przez impresja » 4 lut 2011, o 10:27
A propos terapii
Być może terapia obejmowała nauczenie Ciebie radzenia sobie z różnymi sytuacjami ,coś Ci o Tobie powiedziała, ale nie dotarłaś sama do swojego "pierwotnego ja" ,do swojej kobiecej intuicji ,o której tak ładnie pisze P.Estes w "Biegnącej z wilkami"
Być może potrzebujesz dojść do swojej jaźni ,żeby zaspokoić głód duszy.
Sądzę ,że terapia to jedno,a indywidualna praca nad sobą to drugie i chyba nie odbywa się to tak szybko jakbyśmy chcieli.
Z pewnością sądziłaś ,że po terapii nagle świat się zmieni,(a w domyśle znajdziesz faceta).
Czasami tak się zdarza,bo człowiek się otwiera na innych ludzi i daje szanse temu ,czemu by nie dał lub nie zauważył wcześniej .Ale w większości przypadków droga do siebie ,do wewnętrznej stabilizacji i równowagi opartej na aktywnym,twórczym życiu jest długa i w zasadzie nigdy się nie kończy.Z czasem tylko przybliżamy się do niej i jesteśmy coraz bliżej siebie.Ale praca nad sobą trwa do końca naszych dni. Co nie oznacza,że sprawa jest beznadziejna.
"Jedną z najważniejszych rzeczy,jakich kobieta może dokonać,jest oddzielenie swego życia i umysłu od płaskiego kolektywnego myślenia i rozwijanie swych niepowtarzalnych zdolności, gdyż taki akt nie pozwala duszy i psychice popaść w niewolę."P.Estes
"Jeśli zrezygnujemy z autentycznego,pełnego pasji życia i wsiądziemy do pozłacanego powozu wysuszonej staruszki (czytaj konwenanse,martwe zasady,narzucanie roli,bycie mężatką z kimkolwiek,bo wszystkie już są)
,to w efekcie przyjmiemy personę tej starej,niedołężnej pedantki.
Wtedy,jak wszystkie pojmane stworzenia,dopadnie nas melancholia prowadząca do OBSESYJNEJ TĘSKNOTY ,którą często w mojej praktyce określam jako "BEZIMIENNY NIEPOKÓJ".
W konsekwencji nam grozi to,że uchwycimy się pierwszej lepszej rzeczy,która omami nas obietnicą powrotu do życia.
Jest rzeczą największej wagi mieć oczy otwarte i z namysłem rozważać wszelkie okazje łatwiejszej egzystencji ,ścieżki wolnej od trudów,szczególnie jeśli w zamian za to każe nam się rzucić w niszczący ogień radość tworzenia(czyt.życia ,siebie,nie tylko sztuki) ,zamiast rozpalić własny wewnętrzny ogień" P.Estes