przejmowanie się opinią innych

Rozmowy ogólne.

Postprzez sikorka » 19 sty 2011, o 18:20

caterpillar napisał(a):mysle ,ze koledze Si chodzi o roznice miedzy krytyka a krytykanctwem




jesli tak to ok, przyjmuje takie rozumowanie, a jesli mowimy o krytyce?
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Postprzez caterpillar » 19 sty 2011, o 20:17

jesli przyjmiemy ,ze krytyka to to, co ma w sobie konstruktywne przeslanie nie majace na celu ponizenia nas itd...to mysle ,ze to juz zalezy od nas co z tym zrobimy.

ja osobiscie uwazam ,ze konstuktywna krytyka (nie krytykanctwo ;) ) jest potrzebne bo pozwala przygladac sie czlowiekowi w roznych "lustrach"

nadal od nas zalezy czy cos z tym zrobimy

moja kumpela poszla kupic sobie sukienke,ktora bardzo jej sie podobala ..przymierzyla ja ale pani sprzedawczyni w sklepie pokrecila glowa i w dobrej wierze rzekla "nie dobrze pani w tym kolorze .." a kumpela na to krotko :" wiem ,ale sie uparlam" :D
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Sinuhe » 19 sty 2011, o 20:31

Szczerze mówiąc ważniejsza jest dla mnie pierwsza część mojego wpisu.
Przy ustalonym systemie wartości, wierności sobie i swoim przekonaniom, które mają jakąś wartość konstrukcji, porządku i tworzenia jakości, która mi odpowiada widzę, że nie odsuwam sam siebie poza nawias społeczny.

Zarówno ja potrafię żyć z ludźmi, jak i ludzie ze mną - nie mam zwykle konfliktów, sam potrafię wyznaczyć swoją wartość i czuć się z nią dobrze. Opiniowany jestem z reguły ok.
Nie zamierzam podpowiadać ludziom jakiejś nieprawdy, ani niczego, co by mnie dewaluowało, czy umniejszało. Co ktoś z tym zrobi - jego sprawa. Wierzę w to, że wzajemne dobre współżycie jest miarą jakiejś umiejętności stwarzania zarówno siebie do bycia sobą, jak i kimś dla innych ludzi. Wierzę, że w zdecydowanej większości przypadków pozytywne wyjście do innych powoduje pozytywne wyjście innych do mnie. Jeżeli tak nie jest, to sorry - zrobiłem swoje i nie zamierzam usilnie walczyć o życzliwość kogoś, kto nie jest w stanie jej okazać. Chce ktoś zmierzenia się - ok, da się zrobić. Nie lubię niechęci, wojenek i złej atmosfery - po prostu będę unikał, ale jak będzie trzeba, to podejmę rękawicę...

Poza tym uważam, że jestem w stanie ocenić, czy czyjaś opinia jest prawdziwa, czy nie w kręgu znajomych. Obcy - może mieć zarówno świeże spojrzenie, jak i brak danych. Opinia obcego, przypadkowego człowieka stoi pod znakiem zapytania i z natury winna zostać poddana w wątpliwość.

Gdybym naraz zaczął dostawać negatywne i powtarzające się opnie, to uznałbym, że ze mną jest coś nie tak i coś bym z tym zrobił.

A poza tym zupełnie narcystycznie uważam, że opiniujący musi być coś warty w moich oczach, abym cenił jego zdanie.

Ok, emocjonalnie odbiorę czyjeś warknięcie, bo to naturalne, ale będę sobie zdawał sprawę, że to chwilowa złość na kogoś, kto równie dobrze może być ową swołoczą, jak i po prostu mieć zły dzień, być rozdrażniony i zmęczony. Nie zamierzam wnikać i roztrząsać kogoś - jeżeli chodzi o samego siebie mogę założyć, że mam wystarczającą ilość danych.

A co do swołoczy - wybaczcie, ale dawno przestałem wychodzić z założenia, że muszę w każdym doszukiwać się wartości i znaczenia w imię jakiejś wydumanej równości, tolerancji, czy patrzenia na kogoś , jako unikatową i niepowtarzalną istotę, w której muszę odnaleźć to coś dobrego i pozytywnego. Ostatnie bydlę też jest unikatowe i niepowtarzalne.
Mam pełne prawo uznawać, że ktoś musi sobie zasłużyć na moją dobrą opinię i branie jego zdania pod moją uwagę. Tak samo, jak zakładam, że mój stosunek do tego kogoś też niewiele znaczy i nic nie wnosi. Ale mojego negatywnego nastawienia wcale nie muszę też okazywać. Wybaczcie, ale nie zamierzam ani przejmować się jakimiś pionkami, ani im schlebiać...
Avatar użytkownika
Sinuhe
 
Posty: 468
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:02

Postprzez sikorka » 19 sty 2011, o 21:34

---------- 20:32 19.01.2011 ----------

Sinuhe napisał(a):A poza tym zupełnie narcystycznie uważam, że opiniujący musi być coś warty w moich oczach, abym cenił jego zdanie.


nie chodzi mi o cenienie zdania kogos kto nie jest nam specjalnie bliski - bardziej mam na mysli przytakniecie (jesli sie z tym kims w jakiejs sprawie zgodzimy). czasem jest tak ze nasza niechec bierze gore nad merytoryka - zastanawiam sie jak mozna sie tego wyzbyc :bezradny:

---------- 20:34 ----------

Sinuhe napisał(a): Wybaczcie, ale nie zamierzam ani przejmować się jakimiś pionkami, ani im schlebiać...

spokojnie, ja to absolutnie rozumiem - dla mnie to bylaby zwykla hipokryzja, a przed ta chronie sie jak przed ogniem.
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Postprzez caterpillar » 19 sty 2011, o 22:46

to zalezy czy nasza niechec jest uzasadniona...

no np. jesli nasz dziadek zna kogos bardzo dlugo i wie ,ze ta osoba byla falszywa i sprzedalaby za przyslowiowego dukata swojego rodaka,dzialala na szkode ogolu ze zwyklego wygodnictwa ,dla wlasnych korzysci, to nie dziwie sie dziadkowi ,ze nie chce jej sluchac jesli po latach glosi nawet najpiekniejsze przemowienia do ludu i chrzani farmazony o braterstwie i solidarnosci.

ale jesli kogos nie lubimy bo TAK..no to nasz problem.

Nie zawsze udaje mi sie byc obiektywna (ah te uprzedzenia ;) ) ale z czasem jesli kogos blizej poznaje i ten ktos daje sie poznac to bardzo czesto zmieniam zdanie..albo i nie :P

Gorzej z pisarzami,aktorami ,muzykami rezyserami itd

a jak to zrobic ...? probowac ,probowac probowac
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Orm Embar » 19 sty 2011, o 23:32

Siema,

1. Problem naturalnie znam - np. dla mnie zawsze baaardzo trudne były kontakty z tzw. autorytetami, i mam wrażenie, że przegrywałem przez to bardzo wiele w sferze zawodowej. Duuuużo pracy kosztowało mnie dochodzenie do sytuacji, w której z np. zleceniodawcą rozmawiam jak równy z równym. Poczucie bycia "nierównym" ma rzeczywiście coś wspólnego z tym, co człowiekowi wciskano do głowy lata temu.

Chyba cierpliwość jest dobrym lekarstwem... Trudno zmienić taki sposób funkcjonowania ot tak, ale stopniowo da się. :-) No i czasami pomagają nieoczekiwane sytuacje - ja np. raz zawaliłem koszmarnie termin zleceniodawcy, naprawdę strasznie. Normalnie wpadłbym w sześciomiesięczny dół ;-) natomiast miałem tak dość takiego przeżywania mojego świata, że prawie siłą zmusiłem siebie do tego, żeby mieć złość zleceniodawcy w ... du. eeeee ... uchu ;-)

2. natomiast warto zwrócić uwagę, że takie myśli to element EMOCJI - i to tej ich części, która nam w głowie miesza. Nie radości, szczęścia i miłości, ale poczucia winy, żalu, złości, gniewu, zazdrości itd. itp. Czasami udaje mi się na króciutką chwilkę funkcjonować tak, że uspokojony umysł jest radosny i spokojny, ale kompletnie nie zajmuje się tą umysłową i emocjonalna bieganina wokół swoich własnych przekonań. Można wtedy działać prawie całkowicie racjonalnie - i to jest kurcze piękne, ja chcę tak jak najczęściej... :-)

A tak bez specjalnych teorii i pięknych słów cała sztuka polega chyba na tym, żeby z jednej strony analizować co mówią o nas inni oraz brać to pod uwagę, ale z drugiej kompletnie zdaniem innych się nie przejmować... :-)

dobrej nocy!

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez ewka » 20 sty 2011, o 01:04

Generalnie NIE PRZEJMUJĘ SIĘ i wiele potrafię mieć w nosie. Wielokrotnie (jednak!) zauważyłam, że ci, których zdanie (z różnych racji) nie specjalnie ma dla mnie znaczenie... jakąś rację mają i może niekoniecznie z marszu należy mieć to w nosie.

Mówi się, że inni są "jak lustro". Bardzo mi się to podoba i widzę w tym wiele prawdy.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 20 sty 2011, o 01:06

Mówi się, że inni są "jak lustro". Bardzo mi się to podoba i widzę w tym wiele prawdy.


Oj tak mam z tym wiele wspólnego... wiele można wywnioskować, z zachowania innych w stosunku do nas... ja wiem, co powinnam w sobie zmienić... warto patrzeć...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez Orm Embar » 20 sty 2011, o 11:36

kasiorek43 napisał(a):Oj tak mam z tym wiele wspólnego... wiele można wywnioskować, z zachowania innych w stosunku do nas... ja wiem, co powinnam w sobie zmienić... warto patrzeć...


Warto patrzeć, warto pytać siebie czy się nie mylimy, warto analizować zdanie i opinie ludzi wokół - bo można dowiedzieć się czegoś ciekawego i ważnego - ale kompletnie nie warto się nimi przejmować. Naturalnie poza sytuacjami ekstremalnymi - ale w codziennym życiu chyba nie.

Nawet wtedy, kiedy rzeczywiście nie jesteśmy "doskonali". Niech sobie wtedy świat z nami poradzi! :-)

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Poprzednia strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 333 gości

cron