Rozstanie dla dobra dziecka?

Problemy z partnerami.

Postprzez limonka » 21 sty 2011, o 05:15

Ja cie rozumiem...dobra decyzja:) Czas pokaze Jak to Bedzie... Tymczasem Nie zadreczaj sie kochana:)
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez ewka » 21 sty 2011, o 09:05

Dzielne Dziewczynki :kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez pozytywnieinna » 21 sty 2011, o 11:40

Jaga82 napisał(a):Tak myślałam i myślałam no i postanowiłam, że nie wpiszę go do aktu. Macie rację-dopisać zawsze można, jeśli będzie się wykazywał, starał, jeśli będzie mu zależało. Będzie chciał być ojcem, to będzie, więc proszę pozytywna, nie kop :)
Tylko cały czas nie mogę się pogodzić z tą niesprawiedliwością z jego strony w stosunku do własnych dzieci... To boli, rozumiecie mnie troszkę?


kochana moj tez ma tylko pierwsze dziecko i tez mnie szlag trafia jak widze, ze dla tamtego idzie wszystko, a dla mojej nic z jego strony. ale musimy poradzic sobie z tym gniewem, bo to nic dobrego nie wniesie.

ja zawsze mowie, ze my wlasciwie do tego nic nie mamy, nasze dzieci ich ocenia, a my musimy stworzyc marudom jak najbezpieczniejsze ladowanie w tym gniewie....

a z tym kopaniem to sie okaze, bede Cie obserwowac :twisted: ibede gotowa, tak na wszelki wypadek!!
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Postprzez Sansevieria » 21 sty 2011, o 11:55

Może Wam się przyda informacja, że moje dziecko (dorosłe) dokonało kompleksowej oceny swojego biologicznego ojca, który swoje instynkty ojcowskie ulokował li tylko w dzieciach z innego związku. Oceny już spokojnej, wyważonej i zdecydowanej. Zapracował na podsumowanie "Ten pan dla mnie nie istnieje, bliższy mi nieznany wódz plemienia Pigmejów niż on". A słowo Wam daję, że nie nakręcałam Młodej przeciwko niemu, nie budowałam jego wizerunku w żaden sposób, nie oczerniałam ale i nie wybielałam. Pozwoliłam mu pokazać się, jakim jest. Jedna z rzeczy, które w moim odczuciu w zyciu zrobiłam dobrze.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez pozytywnieinna » 21 sty 2011, o 12:03

:P super, ja tez mam taka nadzieje, ze tak bedzie kiedys!
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Postprzez Honest » 21 sty 2011, o 17:07

Sans, to musiało być dla Ciebie trudne, ale gratuluję. Poza tym Twoja córka to bardzo madra kobieta widać, za mamą :D
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez mahika » 21 sty 2011, o 17:25

Ja też gratuluję, to się w głowie nie mieści ile w Was siły. Bardzo podziwiam.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Sansevieria » 21 sty 2011, o 20:16

Wiecie - jak teraz patrzę to akurat tej części życia sama sobie też gratuluję. Bo Młoda ma po prostu zdrowy stosunek do sprawy. Sama sie zastanawiam, jak mnie, w tylu miejscach pokrzywionej, udało się coś tak zdrowego równolegle robić. No nienawidzę hipokryzji odkąd pamiętam. Wcześniej niż poznałam znaczenie tego słowa już tego nienawidziłam. Nie byłam zdolna do kłamania ani usprawiedliwiania tego, że on (chętnie pisałabym z bardzo małej literki to "on" :) ) Młodą olewa. Udusiłabym się każdym kłamstwem w tej sprawie. A masa ludzi naciskała, że "zostawił Ciebie, ale przecież nie przestał być ojcem", "dziecko będzie miało traumę porzucenia" i "powinnaś wyjść mu naprzeciw dla dobra dziecka" oraz podobne klimaty. Koszmar, miałam ewidentną ochotę ich pozabijać. A z drugiej strony jak Młoda pytała"czemu tatuś nie przyszedł" jedyne co umiałam odpowiedzieć to była prawda "nie wiem", "czy tatuś mnie nie kocha" - "nie wiem". Bo tak serio to ja naprawdę nie wiedziałam i nie wiem. Nijak nie pojęłam i nie pojmuję jak można olać własne dziecko w taki sposób, w jaki on to zrobił. I chyba na tej oszczędnej prawdzie dobrze obie wyszłyśmy. Z rzeczy ciekawych Młoda twierdzi, ża ani nigdy nie pamięta, żeby miała ani też teraz nie ma do mnie w tej sprawie cienia pretensji. Oczywiście przeszła okres cierpienia, czuła się porzucona - ale oddzielała od zawsze mne i jego. No a że on ją porzucił to fakt, prawda - nie zdołałabym tego ukryć przecież. Bałam się i czekałam, kiedy mnie strzeli pretensjami, zacznie wkręcać w poczucie winy. Bałam się bardzo, zwłaszcza w okresie dojrzewania, kiedy ogólne jest emocjonalnie wybuchowo. Różne rzeczy się działy, ale ten temat nie zaistniał. I w sumie to może w jakiś sposób było trudne, ale z drugiej strony wcale nie - bo jednak mówienie prawdy ma jedną bezsprzeczną zaletę - nie sposób się zaplątać :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez pozytywnieinna » 21 sty 2011, o 21:29

---------- 20:25 21.01.2011 ----------

no wlasnie i ja tez tak mysle sans! jak mozna olac wlasne dziecko??????????????????? zwlaszcza kiedy jest np. chore!!! ja tego nigdy nie pojme, a najgorsze, ze tu i tak jest uznawany za DOBREGO TATUSIA!!! BO CZESEM SIE POJAWIA!! wlasnie ja tez sie zastanawialam nad pojeciem slowa "milosc" ze strony tatuska i nie kapuje tego, ze wiedzac, ze dziecko jest w szpitalu, czy ma goraczke poprostu wylaczyc telefon!!! wiem, ze on tak robi, bo wie, ze i tak ja zrobie, ja zdobede pieniadze na leczenie, ja zawioze do lekarza, ja poradze sobie z praca i dzieckiem i tak mam tez tych ludzi, ktorzy NIE WIDZA PRAWDY rozszarpac na kawaleczki!!

nawet nie moge go nazwac zwierzem, bo obrazilabym zwierzaka!

ja sobie znakomicie sama daje rade, pod warunkiem, ze on sie nie zjawia i nie maci... ksiezniczka lezala na kocyku z 40 stopni goraczki, on przyjechal autem i poprostu WYSZEDL, TRZASKAJAC DRZWIAMI... BO ON KOLEGE MUSI ODEBRAC :cry: :cry:

DLACZEGO ZA TO NIE MA KARY, DLACZEGO MOZNA TAK KRZYWDZIC DZIECKO I MIEC TO GDZIES!!!

---------- 20:29 ----------

sans a jak ty sobie radzilas z gniewem na tego drania, bo ja nie umiem? moze do niego zadko juz wybucham, ograniczylam zupelnie kontakt, ale w srodku jestem jak wulkan!!
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Postprzez Sinusoida » 21 sty 2011, o 21:37

Podziwiam Was kobietki, że dajecie/dałyście radę. Mnie samotne wychowywanie dziecka strasznie przeraża...

San, chciałabym być kiedyś taką mądrą osobą jak Ty, naprawdę.
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez Sansevieria » 21 sty 2011, o 23:38

Jejku, zaraz się rozpłynę :D
Pozytwnieinna, ja najpierw jak mnie puścił kantem to byłam po prostu zablokowana na emocje, za ścianą. Potem oczywiście byłam wściekła potwornie. Choć przyznam, nie próbowałam go zrozumieć, raczej mialam bunt na poziomie "to jest ku...wstwo, tak nie ma prawa być". U mnie się to objawiało mdłościami, więc jak wpadał w odwiedziny to byłam na granicy pawia cały czas. I odczuwałam dziką wręcz satysfakcję, kiedy Młoda zwyczajnie go zaczęła lekceważyć. Bo im była starsza tym bardziej po prostu nie umiał z nią być. A jej nie chciało się tłumaczyć mu tych wszystkich rzeczy z codzienności, dla niej oczywistych i ważnych. Po prostu chyba uznała go za atrakcyjnego na trochę, ale nie na dłużej. Dlaczego misio nie lubi dinozaura? Każdy wie, że nie lubi! Głupi jesteś że nie wiesz. Tak to chyba wyglądało od strony Młodej. Bo faktycznie każdy, kto się Młodą opiekował - wiedział. A ja nie byłam łaskawa "tatuśka" w takie subtelności wprowadzać. No i nigdy, przenigdy nie oczekiwałam, że on zrobi cokolwiek dla mnie czy dla Młodej. Jak mi taka myśl przeszła przez głowę (emocje, nadzieja itp), to ją zabijałam (rozum, wiedza, doświadczenie). Co miało sens, bo faktycznie nie robil, albo obiecywał że zrobi i nie dotrzymywał.
A na potrzeby wyładowania miałam jedną taką koleżankę, co się zaofiarowała z "uszami", dzwoniłam do niej i o prostu wywalałam z siebie ohydne bluzgi, głównie słowa wulgarne w różnych konfiguracjach. Jak mi oddechu brakowało, to ta wspaniała kobieta słodkim głosikiem ( takim jadowitym) poddawała mi jakiś nowy wariant. W pewnym momencie czułam, że już mi lepiej i przechodziłyśmy do normalnej rozmowy. A potem zaistniał mój obecny mąż, co "tatuśka" wypłoszyło. Jakoś mu nie pasowało być "na trzeciego"...
A poza tym mój ex właśnie jest karany. Nie dość, że kobieta, dla której mnie puścił kantem jego posłała w diabły, to jeszcze od dorosłej córki dostał maila "przepraszam, ale nie mamy o czym ze sobą rozmawiać". Bo chciał nawiązać ponownie kontakt, poznać dziecko... I na chęciach poprzestać musiał.
A co do zwierząt przypominam, że ojcowie w niektórych gatunkach mają własne potomstwo absolutnie gdzieś.
Sinusoida, się nieco spłoszyłam...na takie coś nijak nie byłam przygotowana :zawstydzony: czy jest jakaś sensowna odpowiedź? Nie znajduję ... :bezradny:
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez pozytywnieinna » 21 sty 2011, o 23:55

no to u mnie wyglada obecnie identycznie, zwlaszcza z tym k... stwem i tez mam dzika satysfakcje, jak mala i tak biega do mnie z zabawkami, albo jak sie o cos uderzy to leci do mamy pocalowac kolanko, czy paluszek, a nigdy do taty,. dochodzi tu jeszcze kwestia jezyka, bo z racji jego olewajstwa mala nie mowi po dunsku, nie rozumie go, albo niewiele! mala za chiny nie chce mowic, ale za to wszystko umie wytlumaczyc gestami, a on tego wogole nie kapuje, co ona chce od niego! i nawet sie na tym nie skupia, dlatego mala i tak na koncu przywleka sie do mnie! ona placze jak wychodza moi znajomi, ale nawet nie idzie robic papap jak on wychodzi. mam wrazenie, ze czasem sie go boi.

no i ja oczekiwalam, ze cos dla nas zrobi, pierwsze 5 miesiecy, potem troche sie ludzilam, jak obiecywal rozmawiac z lekarzami i na tym sie konczylo, nie zalatwil, badz mu sie nie chcialo NIGDY NIC! nigdy nie pomogl finansowo, nigdy nie powiedzial, ze np. kupi lek, czy zaplaci wizyte! ale ja jestem na etapie ku...stwo i mam nadzieje, ze przejde do etapu MADRA SANS :lol: !
no wlasnie on tez poddal by sie jakby byl trzeci, ale ja nie jestem gotowa na zaden zwiazek i nie wiem kiedy bede

a odnosnie nerwow, to ja nie spie, cala noc przed i po, ale z racji natloku mysli, na zasadzie, no tak odczekal jej chorobe i przychodzi robic tlok, bo to nie problem przez 20 minut ukladac klocki z dzieckiem, a pozniej miec swiety spokoj! nakrecam sie i w dzien jego wizyty wygladam jak byk zionacy ogniem, ale umiem sie powstrzymac, jesli nie bede zaskoczona jak dzis :(
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Postprzez Sansevieria » 22 sty 2011, o 00:24

Kochana, wdrukuj sobie to, co z rozumu - on nic dla nas nie zrobi, i jak myśl Twoja ku niemu pobiegnie, niech Ci się to jako mantra odtwarza. Jako rzecze Sansevieria :) to jest automanipulacja. Stosowana świadomie i z premedytacją. On i to zdanie połączą Ci się w nierozerwalną całość. Zapewne szybciej niż myślisz. I w tej sprawie będziesz jak pies Pawłowa, odruchowa.
Na emocje najlepiej jest mówić. Fizyczne wypowiadanie znacznie bardziej działa niż obracanie w głowie. Spróbuj znaleźć jakąś możliwość wypowiadania swojego gniewu. A może trzepanie dywanów czy coś podobnego - co walniesz to jego w łeb. Serio piszę, w uwalnianiu emocji najszybciej działa "kanał fizyczny", potem jest werbalny, potem mentalny. Różnica w przepustowości tych kanałów jest ogromna, jedno walnięcie w "dywan - pysk" to najmarniej pół godziny gonitwy myśl załatwia. :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Sinusoida » 22 sty 2011, o 00:30

Sinusoida, się nieco spłoszyłam...na takie coś nijak nie byłam przygotowana Zawstydzony czy jest jakaś sensowna odpowiedź? Nie znajduję ... Bezradny


San, po prostu kiedy czytam w rożnych wątkach Twoje wypowiedzi o przeszłości czuję, że jesteś mi bardzo bliska, tyle że przede mną jeszcze dłuuuga droga a może i ogromna góra nawet, która na ten moment wydaje mi się nie do przejścia. Dajesz mi nadzieję, że może jednak dam radę. Nic nie musisz mówić San... Tak po prostu jest i już. Dziękuję Ci, że jesteś :cmok: a Was drodzy forumowicze przepraszam za offtopa.
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez Jaga82 » 31 sty 2011, o 15:03

Ojciec mojego dziecka przemówił ludzkim głosem! Zapytał mnie kiedy mam troszkę czasu, bo chciałby kupić jakieś rzeczy dla dziecka typu łóżeczko, przewijak, a nie chciałby decydować za mnie i chciałby iść razem do sklepu! Co za zmiana.
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 173 gości