spróbuj zdobyć się na odwagę i powiedz dokładnie to, co tutaj piszesz, że nie wierzysz w to, że ktoś może Ci pomóc... wystarczy kilka słów na początek, MUSISZ o tym rozmawiać, musisz się tym z kimś podzielić, bo ten ból Cie pożera, nie pozwól mu na to! powiedz, że nie wierzysz, że to nie ma sensu, że nie wiesz dlaczego w ogóle tam przyszłaś, ale spróbuj!!! rozmawiaj, poproś o pomoc! rozumiem doskonale, że to jest dużo trudniejsze niż udzielanie pomocy, słuchanie przychodzi nam czasem łatwiej niż mówienie o sobie...
Twoje maleństwo chce, żebyś zawsze trzymała je w serduszku - i tak napewno będzie, ale chciałoby też pewnie, żebyś żyła dalej, ono jest szczęśliwe, nie cierpi, uśmiecha się do Ciebie
a teraz jest tutaj jeszcze Twój synek, który bardzo Cię potrzebuje. chociaż nie widzisz w tym sensu - próbuj, bo musisz próbować... dla siebie, dla maleństwa, dla synka, który na Ciebie czeka gdzieś w mieszkaniu niedaleko...
wierzę, że uda Ci sie pokonać ten ból... najważniejsze teraz, żebyś przyznała się przed samą sobą, że nie dajesz rady sama z tego wyjść, nie ma w tym Twojej winy, to żaden wstyd, pierwszym kroczkiem w stronę światła jest poprosić o pomoc... cichutko ale spróbuj... prosze Cie...