacji, w które przecież się wchodzi w życiu.
Mniej intensywana moze, ale nadal obecna.

Napisałęś powyżej:
tak, chciałbym potrafić inaczej... chciałbym pozostać w tym kontakcie, ale jeśli to zrobię, to będę kolejne miesiące w bardzo bliskiej, intensywnej relacji z kimś kogo obecnie lubię i kto mi się podoba (ja jestem wolny i On też...) więc zapewne naturalną koleją rzeczy zaangażowałbym się bardziej, bo potrzebuję w moim życiu miłości, czułości, ciepła i wzajemnego wsparcia... (na dodatek, u mnie ma to charakter nie tylko naturalny, ale dodatkowo znajduję poprzez to poczucie ukojenia i bezpieczeństwa, więc działa to na mnie jak lekarstwo na nierozwiązane problemy w duszy...) tymczasem wiele wskazuje (i są to także pewne fakty a nie tylko domniemania...), że pozostałoby to nieodwzajemnione...


I ja to rozumiem.
Tylko, ze nie rozumiem, dlaczego oczekujesz gwarancji. Przeciez nigdy jej nie ma. Ludzie biora sobie na świadka Boga i wszystkich znajomych, ze razem przejdą przez życie, a czasem nie wychodzi.

I nie rozumiem też dlaczego nie zostawiasz miejsca na inną relację- przyjacielską. Przeciez takiej tez potrzebujesz ( większość z nas potrzebuje). Rozumiem, ze się boisz, że nie chcesz kolejnego zranienia, miotania się i falowania nadziei i beznadziei.
I rozumiem że dążysz do dookreślenia tej relacji, nawet w taki sposób... hmmm... przyparcia do muru, ale czy naprawdę warto?
Jakoś pusto się robi dookoła... :(

I tez nie jestem ciekawska.

Ściskam Cię bardzo mocno, tak czy siak- jestem z Tobą i po Twojej stronie.
:serce2:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez blanka77 » 3 lut 2011, o 14:49

Mnie się wydaje, że to świadczy o jego uczciwości, że wyznaczył granice na początku, a nie wycofał się w momencie gdy byłoby zbyt późno.

To Ty Fil musisz podjąć decyzję, czy będziesz potrafił tkwić w tym wszystkim, czy taki układ będzie Ci odpowiadał. Bo jeśli nie, to masz rację trzeba to przerwać, bo zranisz samego siebie. A wiadomo, z czasem rodzą się uczucia i rozstanie będzie bardziej bolało.

Dużo siły Ci życzę

Buziaki
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Lelula » 3 lut 2011, o 17:08

sorki Fillku, zrobię offtop

Blanka- baaaardzo lubię Cię czytać

pozdrawiam

a Fil - :serce2: :kwiatek2: :misiu: - dla Ciebie. Trzymaj się :*
Avatar użytkownika
Lelula
 
Posty: 176
Dołączył(a): 14 sty 2009, o 16:40

Postprzez mahika » 3 lut 2011, o 17:30

A ja Blance chciałam powiedzieć że melduje zasianie nasion tykwy :P
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: imiheerom i 54 gości

cron