Pewność co do zawarcia związku małżeńskiego...

Rozmowy ogólne.

Postprzez ewka » 22 sty 2011, o 17:29

sikorka napisał(a):nic odkrywczego, katolikow przez wielkie K jest tylu, ze mozna ich na palcach jednej reki policzyc - niestety. sama widze po sobie, ze im jestem starsza, tym wiecej we mnie relatywizmu. wiem, to przykre :(

Samo życie. Myślę sobie, że lepiej jest widzieć swój własny relatywizm niż "obrabiać" punkty sporne na swoją korzyść. To pierwsze wydaje mi się uczciwsze.

Tak, mamy ślub kościelny... nie miał dla nas (wtedy) wielkiego znaczenia, ale miał dla mamy. Poza tym jakieś naturalne się wydawało, że jak ślub, to kościelny. Mój mąż Pierwszą Komunię Św. (i jedyną jak dotąd) przyjął na naszym ślubie, uprzednio zaliczając mały katechizm... chłop dorosły uczył się paciorków :D.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez sikorka » 22 sty 2011, o 17:59

---------- 16:56 22.01.2011 ----------

ewka napisał(a):Samo życie. Myślę sobie, że lepiej jest widzieć swój własny relatywizm niż "obrabiać" punkty sporne na swoją korzyść. To pierwsze wydaje mi się uczciwsze.


mam podobne zdanie. wiem, ze sporo rzeczy robie wbrew KKK ale nigdy niczego u siebie nie usprawiedliwialam, nazywam rzeczy po imieniu. i bardzo wiele spraw mnie boli (ale to juz niedlugo).

---------- 16:59 ----------

ewka napisał(a):Tak, mamy ślub kościelny...

juz wyjasniam dlaczego w ogole o to zapytalam. otoz wnioskuje, ze taki relatywizm moralny (czyli naginanie koscielnych zasad pod swoje widzimisie) jest dla Ciebie niejako zaklamaniem. dla mnie takze wiec tu sie zgadzamy. ale czy odwrotnie czasem tez nie jest? tzn skoro jako osoba (wowczas) niewierzaca wzielas slub koscielny to czy czasem tego zaklamania rowniez w Twoim czynie nie bylo? nie oceniam Cie - tylko pytam.
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Postprzez Sinusoida » 22 sty 2011, o 18:00

Dziękuję Cat za Twoje słowa. W tym natłoku różnych myśli sama już się czasem waham czy postąpiłam słusznie bo w sumie było nam razem dobrze...

Mnie taka postawa nie odstręcza choć zastanawiam się skąd w takich ludziach spokój sumienia... W każdym razie uważam to za ich wybór i mnie nic do tego by to oceniać. Tak sobie myślę.

apytam jeszcze czy oprocz kwestii religijnej w kazdym innym aspekcie odpowiada Ci on jako maz i ojciec? a odwrotnie - czy gdyby nie Twoj ateizm to on nie mialby zadnych watliwosci co do Ciebie?


Po tej całej aferze z niemówieniem o swoich potrzebach i z nieumiejętnością podjęcia decyzji o nas, nawet na nie - mam wątpliwości. Bo życie składa się z różnych decyzji i jakoś nieumiejętność zachowania się jak facet w tak ważnej sprawie, sprawia że zaczęłam się bać z nim wspólnego życia, tej sztywności w myśleniu także...Z drugiej strony nie ma ideałów, ja nim tez nie jestem, a skoro pod wieloma innymi względami naprawdę się dobraliśmy to już sama nie wiem.
Jeśli chodzi o niego natomiast to jest jeszcze druga sprawa, która mu we mnie przeszkadza. Otóż jestem trochę choleryczką i dosyć szybko się denerwuję. Nie lubię tego w sobie bardzo i pracuję nad tym już dłuższy czas. Wiem że jest dużo lepiej obecnie (bo wyraziłam już wiele niewyrażonych przez lata emocji) ale dla niego to za mało... On się po prostu boi bo u niego w domu było nerwowo i "fochowo" (jest DDA) i on chciałby za wszelką cenę uniknąć nerwowej atmosfery w swoim domu.
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez Abssinth » 22 sty 2011, o 19:50

Sinusiak...
jestes w standardowej fazie, jaka przechodza wszyscy po rozstaniu - fazie 'czy dobrze zrobilam' , fazie, gdzie przypominaja sie wszystkie dobre rzeczy, a zle odchodza w niepamiec.

poczytaj wlasne watki. poczytaj, dlaczego podjelas taka decyzje, a nie inna - przeciez przemyslalas to sobiei nie rozstalas sie z nim tak o hop siup bo jedno zdanie zle powiedzial, prawda?

nie mam zabrdzo czasu teraz sie rozpisywac, ale wroce do Ciebie tutaj :)

sciski,
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Sansevieria » 22 sty 2011, o 19:51

Sinusoida napisał(a):Już tłumaczę. On chodzi do kościoła ale podchodzi do wiary dość relatywistycznie. Ma swoją filozofię. Na przykład uważa, że Bóg nie ma nic przeciwko miłości i dlatego nie widział nic złego w seksie przed ślubem. On po prostu nie wszystkie zasady kościoła przestrzegał. Bo np. decyzja o ślubie jest dla niego tak ważna, że nie wyobrażałby sobie kupować kota w worku... Ale generalnie chciałby dzieci uczyć religii, prowadzić do kościoła, modlić się z nimi, po prostu przekazać im tą całą tradycję(?). No i ja mu nie pasuję do koncepcji...

Tak mi powiedział, podał fakt nie chodzenia do kościoła jako jeden z tych przez które nie widzi ze mną przyszłości... Powiedział też, że co innego mu podpowiada rozsądek a co innego serce. I że nie wie czego ma słuchać bo serce mu mówi, że mnie kocha a rozsądek co innego...


Wiesz co, Sinusoida - gdybyś Ty się rzeczywiście nawróciła (tak serio) to z tego związku nici by były w tempie przyśpieszonym. Bo o ile rzetelny katolik, czy zakorzeniony w wierze czy świeżo nawrócony, jest w stanie stworzyć udany i uczciwy związek z osobą innej wiary czy ateistą, o tyle nawrócony katolik ma ostrą alergię na relatywistów w obrębie nowo przyjętej ( czy odrodzonej w dorosłości) wiary. On chciałby dzieci uczyć religii prowadzić do kościoła...którego zasady sam olewa i ma za bezsens? Toż Ty ze swoją uczciwością byś tego nie zdzierżyła po (hipotetycznym) nawróceniu. Byłabyś to w stanie jakoś tam tolerować, póki nie jest Twoje. Gdyby stało się Twoje (wiara znaczy) to taki relatywizm by Cię bolał, wkurzał, doprowadzał do rozpaczy itd. i zapewne w ogóle być nie była w stanie złożyć przysięgi małżeńskiej. I w jednym na pewno słusznie rzekł - nie pasujesz mu do koncepcji. Ja dodam - i bardzo dobrze że mu nie pasujesz i obyś nie pasowała - bo koncepcja jest oparta na hipokryzji, nieuporządkowaniu i zakłamaniu. W mojej ocenie gdybyś Sinusoido została katoliczką, byłabyś w tym uczciwa, a w konsekwencji - nie zdzierżyłabyś potencjalnego współmałżonka tkwiącego permanentnie w grzechach ciężkich. Nie tylko cudzołóstwa, ale też świętokradztwa i grzechach przeciwko Duchowi Świętemu, co stanowi u nas najcieższy kaliber. On nie chciał Twojego nawrócenia, tylko przyjęcia jego indywidualnej i osobistej filozofii życiowej, a to bardzo zasadnicza różnica.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Sinusoida » 22 sty 2011, o 23:29

Masz rację San, rzeczywiście moje nawrócenie w tym kontekście byłoby problemem tylko nie sądzę by on wziął to pod uwagę. Napisałam jakiś czas temu:

Kiedyś jak o tym rozmawialiśmy powiedział mi, że nie wyobrażałby sobie czekać do ślubu z seksem bo jest to zbyt ważna sfera w życiu. A więc gdybym się nie zdecydowała z nim na seks pewnie nie bylibysmy tak długo razem. A gdybym była praktykująca - nie mogłabym z nim mieszkać i sypiać z nim, co także wykluczyłoby nasze bycie razem pomimo że spełniłby się warunek, który teraz przeszkodził nam być razem. "Isn't it ironic? Don't you think?"


Abs przemyślałam to tysiąckrotnie, wzdłuż i wszerz ale teraz już rzeczywiście nie jestem niczego pewna. A to dlatego, że choć bywały między nami problemy, które rzeczywiście poruszałam tutaj, to generalnie byliśmy sobie naprawdę bliscy. Widziałam się z nim przed chwilą. I pomimo tego wszystkiego, tego że przez 4 lata nie był ze mną do końca szczery, nie potrafię się już na niego złościć. Tak za nim tęsknię i tak bardzo mi go brakuje... Wiem, jestem nienormalna ale wiem też, że to jest dobry człowiek, tylko pogubiony sam ze sobą...

Dziękuję za to, że tu piszecie. To pomaga mi zdrowo spojrzeć na sprawę. Muszę po prostu wmawiać sobie, że zrobiłam dobrze, że tak musiało być i już i jeśli inni też tak to postrzegają tzn. że nasze problemy nie wynikają z mojej chorej głowy.
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez Honest » 22 sty 2011, o 23:43

A podjęliście jakieś decyzje? Jesli nie potrafisz się na niego złościc, to dobrze, że nie jesteś pamiętliwa. No zbrodni chłopak nie popełnił. Ale czy nadal chce, oczekuje Twego nawrócenia?
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez Sansevieria » 22 sty 2011, o 23:49

Ciągnąc zatem dalej. On nie wziął pod uwagę tego, jakie byłyby skutki Twojego rzetelnego nawrócenia. Albowiem chciał nie wiary od Ciebie tylko dostosowania się do jego poglądu. Tu w sprawie nie tyle wiary katolickiej ile jego całkiem prywatnego "pakietu". Z tym, jaka jesteś było mu po prostu "niewygodnie". A kwestia poważna, nie o sposób parzenia kawy chodzi. Wniosek - w innych, równie poważnych sprawach oraz tych mniej poważnych też zapewne również oczekiwałby Twojego dostosowania do jego koncepcji. Żeby jemu było wygodnie. A to pachnie nieładnie, tyranią, dominacją, szantażem emocjonalnym, przemocą psychiczną... Ludzie pogubieni ze sobą niestety potrafią wkręcać partnerów w bardzo niedobre relacje, a tym one gorsze, że pętla na szyi zaciska się niepostrzeżenie i jest z pięknego jedwabiu. Oni kochają, bardzo i naprawdę szczerze. Oraz toksycznie. Czasem są bliscy, a czasem postrzegają w całkiem niedostępnych rejestrach.
Nie dziw, że Ci go brakuje. Cztery lata to kawał życia. Daj sobie czas.
I nie sądzę, żeby Twoje problemy wynikały z twojej "chorej głowy", raczej intuicja Cię podgryza, że coś jest mocno nie tak, jak być powinno. Może nie umiesz tego intelektem i analitycznie potraktować, ale nie z samego intelektu człowiek się składa. :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Sinusoida » 23 sty 2011, o 00:05

San może zabrzmi to jak wypowiedz współuzależnionej albo osoby z zespołem maltretowanej kobiety albo też kogoś z jeszcze innym zespołem ale on taki nie jest...

Ludzie pogubieni ze sobą niestety potrafią wkręcać partnerów w bardzo niedobre relacje, a tym one gorsze, że pętla na szyi zaciska się niepostrzeżenie i jest z pięknego jedwabiu. Oni kochają, bardzo i naprawdę szczerze. Oraz toksycznie. Czasem są bliscy, a czasem postrzegają w całkiem niedostępnych rejestrach.


Nie potrafię tego przyjąć. On nie zachowywał się przemocowo. On naprawdę był dla mnie dobry, nikt nigdy się o mnie tak nie troszczył, nie był dla mnie taki dobry, czuły. jeśli cokolowiek z tego jest prawdą to on to robi nieświadomie, na pewno nie z premedytacją...




Może nie umiesz tego intelektem i analitycznie potraktować, ale nie z samego intelektu człowiek się składa. Smile


A no nie potrafię tego ogarnąć umysłem i to mnie dręczy bo jednak lubię tak wszystko zrozumieć... no a my się mi nie mieścimy w głowie... może właśnie ten mój lęk to właśnie jest ta intuicja, co mnie ostrzega.



Honest. My nie jesteśmy już razem. A jeśli chodzi Ci oto czy postawił mi ultimatum - jeśli się nawrócę to będziemy razem, to nie zrobił tego. Zresztą w jednej z rozmów na temat ewentualnych szans powrotu do siebie, powiedział, że zdaje sobie sprawę, że mnie skrzywdził i teraz nie chce mi bardziej mieszać w głowie dopóki sam sobie wszystkiego nie poukłada...
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez Sansevieria » 23 sty 2011, o 00:37

Sinusoida, przemoc psychiczna jest przemocą w białych rękawiczkach. Ona daje się zauważyć tak wyraźnie dopiero jak jest naprawdę duża. Przypomina pajęczynę. I z całą pewnością nie jest stosowana w sposób świadomy i z premedytacją. To często wynika z pewnego sposobu postrzegania partnera i jego roli. Brutalnie mówiąc sposób przedmiotowy, na takiej zasadzie, na jakiej dziecko do pewnego wieku traktuje rodziców. Jako osoby zobowiązane do zaspokojenia potrzeb licznych. I w relacji dziecko rodzic to jest ok. Są ludzie, którzy nieświadomie zatrzymują się w tym momencie rozwoju i kompletnie o tym nie wiedząc również od partnera oczekują takich "rodzicielskich" zachowań. Zauważ, że rodzic niemowlaka musi domyślać się o co dziecku chodzi za każdym razem, kiedy ono płacze. Rodzic dwulatka też takie domyślanie się ma na codzień. Rodzic nastolatka też jeszcze to ma w "pakiecie rodzicielskim", choć już w inny sposób. Rodzic dorosłego odruchowo odczytuje, że "coś jest na rzeczy" bo robi to od lat. A Twój partner oczekiwał, że Ty się domyślisz... Taka różnica, że rodzic względem dziecka ma to domyslanie się naturalnie wpisane w rodzicielstwo.
Spora częśc tych, co realizują w związkach przemoc psychiczną to takie "dzieci zaklęte w ciałach dorosłych". Nie są źli z premedytacją, są raczej nieadekwatni w wielu sprawach, niedorośli po prostu. Bo zachowanie dziecka realizowane przez dorosłego często jest właśnie przemocą. Wyobraź sobie to na przemocy fizycznej. Kopnięcie w wykonaniu trzylatka Cię nie skrzywdzi, ale daj temu trzylatkowi możliwości dorosłego. Nie będzie wesoło. Wściekły trzylatek da się opanować. Bo dorosły ma do tego dystans i ma przewagę. Jesli w trzydziestolatku wścieknie się kilkulatek, którego ma w sobie, to już gorzej. A dzieci potrafią okazywać szczere uczucia i naprawdę kochają. Jak umieją.
Ja w Twoim byłym bardzo widzę zachowania takie właśnie dziecięce. Które niestety w związku dają przykre skutki.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Sinusoida » 23 sty 2011, o 01:00

Nie wiem już co myśleć San.
Może to dlatego, że nikt nigdy nie okazał mi tyle miłości co on, właściwie nauczył jej... Może rzeczywiście potrzebuję więcej czasu by to zrozumieć...
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez Sansevieria » 23 sty 2011, o 01:08

Na pewno potrzebujesz czasu. Spokoju w miarę możności. Może w którymś momencie też wiedzy psychologicznej. Albo i nie. Ale jeśli to on Cię nauczył miłości, to jakiś Twój temat życia jest w tle...
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Sinusoida » 23 sty 2011, o 01:15

Tak jest i pracuję nad tym. Może też dlatego tak mi ciężko, bo mam takie poczucie że gdyby nie on, jego cierpliwość, czułość to nawet nie wiedziałabym że jestem zdolna do tego by być z kimś tak blisko...
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez Abssinth » 23 sty 2011, o 05:45

ide spac wlasnie....(znowu tylko na chwile, ale jest weekend i duzo spraw na glowie)

Sansevieria ma bardzo bardzo racje z tym co pisze...

nie jestes w stanie pomoc komus, kto nie chce sam sobie pomoc, kto nawet nie wie, ze ma ze soba problemy - ktos, kto uwaza bez zadnych zastrzezen, ze jego punkt widzenia jest jedynym , ktory powinien obowiazywac, bedzie Cie tylko uwazal za wariatke, kogos ponizej jego wlasnego poziomu (ohhh wstretna ateistka, niegodna jego reki), kto probuje bezsensownie zmieniac jego.

wyrazenia - pajeczyna, przemoc w bialych rekawizkach, manipulacja - bardzo tutaj odpowiadaja.

pomysl, z czego zrezygnowalas dla niego, pomysl, jakie masz teraz mozliwoscci WLASNEGO rozwoju, ktorych nie mialabys przy nim.

Naprawde, jest na tym swiecie ktos, kogo bedziesz mogla pokochac naprawde i kto pokocha Ciebie taka, jaka jestes. I bedzie stawial Twoje zdanie powyzej zdania innych ludzi.

trzymaj sie cieplo,
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez ewka » 23 sty 2011, o 12:23

sikorka napisał(a): ale czy odwrotnie czasem tez nie jest? tzn skoro jako osoba (wowczas) niewierzaca wzielas slub koscielny to czy czasem tego zaklamania rowniez w Twoim czynie nie bylo?

Ależ oczywiście, że było! Dzisiaj to powiem z całą odpowiedzialnością.

Myślę sobie jednak, że jeśli stanęłam wówczas wobec tego (Kościół), co było mi totalnie obojętne i w moim życiu prawie zupełnie nieistniejące... jakie to było zakłamanie? Ot gest dla mamy, dla obyczajowości, dla zwyczaju i tradycji. Brałam to wszystko "po wierzchu" i nie miałam (wtedy) grama poczucia zakłamania.


Sinusoida napisał(a):A no nie potrafię tego ogarnąć umysłem i to mnie dręczy bo jednak lubię tak wszystko zrozumieć... no a my się mi nie mieścimy w głowie... może właśnie ten mój lęk to właśnie jest ta intuicja, co mnie ostrzega.

Prawie 3 miesiące, to nie jest dużo... ale dość dużo, aby sobie poprzemyśliwać. Widujecie się? Rozmawiacie? Byłabyś gotowa, by ten właśnie problem, o którym tu piszemy - rozkminić z nim?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 516 gości

cron