Rodzice, pomóc mamie...

Problemy z partnerami.

Postprzez Bianka » 22 sty 2011, o 17:53

Był z nami 13.5 roku:( mamy żałobę...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez mahika » 22 sty 2011, o 18:07

współczuje :(
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Sansevieria » 22 sty 2011, o 20:12

ja też :(
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Monia0107 » 23 sty 2011, o 02:45

przykro mi miałam nadzieję że będzie dobrze bo za dużo TEGO wszystkiego :( :( :( :( :(
Avatar użytkownika
Monia0107
 
Posty: 251
Dołączył(a): 9 lut 2009, o 00:07

Postprzez Księżycowa » 23 sty 2011, o 08:43

Bianko dołączm się, wiem co znaczy strata przyaciela na czterech łapach :piesek: :pocieszacz: :serce:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez Bianka » 23 sty 2011, o 14:06

Dziękuję Wam..
Ano za dużo tego wszystkiego, szkoda że nie ma emotikonka wybuchającej głowy:(

Ostatnio nie mogę słuchać ju mojej mamy, ciągle w kółko to samo, zadaje mi setki pytań ja nie wiem co już jej odpowiadać:( :bezradny: :stres: :help:
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez limonka » 23 sty 2011, o 17:13

Wien co czujesz:( ja tez stracilam pieska pare lat temu:(
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Bianka » 29 sty 2011, o 01:28

Z rodzicami ruina:( koszmar, niekończący się, właśnie skończyła się mega awantura, mama wymiotowała z nerwów a ojciec jest jak mur, ma swoje jakies we łbie i można się o ten beton rozbić...ja nie mam na to siły a mamie nie umiem pomóc...
Dodam że jak nic się nie działo to ja narzekałam na zdrowie i że nie daje rady z dzieckiem, albo czymś się martwię to ona mnie zupełnie nie umie wesprzeć tylko dobija:( dlaczego skoro ja ją cały czas wspieram ona mnie nie potrafi i nie potrafiła nigdy:( nie mam już siły na kumulację naszych problemów:(
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez limonka » 30 sty 2011, o 05:02

Bianka napisał(a):Z rodzicami ruina:( koszmar, niekończący się, właśnie skończyła się mega awantura, mama wymiotowała z nerwów a ojciec jest jak mur, ma swoje jakies we łbie i można się o ten beton rozbić...ja nie mam na to siły a mamie nie umiem pomóc...
Dodam że jak nic się nie działo to ja narzekałam na zdrowie i że nie daje rady z dzieckiem, albo czymś się martwię to ona mnie zupełnie nie umie wesprzeć tylko dobija:( dlaczego skoro ja ją cały czas wspieram ona mnie nie potrafi i nie potrafiła nigdy:( nie mam już siły na kumulację naszych problemów:(
niestety ja doskonale pametam jak cie mama traktowala jak mialas depresje i bylas w ciazy:( przykre...zajmij sie soba...ona musi sama sobie z tym poradzic....a bedzie to trudne bo z tego co piszesz na zadne zmiany sie nie zapowiada:(
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Bianka » 2 lut 2011, o 00:55

Mamie psycholog poradziła żeby zaprosiła ją (kochankę) na kolację! :shock:

Ogólnie mama czuła że psycholog nie wie za bardzo co poradzić..więc nie wiem czy współpraca im się ułoży:(
ja już nie daję rady a do mojej psycholog idę dopiero 15 lutego:/
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez mahika » 2 lut 2011, o 10:38

Twoja mama najprawdopodobniej skupiła się na tym żeby uzyskać od psycholog "receptę na kochankę" i albo psycholog lipna, albo Twoja mama słuchała jej wybiórczo.
To coś na zasadzie jak my próbowaliśmy udzielić rady, co Toja mama ma zrobić z kochanką swojego męża, a jednak myślę (nie chcę wchodzić w kompetencje p.) że psycholog powinna się zająć bardziej myśleniem Twojej mamy o sobie, własnej wartości, która chyba padła.
Chyba że nie napisałaś wszystkiego, albo mama Ci nie powiedziała wszystkiego.
W każdym razie jeśli mama liczyła na to że psycholog pomoże przepędzić kochankę... to hmmm, chyba nie tędy droga.
Co do kolacji z kochanką, heh, miało to na celu zmierzenie się z przeciwnikiem? Tak na sucho, bez treningu (czyt. terapii)?
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Bianka » 2 lut 2011, o 11:56

mahika napisał(a):Twoja mama najprawdopodobniej skupiła się na tym żeby uzyskać od psycholog "receptę na kochankę" i albo psycholog lipna, albo Twoja mama słuchała jej wybiórczo.


Być może po trochu jedno i drugie :?
Mama nie jest gotowa na działanie, dziś mówi że czuje się jakby musiała coś zrobić, jakby ktoś jej kazał działać a ona nie potrafi...myślenie mojej mamy hmmm to jest długoletnia terapia...konfrontacja z przeciwnkiem? ona nie jest gotowa, poległaby, nie ma sił, nie ma oparcia w sobie, po wizycie czuje się zdolowana...mysle ze psycholog poszla w złą stronę tak jak mówisz, powinna dzialac zeby mama poczula sie silniejsza, ze ma jakas moc, wartosc i nie jest nikim...tymczasem mama mi znowu gada o samobojstwie:(
a ja? tez juz nie mam na to siły...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez mahika » 2 lut 2011, o 15:00

mam nadzieję że nie zakończy na tym jednym spotkaniu?
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Bianka » 2 lut 2011, o 15:41

to było drugie, trzecie za 2 tyg.
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez mahika » 2 lut 2011, o 15:44

I nic jej nie proponowała, żadnych zadań domowych, literatury?
I ciekawe co mówiła na temat ze Twoja mama myśli o samobójstwie. czy tą informacją "obdarza" tylko Ciebie.
To bardzo nie fair z jej strony...
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: amuniwasaj i 205 gości

cron