przez Jacinta » 13 sty 2011, o 15:34
Witajcie:)
Rozmowa nic nowego nie wniosła, ale ostrożnie wypuściliśmy z siebie trochę emocji i wzajemna niechęć odrobinę zelżała. Po wizycie u terapeutki udało mi się przestać męża kontrolować, nie sprawdzam jego telefonów, laptopa, torby i kieszeni i jest mi z tym lepiej, bo się nie zadręczam i nie nakręcam. Choć on myśli, że nadal go sprawdzam, ale mnie jest to teraz obojętne, co on robi. W duchu przyjęłam, że dopóki nie złoży jakiejkolwiek deklaracji jednoznacznej, nie wymuszonej przezemnie, to zdradza. A ja nic na to nie poradzę. Boli jak nie wiem co. Śpimy osobno, mijamy się w domu, czasem pogadamy. Staram się wychodzić z domu, jak mąż wraca z pracy, bo trudno mi być obok. Pierwsza wizyta u terapeuty, a tak odwróciła mój sposób myślenia i pokazała, jak sobie z tym radzić. Jestem mile zaskoczona. Szkoda że nic nie może zabrać tego bólu, ale cóż, nikt nie obiecywał że życie będzie proste:)
Pozdrawiam Was i lecę po moje słoneczko do przedszkola!