Jak sobie poradzić z czymś, czego nie było?

Problemy z partnerami.

Jak sobie poradzić z czymś, czego nie było?

Postprzez Dunkelheit » 16 sty 2011, o 20:41

Praktycznie 9 miesięcy byłam w "związku" na odległość. Znaliśmy się z rodzinnego miasta, ale studiowaliśmy w dwóch różnych miejscowościach. Nie była to duża odległość, ale jemu zawsze coś wypadało- powody były różne, od początkowo pisania pracy magisterskiej, później przez "rodzice nie pozwalają przyjechać" po brak pieniędzy etc. Rozumiałam wszystko, czekałam na te spotkania czasem 2 czasem 3 tygodnie, niekiedy miesiąc. Codziennie po kilka godzin rozmawialiśmy przez net.
Nie kłóciliśmy się.
Rzucił mnie w Święta Bożego Narodzenia.
Nawet nie do końca wiem czemu.
Jeszcze w czwartek mówił, że mnie kocha, że nie chce beze mnie żyć, że wszystko szykuje dla nas (chodziło niby o pracę etc- były plany, iż przeniesie się do miasta, gdzie studiuję, jak odłoży trochę na pierwsze miesiące). Planowaliśmy wspólnego sylwestra.
W sobotę wziął mnie na spacer, szedł ze mną za rękę lub objęty i mówił, że musi zatęsknić, że stracił po drodze wszystkie uczucia.
I nadal zwracał się do mnie per kochanie. Zapytany, czemu mnie przytula, stwierdzał, że nie wie.
Jedyne dwie odpowiedzi to było nie wiem albo przykro mi.
Nie rozumiem kompletnie, jak można tak z dnia na dzień się zmienić.
Mam wrażenie, że tak naprawdę nigdy nie było tego jego uczucia.
Dzisiaj zaczął się 4 tydzień. Dni są puste, mało co mnie cieszy. Bywają już chwile, że macham ręką i nawet jakoś potrafię przejść nad tym do porządku dziennego, ale ciągle wydaje mi się, że ich za mało.
Brakuje mi rozmów z nim, nie rozumiem tego, co zrobił (po rozstaniu sam powiedział, że było mu ze mną cudownie i że drugiej takiej nie będzie, co go rozumiała bez słów :/ ).
W nocy śni mi się, różnie, raz lepiej (czyli spokojnie jest gdzieś nieopodal, tak jakby nic się nie zdarzyło) raz gorzej.
Denerwuje mnie to, że nie oglądał się na nic, zrobił to w święta przed ważną dla mnie sesją :/. Dziwi mnie jego ciągle powtarzane stwierdzenie, że "on nie ma żadnych uczuć, ani dobrych ani złych".
Chciałabym to wszystko zapomnieć i żeby przestało gryźć. Czuję się jak zabawka, która gdy się znudziła została kopnięta w kąt.
Dunkelheit
 
Posty: 35
Dołączył(a): 28 maja 2010, o 22:10

Postprzez pszyklejony » 16 sty 2011, o 22:50

Sam tytuł odpowiada na pytanie :) oczywiścię częściowo, bo reszta jest w Tobie. Dlaczego boli coś, czego nie było? Coś, co sobie wyobrażałaś, oczekiwałaś? Normalnie się idzie do przodu, było, minęło. To nie jest proste, bo wszystko będziesz tłumaczyć na modłę tych oczekiwań.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez Morton » 17 sty 2011, o 01:19

Dunkelheit, miałem podobną sytuację, z tym że to ja byłem tym, który porzuca. Nie składałem tylu niestworzonych obietnic, co w wypadku Twojego eks, no ale samo moje zaangażowanie mogłobyć odczytywane jako obietnica. Decyzja o przerwaniu związku była trudna i nie wynikała z mojego znudzenia się niechcianą zabawką, ale boję się, że też mogła tak zostać odczytana. Czasami facet późno uświadamia sobie, że związek nie ma szans i potrafi wygasić w sobie uczucie, albo gaśnie ono samo. Nie znaczy to, że nigdy go nie było. Nie wiem co Ci radzić, ale proszę żebyś nie wpadała w depresję, bo on w tym momencie jest przeszłością. A przeszłość nie jest warta tego, żebyś się nią przejmowała i nie mogła iść w przyszłość
Morton
 
Posty: 59
Dołączył(a): 11 sty 2011, o 23:23

Postprzez ewka » 17 sty 2011, o 13:26

Morton napisał(a):A przeszłość nie jest warta tego, żebyś się nią przejmowała i nie mogła iść w przyszłość

:oklaski:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Dunkelheit » 19 sty 2011, o 02:41

@ pszyklejony

Wiem, że to jest we mnie, wiem że to nie jest proste. Chciałabym pójść do przodu ale jakoś częściowo nie mogę.

@Morton
I nie zastanowiłeś się ani razu, jak ta dziewczyna się czuła po takim postawieniu sprawy? Rozmawiałeś z nią po tym? Z Twojego postu widać, że próbujesz usprawiedliwiać, bo "facet potrafi wygasić w sobie uczucie" - to jest w porządku ? Rozkochać najpierw, a później dopiero pomyśleć i "wygasić"?
Przeszłość zazębia się z teraźniejszością.
Kiedyś usłyszałam ładne zdanie, że "jesteśmy swoją przeszłością na tyle, na ile sobie na to sami pozwolimy".
Dunkelheit
 
Posty: 35
Dołączył(a): 28 maja 2010, o 22:10

Postprzez uważaj » 19 sty 2011, o 08:40

---------- 07:21 19.01.2011 ----------

To się nazywa "odwaga" i "odpowiedzialność". Uczucie może wygasnąć, można się zakochać w kimś innym, albo mogą się zmienić cele lub szereg innych kwestii... Ale jak to ładnie ujął Lis z Małego Księcia: "Stajesz się na zawsze odpowiedzialny za to, co oswoiłeś". No i odwaga, aby przyjść i opowiedzieć o tym, co się stało osobie, której w końcu tak czy owak deklarowało się bliskość.
Tak to widzę.

Morton napisał(a):Decyzja o przerwaniu związku była trudna i nie wynikała z mojego znudzenia się niechcianą zabawką, ale boję się, że też mogła tak zostać odczytana. Czasami facet późno uświadamia sobie, że związek nie ma szans i potrafi wygasić w sobie uczucie, albo gaśnie ono samo. Nie znaczy to, że nigdy go nie było.

No właśnie. Ładne i logiczne wytłumaczenie. Takie gładkie. Tylko że bez opowiedzenia o tym - skąd ta druga strona może wiedzieć, co się nagle stało? Związek to nie jedna osoba. To dzielenie się sobą. Dlatego w moim odczuciu jest jakiś rodzaj okrucieństwa w takim "ciach i znikam". To co pogrubioną podkreśliłam Morton - rozmawiałeś o tym? Czy po prostu sobie zniknąłeś?

---------- 07:40 ----------

Dunkelheit
Próbuj. Próbuj zatroszczyć się o siebie, zająć się codziennymi sprawami, zmienić kierunek patrzenia i myślenia. Zawsze możesz się go zapytać, co się stało, dlaczego, podrążyć.... ale czy jest sens rozgrzebywać? Czy warto? Po co to Tobie? - Na to musisz sobie odpowiedzieć sama. Wiem, że to trudne, zwłaszcza, jeśli się kocha. Ale w tym cały ambaras, aby dwoje...
Tak sobie pomyślałam, że w takim nagłym porzuceniu bez słowa wyjaśnienia jest jakiś brak szacunku do tej drugiej osoby, takie egoistyczne skupienie się tylko na swoim, takie otrzepanie rąk, odwrócenie się i "co z oczu, to i z serca".
Chciałabym to wszystko zapomnieć i żeby przestało gryźć.

Zapomnieć nie będzie łatwo, ale z czasem złagodnieje ból. Ważne, abyś się nie czepiała przeszłości, nie wieszała na niej, pozwoliła sobie na żal, żałobę, płacz...ale nie roztapiała się w nim. Abyś, tak jak pisałam wyżej - zajęła się codziennymi sprawami, sobą, nowym kierunkiem życia. Z czasem ból złagodnieje, może nawet przeminie, pozostanie tylko wspomnienie. I może nawet się okaże, że znajdziesz w tym doświadczeniu cenną wartość.
Teraz po prostu staraj się patrzeć przed siebie. Tak mi podpowiada moje doświadczenie :-)
Pozdrawiam, trzymaj się!
Avatar użytkownika
uważaj
 
Posty: 101
Dołączył(a): 23 maja 2010, o 21:46

Postprzez kajunia » 19 sty 2011, o 10:56

Dunkelheit napisał(a):@ pszyklejony
I nie zastanowiłeś się ani razu, jak ta dziewczyna się czuła po takim postawieniu sprawy? Rozmawiałeś z nią po tym? Z Twojego postu widać, że próbujesz usprawiedliwiać, bo "facet potrafi wygasić w sobie uczucie" - to jest w porządku ? Rozkochać najpierw, a później dopiero pomyśleć i "wygasić"?


Trzeba też brać pod uwagę fakt, że na swoje uczucia często (a może nawet w ogóle) nie ma się wpływu. Wolałabyś, żeby był z Tobą jednocześnie nic do Ciebie nie czując? Umiesz zmusić się i np. pokochać nagle kogoś innego? Gdyby to było proste i możliwe, pewnie nie byłoby tylu problemów w związkach, bo niestety tak bywa, że uczucia wygasają same.

A sposób w jaki odchodzimy to już inna bajka, jednak myślę, że nawet w najpiękniejszych słowach, pomimo rozmów i zapewnień byłoby Ci nadal źle i smutno. Rozstanie zawsze boli, choćby i ujęte w najpiękniejsze frazesy.
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez Dunkelheit » 25 sty 2011, o 03:22

@ kajunia

Nie chciałabym, żeby był ze mną nic nie czując. I nie o to chodziło. Na pewno rozstanie boli niezależnie od tego, co ta druga strona powie, o ile pierwszej w jakiś sposób zależy na tej znajomości. Ale z drugiej strony, nie uwierzę, że jeśli w czwartek wyznaje się miłość, zapewnia o potrzebie bliskości i kontynuowania związku, następnego dnia składa się życzenia wigilijne i chce się być przedstawionym dalszej rodzinie, żeby kolejnego dnia stwierdzić "pogubiłem po drodze uczucia", że nie było tutaj jakiegoś kłamstwa. Prawdziwa miłość nie odchodzi w dwa dni. W tym momencie nie mam na myśli tego, co napisałaś- boli to kłamstwo, że do końca utrzymywał, że nic się złego nie dzieje. Przez to czuję się zwyczajnie oszukana i wykorzystana.
Przy okazji, cytat odnosił się nie do tej osoby, pod którą widnieje w tym poście ;).

@uważaj
Tak, jesteśmy odpowiedzialni za to, co mówimy tej drugiej osobie. Tutaj tworzy się kontekst z wypowiedzią dla Kajuni. W takim postawieniu sprawy jest sporo egoizmu, nie oglądania się na nikogo i na nic.
Rozmowy z nim nie mają sensu, próbowałam się dowiedzieć, zrozumieć. Jedyne, co potrafił mi odpowiedzieć, to było "nie wiem" albo "przykro mi", albo "to moja wina". I ciągłe zasłanianie się "utratą wszystkich uczuć- i dobrych i złych". Kontakt z nim tylko psuje mi humor, pojawia się później jakieś poczucie strachu, którego nie umiem wyjaśnić.
Chcę żeby już się skończyła sesja i zaczął nowy semestr- bez wspomnień, za to z mnóstwem pracy.
Dunkelheit
 
Posty: 35
Dołączył(a): 28 maja 2010, o 22:10


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 140 gości