Czuję się strasznie beznadziejnie:( , cała rodzina pojechała w Polskę na groby, a ja siedzę sama w domu, chora.
Wdałam się w niepotrzebną dyskusję z moim ex na gg. Strasznie mi przykro, bo w każdym słowie, zdaniu starał się mnie poniżać, pokazywać swoją wyższość, każde Jego zdanie to miażdżący zarzut:(
Minęło już parę miesięcy odkąd wyjechałam i dałam spokój Jemu i Jego mamusi, a On ciągle drąży temat, dlaczego nie chciałam zostać i mieszkać u Jego brata, bawiąc mu dzieci. Na moje logiczne argumenty odpowiada złością, agresją, Jego słowa ociekają nienawiścią:( Zaczął mówić, że przeze mnie (?) ma ochotę zejść z tego świata, że sporządza testament:(
Nazwał mnie modliszką...nie mieści mi się to w głowie:( Jak można zachowywać się tak po 4 latach bycia razem...? Wiem doskonale, że i ja popełniałam błędy - nikt nie jest idealny, ale On uważa, że zachowywał się wspaniale przez wszystkie te lata, w ogóle cała ta dyskusja była żenująca, ale przekonałam się kolejny raz: On, Jego mama mają rację, Oni chcieli dobrze, a je jestem podła, egoistyczna, nie zależy mi na Nim...Oczywiście poryczałam się jak bóbr:(:(
Mam nadzieję, że naprawdę nic się nie dzieje przypadkowo i to doświadczenie mnie wzbogaci...byleby już się to skończyło, jak na razie tkwię w dziwnej sytuacji, oswajam się z tym, że jestem sama, wolna, ale jednocześnie nic nowego nie dzieje się w moim życiu i boję się, że już tak zostanie:(