przez Abssinth » 5 lis 2007, o 15:19
Renatko...na poczatek przytulam bardzo, bardzo mocno....nie wiem, co znaczy bol po stracie dziecka, brak mi nawet wyobrazni, zeby poczuc ten ogrom cierpienia..ale wiem jedno - jestes czlowiekiem i nie musisz udawac, ze nic Cie nie rusza...czasem tak jest, ze wiedza teoretyczna przyslania nam uczucia i mozliwosc uczuc....jestes czlowiekiem. Masz pelne prawo czuc. Masz prawo plakac. Masz prawo wyc z bolu, masz prawo pogryzc poduszke. Masz pelne prawo poprosic o pomoc.
Piszesz 'to smieszne, ze osoba taka jak ja nie radzi sobie z zyciem codziennym' - taka jak Ty, czyli jaka? Osoba ciezko skrzywdzona i zawiedziona przez wlasna rodzine w imie opinii innych? Osoba odrzucona przez wlasnego meza, ktory po prostu nie dorosl, nie umial sprostac realiom? Osoba, ktora boryka sie z tragedia jednego dziecka i - utrata drugiego? Przeciez tego nieszczescia tutaj starczyloby na trzy co najmniej ciezkie zyciorysy.
To, ze zostalas psychologiem to proba pomocy samej sobie, tak mi sie wydaje...ale jakos, kurcze, nie wyszlo - moze dlatego, ze zamiast czuc nauczono Cie powtarzac skomplikowane formulki? Zamiast otworzyc serce by kochac siebie i innych nauczono Cie jak poklepywac po ramieniu i umiejetnie podawac chusteczke, gdy ktos placze. A wyklady o tym, jak zadbac o siebie i swoje zdrowie psychiczne pewnie jakos ominelas....
Piszesz, ze nie jestes katoliczka. Wiesz, teoretycznie kazda religia daje pocieszenie w taki czy inny sposob - kazda wiara, wiara lepiej brzmi.
Ja gleboko wierze, ze wszyscy przed przyjsciem na swiat wybieramy sobie nasze zycie, planujemy je tak, zeby sie z niego jak najwiecej nauczyc, czasem 'umawiamy sie' z innymi duszami na wspolna, czasem nawet bolesna nauke. I byc moze, jesli przyjac ten punkt widzenia, Twoja dusza umowila sie na taka wlasnie nauke z dusza Twojej Kruszynki - ze Ona tu przyjdzie tylko na chwilke, moze wlasnie po to, zeby w koncu rozbic te skorupe, ktora wytworzylas wokol siebie, ten pancerz, ktorym zaslonilas sie przed swiatem....moze wlasnie to jest Jej dar dla Ciebie - to, ze w koncu nauczysz sie czuc, przejdziesz przez bol i wyjdziesz silniejsza po drugiej stronie...a silniejsza to znaczy, miedzy innymi, ze potrafiaca przyznac sie do swojej slabosci. A moze nie tylko to ma byc tym wielkim darem...moze odkryjesz jeszcze inne rzeczy, jeszcze inna nauke. Nic na tym swiecie nie dzieje sie bez planu, Reniu. Tylko ten plan trzeba odkryc.
Przytulam mocno jeszcze raz na koniec tego przydlugiego wywodu i juz znikam...
xxx
A.