Pewność co do zawarcia związku małżeńskiego...

Rozmowy ogólne.

Postprzez Sansevieria » 23 sty 2011, o 23:19

Tu nie o to chodzi Sikorko, co lepsze a co gorsze. Po prostu o ile w ogóle człek ma wiarę w chrześcijańskiego Boga, to jest kwestią w jaki sposób w Niego wierzy. A jeśli człek tej wiary nie ma, to jest inaczej po prostu. W obrębie chrześcijaństwa jest dyskusja "jak" , a na zderzeniu wiara/ateizm jest dyskusja "czy". To są inne dyskusje po prostu. W oipsanej sytuacji Sinusoidy partner oczekiwał od niej nie przyjęcia wyznawanego przez siebie katolicyzmu tylko wyznawanego przez siebie światopoglądu zawierającego pewne elementy katolicyzmu. Jak dla mnie dosyć absurdalny pomysł.
Honest, jak dla mnie "ot-tak" to można buty zmienić, nie wiarę :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Filemon » 23 sty 2011, o 23:20

p.s.
sikorka napisał(a): rownie dobrze mozna powiedziec, ze to wlasnie sinusoida z tej swojej wielkiej milosci ponad wszystko powinna zmienic wiare dla swego Ukochanego.


z wyżej wymienionych przeze mnie powodów... tego właśnie powiedzieć... NIE MOŻNA! :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez sikorka » 23 sty 2011, o 23:21

Filemon napisał(a):sikorka, kobieta... nigdy nie będzie dziadkiem, czyli innymi słowy... mężczyzną!


wyzej cenilam Twoja inteligencje - to jasne ze piszac o tym kto ma byc dziadkiem w zwiazku s. mialam na mysli kto bedzie tym zmieniajacym wiare (tak jak Twoj dziadek) a nie kto bedzie mezczyzna.
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Postprzez Filemon » 23 sty 2011, o 23:22

p.s.2
argumenty Sansevierii są według mnie natury światopoglądowej i wyznaniowej plus obyczajowej...

a moje są głównie natury obyczajowej!
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Honest » 23 sty 2011, o 23:25

Fil, super, że Twój dziadek był konkretny i nie wymyślał przeszkód na drodze do miłości, ale taka "zmiana" wiary to moim zdaniem nie cos "cool", a hipokryzja.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez Filemon » 23 sty 2011, o 23:34

sikorka napisał(a):
Filemon napisał(a):sikorka, kobieta... nigdy nie będzie dziadkiem, czyli innymi słowy... mężczyzną!


wyzej cenilam Twoja inteligencje - to jasne ze piszac o tym kto ma byc dziadkiem w zwiazku s. mialam na mysli kto bedzie tym zmieniajacym wiare (tak jak Twoj dziadek) a nie kto bedzie mezczyzna.


wyżej ceniłem Twoją inteligencję, sikora... ;) :lol: :P

MĘŻCZYZNA zdobywa kobietę i on Jej w różnych sprawach ustępuje (nawet choćby przepuszczając pierwszą przez drzwi...) - oczywiście jeżeli ją kocha i naprawdę jej pragnie... nie będzie się chandryczył o to, o śmo, o sro... bo to już będzie zarówno w samej kobiecie, jak i w kimś kto patrzy na to z boku budziło wątpliwości co do tego mężczyzny i szczerości jego intencji...

a jeszcze na dodatek współżyjąc z nią przed ślubem, co jest mu niedozwolone w rozumieniu jego religii, potem wytykając jej paluchem, że ona niewierząca... :?

tak nie postępuje mężczyzna - dla mnie to są "troki od kaleson"... (przepraszam Sinusoida!)

Honest, hipokryzja to jest współżyć z kobietą, mówić jej że się ją kocha a potem... powiedzieć, że się nie weźmie z nią ślubu, bo ona jest niewierząca i czekało się cały czas po cichu, że ona się nawróci...

natomiast dla kobiety której się pragnie, zmienić wyznanie po to żeby wziąć z nią ślub w zgodzie z jej religią, to jest dla mnie męska postawa i świadcząca o tym, że mężczyźnie naprawdę zależy... wedle wszelkich znaków... kocha i ma jaja, jak to mówią! :) :P nie pieprzy głodnych kawałków o bozi, grzechach i innych pierdołach po tym jak już kobietę zdobył i współżył z nią jak z żoną...

he he... dobre sobie.... :lol: :?
Ostatnio edytowano 23 sty 2011, o 23:37 przez Filemon, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Sansevieria » 23 sty 2011, o 23:36

A tu by, Honest, trzeba zapytać Dziadka jednak...jakoś nieładnie mi się wydaje wkładać obcego nam wszak człowieka od razu do szuflady "hipokryci".
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez sikorka » 23 sty 2011, o 23:38

Filemon napisał(a):MĘŻCZYZNA zdobywa kobietę i on Jej w różnych sprawach ustępuje

feministki dalyby Ci ostro popalic :lol:
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Postprzez Honest » 23 sty 2011, o 23:39

Fil, oczywiście, że wybiórcze traktowanie wiary to hipokryzja, ale zmiana ot tak, to dla mnie tez hipokryzja.
Sans, tak uważam, wiara to nie skarpetki, które można / trzeba zmienić następnego dnia. To moje zdanie, wiara wypływa z serca, z wnętrza duszy a nie z uwarunkowań zewnetrznych, czyli oczekwań drugiej osoby.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez sikorka » 23 sty 2011, o 23:40

Filemon napisał(a):oczywiście jeżeli ją kocha i naprawdę jej pragnie... nie będzie się chandryczył o to, o śmo, o sro...

to smo i sro to tak jakby wiara filemonie - dlatego radzilabym Ci wyrazac sie z nieco wiekszym szacunkiem.

a jesli mozna wiedziec jak wygladal ten katolicyzm dziadka po slubie?
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Postprzez Filemon » 23 sty 2011, o 23:43

dzięki za radę, ale nie widzę potrzeby czepiać się słówek ani się przed takim czepianiem bronić...
co do feministek to nie robią na mnie większego wrażenia - każdy ma prawo żyć... ;) :lol: i jestem... przeciwko karze śmierci! :haha: ;)

p.s.
ani mnie, ani Tobie, ani feministkom nie uda się zmienić prostego jak w pysk strzelił faktu... ;) że mężczyzna nie równa się kobieta a kobieta nie równa się mężczyzna - by ująć to tak... matematycznie... :)

p.s.2
dalsze pytania proszem kierować bezpośrednio do dziadka - mogę podać na priva numer kwatery... ;) :lol:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez sikorka » 24 sty 2011, o 00:04



a w homo-zwiazkach kto jest tym ustepowaczem? :)

czyli o dalszych losach dziadka-nawracacza nic nie jest Ci wiadome?


Filemon napisał(a):ani mnie, ani Tobie, ani feministkom nie uda się zmienić prostego jak w pysk strzelił faktu... ;) że mężczyzna nie równa się kobieta a kobieta nie równa się mężczyzna - by ująć to tak... matematycznie... :)

i chwala Najwyzszemu :oklaski:
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Postprzez Filemon » 24 sty 2011, o 00:27

sikorka napisał(a):
a w homo-zwiazkach kto jest tym ustepowaczem? :)

czyli o dalszych losach dziadka-nawracacza nic nie jest Ci wiadome?


w homozwiązkach to wygląda generalnie biorąc chyba inaczej, na przykład dlatego, bo homozwiązki są bardziej różnorodne w swoich odmianach, by tak rzec... mam na myśli zachodzące typy relacji - jest ich więcej (bo mogą być takie JAKBY "kobieta"-mężczyzna, ale też równorzędne czy jednorodne <jak to nazwać??> typu: mężczyzna-mężczyzna... :) ), no i fokule z racji tego, że to homo, czyli niestandardowo, nietypowo, więc i nie ma typowości właściwej temu co hetero... tak mi się przynajmniej wydaje na podstawie własnych doświadczeń...

oczywiście jakieś tam modele są znane - powiedzmy na wzór grecki (starszy mężczyzna, mentor - młodszy chłopiec, "uczeń", itd.), ale mam wrażenie, że występują one już raczej teoretycznie w dzisiejszej dobie a w praktyce wygląda to wszystko bardziej płynnie...

co do dziadka, to jest już świętej pamięci, więc dajmy Mu spoczywać w pokoju.... ;)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez ewka » 24 sty 2011, o 08:27

Sinusoida napisał(a):Że mieszkaliśmy ze sobą pomimo jego wiary? On by powiedział, że on inaczej pewne aspekty wiary postrzega, rozmawiałam już z nim o tym wcześniej...

Moim zdaniem - wiarę "bierze się" z całym bogactwem inwentarza, z tą mniej wygodną częścią również... a skoro robi się odstępstwa (dla własnej wygody), więc dlaczego taki opór wobec odstępstwa drugiego? To mi nie dawałoby spokoju i dlatego drążyłabym, aby usłyszeć prawdziwy powód... bo ten wydaje mi się lekko naciągnięty. Przecież śluby biorą ludzie o zupełnie odmiennych wyznaniach i da się to pogodzić.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez doduś » 24 sty 2011, o 11:40

Ewka, tego "prawdziwego" powodu moze wcale nie być.

Poleciały "kalesony" "dupki" i inne epitety. Moze i trafnie, a może nie. Nie wiem, nie oceniam.
Najpierw garść w kwestii, która budzi mój głęboki sprzeciw
o tyle nawrócony katolik ma ostrą alergię na relatywistów w obrębie nowo przyjętej ( czy odrodzonej w dorosłości) wiary.

Bzdura. I tyle garsci.

A teraz moje spostrzeżenia.
W świetle tego, co Sinusoida napisała o swoim byłym nie dziwi mnie to jego nieartykułowanie swoich potrzeb i oczekiwanie że Sinusoida je odgadnie. To dość czeste i naturalne. Nie dziwią mnie też problemy z komunikacją.
Tak sobie myślę nawet, że zmanipulował Sin, zeby to Ona odeszła, bo on nie potrafił zakończyć tego związku. Jak sądzę też, głęboko Ją kocha swoją miłością i wyobrażeniem o miłości jak powinna wygladać. Sadzę, ze ma swój, mało elastyczny sposób widzenia przyszłosci zwiazku. Ta wizja nigdy nie została omówiona z Sin, bo na to potrzeba prawdziwej otwartosci i powiedzenia o swoich lękach. Jak choćby o tym, że boi się kłótni czy okazywania złosci dlatego to Sin
powinna
się zmienić, żeby on czuł się bezpiecznie.
Z tym robieniem przemocowca z chłopaka to bym się tak od razu nie rozpędzał.
Nie dziwi mnie też relatywizm w korzystaniu z elementów wiary. Bóg jest mu potrzebny, bo daje oparcie i spokój. Jest niezmienny. Wiara katolicka zawiera w sobie mnóstwo wypracowanych przez wieki pułapek, w które łatwo wpaść. Jak choćby ta, by nieść własny krzyż. I te biedne żony alkoholików ten krzyż biorą na plecy i zamiast go unieść czyli choćby spróbować dać sobie szansę innego życia, padają pod nim plackiem i do konca życia biadolą, ze Bóg tak chciał, bo kazał nieść krzyż.
Z tym współżyciem przed ślubem a "przymusem" ślubu katolickiego jest jasna sprzecznosć w świetle wiary katolickiej jest jednak małe "ale". Z własnych obesrwacji i doswiadczeń wiem, że zdarza się ludzion mylić prawdziwie głęboką relację duchowo-emocjonalną z taką w której jest seks. Inaczej mówiac jak juz poszliśmy do łóżka, to jesteśmy naprawdę blisko. I są blisko. Tyle, ze fizycznie - niekoniecznie duchowo i emocjonalnie, nawet jeśli się kochają. Dla mnie osobiscie wiekszą wartosć ma jedna trudna rozmowa o tym, co boli niż orgazm.
Reasumując mój przydługi wywód. Przykro mi Sinusoido, ale w mojej ocenie Waszej relacji nie była ona prawdziwie bliska. Zabrakło komunikacji, rozmowy o oczekiwaniach, odmiennosciach widzenia świata, innymi słowy pielęgnowaliscie podobieństwa miedzy Wami, ale zabrakło pracy nad różnicami. A przecież tak pięknie potrafimy sie różnić.
Ewka teraz moja odpowiedź jaki to jest ten prawdziwy powód. To nieumiejętnosć budowania prawdziwie otwartej i bliskiej relacji.

I ja tam byłem,
miód i wino piłem,
nic nie widziałem
i bajkę opowiedziałem.
(dla czytajacych dosłownie wyjaśnię, ze powyżej sobie pusciłem wodze fantazji o równie dobrze w tym co napisałem moze byc prawda jak i świeta prawda jak i gów.o prawda czego pełną i nieograniczoną prawnie posiadam świadomosć)

PS. A jak on reaguje na Twoje łzy ?"nic tak nie rozczula meżczyzny jak łzy kobiety, którą kocha. NIc tak nie drażni mężczyzny, jak łzy kobiety, którą kochać przestaje" Czy jakoś tak
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 550 gości

cron