Reniu, znam to uczucie... Cmentarz- też bywam tam w każdą sobotę... Ale moje dzieciątko nie ma grobu, nie mam gdzie go odwiedzać... Ono umarło, zanim się urodziło
Na cmentarzu odwiedzam mojego niedoszłego męża...
Mi niedane było zobaczyć moje maleństwo, lekarze zabrali je, jakby to nie była osoba tylko jakiś odpad... Kiedy o tym myślę ogarnia mnie wściekłość... Ale kilka lat temu nikt się nie przejmował kobietą po poronieniu. Nikogo nie obchodziło jak się czułam. Nie było psychologa, nie było nikogo, z kim mogłabym o tym porozmawiać, a to wydarzyło się niedługo po śmierci Tomka...
Do psychiatry trafiłam dopiero po kilku latach, kiedy moje życie wisiało na włosku, kiedy pierwszą myślą po przebudzeniu było; chcę umrzeć. Dzisiaj wiele się zmieniło, ale to nie znaczy, że takie myśli minęły. Nie! Ale nie są już tak intensywne, ani tak częste. Pojawiają się od czasu do czasu i wtedy robię różne, głupie rzeczy, ale mimo wszystko wiem, że będę walczyć. Będę walczyć dla Tomka i dla mojej dzidzi
Chciałabym Ci jakoś pomóc i jedyne co przychodzi mi do głowy to polecenie Ci mojej doktor, która jest jednocześnie terapeutą. Jest cudowna, uwierz mi, proszę.
Ja sama nie przeżyłam okresu żałoby , tak jak należało. Wyparłam ze swojej świadomości ten okres. Udawałam przed samą sobą, że nic takiego nie miało miejsca, że to tylko sen. Ale po latach obudziłam się i wiem, że gdybym wtedy otrzymała pomoc, dzisiaj moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej. A tak dopiero dzisiaj przechodzę przez to, przez co powinnam była przejść dawno temu. Dopiero dzisiaj otrzymuję wsparcie, dzisiaj rozmawiam, dzisiaj przeżywam, dzisiaj czuję...
Reniu, jeśli będziesz chciała skorzystać z pomocy mojej doktor, to podam Ci adres i telefon.
Pozdrawiam Cię, przesyłam
i przytulam Cię bardzo, bardzo mocno
asia