Sinusoida napisał(a):Naprawde, jest na tym swiecie ktos, kogo bedziesz mogla pokochac naprawde i kto pokocha Ciebie taka, jaka jestes.
Trudno mi w to uwierzyć...(w jego miłość też bardzo długo nie wierzyłam a w końcu jak zaczęłam wierzyć to szlak wszystko trafił) ale dzięki.
i myślę, że tu leży właśnie główny TWÓJ problem... najwyraźniej długo i z trudnością przychodziło Ci otworzyć się i uwierzyć w siebie, w miłość, w drugiego człowieka i może w to, że Ty jesteś właśnie tą osobą, która może być prawdziwie, serdecznie kochana... pewnie są jakieś powody tego, że nosisz w swojej duszy taką głęboko zakorzenioną wątpliwość, którą akurat przy tym mężczyźnie udało Ci się w pewnej mierze rozwiać i uporać się z przykrymi uczuciami, które zwykle tego rodzaju wątpliwościom towarzyszą... dlatego też prawdopodobnie tak bardzo cenisz tego mężczyznę, ale wiesz co... mam takie przypuszczenie, że w gruncie rzeczy, to jednak Ty sama musiałaś zdobyć się na odwagę, na kolejne kroki do przodu, na podejmowanie pewnych decyzji, otwieranie się, ufanie, zawierzanie, itd...
i co stało się potem...? ano po paru dobrych latach wspólnego bycia i życia... któregoś pięknego dnia, ten człowiek oświadczył Ci, że... Jego wiara (czy tam religia) jest dla Niego ważniejsza niż Ty... bo tak właśnie ja rozumiem Jego postawę...
Sinusoida, przeczytałem od deski do deski cały Twój wątek... i chcę Ci powiedzieć, że ja Cię czytam z jakimś takim uczuciem przyjemności i otwierając się na Ciebie... bo wydajesz mi się taką miłą kobiecą osobą, przyjemną w tym co z siebie wyrażasz, delikatną, powiedziałbym nawet subtelną, w moim odczuciu, a do tego logicznie myślącą, inteligentną, obserwującą uważnie siebie, świat i ludzi... mam wrażenie, że jesteś wrażliwa na drugiego człowieka i potrafisz wyjść mu na przeciw... odbieram Cię też w tym co piszesz, jako osobę szczerą i uczciwą w kontakcie z drugą osobą...
wiesz co...? a teraz tak w ramach małej niespodzianki...
powiem Ci coś niby to zupełnie z innej beczki... mój dziadek był wyznania ewangelicko-augsburskiego a moja babcia była katoliczką... nie wiem co i jak to tam było dokładnie ponad pół wieku temu (bo wówczas się pobrali), ale kiedy brali ślub to mój dziadek z miłości do babci po prostu... zmienił wyznanie, przeszedł na katolicyzm i ślub kościelny odbył się bez problemu...
ja myślę, że mój dziadek moją babcię kochał, pragnął Jej i zależało mu na Niej...
przemyśl to sobie...
i proszę Cię wybacz mi to co teraz jeszcze tu powiem na koniec, bo przypuszczam, że pewnie Cię to zaboli... ale jakoś nie mogę się oprzeć, żeby Ci tego nie powiedzieć:
jak dla mnie ten Twój facet to... dupek!
i ja bym go nie chciał... bo Ty mi się wydajesz naprawdę tak fajną wartościową kobietą, że wartą niejednego... (nie tylko jakiegoś tam wyrzeczenia się czegoś w kwestii wiary czy zaakceptowania Ciebie w obszarze religii...)
nie żałuj go - bo nie ma czego... mówię Ci, jestem tego niemal pewien!
CHYBA ŻE POSZEDŁBY PO ROZUM DO GŁOWY, PRZYSZEDŁ DO CIEBIE, PRZEPROSIŁ CIĘ SERDECZNIE I OD SERCA ZA TO CO ZROBIŁ (zauważ, że sam przyznał iż wie i czuje, że Cię skrzywdził...) I NA KOLANACH Z PIĘKNYM BUKIETEM RÓŻ POPROSIŁ CIĘ O RĘKĘ CAŁKOWICIE ODPUSZCZAJĄC SOBIE KWESTIĘ WIARY RELIGII ITP. BĘDĄC GOTOWYM NA WSZELKIE SENSOWNE ROZWIĄZANIA I KOMPROMISY W TEJ SFERZE, KTÓRE DLA CIEBIE BYŁYBY DO PRZYJĘCIA, UZNAJĄC TYM SAMYM ŻE TO TY JESTEŚ DLA NIEGO JEGO MIŁOŚCIĄ I TY JESTEŚ NAJWAŻNIEJSZA...
w tym kontekście wydaje mi się, że mój dziadek... to był chłop z jajami... nie uważasz?!
ściskam Cię mocno i serdecznie!
i nie martw się, bo według mnie los jeszcze uśmiechnie się do tak fajnej, przyjemnej i wartościowej kobiety jak Ty...
p.s.
a te różne roztrząsania Jego punktów widzenia - że bzykanko przed ślubem to tak (mówiąc powszechną ludzką mową...
) ale że żona bez ślubu kościelnego, albo niewierząca to już nie... i takie tam różne głupoty... to jest śmiechu warte i nie warte zachodu roztrząsania - TO W OGÓLE NIE O TO CHODZI...
mój dziadek, to był facet z prawdziwego zdarzenia... kochał, pragnął i cel osiągnął - bez targowania się, ukrytych warunków i stawianych wymagań kobiecie którą sobie wybrał i pokochał... i ja w to wierzę, że trafiają się jeszcze na tym świecie tacy mężczyźni...