Poczucie osamotnienia, zaufanie do siebie

Rozmowy ogólne.

Postprzez Sansevieria » 20 sty 2011, o 10:31

To wychodzi na to, że czujesz Kajuniu jakiś problem swój w relacjach takich "średnich", jakby "wszystko albo nic", bardzo bliski człowiek albo prawie obcy człowiek. Umiesz mieć przyjaciół, ale nie kolegów, koleżanki czy znajomych. Bierz się kochana za lekturę Bradshawa, powinien pomóc :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez kajunia » 20 sty 2011, o 10:46

Sansevieria napisał(a):Bierz się kochana za lekturę Bradshawa, powinien pomóc :)


Jak tylko skończy się sesja to przysięgam, że tak zrobię :D
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez impresja » 20 sty 2011, o 20:41

"dopóki będziemy uczestniczyć w teraźniejszości jak japoński turysta, który zamiast odczuwać i przeżywać, w pośpiechu jedynie dokumentuje wydarzenia swego życia, w nadziei, że wróci do nich kiedyś jak do kolekcji zdjęć – dopóty będziemy się czuli samotni, zmęczeni, puści i nieszczęśliwi.."

Wojciech Eichelberger
impresja
 

Postprzez kajunia » 20 sty 2011, o 23:02

impresja napisał(a):"dopóki będziemy uczestniczyć w teraźniejszości jak japoński turysta, który zamiast odczuwać i przeżywać, w pośpiechu jedynie dokumentuje wydarzenia swego życia, w nadziei, że wróci do nich kiedyś jak do kolekcji zdjęć – dopóty będziemy się czuli samotni, zmęczeni, puści i nieszczęśliwi.."

Wojciech Eichelberger


Nie wiem jak to się ma do tego co napisałam. Nie mam bowiem problemu z przeżywaniem teraźniejszości i docenieniem wagi dnia codziennego Impresjo, ale dziękuję za ciekawy cytat :)
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez impresja » 21 sty 2011, o 15:26

Też mi sie podobał,taka oczywista rzecz ,o któej niby sie wie ,a jadnak odkłada sie na potem.
Jak to się ma do Ciebie?
Ano ma się,bo jakbyś była zajeta uważnością chwili ,dnia codziennego i umiała aktywnie czerpac dla siebie ,to nie miałabyś czasu zastyanawiac sie ani mysleć co ktos o Tobie mysli i jak Cie odbiera tylko ufnie jak dziecko podchodziłabyś do róznych znajomych i nie szukałabyś drugiego dna waszych relacji ,tylk oskupiona byłabyś na przeżywaniu przyjemnosci i zadowolenia dla siebie nie bacząc na to co ktos sobie myśli. Patrzyłabyś do wewnątrz na siebie a nie zajmowałabyś sie obserwowaniem innych i ich reakcji.
impresja
 

Postprzez kajunia » 21 sty 2011, o 16:03

impresja napisał(a):Ano ma się,bo jakbyś była zajeta uważnością chwili ,dnia codziennego i umiała aktywnie czerpac dla siebie ,to nie miałabyś czasu zastyanawiac sie ani mysleć co ktos o Tobie mysli i jak Cie odbiera


Niestety, chyba źle mnie czytasz Impresjo

Nie wiem skąd Twój wniosek, nigdzie nie napisałam, że uzależniam stan swojego samopoczucia od zdania innych (oprócz najbliższych, ale to raczej logiczne). Nigdy nie miałam też problemu z tym co obce osoby lub znajomi o mnie myślą.

Nie wiem czy słyszałaś o czymś takim jak Piramida Maslova. Według tych założeń człowiek, oprócz podstawowych potrzeb fizjologicznych, ma również m.in. potrzebę akceptacji. Ja czuję jakby moja potrzeba akceptacji nie była zaspokajana. I wiem, że przyczyna tego tkwi gdzieś we mnie, w środku, jest niezależna od otoczenia.

Napisałam tu, z myślą o wskazówkach od osób, które to rozumieją/mają podobny problem/poradziły sobie z tym.
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez impresja » 21 sty 2011, o 16:07

Może jak sama siebie zaakceptujesz to i odczujesz akceptację innych?
A może źle patrzysz na siebie ,może ludzie Cie akceptują ,ale Ty sadzisz inaczej?
A moze za dużo chcesz od życia?
Może chcesz ,żeby każdy Cie kochał?
Niestety to tak nie działa ,bedą Cię akceptowali tylko niektórzy ,tak to juz jest na tym swiecie z każdym człowiekiem .
impresja
 

Postprzez kajunia » 21 sty 2011, o 16:20

---------- 15:17 21.01.2011 ----------

impresja napisał(a):Może jak sama siebie zaakceptujesz to i odczujesz akceptację innych?
A może źle patrzysz na siebie ,może ludzie Cie akceptują ,ale Ty sadzisz inaczej?
A moze za dużo chcesz od życia?
Może chcesz ,żeby każdy Cie kochał?


Ja siebie akceptuję, pisałam już zresztą, że siebie lubię :)
Myślę też, że mam wiele szczęścia w życiu. Nie oczekuję w sumie jeszcze więcej miłości, obecnie mam jej pod dostatkiem (i odpukać, oby tak zostało).

Raczej jest to właśnie jakiś skrzywiony obraz, który wyrobił mi się na podstawie kilku zdarzeń życiowych i powstała we mnie taka bariera, która nie daje mi do końca spokojnie żyć. Nie wiem, czy sama to rozwikłam, może za pomocą książek o takiej tematyce dojrzeję.

A może rzeczywiście tak jak mówisz, za dużo chcę od życia. Brakuje mi takiej grupy, w której czułabym się fajnie, do której bym należała, w której miałabym swoje miejsce. Tak już było, ale się zepsuło i żyję z poczuciem jakiejś straty. Być może to tylko tęsknota. A może nie? Może to potrzeba przynależności.

---------- 15:20 ----------

Czy to już jest "zbyt wiele"?
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez Abssinth » 21 sty 2011, o 16:25

hmm

przynaleznosc moze byc na roznych poziomach
ludzie z ktorymi sie swietnie dogadujesz np o polityce nie beda nic wiedziec o Twoim ulubionym serialu

rzadko sie trafiaja tacy, z ktorymi sie dogadasz na kazdy temat...

tak sie ostatnio zatsnawiam nad moja sytuacja w tym temacie..
doszlo do mnie, ze czesto to ja sie nie odzywam, nie wychodze do ludzi, chocbym chciala...jakos tak zamyakm sie w sobie i nawet nie daje szansy innym na pokazanie sie, czy naprawde jako przyjaciele moglibysmy do siebie pasowac
wiec moim planem jest - wychodzic bardziej do ludzi, moze Tobie tez taki plan pomoze?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez kajunia » 21 sty 2011, o 16:44

Abssinth napisał(a):rzadko sie trafiaja tacy, z ktorymi sie dogadasz na kazdy temat...

wiec moim planem jest - wychodzic bardziej do ludzi, moze Tobie tez taki plan pomoze?


W zasadzie można powiedzieć, że "zrealizowałam" trochę ten plan, wyszłam do ludzi, poznałam grupę osób, spędzam z tymi ludźmi czas, ale i tak czuję że to nie jest to. Po prostu, tak jak z facetem. Można spotkać super gościa, ale nie ma tej chemii i po zawodach...

A może z tego się po prostu wyrasta? Może ta więź, którą się czuło np. w czasach liceum już nie wróci i powinnam się z tym pogodzić, że od dziś jedyną bliską mi osobą ma być narzeczony/mąż/dzieci? :?

Czasem się śmieję, że może dlatego zrobiło się wokół mnie pusto bo skończyły się moje problemy w związkach :D Odkąd mam udany związek to nie mam w sumie żadnych bliższych koleżanek, heh :)
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez impresja » 21 sty 2011, o 21:43

Tak bardzo brakuje Ci tego?
jakaś sfera Twojego życia przez to kuleje?
impresja
 

Postprzez kajunia » 26 sty 2011, o 11:39

---------- 10:27 23.01.2011 ----------

Na tyle, że często mam doła z tego powodu, szczególnie po spotkaniach ze znajomymi :(

---------- 10:39 26.01.2011 ----------

Ciągle mam wrażenie, że sama sobie strzelam samobója...

Jak już pisałam, mam kumpla. Jakiś rok temu miał kiepski humor i zabraliśmy go na imprezę z mojej szkoły. I poznał moją koleżankę. I teraz jest tak, że oni piszą do siebie (mam wrażenie, że cały czas), oczywiście pogadać ze mną nie mają zbytnio czasu (szczególnie ona, jest cały czas zajęta, ale od niego dowiaduję się na bieżąco o tym co u niej słychać, a to w sumie moja koleżanka :shock: ). Boli mnie to bo czuję jakbym zeszła na dalszy plan, jakbym już przestała być potrzebna. Strasznie mnie to wkurza i irytuje. Czuje się z tym źle, czuję się winna, wręcz głupia że w ogóle mnie to rusza :( Ale rusza bardzo :( :shock:

Dodam, że on ma dziewczynę, z którą bardzo się lubię. Ona chyba nic o tym nie wie, a ja czuję się winna bo on sobie teraz nawija po nocach z moją koleżanką... :roll:

Czy ja jestem nienormalna? :( :oops:
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez mahika » 26 sty 2011, o 11:40

Mówiłaś im o tym co Cię trapi?
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez kajunia » 26 sty 2011, o 11:47

mahika napisał(a):Mówiłaś im o tym co Cię trapi?


Nie... na pewno jej o tym nie chcę mówić, bo nie jestem z nią na tyle blisko. Jemu też nie mówię wprost, ale każdą rozmowę na ten temat ucina. W sumie domyślam się dlaczego. Prawdopodobnie on sobie wmawia, że to tylko koleżanka, a tak naprawdę wypełnia sobie tą znajomością lukę (bo jego związek się nie klei). Natomiast wiem że z jej strony jest raczej coś więcej. Więc za bardzo nie mam możliwości pogadać o tym bo on zmienia temat. A może nie mówi mi też wszystkiego, bo boi się że zacznę mu marudzić że to trochę nie fair wobec jego dziewczyny? :roll: Smutno mi :( Siedzę w pracy i mam łzy w oczach.
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez mahika » 26 sty 2011, o 11:49

Myślę że powinnaś z nim szczerze porozmawiać. Nie o jego dziewczynach, tylko o tym co Ty czujesz.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 431 gości

cron