Długo myślałam czy załozyć ten wątek... Ale nie moge dłużej tak tego kisić w sobie, muszę to gdzieś z siebie wyrzucić...
Ostatnio czekając na Ł w Centrum Handlowym i tak zaglądałam do sklepików. W końcu podeszłam do biżuterii i... może powiecie, że głupie to, ale zobaczyłam taki ładny łańcuszek z wisiorkiem. Ten wisiorek, to było słowo ,,Mama". No i jakos tak tam utknęłam. Stałam jak rąbnięta przed tą szybą, zamyslona.... I jakoś poczułam, że bardzo moją mamę kocham. I mimo tego, że tak często była przeciw mnie, bo wolała mojego braciszka (ona uważa, że nie, ale tak mi dawała odczuć), to nie mam jej niczego za złe.
Przypomniało mi się tyle rzeczy za nim wszystko się popieprzyło... Nie zapomnę jak chodziłam z nią na zakupy co dziennie, albo jak latem ona z nich wracała a ja biegałam po ulicy i zaglądałam jej do torby. Nie wiem co się ze mną dzieje powstrzymuję się od łez, by Ł nie zauważył... Ciepło mi się gdzieś w środku robi, kiedy mi się te chwile przypominają. Same, bo nie przywoływałam ich specjalnie... Zwykły łańcuszek na wystawie obudził takie emocje i wspomnienia...
Zatęskniłam za nią, ale nie tak, że dawno nie byłam, tylko tak emocjonalnie. Poczułam takie zwykłe wierne, pewne nie strute żadnym żalem ani brakiem zaufania uczucia...
Jednocześnie jestem świadoma, że rodzice są coraz starsi... i w końcu odejdą. Tak dawno nie mówiłam im, że ich kocham i wiecie co? Nie umiem... cholera nie umiem, czuję wstyd, gdy sobie pomyślę, że do niej podchodzę i to mówię, albo ojcu... a chciałabym im to powiedzieć... czuję, że bym chciała.
Moja mama... duzo wycierpiała. Przeze mnie też... i jest mi bardzo wstyd z tego powodu. Wiem, że mnie kocha. Ona jest taka, że cierpi w samotności, jest dobra ogólnie tak. Stara się nam raczej pomóc w wielu sprawach jako dzieciom. Nie mówię tu o sprawach rodzinnych, ale były też sytuacje, że czułam jej miłość do nas jako matki, taką bezwarunkową i bezgraniczną.
W tamtych kłótniach i zgrzytach gdzieś to poginęło...
Nie wiem, może bez sensu piszę, ale przypomniałam sobie uczucie do rodziców, które czułam jako mała dziewczynka... takie szczere i bez żadnych urazów... Dobrze mi z tym a jednocześnie mam łzy w oczach i nie wiem dlaczego...